piątek, 23 lipca 2021

Der Durchbruch am Narew - część 9: Kontrofensywa Rosjan

 Der Durchbruch am Narew

(Juli-August 1915)

Autor: Gustav Meyer, Oberstleutnant w stanie spoczynku

Opracowanie i tłumaczenie: Jacek Czaplicki

 

Wydarzenia z 26 i 27 lipca 1915 r., które miały miejsce w centrum Grupy Armii Gallwitz

Zgrupowanie dowodzone przez Generała von Plüskowa postanowiło przełamać pozycje nieprzyjaciela pod wsiami Zatory i Pniewo. Generał von Gallwitz wyraził na to zgodę i w tym celu oddał do dyspozycji XVII. Korpusu Rezerwowego kilka jednostek Dywizji Menges, która znajdowała się jeszcze w rezerwie armii, a do dyspozycji XI. Korpusu pozostałą część, czyli większość jednostek tej dywizji. W dniu 26 lipca 1915 r. również 1. Dywizja Rezerwowa Gwardii została podporządkowana XI. Korpusowi. Należało stale zwracać uwagę na zabezpieczenie prawej flanki, gdyż nie można było wykluczyć kontrataku nieprzyjaciela od strony Serocka. XVII. Korpus miał posuwać się na północ od Bagna Pulwy w kierunku na Przetycz – Długosiodło i odrzucić przeciwnika, a XIII. Korpus miał nacierać na południe i północ od zalesionego obszaru znajdującego się na wschód od Różana, przez Kunin (26. Dywizja Piechoty) i Kruszewo (4. Dywizja Piechoty Gwardii) i w ten sposób obejść szeroki, trudny w sforsowaniu kompleks leśny. W przypadku I. Korpusu do tej pory przez Narew przeprawiły się tylko niewielkie i słabsze siły w porównaniu do nieustępliwych rosyjskich obrońców, z tego powodu dowódca 83. Dywizji Piechoty skierował wzmocnioną brygadę swojej dywizji w miejsce, gdzie znajdowała się przeprawa 4. Dywizji Piechoty Gwardii pod wsią Sieluń. Brygada ta została podporządkowana XIII. Korpusowi w celu zdobycia wzniesień pod wsią Kruszewo. 54. Dywizja Piechoty, która przybyła z frontu zachodniego, została przeniesiona przez dowódcę Grupy Armii do I. Korpusu w celu zdobycia przyczółku na drugim brzegu Narwi w okolicach Ostrołęki.

Różan 1915

 

Rankiem 26 lipca 1915 r. zalegająca mgła nie pozwalała na rozpoczęcie ostrzału artyleryjskiego, który miał wesprzeć natarcie na odcinku od ujścia rzeki Prut do rejonu na wschód od Różana. XIII. Korpus trzymał się jeszcze zachodnich stoków wzniesień na wschodnim brzegu Narwi, a kilka batalionów 83. Dywizji Piechoty przekroczyło właśnie Narew pod wsią Sieluń, gdy około godziny 8:00 rano wróg rozpoczął natarcie na całym tym froncie, a właściwie linia natarcia Rosjan w rzeczywistości sięgała aż do wsi Błędostowo, 6 kilometrów na wschód od Nasielska, gdzie znajdowała się 85. Dywizja Landwehry. Celem tego natarcia najwyraźniej było odrzucenie formacji armii niemieckiej za Narew. Niemal przez cały dzień na 65-kilometrowym froncie grzmiały armaty, przetaczał się ogień piechoty i grzmot karabinów maszynowych.

Wciąż napływały nowe fale Rosjan, pojawiały się samochody opancerzone. Siły, które Rosjanie rzucili w ogień walk, nie są dokładnie znane. Wiarygodne informacje na ten temat poznamy zapewne dopiero po wielu latach, gdy rosyjski Sztab Generalny zdecyduje się zdać relację ze zmagań latem 1915 roku.

Ale siły rosyjskie musiały być bardzo silne, skoro ściągnięto jednostki z innych frontów. Wieczorem 26 lipca 1915 r. przed Grupą Armii od Wisły do Ostrołęki znajdowało się osiem rosyjskich korpusów armijnych i trzy dywizje kawalerii (4., 21., 27. Korpus, 1. Turkiestański Korpus, 2. Dywizja Strzelców Syberyjskich, 1. i 4. Korpus Syberyjski, części 5. Korpusu, 63. i 68. Dywizja Rezerwowa, połączona 3. i 6., oraz 1. Brygady Strzelców, 6., 8. i 14. Dywizja Kawalerii). Jednostki rosyjskiej piechoty i kawalerii były liczniejsze od niemieckich, dla przykładu rosyjski pułk piechoty miał cztery, a niemiecki trzy bataliony po 1000 ludzi, ponadto Rosjanie mieli znacznie więcej artylerii niż wcześniej.

Potężne natarcie było zorganizowane z determinacją, najwyraźniej rosyjskie dowództwo liczyło na siłę i odwagę swoich oddziałów. Nie szczędzono ofiar. Tu i ówdzie, dzięki przeważającym siłom, nieprzyjacielowi udawało się zdobyć miejscową przewagę, dochodziło do walk wręcz i na bagnety.

Najostrzejszy atak nieprzyjaciela z udziałem czterech dywizji wyszedł na linię frontu stojącą okrakiem na Narwi, przeciwko 85. Dywizji Landwehry na prawym brzegu i 86. Dywizji Piechoty na lewym. 85. Dywizja Landwehry początkowo straciła wieś Łosewo koło wsi Błędostowo, ale późnym wieczorem wieś została odzyskana. W rejonie tym interweniowało lewe skrzydło Grupy Beselera, które już 24 lipca zajęło bez walki rosyjskie umocnienia pod Nasielskiem. 344. Regiment Piechoty musiał odeprzeć dziewięć zaciekłych ataków w lesie na północny wschód od wsi Holendry. Podobnie ataki odpierały pozostałe regimenty 86. Dywizji Piechoty (341., 342., 343.) znajdujące się dalej na wschód.

Część Dywizji Menges musiała pospieszyć na pierwszą linię frontu, aby wesprzeć oddziały w walce. O godzinie 8:00 rano Berliński Rezerwowy Regiment Piechoty nr 64 odparł atak na 1. Dywizję Rezerwową Gwardii, a następnie tak energicznie parł do przodu na bagnety, że Rosjanie, chcąc zatrzymać berlińczyków, ostrzelali cofające się własne szeregi z karabinów maszynowych ustawionych na tyłach. Tymczasem 1. Rezerwowy Regiment Gwardii szarżował niestrudzenie przez wieś Pniewo i dopiero wyraźny rozkaz z Naczelnego Dowództwa powstrzymał dalsze natarcie regimentu.

50. Dywizja Rezerwowa, która właśnie miała zaatakować nieprzyjaciela znajdującego się za rzeką Prut, musiała przerwać natarcie, została zmuszona do obrony i poniosła znaczne straty.

Oddziały 35. i 36. Dywizji Piechoty musiały oddać część obszaru na przyczółku, który piechota poszerzała jeszcze w nocy i we wczesnych godzinach porannych w dniu 26 lipca wsie Grądy i Borki zostały utracone. 119. Regiment Piechoty przez większość ranka toczył bardzo ciężkie walki z przeważającymi siłami atakującymi z północy i północnego wschodu. Na froncie 3. Dywizji Piechoty Rosjanie przypuścili szturm głównie na wieś Kaszewiec i koszary znajdujące się na wschód od Różana, które dzień wcześniej utracili na rzecz 34. Regimentu Fizylierów. Do obrony tych miejsc stanął 93. Rezerwowy Regiment Piechoty i również odniósł tam zwycięstwo. Dalej na północ dwa znakomite pułki rosyjskie raz po raz zaciekle i walecznie walczyły z 5. Regimentem Gwardii Pieszej pod Dąbrówką, ale na próżno, walki wręcz w lesie gwardia rozstrzygała na swoją korzyść.

Zdobyte pod Różanem rosyjskie okopy

 

Kiedy nad krwawym Wahlstatt dzień 26 lipca chylił się ku końcowi, bitwa o ten odcinek Narwi została ostatecznie rozstrzygnięta. Ściana feldgrau utrzymała się, a wróg gryzł tylko granit wszystkimi swoimi odpieranymi krwawo atakami. Podczas, gdy niemieckie natarcie po zdobyciu Pniewa i Lutobroku chwilowo utknęło na silne obsadzonych pozycjach rosyjskich nad rzeką Prut na froncie pod Pułtuskiem, to XVII. Korpus poczynił niewielkie postępy, a na wschód od Różana, można powiedzieć, że zrobił nawet spory krok naprzód. W rejonie tym 4. Dywizja Gwardii i 83. Dywizja Piechoty, nacierając z linii Dąbrówka - Chełsty, zajęły w ciężkich walkach północno-wschodnią część terenu leśnego i zachodnią część wsi Kruszewo.

Straty rosyjskie były bardzo duże, jednak nasz dorobek był stosunkowo niewielki - zdobyto 3319 jeńców i 13 karabinów maszynowych.

Straty niemieckie tego dnia były również miejscami znaczne; oddziały maszerowały i walczyły nieprzerwanie od 14 dni i były w związku z tym wyczerpane. Z powodu paskudnych dróg dawał się odczuć brak amunicji artyleryjskiej. W związku z tym Generał von Gallwitz nakazał XI. i XVII. Korpusowi oraz XVII. Rezerwowemu Korpusowi powstrzymanie się od kontynuowania natarcia w dniu 27 lipca 1915 r. XIII. Korpus miał iść dalej, a I. Korpus miał przeprawić się przez Narew.

W dniu 27 lipca rosyjskie natarcie wykrwawiło się w licznych potyczkach, choć w dzień i w nocy miały miejsce jeszcze zaciekłe i nieustające ataki z Serocka na 85. Dywizję Landwehry i na 86. Dywizję Piechoty między wsiami Holendry i Zatory, które trwały aż do 29 lipca. Ale rzucone kości dały wynik na niekorzyść Rosjan już w dniu 26 lipca, a kolejne silne natarcie niemieckie wyprowadzone w dniu 27 lipca na lewym skrzydle armii, w którym uczestniczyła część I. Korpusu, tylko przypieczętowało ten fakt.

27 lipca wieczorem południowe skrzydło XIII. Korpusu zwycięsko stanęło na wschód od odcinka rzeki Orz płynącej około 500 metrów na zachód od Józefowa. Centrum korpusu osiągnęło szeroką drogę Wyszków – Goworowo – Ostrołęka, w i po obu stronach Goworowa. 83. Dywizja Piechoty podążając za 4. Dywizją Piechoty Gwardii zdobyła z rąk nieprzyjaciela wieś Rębisze. Większa część dywizji Generalleutnanta Stumpfa, pomimo leśnego i bagnistego terenu, bezbłędnie i energicznie uderzyła na północny wschód, przeciwko pozycjom na linii Cisk – Lipianka. Oddziały te miały wyjść na tyły nieprzyjaciela zatrzymującego jeszcze lewą flankę I. Korpusu na Narwi i zmusić go do odwrotu. Ciężkie i krwawe walki pokazały, że Rosjanie dostrzegli to niebezpieczeństwo, ale nic im to nie dało. Do późnego wieczora Cisk, Lipianka i las na północny zachód od tych wsi były w rękach dzielnych i niezmordowanych atakujących oddziałów niemieckich. Do południowej części wydłużonej wsi Kamianka dotarły oddziały 2. Dywizji Piechoty z I. Korpusu. Łupem z 27 lipca, zdobytym prawie w całości przez 4. Dywizję Piechoty Gwardii i 83. Dywizję Piechoty, było 2500 jeńców i 7 karabinów maszynowych.

W dniu 28 lipca prawe skrzydło i centrum Grupy Armii musiało nadal bronić się przed atakami. I to tam trzeba było podciągnąć rezerwy do głównego natarcia, które miało być kontynuowane za kilka dni po uzupełnieniu amunicji. XIII. Korpus z podporządkowaną mu 83. Dywizją Piechoty kontynuował zadanie silnego parcia swym północnym skrzydłem w kierunku wschodnim i północno-wschodnim, aby wspomóc przeprawę I. Korpusu przez Narew.

Przebieg posunięć i walk w dniach 23-27 lipca pokazuje nam zupełnie inny obraz naszych wojsk i wroga.

Zbyt szybko zorganizowane natarcie w dniu 20 lipca zemściło się na Rosjanach, którzy w jego następstwie, gdy tego potrzebowali, nie dysponowali już nienaruszonymi siłami potrzebnymi do obrony linii Narwi, a zwłaszcza swoich dwóch twierdz w Pułtusku i Różanie, gdy ruszyło na nie niemieckie natarcie. Najlepiej było to widać w dniach 20, 22 i 23 lipca, gdy szybko padły trzy wysunięte punkty obrony Różana, po których to nastąpiło natychmiastowe i dobrowolne opuszczenie głównej linii obrony przez Rosjan. Wszystkie oddziały niemieckie, które szturmowały obie twierdze, niemal zgodnie donosiły, że rosyjskie przeszkody, okopy i schrony niewiele ucierpiały od krótkiego ostrzału artyleryjskiego, ale mimo to szybko je zdobyto. Ich obrońcom zabrakło woli wytrwania i zwycięstwa, a ich dowództwo działało pospiesznie. Nagłe przełamanie frontu w dniu 13 lipca 1915 r. przez XI., XIII. i XVII. Korpus niosło długotrwałe skutki.

Bezpośrednim następstwem tego, że Rosjanie dalej odczuwali przełamanie się frontu było szybkie załamanie się obrony na linii Narwi. W rejonie Pułtuska skutecznie przyczyniła się do tego zdecydowana i szybko przeprowadzona przeprawa na drugi brzeg rzeki 1. Rezerwowej Dywizji Gwardii oraz 38. i 36. Dywizji Piechoty.

Formacje te, kierując się frontem w kierunku Wyszkowa, dobrze dowodzone, napierały na tylne ogniwa rosyjskiej obrony za tym odcinkiem Narwi i zmusiły Rosjan do wycofania się za silnie umocnioną linię rzeki Prut, której skrzydła chronione były z prawej strony przez Bagno Pulwy, z lewej przez ufortyfikowany Serock.

Zakole rzeki Narew za Różanem między Dzbądzem a Chełstami wypełniały bagna oraz zalesione pasma wzgórz, dobrze nadające się do obrony. Rosjanie powinni się byli tam utrzymać, szczególnie, że udało się im wycofać oddziały z Różana, cicho, w nocy pod osłoną mgły, nie zauważone i niepokojone, nie ponosząc strat, jakby to miało miejsce podczas odwrotu w walce. Być może Rosjanie nie spodziewali się tak szybkiego pokonania Narwi przez oddziały niemieckie.

Po tych ciosach, od wieczora 25 lipca wojska carskie mogły bronić już tylko brzegu Narwi na północ od Różana, aż za Ostrołękę.

Atak rosyjski z 26 lipca 1915 r. przedstawiał inny obraz ich dowództwa i armii. Został podjęty w odpowiednim czasie, przeprowadzony odważnie i wytrwale, opóźnił natarcie niemieckie, a także zadał atakowanym duże straty. Zgodnie z doktryną wojenną, rzeki można bronić na różne sposoby: atakując brzeg wroga, zajmując pozycję blisko własnego brzegu i dusząc już w zarodku każdą próbę przeprawy przez rzekę, wreszcie atakując wroga, gdy ten dopiero co się przeprawił, a za plecami miał tylko mosty jako niebezpieczne wąskie gardła (jak Blücher pod Katzbach w 1813 r. [Bitwa pod Kaczawą]).

Historia wojny pokazuje wiele przykładów zastosowania wszystkich trzech opcji. Ogólnie trudno jest powiedzieć, co poprawnie zrobiono w poszczególnych zdarzeniach, ponieważ działania wojenne są sztuką, a nie nauką. Na froncie pod Różanem Rosjanie świadomie i od samego początku wybrali drugą opcję, a na froncie Pułtusk-Różan z wyniku szybkiego natarcia wojsk niemieckich, pozostała im tylko trzecia możliwość. Siłowe działanie było absolutnie konieczne, gdyż niemieckie oddziały znajdowały się już blisko rzeki Bug i poważnie zagrażały liniom zaopatrzenia armii rosyjskiej walczącej jeszcze pod Warszawą. Nie można odmówić uznania rosyjskiej decyzji o ataku 26 lipca i jej odważnego wykonania przez ich oddziały. W trakcie tej bezwzględnie wykonanej operacji ofiary w ludziach były wprawdzie wysokie, jednak zgodnie z punktem widzenia rosyjskiego dowództwa, w zaistniałej ogólnej sytuacji na całym froncie, nie miały one żadnego znaczenia. Sposób, w jaki przeprowadzono operację, okazał się błędny. To, że posiadali przewagę liczebną nie wystarczyło, by osiągnąć sukces na całym froncie. Rosjanie rozproszyli siły, przez co ich oddziały nigdzie nie były w stanie osiągnąć zamierzonego celu. Rosyjskie dowództwo nie doceniło siły bojowej wojsk niemieckich.

Pułtusk znalazł się rękach niemieckich dzięki szokowi, pod jakim były oddziały rosyjskie po poprzednich walkach, a dzięki przemyślanemu i przygotowanemu atakowi, w trakcie którego chciano uniknąć wielkich strat, Różan wpadł w ręce niemieckie jak dojrzały owoc. Ta metoda ataku Gallwitza, która była mniej krwawa dla oddziałów, a mimo to zwycięska, kontrastowała z rosyjską bezwzględnością, była wzorowa i przyczyniła się do wzrostu wzajemnego zaufania między dowództwem a oddziałami w dalszych walkach. Dzięki bardzo lojalnej, prawdziwie koleżeńskiej trosce, dowództwo zapewniło sobie wszystkie warunki prowadzące do sukcesu. Żołnierze wiedzieli o tym, dlatego szturmowali pewni siebie i zwycięstwa. Opierali się na solidnej podstawie jaką było wyższe i niższe dowództwo, które nauczyło się swojego fachu poprzez ciężką, przesiąkniętą potem pracę w czasie pokoju przy współpracy wszystkich szczebli.

Tak więc zdobycie lewego brzegu Narwi przerodziło się w istną rywalizację poszczególnych dywizji i regimentów. Żaden rozkaz z góry nie musiał naciskać na konieczność szybkiego zdobycia na drugim brzegu silnego przyczółku, zanim wróg ściągnie wsparcie innych odcinków frontu. Oficerowie, podoficerowie i żołnierze działali jak jeden organizm, by jak w wyścigu dążyć do bycia pierwszym na linii mety. Lektura dzienników wojennych tego nie oddaje w pełni. Ci, którzy tworzą historię świata, którzy piszą ją własną krwią, nie znoszą atramentu i stronią od fraz i idiomów, które tak łatwo powstają w ciepłym, przytulnym pokoju w blasku przyjaznej lampy.

Dzienniki wojenne są czymś bezdusznym; przeważnie wszystko wydaje się być oczywiste. Kiedy śmiertelnie zmęczone oddziały zasypiały późną nocą, a zaraz potem przychodził rozkaz wymarszu, dziennik wojenny mówi tylko: "Oddziały zostały alarmowo postawione w stan gotowości i ruszyły dalej". Dzienniki wojenne są nudne, a zarazem wciągające. Ich czytanie jest męczące i rozdzierające serce jednocześnie, gdy po przemyśleniu treści dostrzega się przelaną krew i wykonaną pracę. Na temat przeprawy przez Narew, cała seria pamiętników relacjonuje krótko i dumnie:

"Regiment (batalion) był pierwszym z armii (lub dywizji czy regimentu) nad …" Każdy jednostka dała z siebie wszystko i teraz uważała się za pierwszą z wielu. I właśnie to dążenie do sukcesu miało znaczenie, bez względu na to, kto był naprawdę pierwszy. Spora część tego sukcesu była zasługą energicznych i aktywnych pionierów, których widziano pracujących bez wytchnienia dzień i noc pod ostrzałem wroga. Radowało się z tego powodu serce każdego pioniera.

Wojska żelazną ręką trzymały twoje zdobycze w dniach 26 i 27 lipca. To, co w pierwszej chwili musiało zostać porzucone przez czołowe oddziały w obliczu przytłaczającej przewagi wroga, wkrótce potem, lub najpóźniej wieczorem, było odzyskane przez pozostałe oddziały. Odzyskanie utraconego terenu przed zachodem słońca było uważane za punkt honoru. Front stał nieugięty przy doskonałym współdziałaniu wszystkich rodzajów broni i oddziałów, każdy Feldgrau [żołnierz niemiecki nazywany tak od koloru munduru] wiedział o tym i każdy Feldgrau tak działał, że co trzeba było utrzymać, to zostało utrzymane. Wyłom o szerokości 55 km dokonany w linii obrony Rosjan na Narwi został ostatecznie utrzymany. Trzeba było go jednak poszerzyć, I. Korpus też musiał przejść na drugą stronę. Korpus ten walczył o zdobycie przyczółku w bezpośredniej walce, z czujnym przeciwnikiem obsadzającym umocnione pozycje.

Nieudane próby sforsowania rzeki pod wsiami Zambski i Dzbądz pod ogniem nieprzyjaciela wyraźnie wskazywały na trudności takiego przedsięwzięcia. Jednak rzekę sforsowano dość łatwo dzięki temu, że szybko i umiejętnie wybrano miejsce przeprawy tuż obok. Na odcinku działania I. Korpusu taki manewr nie wchodził w rachubę, gdyż Rosjanie obsadzali ciągłe linie obrony pod drugiej stronie rzeki, na pozycjach rozmieszczony na wysokim brzegu Narwi. Z tego powodu I. Korpus miał trudności z pokonaniem rzeki, trudności które zahamowały dalsze natarcie Grupy Armii i wymagały od dowództwa dalekosiężnych decyzji.

Rosjanie nadal bronili Iwangorodu [Dęblin], ich dywizje nadal obsadzały silne pozycje na linii Góra Kalwaria - Błonie pod Warszawą, rosyjska flaga nadal powiewała nad Nowogeorgiewskiem [Modlin]. Utrzymanie tych ważnych pozycji i stolicy Polski było możliwe dla Rosjan tylko wtedy, gdyby zdołali skutecznie przeciwstawić się armiom Mackensena na południu między Bugiem a Wisłą oraz Grupie Armii Gallwitza i 8. Armii Scholtza na północy. Generalfeldmarschall Mackensen chciał wznowić swoją ofensywę, która od wieczora 22 lipca nie poczyniła żadnych znaczących postępów i przebić się na linię Chełm – Lublin. Wszystko zależało od tego, czy Grupie Armii Gallwitz i Armii Scholtz również wkrótce uda się zdobyć tereny znajdujące na kierunku południowo-wschodnim, na południe od Narwi. Oddziały Generała von Scholza nadal walczyły o opanowanie prawego brzegu Narwi między Nowogrodem a Łomżą.

Trudności sprawiało zdobycie lewego brzegu Narwi między Nowogrodem a rzeką Rozoga. Dopiero w nocy z 25 na 26 lipca dziewięciu kompaniom 75. Dywizji Rezerwowej, która znajdowała się na prawym skrzydle Armii Scholtz, udało się przeprawić na drugi brzeg u ujścia rzeki Szkwa (13 km w dół rzeki od Ostrołęki). Kompanie pionierów natychmiast przystąpiły do budowy mostu. Ukończono go w nocy 27 lipca, ale po przejściu kolejnej brygady piechoty został tak poważnie uszkodzony przez bezpośrednie trafienia artyleryjskie, że baterie 75. Dywizji Rezerwowej nie mogły podążyć za piechotą. W nocy 28 lipca trzeba było rozpocząć budowę drugiego mostu trochę bardziej na południe. W związku z tym odłożono natarcie na silne, położone na lewym brzegu Narwi pozycje nieprzyjaciela.

Wszystko zależało więc od szybkiego przekroczenia Narwi przez I. Korpus.

Różan 1915 - most

 

 

 

 

Link do 1 części  Der Durchbruch am Narew

Link do 2 części  Der Durchbruch am Narew

Link do 3 części  Der Durchbruch am Narew

Link do 4 części  Der Durchbruch am Narew

Link do 5 części Der Durchbruch am Narew 

Link do 6 części Der Durchbruch am Narew 

Link do 7 części Der Durchbruch am Narew

Link do 8 części Der Durchbruch am Narew 

czwartek, 15 lipca 2021

Raport z walk o Jednorożec w dniu 1 marca 1915

 

DO DOWÓDCY XXIII. KORPUSU ARMIJNEGO

RAPORT

 

Do rana 28 lutego [13 marca 1915] trzy pułki dywizji (246., 247. i 248.) oraz 2. i 3. Bateria 62. Brygady Artylerii zgrupowały się w pobliżu wsi Drążdżewo. 245. Berdiański Pułk Piechoty został przydzielony do opanowania wsi Budy-Przysieki Rządowe. Dzień wcześniej 247. Mariupolski Pułk Piechoty wsparty oddziałem kawalerii generała Grabe zdobył las Drążdżewski, dochodząc do jego północnego skraju od strony Stegna-Jednorożec. Nieprzyjaciel wciąż zajmował wsie Lipa i Obórki na zachodzie. Lasy na północ od tych wsi, wzgórza 65,7; 67,4; 61,1 oraz cały obszar na północny zachód od lasów Drążdżewskich i na północ od wsi Stegna-Jednorożec były silnie ufortyfikowane sztucznymi przeszkodami rozstawionymi przed okopami. Szczególnie dobrze ufortyfikowany był  zagajnik na południe od cmentarza, sam cmentarz oraz wzgórze 66,1 na wschodzie od strony leśniczówki Budziska i wsi Przysieki Rządowe.

Według informacji uzyskanych od dowódcy oddziałów zwiadowczych generała-majora Grabe, Jednorożec był obsadzony przez trzy pułki piechoty wzmocnionej dywizjonem artylerii konnej. Baterie nieprzyjaciela zauważono na wzgórzu 66,1, przy cmentarzu i na wschodzie, od strony leśniczówki Budziska.

Do wzmocnienia oddziałów ściągnięto Lejb-Gwardyjski Petersburski Pułk Piechoty z 5. Baterią 3. Lejb-Gwardyjskiej Brygady Artylerii, 2. Baterię z 23. Dywizjonu Moździerzy, 2. Rotę z 23. Batalionu Saperów, dwie sotnie z 38. Dońskiego Pułku Kozaków. W sumie miałem do dyspozycji 14 i pół batalionów piechoty, 78 dział lekkiej artylerii i 6 haubic oraz 2 sotnie.

28 lutego [13 marca] pułki 62. Dywizji Piechoty zajęły pozycję wyjściową. Postanowiłem poprowadzić natarcie bezpośrednio na północ na wieś Stegna, z Pułkiem Mariupolskim na czele, aby odsłonić prawą flankę wroga znajdującego się w zagajniku z cmentarzem znajdującym się na południowy zachód od Jednorożca.  Lejb-Gwardyjski Petersburski Pułk Piechoty stał w rezerwie za prawą flanką oddziałów pierwszoliniowych. Przed bitwą pułki były rozmieszczone następujący sposób: Pułk Mariupolski znajdował się przy drodze Stegna-Drążdżewo, na prawo od niego był Pułk Bakczysarajski, a na lewo od strony leśniczówki Pułk Sławianoserbski.

Działa 2. i 3. Baterii 62. Brygady Artylerii na skraju lasu, przy drodze z Drążdżewa; bateria gwardyjska na wzgórzu 62,0, a moździerze w zakolu lasu na północ od wsi Kujawy [Drążdżewo-Kujawy].

Jedna sotnia został przydzielona do pilnowania skrzydeł, a druga do utrzymywania łączności z dowództwem dywizji i korpusu. Do mojej dyspozycji pozostało około 40 Kozaków.

Saperzy zostali przydzieleni do pułków szturmowych i mieli za zadanie niszczyć sztuczne przeszkody terenowe za pomocą ładunków prochowych. 

Oddziały 248. Pułku Piechoty na pozycjach wyjściowych.
Źródło: https://gwar.mil.ru

 

Od rana w dniu 1 marca [14 marca] było bardzo mglisto, przez co prawie niemożliwe było obserwowanie skutków ostrzału artyleryjskiego. Dlatego też dopiero o godzinie 10:00 można było rozpocząć przygotowanie artyleryjskie. Pierwszoliniowe pułki wyznaczone do ataku otrzymały rozkaz rozpoznania położenia okopów i sztucznych przeszkód terenowych.

Przed południem wiedzieliśmy już, że okopy i sztuczne przeszkody przed nimi ciągną się od zagajnika znajdującego się na południe od cmentarza, skręcały na południe i znowu zakręcały na wschód w kierunku obrzeży Stegna-Jednorożec. Okopy miały mocny profil i były doskonale rozmieszczone.

Nie udało się zbadać zagajnika, gdyż nieprzyjaciel prowadził z niego silny ostrzał.

Wraz rozpoczęciem ostrzału artyleryjskiego w Jednorożcu wybuchły pożary, a ogień szybko się rozprzestrzeniał. Od czasu do czasu uciszano odgryzającą się artylerię wroga.

O godzinie pierwszej po południu rozkazałem pułkom flankowym rozpocząć atak. Pułk Bachczysarajski atakował zagajnik znajdujący się na wschód od Jednorożca i wzgórze 55, a Pułk Sławianoserbski skierował się na zagajnik znajdujący na południe od cmentarza. Pułk Bachczysarajski ruszył naprzód z dwoma swoimi batalionami szturmowymi i jedną rotą z rezerwy pułkowej. Szybko, energicznie i w pełnym porządku oddziały pułku posuwały się w kierunku zagajnika, wróg nie wytrzymał i wycofał się do okopów pod Jednorożcem. Pułk znajdował się pod ostrzałem ze wschodu, od strony leśniczówki Budziska, ale ogień ten był stosunkowo słaby.

Pułk Sławianoserbski od samego początku znalazł się pod ostrzałem z frontu i z boku, z zagajnika i ze wzgórza 66,1. Jego lewa flanka została z tyłu, a powinna była być wzmocniona rano. Rano otrzymałem informację, że Dowódca 1. Armii rozkazał przydzielić z 19. Korpusu pułk do wsparcia, gdy będzie ono potrzebne, a Dowódca Korpusu przydzielił w tym celu 67. Tarutyński Pułk Piechoty. Jednak do końca bitwy, mimo mojej prośby o pomoc, nie było żadnego wsparcia.

Prawa flanka Pułku Sławianoserbskiego przesuwała się coraz bardziej w kierunku lewej flanki Pułku Mariupolskiego. Pułk poniósł ciężkie straty.

O godzinie 15:00 Pułk Mariupolski otrzymał rozkaz przejścia do natarcia. Pułk mając dwa bataliony na pierwszej linii i dwa bataliony w rezerwie pułkowej szybko osiągnął pełną gotowość.

Nieprzyjaciel, który miał pozycje przy stosie drewna, który  znajdował się na osi natarcia, wycofał się na skraj zagajnika i do warzelni [lub smolarni] na samym początku ataku pułku.

Przed godziną 17:00 Bakczysarajczykom udało się przekroczyć skraj zagajnika przy wzgórzu 56,6. Oddziały Mariupolskie przebiły się do przodu i posuwały nacierając z obu stron drogi Stegna – Drążdżewo. Sławianoserbscy mieli opóźnienie, w ataku brały już udział ich rezerwy i potrzebowały pomocy.

Mając na uwadze konieczność zdobycia Jednorożca przed wieczorem i widząc, że Sławianoserbscy napotkali większy opór, postanowiłem, że główne zadanie będą musieli wziąć na siebie Mariupolscy i nacierający z flanki Bakczysarajczycy; którym jako wsparcie na wzgórze 55,6 [Czerwona Góra], znajdujące się od strony leśniczówki Budziska wysłałem dwa bataliony Petersburskiego Pułku.

Przed godziną 18:00 pułki Mariupolski i Bakczysarajski znajdowały 700-800 metrów od przeszkód z drutu kolczastego nieprzyjaciela. Sławianoserbscy zostali w tyle i poprosili o pomoc. Między pułkami Mariupolskim i Sławianoserbskim powstała duża luka. Dałem Pułkowi Mariupolskiemu jedną rotę Petersburską, a dwiema rotami wsparłem Słowianoserbów.

Natarcie odbywało się w ten sposób, że jednostki karabinów maszynowych ruszały do przodu, skąd zaczynały wściekły ostrzał, torując drogę rotom posuwającym się szybko za nimi.

Do godziny 19:00 pułki znajdowały się w odległości 300-400 metrów od okopów wroga. Oddziały Petersburskie zajęły przeprawę przez rzekę Orzyc i drogę na Parciaki oraz umocniły się na wzgórzu 55,6. Prawa flanka Sławianoserbskich podeszła do zagajnika i częściowo połączyła się z oddziałami Mariupolskimi; lewa flanka została w tyle.

Pozycje oddziałów 248. Pułku Piechoty między godziną 19:00 a 20:00.
Źródło: https://gwar.mil.ru

 

O godzinie 19:30 oddziały wdarły się do niemieckich okopów, a po 10-15 minutach we wsi Jednorożec rozbrzmiało głośne „Ura’. Jeden batalion Sławianoserbski przedarł się do zagajnika, podczas gdy ich lewa flanka, ponosząc straszliwe straty od ostrzału ze wzgórza 66,1 i z zagajnika, znajdowała się 150 kroków od niego.

We wsi Jednorożec rozgorzały walki na bagnety. Nieprzyjaciel uciekał, porzucając karabiny, karabiny maszynowe, amunicję i inny sprzęt wojskowy. Oddziały wymieszały się, trzeba było przywrócić porządek, jednak nie było oficerów. Nie dało się ścigać nieprzyjaciela, żołnierze byli bardzo zmęczeni, a do pościgu potrzebna była kawaleria, której jednak nie miałem. Zwróciłem się do sąsiadów, jednak generał Grabe odmówił i zaproponował bym zwrócił się do dowódcy Korpusu Kawalerii generała Oranobskiego, czego nie mogłem zrobić. O godzinie 21:10 walki się skończyły, wróg opuścił Jednorożec. Należało zabezpieczyć się przed próbami kontrataku ze strony przeciwnika. Wydano odpowiednie rozkazy.

Zdobyto: jeńców - 8 oficerów, 396 żołnierzy, 17 armat z czego 3 haubice i 14 lekkich dział, w tym jedną haubicę i jedno lekkie działo zaprzężone w konie, 10 wozów amunicji i 12 karabinów maszynowych.

Żołnierze zachowali się ponad wszelką pochwałę, wszyscy dążyli do zwycięstwa, nie powstrzymały ich żadne straty. Oficerowie stanowili przykład męstwa i odwagi dla podległych im niższych rangą.

Zwycięstwo zawdzięczamy przede wszystkim dowódcom pułków: 247. Mariupolskiego Pułku Piechoty Baboczkinowi, 246. Bakczysarskiego Pułku Piechoty Liaturowi, 248. Sławianoserbskiego Pułku Piechoty Szatkowskiemu. Ich mądre decyzje przy dowodzeniu pułkami, ich spokój, odwaga i męstwo, pod silnym ostrzałem nieprzyjaciela prowadzonym ze wszystkich stron, spowodowało, że prowadzili swoje pułki z wprawą i doprowadzili je do zwycięstwa nad niezłomnym nieprzyjacielem. Dowódca brygady generał-major Skorniakow, pozostając na czele swoich oddziałów, kontrolował sytuację i w znacznym stopniu przyczynił się do zwycięstwa. Pułkownik Szepeliew, dowódca 62. Brygady Artylerii, wspaniale kierował działaniami baterii i celnie ostrzeliwał wroga, zadając mu ogromne straty, co również przyczyniło się do losu bitwy.

Pułkownik Bulikow, dowódca Lejb-Gwardyjskiego Petersburskiego Pułku Piechoty, dowódca rezerw, bardzo dobrze poradził sobie z zajęciem wzgórza 55,6 i zabezpieczeniem Bakczysarajskiego Pułku przed ewentualnym atakiem ze wschodu.

Pułkownik Srebnicki, szef Sztabu Dywizji, swoją niestrudzoną pracą pomógł mi osiągnąć zwycięstwo.

Wszyscy oficerowie i żołnierze bohatersko spisali się w bitwie. Straty będą podane w osobnym raporcie.

 

5 marca [18marca] 1915 roku

Generał-lejtnant Aleksander Jewrejnow Joasafowicz

[drugi podpis nieczytelny]

 

 

 

Źródło: gwar.mil.ru

Opracowanie i tłumaczenie: Jacek Czaplicki

Współpraca: Małgorzata Karczewska, Przemek Wojtasiak

Raport dołączony był do akt Bakczysarajskiego Pułku Piechoty, które prowadził pułkownik Stefan Liatur Julianowicz i praporszczyk … [podpis nieczytelny]

 

62. Dywizja Piechoty

Skład dywizji wchodziły:

245. Berdiański Pułk Piechoty

246. Bakczysarajski Pułk Piechoty

247. Mariupolski Pułk Piechoty

248. Sławianoserbski Pułk Piechoty

oraz

62. Brygada Artylerii

 

Dowódca dywizji od dnia 29 września 1914 r.:

Źródło: https://ria1914.info/
 Generał-lejtnant Aleksander Jewrejnow Joasafowicz (1851-1929(?))

Odznaczony Orderem Świętego Jerzego IV. Klasy w dniu 25 marca 1915r.

"Za błyskotliwą operację w dniu 1 marca 1915 r., która przyniosła decydujące zwycięstwo. Zdobyto wtedy 17 dział, 12 karabinów maszynowych, 11 wozów z ładunkiem, 11 oficerów i 400 żołnierzy niższych rangą."

Odznaczony Orderem Orła Białego z Mieczami w dniu 9 kwietnia 1915r.

W dniu 12 marca 1915 r. został mianowany dowódcą XX. Korpusu Armijnego.

 

 

 

 

Mapa okolic Jednorożca w latach 1914-1915


O walkach pod Jednorożcem w tych dniach można poczytać również na blogu tekst zatytułowany:
Lewa flanka, część I: Zgliszcza pięknej wsi