piątek, 1 kwietnia 2022

Lewa flanka, część 20: Rabędy

Infanterie Regiment (1. Ermländisches) Nr. 150

150. Regiment Piechoty (1. Warmiński)

Autor: praca zbiorowa oficerów regimentu

Opracowanie i tłumaczenie: Jacek Czaplicki

 

 

Dnia 4 sierpnia 1915 r. o godzinie 9:00, 37. Dywizja Piechoty, do której wrócił Regiment Bürknera, rozpoczęła marsz przez wieś Janochy do wsi Dąbek. W awangardzie szedł Regiment Bürknera.

Dywizja dostała zadanie pościgu za wrogiem. Marsz prowadził najpierw przez Susk w kierunku wsi Janochy. Również tu mijane wsie były doszczętnie spalone.

Po drodze dotarła wiadomość, że Grucele i Dąbek są nadal zajęte przez nieprzyjaciela. Ze wsi Janochy było już wyraźnie widać, że Rosjanie z zapałem okopują się przed wsią Dąbek.

Ostrzał wroga rozpoczął się dopiero, gdy czołowa 8. Kompania/150 idąca w awangardzie II. Batalionu/150, wyszła poza wschodni skraj wsi Janochy. Kompania została ostrzelana przez piechotę oraz artylerię strzelającą gdzieś z okolic Troszyna. W galopie nadjechały baterie niemieckiej artylerii ze zgrupowania Weinberger, wyszły na otwartą pozycję strzelecką i podjęły walkę ogniową.

Oddziały II. Batalionu/150 nie zatrzymując się, zajęły wieś Grucele, z której nieprzyjaciel zdążył się wycofać i kontynuowały natarcie na wieś Kurpie Dworskie.

Batalion von Brause został najpierw podciągnięty do wsi Janochy, a następnie kompaniami przechodził do wsi Grucele. W międzyczasie, po krótkiej walce, 8. Kompania/150 zajęła Kurpie Szlacheckie, gdzie udał się również Batalion von Brause. Batalionowi, któremu przydzielono 191. i 194. Pluton Fortecznych Karabinów Maszynowych rozkazano ustawić się za II. Batalionem/150, po czym oddziały Regimentu miały zaatakować. Ponieważ jednak inne jednostki 2. Dywizji Piechoty będące po prawej stronie, znajdowały się znacznie w tyle i walczyły jeszcze pod Troszynem, atak nie doszedł do skutku. Regiment okopał się na linii, którą osiągnął.

Z zagajnika na północny wschód od wsi Kurpie Dworskie niemieckie oddziały otrzymywały ciągły ogień oskrzydlający. Patrol pod dowództwem Leutnanta Herzoga ustalił, że las jest wciąż zajęty. Wkrótce jednak Rosjanie opuszczają zagajnik, który został obsadzony niemieckimi oddziałami. Na pierwszą linię przemieścił się również Batalion von Brause, którego oddziały zajęły pozycje na prawo od II. Batalionu/150 i miały za zadanie zabezpieczenie terenu na południu i południowym wschodzie.

Na wschód od wsi Kurpie Szlacheckie widoczne były silnie umocnione pozycje rosyjskie, biegnące równolegle do drogi Opęchowo - Dąbek. Noc dla opisanych wyżej oddziałów minęła zupełnie spokojnie.

Pozostałe oddziały 150. Regimentu (I. Batalion/150 i Batalion Kretzschmar) również rano rozpoczęły natarcie w zwartych formacjach w kierunku Zamościa i Troszyna. Nieprzyjaciel zajmował silnie rozbudowane pozycje na wschód od linii Kurpie -Troszyn - Rabędy. Z powodu zmroku nie zdobyto tej linii.

Następnego dnia (5 sierpnia 1915 r.) niemiecka piechota – 1. i 10. Kompania/150 -przebijała się na pozycje wroga znajdujące się na południowy zachód od wsi Rabędy. Wieczorem, 11. Kompania/150. i 10. Kompania/147 Batalionu Kretzschmar, który jako rezerwa brygady stacjonował w Zamościu, zamknęły lukę, która powstała na południowy zachód od Zamościa .

Dopiero następnego dnia, 6 sierpnia 1915 r. w południe, niemiecka piechota ruszyła do szturmu i w odważnym natarciu wyrwała pozycje nieprzyjacielowi. Wzięto do niewoli 1000 żołnierzy i zdobyto cztery karabiny maszynowe. Atak ten był jednak okupiony dużymi stratami. Wśród zabitych był Leutnant Brauer, dowódca 10. Kompanii/150.

 

Rabędy. Cmentarz woejnny.

Relacja Unteroffiziera Hebingera z 10. Kompanii/150 z walk pod Rabędami:

Wieczorem 5 sierpnia 1915 r., 10. Kompania otrzymała rozkaz udania się na linię frontu, by dać wparcie walczącym oddziałom. Momentalnie wszyscy poderwali się na nogi i w ciągu kilku minut jednostka wyruszyła w kompanijnej kolumnie przez las. Gdy pierwsi żołnierze dodarli w rejon walk, plutony zostały rozproszone i każdy z nich starał się dotrzeć do swojego sektora. Pozycje znajdowały się na otwartym terenie i by do nich dotrzeć, trzeba było ten odcinek pokonać w grupach lub indywidualnie. Udało się to pomimo silnego ognia rosyjskiej artylerii i piechoty. W międzyczasie zapadła noc i pod osłoną ciemności mogliśmy się rozlokować oraz porządnie okopać. O północy nad pozycją przeleciał jeden z naszych sterowców. Widać go było tylko przez kilka chwil, ponieważ częściej zasłonięty był chmurami. Z ciekawością patrzyliśmy, jak rosyjskie reflektory przeszukiwały niebo w poszukiwaniu rzadkiego i niechcianego gościa, słychać było kilka ostrzałów przeciwlotniczych.

- Jak myślisz - powiedział jeden z towarzyszy do sąsiada - czy tam byłoby lepiej niż tu, w okopie.

- O nie - brzmiała odpowiedź - wolałbym zostać tutaj, na dole, bo powietrze nie daje osłony.

Rano 6 sierpnia 1915 r., gdy tylko zrobiło się jasno, zobaczyliśmy pozycje wroga, które znajdowały się około 500 metrów przed nami, a blisko za nimi zabudowania wsi Rabędy. Teraz wolno było nam się przespać, z wyjątkiem wartowników na stanowiskach, ponieważ wcześniej musieliśmy pracować całą noc. Około 10:00 rano dowódca plutonu przez dowódców drużyn poinformował nas, że o 12:00 należy zająć pozycje nieprzyjaciela i wieś Rabędy.

Punktualnie o godzinie 10:00 nasza artyleria rozpoczęła ciężki ostrzał na pozycje nieprzyjaciela. Jak udało nam się później zaobserwować, uzyskali oni kilka bezpośrednich trafień. Obserwowaliśmy to za każdym razem z radością. Efekt był bajeczny, ale Rosjanie wciąż się trzymali na pozycjach. W międzyczasie przygotowaliśmy się i o 12:00 byliśmy gotowi do szturmu. Ogień artyleryjski nieubłaganie spadał na wroga, a my wszyscy byliśmy w dobrych nastrojach i czekaliśmy na sygnał dowódcy plutonu, by ruszyć naprzód. Punktualnie o 12:00 nasza artyleria przeniosła ogień na odleglejsze pozycje i na rozkaz rzuciliśmy się na nieprzyjaciela, który jednak zachował czujność i przyjął nas wściekłym ogniem karabinów maszynowych i piechoty. Z powodu ogromnych strat nie udało nam się osiągnąć pozycji rosyjskich w pierwszej próbie. Na rozkaz, by nie posuwać się dalej, ci, którzy byli jeszcze zdolni do walki, szybko przystąpili do tworzenia niewielkiej osłony, początkowo z przodu, za pomocą saperek. Niestety, wielu towarzyszy zginęło od ognia karabinów maszynowych z lewej flanki. To były długie i niespokojne minuty, spędzone bez osłony, pod wściekłym ogniem Rosjan. Wszyscy lgnęli do ziemi. W międzyczasie ponownie do akcji wkroczyła nasza artyleria, a ponadto ściągnięto rezerwy. Wkrótce dało się słyszeć za nami:

- Naprzód, w górę, marsz, marsz.

Wiedzieliśmy, co to oznacza i odetchnęliśmy z ulgą. Gdy tylko rezerwy dotarły do naszej linii, każdy kto był w stanie, dołączył do nacierających i wkrótce było po wszystkim. Rosjanie, którzy tego dnia szczególnie dobrze się trzymali, załamali się. Do niewoli dostało się kilkuset jeńców i wiele sprzętu wojennego. Niestety ponieśliśmy duże straty, zginął m.in. dowódca naszej kompanii Leutnant Brauer.

 


Gefreiter rezerwy Mattischeck z 10. Kompanii/150 zameldował, że wśród jeńców rosyjskich znajduje się kobieta w wieku 16-18 lat, kochanka rosyjskiego oficera. Jeńcy wskazali ją i powiedzieli, że rzeczywiście jest to dziewczyna, która nosiła żołnierskie ubranie i która, według Rosjan, zawsze przebywała z tym oficerem.

Pod wieczór oddziały dotarły do linii Chrostowo – wschodni skraj wsi Rostki. W tym miejscu, 3. i 4. Kompania z I. Batalionu/150 okopują się na pierwszej linii, podczas gdy 1. i 10. Kompania/150 rozkładają się obozem w lasach na zachód od wsi Rostki. Jako rezerwę ściągnięto tam również Batalion Kretzschmar.

Wczesnym rankiem następnego dnia (7 sierpnia 1915 r.) I. Batalion/150 znajdował się pod rozkazami Oberstleutnanta Hupfelda (151. Regiment Piechoty) stacjonującego w Rostkach. W południe batalion został wysłany do lasów na zachód od Chrostowa, gdzie stanowił rezerwę 37. Dywizji Piechoty. Batalion Kretzschmar jako rezerwa 2. Dywizji Piechoty przemaszerował wczesnym rankiem do zagajnika na południowy wschód od wsi Rabędy. Stamtąd w południe został wezwany do wsi Chrzczony, gdzie połączył się z innymi batalionami Regimentu Brehme i dołączył do 37. Dywizji Piechoty.

Później znowu przemieścił się na Chrostowo. W tym rejonie, o godzinie 14:00 korygowano pozycje i przegrupowano znajdujące się na pierwszej linii 10., 11. i 12. Kompanię/150 oraz 10. Kompanię/147, ponieważ w zamieszaniu na pozycjach czołowych nie było styku z Regimentem Bürknera, a niedługo później po krótkim, ale bardzo dobrym przygotowaniu artyleryjskim przystąpiono do natarcia. Atak poszedł sprawnie, jak na placu do ćwiczeń i około stu Rosjan dostało się do niewoli. Większość sił nieprzyjaciela zdołała uciec, ponieważ teren za pozycją był bardzo pofałdowany. Mimo dużych strat po stronie niemieckiej, natychmiast energicznie podjęto pościg. Ponieważ nieprzyjaciel nie stawiał żadnego oporu, linia: wzgórze 120 - Milewo Tosie została osiągnięta już o godzinie 19:00, gdzie kompanie okopały się.

 

Rabędy. Cmentarz wojenny.


Wczesnym rankiem 8 sierpnia 1915 r. patrole 12. Kompanii/150 zajęły wieś Piski, po tym jak zauważyły, że wróg opuścił wieś. Batalion Kretzschmar posuwał się dalej i okopał w lasach na wschód od miejscowości Piski

Pod dowództwo Oberstleutnanta Bürknera, którego oddziały znajdowały się we wsi Goski-Witnice, powrócił I. Batalion/150, znajdujący się we wsi Milewo Wielkie.

Aby opisać, co działo się z tym regimentem, musimy cofnąć się parę dni. W nocy 4/5 sierpnia 1915 r., patrole tej jednostki rozpoznały główne pozycje wroga na zachód od drogi Opęchowo – Dąbek, z tym, że przed tymi pozycjami były wysunięte stanowiska, na których trwały prace przy zwartych polach zasieków.

Dzień 5 sierpnia wykorzystano na szczegółowe rozpoznanie tych pozycji. Dopiero kolejnego dnia (6 sierpnia) o godzinie 15:30 do oddziałów dotarł rozkaz ataku.

O godzinie 17:30 po przygotowaniu artyleryjskim, II. Batalion/150 i Batalion v. Brause zaatakowały pozycje rosyjskie z zadaniem zdobycia wsi Dąbek.

Bataliony pokonały znaczną przestrzeń, gdy spadł na nie ciężki ostrzał artyleryjski wroga, powodujący znaczne straty. Atak piechoty jednak nie załamał się i dotarł na odległość 300 metrów od pozycji wroga, po czym napotkał szczególnie silny ogień piechoty i karabinów maszynowych, po którym natarcie zaległo.

W międzyczasie zapadł zmrok i nie wznowiono natarcia na Dąbek. Kompanie okopały się.

W nocy kuchnie polowe dotarły do wsi Kurpie Szlacheckie, jednak oddziałom udało się dostarczyć posiłek tylko w bardzo ograniczonym stopniu z powodu silnego ostrzału.

Rabędy. Cmentarz wojenny.

 

Nad ranem, 7 sierpnia, ostrzał ze strony Rosjan osłabł, a o godzinie 3.00 patrole stwierdziły, że nieprzyjaciel wycofał się, pozostawiając za sobą słabe siły.

Po tych informacjach dowódca regimentu nakazał zajęcie głównej pozycji nieprzyjaciela. Niemieckie patrole penetrowały lasy na północ i południe od wsi Ojcewo, ale również tam nie zastały nieprzyjaciela.

Oddziały Regimentu Bürknera zgromadziły się u południowego wylotu ze wsi Dąbek i o 8:00 rano pomaszerowały do wsi Choromany, z tym, że I. Batalion/150 z 1. Dywizjonem/73. Regimentu Artylerii Polowej dostał zadanie dotarcia do wsi Milewo Wielkie, aby ubezpieczać dywizję posuwającą się na Piski. Około 800 metrów na zachód od Milewa Wielkiego, oddziały I. Batalionu/150 napotkały nieprzyjaciela i natychmiast przeszły do ataku, a baterie 73. Regimentu Artylerii Polowej zajęły pozycje na północny zachód od wsi Choromany.

W międzyczasie, do wsi Choromany dotarł II. Batalion/150, zaś Batalion von Brause po południu, pod silnym ostrzałem ze strony Rosjan, ruszył w kierunku na Chrzczony. Wieczorem, II. Batalion/150 i Batalion von Brause ruszyły do ataku w kierunku na Milewo-Łosie, wspierając w ten sposób walczący tam I. Batalion/151. Wspólnymi siłami bataliony wyparły nieprzyjaciela i nocą zajęły jego pozycje. Niemieckie oddziały nadal jednak były ostrzeliwane z zalesionego terenu na południowy wschód od miejscowości Mleczki [brak danych o które Mleczki chodzi]. W rejon ten natychmiast ruszyły 8. i 5. Kompania/150, biorąc do niewoli piętnastu żołnierzy rosyjskich. O godzinie 23:00 zostaje zdobyte Milewo Wielkie. Oddziały, wystawiając czujki, rozłożyły na noc we wsiach Milewie Wielkie i Milewo-Łosie.

Tam kompanie ze 147. Regimentu Piechoty opuściły Regiment Bürknera i dołączyły do swojej macierzystej jednostki. 

Rabędy. Cmentarz wojenny, kapliczka na cmentarzu.

 

Nocne rozpoznanie wykazało, że Mleczki-Abramy i Mleczki-Poziemaki są nadal zajęte przez słabe siły wroga. Rano jednak tych oddziałów już nie zastano.

Wczesnym rankiem 8 sierpnia półbatalion von Brause (2. i 9. Kompania/150) pomaszerował do wsi Goski-Witnice. Tutaj mieszany batalion został rozwiązany. Pozostałe oddziały Regimentu Bürknera również przybyły do wsi, gdzie podzielone przed letnią ofensywą jednostki 150. Regimentu Piechoty znów zostały połączone. Brakowało tylko Kompanii Karabinów Maszynowych, która została przydzielona do Batalionu Schade (I. Batalion/151), w celu wsparcia natarcia pod wsią Milewo-Łosie. Po tych walkach kompania ta znajdowała się na przysiółku Milewa Wielkiego.

Dnia 8 sierpnia, I. Batalion/150 przemieszczając się za oddziałami 147. Regimentu Piechoty, przejął osłonę jednostek 2. i 37. Dywizji Piechoty posuwających się w kierunku wschodnim. III./150 skierowano do wsi Mleczki-Abramy, a II. Batalion/150 do wsi Mleczki-Poziemaki.

Kompanie II. Batalionu/150 zgodnie donosiły, że za rzeką Ruż, przed miejscowościami Szabły Młode, Stare Szabły i Jakać Stara, widać pozycje i ruchy nieprzyjaciela. Dzięki rozbłyskom wystrzałów, 5. Kompania/150 wykryła również baterie przeciwnika.

Nocą z 8/9 sierpnia 1915, I. Batalion/150 zajął pozycje na linii Tyszki-Nadbory – wzgórze 117 – zagajnik na południowy wschód od wsi Goski-Witnice.

Wczesnym rankiem następnego dnia, III. Batalion/150 został przeniesiony do wsi Piski jako rezerwa 75. Brygady Piechoty, a wieczorem do punktu 122, znajdującego się 2 km na południowy zachód od wsi Piski, gdzie rozłożył się na noc w lesie.

Pozostałe dwa bataliony pozostawały na swoich pozycjach. 5. Kompania/150 zameldowała, że rzeka Ruż ma szerokość około 3 metrów i głębokość 80 centymetrów.

Niemiecka artyleria rozpoczęła energiczny ostrzał okopów wroga, po którym dało się zauważyć, że nieprzyjaciel wycofuje się w kierunku na Stare Szabły i dalej na wschód. Silny patrol 6. Kompanii/150 wyruszyły naprzód i stwierdził, że Szabły Młode oraz las na południowy zachód od wsi jest wolny od nieprzyjaciela. W nocy z 9/10 sierpnia 1915 r. dotarły meldunki, że nieprzyjaciel wycofał się przed niemieckim frontem w kierunku wschodnim. W rezultacie, rano o godzinie 7:15, brygada była już w drodze na Gostery i Andrzejki-Tyszki w następującym szyku:

Dowódca: Generalmajor Küster oraz oddziały awangardy: I. Batalion/150 z Kompanią Karabinów Maszynowych z Majorem Kittelem dociera do zachodniego wjazdu do wsi Andrzejki-Tyszki. Tuż za nimi zdążały: pół szwadronu 11. Regimentu Dragonów oraz 1. Bateria I. Działonu Haubic z 73. Regimentu Artylerii Polowej.

Główne siły prowadził Oberstleutnant Bürkner. Były to w kolejności ustawienia: 1. i 2. Kompania/150, 2. Bateria I. Działonu Haubic/73, 3. i 4. Kompania/150, I. Działon Artylerii Polowej/73, jedna kompania III. Batalionu/150, 3. Bateria/4. Rezerwowego Regimentu Artylerii Pieszej, jedna kompania III. Batalionu/150, 4. Bateria/4. Rezerwowego Regimentu Artylerii Pieszej, jedna kompania III. Batalionu/150, 8. Bateria/1. Regimentu Artylerii Pieszej, jedna kompania III. Batalionu/150 oraz Kompania Sanitarna.

Główne siły podążały za awangardą w odległości 500 m. O godz. 8:30 wyruszono przez Głębocz Wielki do Czerwonego Boru, którym był bardzo pagórkowaty i rozległy teren leśny. Następnie trasa prowadziła przez Krajewo-Budziły i Krajewo-Łętowo do Krajewa-Starego. Okolica była niezwykle malownicza. Góry i doliny, lasy i łąki oraz nierzadko zaskakująco piękne widoki w oddali. Wszędzie głębokie piaszczyste drogi, urozmaicone od czasu do czasu bagnistymi odcinkami. O godzinie 17:00 marsz wstrzymano. 150. Regiment Piechoty zatrzymał się na zachód od wsi Krajewo-Łętowo, gdyż oddziały 147. Regimentu Piechoty napotkały nieprzyjaciela pod wsią Krajewo-Korytki. Jednak wieczorem cel marszu został osiągnięty i oddziały 150. Regimentu otrzymały rozkaz zajęcia wsi Sędziwuje. Jak tylko oddziały II. Batalionu/150 wyruszyły z Krajewa-Starego, dostały się pod ostrzał artylerii nieprzyjaciela. 6. Kompania/150 ruszyła na Sędziwuje, silnie ostrzeliwana z lewej strony, gdzie o wzgórze 133 walczył 151. Regiment Piechoty. Oddziały kompanii zameldowały, że wioska nadal jest zajęta przez wroga. Po zaciętej strzelaninie, 6. Kompania/150 opanowała ją. Za nimi do wsi wkroczyła 5. Kompania/150, a niedługo później dwie pozostałe kompanie batalionu. 5. i 6. Kompania/150 zajęły pozycje na wschodnim skraju wsi i okopały się tam frontem do Zambrowa. Część 7. Kompanii/150 z prawej strony nawiązała kontakt z oddziałami 147. Regimentu Piechoty, jednak nie miała kontaktu z oddziałami 151. Regimentu Piechoty znajdującym się po lewej stronie, ponieważ regiment ten pozostał o ponad 1000 metrów w tyle, gdzieś na drodze Zagroby – Sędziwuje Stare. Jedyny kontakt został nawiązany i utrzymywany przez patrole. Do akcji wkroczyła również Kompania Karabinów Maszynowych, która poprzedniego dnia wróciła do regimentu.

I. Batalion/150 rozstawił się na noc we wsi Zakrzewo-Stare, a III. Batalion/150 we wsi Krajewo-Stare …

_________


Wszystkie linki do tekstów z cyklu "Lewa flanka"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz