sobota, 23 września 2023

Lewa flanka, część 26: Dragoni

 

 

Dragoner-Regiment von Wedel (Pommersches) Nr. 11

11. Pomorski Regiment Dragonów von Wedel

Autor: Hans Arnswald, rotmistrz w stanie spoczynku

Tłumaczenie i opracowanie:

Jacek Czaplicki

Małgorzata Karczewska

 

 

 

Regiment został sformowany 5 listopada 1866 w mieście Belgard [Białogard]. Utworzono go wykorzystując kadry 5. Szwadronu 2. Regimentu Kirasjerów, 5. i 6. Szwadronu 3. Regimentu Dragonów oraz 2. Szwadronu 5. Regimentu Huzarów.

Sztab, 1. i 4. Szwadron stacjonowały w Belgard, 2. Szwadron w Schivelbein [Świdwin], a 3. Szwadron w Körlin [Karlino]. Wiosną 1867 roku utworzono jeszcze 5. Szwadron, który rozlokowano w Dramburg [Drawsko Pomorskie].

W latach 1870-1871 regiment uczestniczy w wojnie francusko-pruskiej.

W roku 1889 regiment opuszcza Pomorze i zostaje przeniesiony do Prus Wschodnich.

W roku 1902 regiment dostaje przydział do 37. Dywizji Piechoty, w składzie której będzie walczył w Wielkiej Wojnie. Od tego też roku miejscem stacjonowania regimentu jest Lyck [Ełk].

Ogród 3. Szwadronu w Brzozowym Kącie (gm. Czarnia)


 

 

Walki w północnej Polsce przy południowej granicy Prus Wschodnich

7 lutego —7 marca 1915

 

6 lutego 1915 zakończyła się koncentracja XX. Korpusu Armii (37. i 41. Dywizja Piechoty), która miała osłaniać od południa zimową ofensywę na Mazurach.

7 lutego 1915 rozpoczęto działania na południowej granicy Prus.

Zadaniem 37. Dywizji Piechoty są operacje na kierunku Myszyniec-Ostrołęka, zaś 41. Dywizji Piechoty na kierunku Kolno-Łomża. W operacji biorą również udział oddziały landszturmu, które do tej pory osłaniały granicę.

Oddziały 11. Regimentu Dragonów wycofane z frontu pod Rawką, w dniach 4-6 lutego były transportowane koleją na południową granicę Prus Wschodnich, gdzie te parę dni wykorzystały na zregenerowanie sił i uzupełnienie zapasów przed nowymi walkami.

W dniu 6 lutego, dzień przed rozpoczęciem operacji, 3. Szwadron przenosi się na kwatery w Liebenbergu [Klon], a 4. Szwadron we wsi Zielonygrund [dawniej Zielony Grąd, obecnie wieś Orzeszki].

7 lutego 1915 oddziały 37. Dywizji Piechoty w trzech kolumnach przekraczają granicę Prus:

Kolumnie A, którą dowodzi oberst Dorsch, towarzyszy 1. Szwadron Dragonów. Kolumna ta porusza się na trasie: Groß Leschienen [Lesiny Wielkie] – Rutkowo - Czarnia w kierunku na wieś Olszyny.

W kolumnie B, którą dowodzi oberst Frost, jedzie 2. Szwadron. Trasa prowadzi przez Fürstenwalde [Księży Lasek] i Myszyniec w kierunku na wieś Białusny Lasek.

W kolumnie C, którą dowodzi oberst Förster, jedzie 3. i 4. Szwadron. Trasa prowadzi przez Friedrichshof [Rozogi] – Dąbrowy – Myszyniec w kierunku na wieś Wolkowe.

Sztab Regimentu Dragonów dołączył do sztabu Dywizji we wsi Fürstenwalde [Księży Lasek].

Śnieg padał już od paru dni, ten dzień był jednak szczególnie zimny i zerwała się zamieć śnieżna.

W tych warunkach dragoni mieli zadanie poruszać się w awangardzie, prowadzić rozpoznanie i oczyszczać drogę z nieprzyjacielskich oddziałów. Dane wywiadowcze informowały, że na granicy jest tylko nieliczna kawaleria straży granicznej.

Kolumny marszowe poruszają się w żałosnym tempie. Droga jest oblodzona i zalegają na niej spore zaspy śnieżne. Piechota, brnąc w śniegu, często musi pomagać oddziałom artylerii odkopywać działa. Żołnierze z patroli z powodu zamieci śnieżnej miejscami nic nie widzą. Często dochodzi do niespodziewanych spotkań z nieprzyjacielem, patrole ponoszą straty. Np. patrol z 1. Szwadron, którym dowodził wicewachmistrz Juroweit, który tego dnia dotarł do wsi Zawady, dostał się pod ostrzał Rosjan, na szczęście oddział Kozaków szybko się wycofał. Czołówka 2. Szwadronu, zaskoczona wrogim ostrzałem pod Myszyńcem, traci jednego zabitego i dwóch rannych dragonów.

4. Szwadron, poruszający się na przodzie lewej kolumny, napotyka we wsi Dąbrowa większy oddział rosyjskiej kawalerii, który próbuje bronić wioski. Dragoni zsiedli z koni i pieszo szturmowali wieś. Szybkie nadejście i interwencja piechoty z nadciągającej kolumny sprawia jednak, że nieprzyjaciel ucieka. W potyczce tej ciężko ranni zostają unteroffizier Zeglin i dragon Wachtel.

Słabszy liczebnie wróg cofa się przed wszystkimi nadciągającymi kolumnami.

Wieczorem 1. Szwadron obsadza wieś Zawady, gdzie korzysta ze zdobytej na Rosjanach kuchni polowej, 2. Szwadron i sztab Regimentu rozstawia się na kwaterze w Myszyńcu, 3. Szwadron we wsi Dąbrowa, a 4. Szwadron we wsi Myszyniec Stary.

W drodze na front na południowej granicy, który miał zabezpieczyć bitwę zimową na jeziorami mazurskimi.
Rozładunek oddziałów dragonów w Wielbarku.

 

Dragoni stoją w kolejce do kuchi polowej, w tle typowa zabudowa wsi kurpiowskiej


 

W dniu 8 lutego 1915 dowódca dywizji wydaje rozkaz zajęcia linii Brodowe Łąki – Olszyny – Wykrot – Dęby i przygotowania tam linii obrony. Zadaniem Regimentu Dragonów jest rozpoznanie terenu między rzekami Omulew, Rozoga i Szkwa.

1. Szwadron rusza ze wsi Zawady i ma dotrzeć do Kierzka, ale już w Kopaczyskach natrafia na silny oddział wrogiej kawalerii. Rotmistrz Brandt rozkazuje zaatakować Rosjan, wróg jednak nie podejmuje walki i wycofuje się. Dragoni przechwytują kolejna kuchnię polową, siedem bębnów z drutem telefonicznym, konia z rzędem i 11 lanc. W Kierzku, gdzie docierają dragoni, wróg kolejny raz nie podejmuje walki i wycofuje się do wsi Gleba. Rosyjski szwadron, który znajdował się we wsi Karaska, również wycofuje się na południe do wsi Gleba przed patrolem którym dowodzi leutnant Latowski. We wsi Kierzek 1. Szwadron zostaje do zmroku, a następnie wycofuje się na nocleg do wsi Kopaczyska.

Zadaniem 2. Szwadronu było rozpoznanie drogi na Ostrołękę, prowadzącej przez wsie Wach, Kadzidło i Dylewo. W lasach na południe i zachód od Wachu napotykają wroga. Dragoni 2. Szwadronu zostawiają konie i jako piechota nacierają na wroga. Rosyjska kawaleria podejmuje walkę i nie daje się wyprzeć z lasów.

Na szosie, 1 km na południe od Wachu, patrol złożony z 30 dragonów 4. Szwadronu, którym dowodzi leutnant Baubouin, również natyka się wroga. Wraz z patrolem 2. Szwadronu, którym dowodzi leutnant Wilkens, leutnant Baubouin decyduje się pieszo zaatakować Rosjan, ale wróg okazuje się silniejszy od połączonych dwóch patroli. W nocy 2. Szwadron zabiera swoich kilku rannych i wraca do wsi Wydmusy, zaś 4. Szwadron, który stacjonował we wsi Wydmusy jako rezerwa, wraca na swoją starą kwaterę do wsi Myszyniec Stary.

3. Szwadron udał się do wsi Wykrot i wysłał stamtąd trzy patrole, którymi dowodzili leutnant Schild, offizierstellvertreter Guthschmidt oraz wicewachmistrz Meyer. Patrole te docierają do wsi Klimki, Krobia oraz Golanka, gdzie napotkały słabe oddziały kawalerii Rosjan, w nocy jednak patrole wróciły do wsi Wykrot.

9 lutego 1915 rozkazy dla szwadronów pozostają takie same.

1. Szwadron operując z Kierzka zauważa, że rosyjska kawaleria wycofała się na drugą stronę rzeki Omulew, a we wsi Gleba pozostawiła rozbudowane pozycje. W nocy patrol zastąpiony przez oddział piechoty wraca do wsi Zawady. 2. Szwadron ponownie udaje się do Wachu, tym razem nie zastaje w tamtejszych lasach nieprzyjaciela. Jedzie dalej i zajmuje wieś Siarcza Łąka. Patrol, którym dowodzi leutnant John, melduje, że spore oddziały kawalerii wroga są w lasach na wschód i zachód od Kadzidła. Patrole podejmują nieskuteczne próby przejścia dalej na południe.

Na drodze do Kadzidła

 

Również silny patrol leutnanta Baudouina z 4. Szwadronu pojawia się pod Kadzidłem i próbuje późnym popołudniem zdobyć wieś. W starciu w Kozakami leutnant dostaje dwa postrzały w brzuch, jego dragoni z trudem wyciągają go z rejonu walk. W nocy został przewieziony do szpitala w Ortelsburgu, gdzie następnego dnia zmarł. Regiment stracił jednego z najlepszych oficerów patrolowych, który wyróżniał się przy każdej okazji odwagą i roztropnością.

Z patroli 3. Szwadronu, patrol którym dowodzi wicewachmistrz Meyer przenikają do wsi Czarnia [Kadzidlańska], gdzie zauważa silne patrole rosyjskiej kawalerii. Dragon Schröter wracając z meldunkiem od dowódcy patrolu, pod wsią Lipniki zostaje ostrzelany przez Rosjan, ciężko ranny dostarcza jednak meldunek do wsi Wykrot. Leutnant Schild ze swoim patrolem dociera aż do wsi Nasiadki, gdzie również zostają zauważone silne patrole wroga. Patrol, którym dowodzi offizierstellvertreter Guthschmidt, niespodziewanie zostaje ostrzelany pod wsią Płoszyce. Ginie gefreiter Urlaub, a dragon Kowalski pod którym zabito konia, postrzelony w lewą nogę, wraca z patrolu trzymając się oporządzenia konia towarzysza broni.

10 lutego 1915 rozkazy dla dragonów pozostają niezmienione. Warunki pogodowe również bez zmian, silny mróz i wiatr. 1. Szwadron pozostaje na kwaterze we wsi Zawady, a patrole wysłane do Kierzka i Gleby meldują, że od poprzedniego dnia nic się nie zmieniło. Tak samo jest u 2. Szwadronu, który zajmuje w ciągu dnia wieś Siarcza Łąka, a wieczorem wraca do Wachu. 4. Szwadron zostaje w Wydmusach i tylko sierżant Melzer z dziesięcioma dragonami jedzie do Wachu, gdzie zakłada punkt meldunkowy.

3. Szwadron wysyła te same patrole co poprzedniego dnia. W Golance oraz Gralach patrole natrafiają na silne kawaleryjskie patrole wroga. Patrole te liczą od 30 do 40 jeźdźców. Pod Golanką na patrol, którym dowodzi offizierstellvertreter Guthschmidt, uderzają rosyjscy dragoni. Dragon Augslat [August] zostaje zestrzelony z konia. Na szczęście patrol robi odskok i szybko znajduje osłonę, dzięki czemu nie ponosi dalszych strat.

11 lutego 1915 zwiększa się aktywność wroga, patrole meldują o oddziałach nieprzyjacielskiej piechoty. Rosyjska kawaleria przy wsparciu artylerii próbuje odbić Kierzek, ale zostaje odparta przez oddziały niemieckiej piechoty. Patrol dragonów z 1. Szwadronu zaobserwował, że Rosjanie po ataku wycofali się przez wieś Gleba na zachodni brzeg rzeki Omulew. Również 2. Szwadron z samego rana został zaatakowany w Siarczej Łące przez piechotę rosyjską w sile batalionu i został zmuszony wraz oddziałem piechoty, który założyły tam placówkę, do wycofania się na odległość 1 kilometra na północ od wsi. Rosjanie nie zdecydowali się iść dalej.

Patrole 3. Szwadronu także zauważają wrogą piechotę we wsiach Szafranki, Sul i Golanka. Leutnant Schild ze swoim patrolem został pod wsią Sul ostrzelany z odległości 200 m przez Rosjan.

Koń sierżanta Broszewskiego pada. Leutnant Schild oraz dragon May, mimo gradu kul, biorą Broszewskiego między swoje konie. Chwyta się on pasków strzemion i tak wleczony, daje się ciągnąć w pełnym galopie na odległość 400 m w bezpieczniejsze miejsce.

Tego dnia w rozkazie dywizji generalleutnant von Staabs wyraża szczególnie uznanie dla Regimentu Dragonów za dobre wyniki na patrolach w ostatnich dniach. W międzyczasie oddziały dywizji zgodnie z rozkazem rozbudowały swoje pozycje na linii Brodowe Łąki – Olszyny – Wydmusy – Wykrot.

Patrol 3. Szwadronu

 

W dniu 12 lutego 1915 pada rozkaz, aby koncentrycznie, trzema kolumnami, zaatakować Rosjan gromadzących się pod Kadzidłem. Każda z kolumn składała się z batalionu piechoty, jednej baterii artylerii i jednego szwadronu.

Kolumna A (z 1. Szwadronem) ma zadanie zaatakować od strony wsi Kierzek przez wsie Piasecznia i Strzałki, kolumna B (z 2. Szwadronem) ma wyznaczoną trasę przez wsie Wach i Siarcza Łąka, a kolumna C (z 4. Szwadronem) przez wieś Golanka. 3. Szwadron przejmuje cześć zadań od pozostałych szwadronów i wypełnia zadania patrolowe nad rzeką Rozoga i na wschód od rzeki Szkwa.

Główne siły 3. Szwadronu pozostają jednak w Myszyńcu.

Między Golanką a Kadzidłem, 4. Szwadron, jadący w awangardzie kolumny C, napotyka wroga, walkę z nieprzyjacielem podjęła nadciagająca piechota wsparta artylerią. Walki z Rosjanami trwały dwie godziny, wróg został wyparty, a dragoni ze szwadronu zabezpieczali w tym czasie rejon walk od strony wsi Tatary. Po zmroku, już po zajęciu Kadzidła, 4. Szwadron staje na nocleg w Golance.

Dragoni z 2. Szwadronu tego dnia w czasie trwania natarcia na Kadzidło nie napotkali Rosjan, a po zajęciu wsi szwadron wysłał patrole na kierunku wsi Brzozówka i Dylewo. Na nocleg 2. Szwadron zatrzymał się w Kadzidle.

1. Szwadron również zalicza operację bez kontaktu z wrogiem, po dotarciu do wsi Piasecznia zatrzymuje się tam na nocleg. Ze wsi szwadron wysyła patrole, którymi dowodzą leutnant Latowski i wicewachmistrz Jurkoweit. Patrol Jurkoweita przyprowadza jeńca złapanego we wsi Jeglijowiec. Pluton dragonów, którym dowodzi leutnant von Wedel (Bernd), wzmocniony plutonem piechoty zostaje wysłany do Gleby z zadaniem uchwycenia mostu na rzece Omulew. Po drodze, w pobliżu wsi Chudek, oddział natrafia jednak na wrogą piechotę, która niedługo później dostaje wsparcie swojej kawalerii i wychodzi na słabo zabezpieczoną lewą flankę oddziału Wedla. Oddział zostaje zmuszony do wycofania się do wsi Kierzek, gdzie Wedel dostaje wsparcie i ponownie rusza do Gleby, którą zajmuje o godzinie 23:00.

13 lutego 1915 pogoda się zmienia. Zrobiło się cieplej, pada deszcz, zalegający śnieg zmienia się w wodnistą breję utrudniającą wszelkie marsze, wodnistą papkę przed którą nie chronią nawet najlepsze buty.

Oddziały z kolumny A ruszają z Piaseczni w kierunku na Glebę, by ostatecznie zniszczyć most na rzece Omulew. Tymczasem jednak od samego rana Rosjanie przerzucają z Chudka w kierunku Gleby spore oddziały piechoty. W trakcie walk 1. Szwadron zabezpiecza lewą flankę w lesie na wschód od wsi Gleba. Starcia trwają do wieczora, kiedy to oddziały niemieckie ustępują przed przewagą liczebną Rosjan i wycofują się do Kierzka. W walkach pod Glebą poniósł śmierć dragon Hetzel.

Tego samego dnia, 2. i 4. Szwadron stojące w Kadzidle wysyłają patrole, które mają rozpoznać teren wokół wsi. Patrol, którym dowodzi leutnant Willens zostaje zaskoczony przez oddziały piechoty rosyjskiej na północ od wsi Dylewo, pod ostrzałem zostaje ranny dragon Nikolai, a fahnenjunkers Splettstoeßer traci swego konia. Nacierające silne oddziały rosyjskie wsparte artylerią, wypierają Niemców z Kadzidła. 2. i 4. Szwadron osłania oddziały niemieckie wycofujące się w kierunku wsi Wach, a wieczorem dragoni tych szwadronów udają się do Zalesia na nocleg,

Dragoni 3. Szwadronu, operujący na wschód od rzeki Szkwa, w rejonie wsi Lipniki i Czarnia [Kadzidlańska], meldują, że na tamtym odcinku jest spokojnie.

W dniu 14 lutego 1915 rosyjska piechota atakuje wieś Kierzek od strony Gleby. 1. Szwadron na lewej flance w lesie na wschód od Kierzka zabezpiecza broniącą wieś piechotę. Kilka razy znajduje się pod ostrzałem, nie ponosi jednak żadnych strat. Wieczorem dragoni jadą do wsi Zawady na nocleg.

Pozostałe szwadrony wypełniają zadania patrolowe w swoich sektorach. Jeden z patroli ma ciężko rannego. To gefreiter Schmidt z 2. Szwadronu. W meldunkach mówi się, że Rosjanie nie zmienili swoich pozycji, ale wróg stale powiększa swoje siły. 2. Szwadron działający tego dnia w rejonie Wachu, wieczorem przemieszcza się na nocleg do Zalesia. 3. Szwadron przeniósł się na kwatery do Wykrotu, a 4. Szwadron do wsi Myszyniec Stary.

W dniu 15 lutego 1915 patrol 1. Szwadronu, którym dowodzi unteroffizier Koriat, rozpoznaje rejon Woli Błędowskiej po zachodniej stronie rzeki Omulew, gdzie wpada w zasadzkę przygotowaną przez Rosjan. Dragoni, ponosząc straty, wycofują się. Raniony dragon Hecker dostaje się do niewoli, unteroffizier Koriat oraz ranny w nogę i w rękę dragon Schulz pieszo uciekają z miejsca zagrożenia. Patrol traci cztery konie.

2. Szwadron przenosi się do wsi Wydmusy, a 3. i 4. Szwadron mają tego dnia wolne.

Tego dnia dowódcy 11. Regimentu Dragonów zostają podporządkowane: 1. Szwadron z 1. Rezerwowego Regimentu Huzarów, 5. Szwadron z 3. Regimentu Strzelców Konnych oraz 5. Szwadron z 14. Regimentu Dragonów. Szwadron Huzarów przejmuje rozpoznanie terenu między rzekami Szkwa i Rozoga, a pozostałe dwa szwadrony na wschód od rzeki Szkwa.

16 lutego 1915 sytuacja w oddziałach nie ulega zmianie, jedynie 1. Szwadron przenosi się na kwatery do wsi Olszyny, ponieważ po zachodniej stronie rzeki Omulew wróg jest bardzo aktywny.

W rejonie między Kolnem a Mławą niemieckie dowództwo jest zmuszone rozmieszczać coraz więcej jednostek, aby bronić się przed narastają presją Rosjan. Również 37. Dywizja Piechoty zauważa, że Rosjanie są coraz aktywniejsi na południe od Myszyńca.

17 lutego 1915 dragoni 1. Szwadronu wraz z batalionem piechoty i przy wsparciu dwóch dział dokonują rajdu w rejon wsi Kierzek. Nie dochodzi jednak do walk i dragoni wieczorem wracają do Zawad.

3. Szwadron wysyła patrole z Wykrotu na swój stary odcinek pomiędzy Rozogą a Szkwą. Patrole te nie są w stanie daleko oddalić się od linii własnej piechoty, ponieważ wsie Sul i Krobia są licznie obsadzone przez wrogą piechotę. Patrol, którym dowodzi wicewachmistrz Meyer na własne linie wraca ścigany przez kawalerię wroga, dragon Lehmann zostaje schwytany wraz ze swoim koniem.

W dniu 18 lutego 1915 1. Szwadron ponownie z odziałem piechoty rusza do wsi Kierzek. Tym razem dochodzi do walk o wieś. Szwadron zabezpiecza nacierającą piechotę w lesie na wschód od Kierzka i kilkakrotnie dostaje się pod ostrzał artyleryjski wroga. Podczas takiego ostrzału ciężkie ranny w brzuch od szrapneli odnosi leutnant Latowski, który został odwieziony do lazaretu. Wieczorem szwadron wraca do wsi Bandysie na spoczynek. We wsi Wydmusy 2. Szwadron zostaje zastąpiony przez 4. Szwadron i udaje się na kwatery do wsi Myszyniec Stary.

3. Szwadron operuje w tym samym rejonie co do tej pory, tyle, że od 19 lutego 1915 patrolami dowodzą leutnant Hattenbach oraz leutnant Rademacher. W rejonie wsi Jazgarka i Krobia, przez kilka następnych dni piechota prowadzi ciężkie walki o zmiennym powodzeniu, w trakcie tych starć patrole dostarczają sporo informacji, dzięki którym mimo przewagi liczebnej Rosjan, piechota ze 147. Regimentu Piechoty nie uległa presji Rosjan. Dragoni tracą jednak w tych dniach wiele koni. 4. Szwadron, operując ze swej bazy w Wydmusach wysyła w rejon wsi Wach i Podgórze patrole, którymi dowodzą leutnant Otto, wicewachmistrz Bublitz oraz sierżant Meltzer, . Tam również trwają ciężkie walki toczone przez piechotę.

Powiększające się siły Rosjan między Szkwą a Omulwią, przed frontem 37. Dywizji Piechoty, sprawiają, że możliwości dragonów na patrolach rozpoznawczych są coraz mniejsze. Objechanie wrogich sił jest prawie niemożliwe z powodu rozległych bagien oraz rozlewisk w okolicy. Ciągłe walki toczą się również o wieś Kierzek, gdzie 1. Szwadron za dnia uczestniczy w walkach w lasach na wschód od Kierzka oraz pod wsią Karaska.

W dniu 19 lutego 1915 po południu, w rejon działania 1. Szwadronu przerzucono również jako wsparcie 2. Szwadron. Oba szwadrony nie mają możliwości bezpośredniej interwencji w walkach, ale podczas działań osłonowych często są ostrzeliwane przez wroga, przez co tracą kilku rannych i konie. 2. Szwadron dostał kwatery we wsi Olszyny, a część dragonów w Zawadach.

W tych dniach los rosyjskiej 10. Armii w lasach pod Augustowem był już przesądzony. Ale rosyjskie kontrataki od strony Narwi stają się coraz silniejsze. Pod Łomżą, 41. Dywizja Piechoty oraz inne rozmieszczone tam jednostki, z coraz większym trudem odpierają ataki wroga.

Bardziej na zachód, za rzeką Orzyc, niemieckie dywizje przygotowują się do kontrataku. I. Korpus Rezerwowy ma zadanie przejąć Przasnysz. 37. Dywizja Piechoty, mimo zaangażowania w ciężkie walki na linii Szafranki-Krobia-Wach-Kierzek, ma zadanie zabezpieczyć korpus na jego lewym skrzydle. Pod dowództwem majora Brehme ze 147. Regimentu Piechoty, dywizja wydziela zgrupowanie składające się z trzech batalionów piechoty, dywizjonu artylerii oraz 1. i 2. Szwadronu, które mają operować w rejonie między rzekami Omulew i Orzyc.

Już w dniu 21 lutego 1915 1. Szwadron z dwiema kompaniami piechoty i z dwoma działami kieruje się do wsi Żelazna, aby zabezpieczyć nadejście reszty sił zgrupowania majora Brehme.

Nieatakowane przez wroga całe zgrupowanie osiąga wieś Żelazna 22 lutego 1915. 2. Szwadron przyprowadził rotmistrz Brandt. Oba szwadrony idąc w czołówce zgrupowania zajmują wsie Dynak, Cierpięta i Rupin. W Cierpiętach i Rupinie wróg stawia słaby opór i po krótkiej walce wycofuje się. Dalej ruszają tylko patrole. Patrol, którym dowodzi wicewachmistrz Staginus udaje się w kierunku wsi Orzoł i Baranowo, patrol wicewachmistrza Jurkoweit do wsi Rupin i Jastrząbka, a leutnant Schild na Budy, Przysieki oraz Drążdżewo. Patrole zaliczają liczne starcia z kawalerią wroga, gefreiter Stiebei dostaje się do niewoli, dragon Mroczek jest ranny. Patrol Staginusa melduje o dużych oddziałach wroga różnych formacji na północ od Baranowa, we wsi Czerwińskie. W nocy, oba szwadrony ruszają na prawe skrzydło zgrupowania w kierunku wsi Cierpięta.

23 lutego 1915 zgrupowanie Brehme atakuje wroga wykrytego we wsi Czerwińskie pod Baranowem. Atak ten osłaniają dragoni z obu szwadronów i dwie kompanie piechoty ze 147. Regimentu Piechoty, obsadzając pozycje na linii Gaczyska-Majdan-Orzoł.

Oba szwadrony mają swoją bazę we wsi Rupin, tylko wicewachmistrz Jurkoweit dowodzący plutonem zakłada stanowisko koordynacyjne we wsi Gaczyska, skąd wysyłane są patrole. Wachmistrz Dopatka ze swoim patrolem ruszył do Krasnosielca, a unteroffizier Schneider w kierunku Nowej Wsi. O godzinie 11:00 Jurkoweit przesyła meldunek do sztabu o wykryciu szwadronu wrogiej kawalerii w Zalasce, wkrótce nadchodzą kolejne powiadomienia o oddziałach jazdy Rosjan. Na noc dragoni wracają do wsi Rupin. W kolejnym dniu dragoni mają te same zadania do wypełnienia tym rejonie. Leutnant Schild z dwunastoma dragonami zostaje wysłany w kierunku szosy Krasnosielc-Ostrołęka. Przebija się on przez las, na zachód od wsi Jastrząbka, kontrolowany przez rosyjską kawalerię i dociera do drogi Adamczycha-Grabowo, gdzie natrafia na duże oddziały wrogiej piechoty. Patrole zauważały również duże oddziały piechoty idące z Krasnosielca na Wólkę(?).

W tym samym czasie 3. Szwadron operuje pomiędzy rzekami Szkwa i Rozoga oraz przejmuje patrolowanie w rejonie wsi Wach, Podgórze i Siarcza Łąka. W dniu 22 lutego 1915 piechota musiała kontratakować we wsi Siarcza Łąka. Akcję piechoty zabezpieczał na prawej flance, w rejonie Podgórze – Piasecznia, leutnant Hüttenbach z trzydziestoma dragonami. Sierżant Schulemann ze swoim patrolem pojechał w kierunku wsi Todzia, aby obejrzeć most na rzece Rozoga. 4. Szwadron jest podzielony, połowa dragonów została przy sztabie w Myszyńcu, a reszta, którymi dowodzi rotmistrz Maue, prowadzi akcje rozpoznawcze, operując ze wsi Olszyny.

24 lutego 1915 pada rozkaz, by 3. i 4. Szwadron udały się do Brodowych Łąk, gdzie ściągnięto już 1. i 2. Szwadron i o godzinie 9:00 rano Regiment Dragonów wraz z przydzielonymi dwoma plutonami z 73. Regimentu Artylerii Polowej miał ruszyć przez wieś Żelazna i Rupin w kierunku drogi Ostrołęką-Krasnosielc. Ponieważ artyleria poruszała się wolno, oddział dopiero o godzinie 12:30 dociera do wsi Rycica. Wieś Majdan osiągnięto dopiero wieczorem. Z powodu ciemności, droga Ostrołęka-Krasnosielc nie mogła być osiągnięta. Dodatkowo patrol, którym dowodzi rotmistrz Brandt, donosi, że lasy na południe od wsi Baranowo-Majdan są pełne rosyjskiej kawalerii i piechoty. Z tego powodu o godzinie 18:00 marsz wstrzymano i rozlokowano się na kwaterach. Sztab regimentu i 4. Szwadron obsadził wieś Majdan, 3. Szwadron wieś Orzoł, a 1. i 2. Szwadron wieś Cierpięta.

25 lutego 1915 rozkazy dla dragonów maszerujących z artylerią zostają odwołane. Początkowo dowódca zgrupowania major Brehme chciał skierować swoje oddziały na Wólkę [brak danych o którą Wólkę chodzi], gdzie wykryto siły wroga, ale gdy wróg wznowił ataki pod Baranowem postanowiono utrzymać się na linii Cierpięta-Rycica. W tym czasie 1. i 2. Szwadron zatrzymuje się we wsi Rupin, 3. Szwadron we wsi Orzoł, a 4. Szwadron w Majdanie, skąd mają wysyłać patrole. 1. Szwadron patroluje rejon w kierunku na Krasnosielc. Leutnant Schild ze swoim oddziałem dostaje rozkaz, by dotrzeć do I. Rezerwowego Korpusu pod Przasnyszem. Patrol ten, manewrując między oddziałami rosyjskimi, dociera do oddziałów korpusu znajdujących się na wschód od Przasnysza i szczęśliwie, bez strat wraca z meldunkiem. Zadanie wykonano w prawdziwym stylu kawaleryjskim.

Patrole 4. Szwadronu docierają na linię wsi Grabowo – Nowa Wieś. Dragoni z 3. Szwadronu osiągają wsie Przystań oraz Budne Sowięta. Patrol, którym dowodzi sierżant Schulemann, melduje o dużych oddziałach piechoty we wsi Budne-Sowięta. Patrolom 1. i 2. Szwadronu tylko częściowo udaje się wyjechać za zabudowania wsi Jastrząbka, ponieważ wszędzie napotykają duże oddziały rosyjskiej kawalerii i piechoty. W lasach wokół Jastrząbki patrole są często ostrzeliwane i dragoni tracą kilka koni. Wieczorem dragoni, osłaniając prawe skrzydło zgrupowania majora Brehme, obsadzają: sztab regimentu wieś Cierpięta, 1. i 2. Szwadron wieś Dynak, 3. Szwadron wieś Ramiona, a 4. Szwadron wieś Parciaki.

W dniu 26 lutego 1915 zgrupowanie Brehme utrzymuje swoje pozycje. Patrole 3. Szwadronu operujące na lewej flance zgrupowania z bazą we wsi Ramiona, kontrolują rejon pod wsiami Orzoł, Baranowo, Czerwińskie. Szwadron wysyła trzy ośmioosobowe patrole, offizierstellvertreter Guchschmidt jedzie na Orzoł – Baranowo, wicewachmistrz Meyer na Majdan – Baranowo, a sierżant Broszewski bierze wsie Bakuła i Czerwińskie.

Pozostałe trzy szwadrony (1., 2. i 4.) zabezpieczają prawą flankę zgrupowania i podejmują działania w rejonie wsi Budy Przysieki Prywatne. Najbardziej wysunięty, 1. Szwadron zauważa, że Budy Przysieki zajęte są przez kawalerię Rosjan. Rotmistrz Brandt decyduje się uderzyć na wroga. Na wieś, przy wsparciu plutonu artylerii, naciera leutnant Schild. Wieś udaje się zdobyć w pierwszym ataku, a Rosjanie uciekają na południe. Szwadrony regimentu zostają w tym rejonie do wieczora, kiedy to wracają na stare kwatery. Na miejscu zostaje tylko pluton z 2. Szwadronu, którym dowodzi leutnant John. Zadaniem tego plutonu jest ochrona mostu na rzece Orzyc, między Budami a Jednorożcem.

27 lutego 1915 dragoni 3. Szwadronu, na lewej flance zgrupowania, wykonują te same zadania co poprzedniego dnia. 1. i 4. Szwadron ponownie zajmują wieś Budy Przysieki, a 2. Szwadron operuje między Budami Przysiekami a Rupinem. Sytuacja robi się jednak napięta. I. Korpus Rezerwowy poniósł porażkę pod Przasnyszem i cofa się do Chorzel. Na zachód od rzeki Orzyc koncentrują się spore siły Rosjan, co stanowi poważne zagrożenie dla zgrupowania majora Brehme. W dniu 28 lutego dowódca zgrupowania decyduje się przejść na linię wsi Ziomek – Bakuła. Regiment Dragonów przenosi się do wsi Dąbrowa, skąd przy wsparciu batalionu piechoty ze 147. Regimentu Piechoty zabezpiecza przewężenie między bagnami we wsi Żelazna. Patrole tymczasem kontrolują tereny wokół wsi Parciaki – Cierpięta – Ramiona. W Parciakach, patrol 1. Szwadronu, którym dowodzi unteroffizier Koriatz wpada na oddział wroga. W wyniku starcia dragon Kantwill dostaje się do niewoli. Pluton dragonów z 4. Szwadronu, którym dowodzi wicewachmistrz Bublitz, dociera do wsi Ramiona. Oddział ten dobrze ukryty w lesie, pozwala zbliżyć się wrogiemu patrolowi złożonemu z około trzydziestu huzarów z 4. Pułku na odległość 20 kroków. W celnym ogniu z bliskiej odległości, Rosjanie zostają wybici prawie do nogi. Wróg tego dnia nie zaatakował, więc dragoni pozostają we wsi Żelazna, a placówki zostają na noc ustawione na przedpolach.

W dniu 1 marca 1915 o godzinie 2:00 w nocy Rosjanie rozpoczęli ostrzał wsi Żelazna z wykorzystaniem ciężkiej artylerii. Dragoni przeprowadzają konie i sprzęt bojowy za wydmę znajdującą się na północ od wsi, by ochronić je przed ostrzałem. O godzinie 5:00 nad ranem nadchodzą nowe rozkazy od dowódcy dywizji. Rotmistrz Brandt z 1. Szwadronem, dwoma kompaniami piechoty/147 i dwoma karabinami maszynowy oraz dwoma działami zostaje skierowany do obrony wsi Żelazna. 2. i 4. Szwadron zostają wycofane najpierw do Brodowych Łąk, a następnie do wsi Olszyny, gdzie mają stanowić rezerwę frontu, jako zwykła piechota. Lecz zanim dragoni mogli wyjechać ze wsi Żelazna, to najpierw musieli kryć się wśród zabudowań i przeczekać silny ostrzał rosyjskiej piechoty, który rozpoczął się o godzinie 6:45 rano. Do wsi Bandysie szwadrony dotarły dopiero o godzinie 22:00.

2 marca oba szwadrony w trakcie dużej śnieżycy przenoszą się do wsi Zdunek, gdzie w dniach 2 i 3 marca pomagają oddziałom landszturmu w rozbudowie pozycji obronnych. Wieczorem o godzinie 21:00 regiment otrzymuje rozkaz natychmiastowego wymarszu do wsi Wykrot, na lewą flankę 37. Dywizji Piechoty. W Wykrocie dragoni meldują się o godzinie 2:30 w nocy. Oberst Maaß przejmuje dowodzenie nad odcinkiem frontu między rzekami Rozoga i Szkwa na linii Klimki-Jazgarka.

2. i 4. Szwadron stacjonują we wsi jako rezerwa. 4. Szwadron wysyła stałe patrole w rejon wsi Lipniki, którymi dowodzi sierżant Robitzki. Wróg na tym odcinku frontu jest spokojny. W dniu 6 marca 1915 oberst Maaß oddaje dowództwo nad odcinkiem oficerowi piechoty. Oba szwadrony opuszczają Wykrot. Sztab regimentu i 4. Szwadron udają się na nowe kwatery we wsi Białusny Lasek, a 2. Szwadron do wsi Zdunek.

Tymczasem 1. Szwadron z piechotą i artylerią broni wsi Żelazna w dniach 2 i 3 marca. Rosyjska piechota i artyleria często ostrzeliwała wieś, na szczęście obyło się bez strat. Ponieważ atakowane przez Rosjan zgrupowanie majora Brehme wycofuje się do Woli Błędowskiej, wieczorem 3 marca zapadła decyzja porzucenia wsi Żelazna. 1. Szwadron wyrusza do wsi Krukowo na nocleg, a 4 marca dociera do Zdunka, gdzie wraca pod dowództwo regimentu.

Dragoni 3. Szwadronu przebywają we wsi Dąbrowa, skąd wykonują zadania dla zgrupowania majora Brehme, stale patrolując rejon przed frontem i na flankach. Patrolami dowodzą leutnant Rademacher, offizierstellvertreter Guthschmidt, wicewachmistrz Meyer oraz sierżanci Schutemann, Broszewski i Pietrzyck. W dniu 4 marca 1915 w rejon między rzekami Omulew i Orzyc wkraczają oddziały 2. Dywizji Piechoty, a oddziały 37. Dywizji ze zgrupowania Brehme wracają na wschodnią stronę rzeki Omulew. 3. Szwadron w dniu 5 marca udaje się do wsi Surowe, a 6 marca do wsi Charciabałda, gdzie dołącza do swojego regimentu.

Widok na umocnienia z drutu kolczastego ma pozycji pod Zdunkiem

 

Walki zimowe na terenie Kurpiowszczyzny były szczególnie skomplikowane przez pogodę, mróz, śnieg i błoto, a także przez niesprzyjający teren, rozległe bagna z lasami, poprzecinane przez wydmy, słabo zasiedlone małe wioski. O kwaterowaniu w tych wioskach pisze w swym dzienniku leutnant Splettstoeßer, który w tamtym czasie był podoficerem:

„Bardzo szybko nauczyliśmy się jak korzystać z kwater. Dowodzący oddziałami zajmowali stodoły i stajnie przydzielonej im części wsi. Konie były szybko rozsiodłane, karmione i pojone.

Chałupę – zwykle pełną brudu – żołnierze porządkują, przygotowują słomiane łoża i natychmiast gotują kawę. Po jej przygotowaniu szybko wyjmują chleb, smalec i boczek, wypijają kawę z naczyń, jakie były pod ręką i kładą się na wypoczynek owinięci w końskie koce.

Spało się zawsze w spodniach, które prano zwykle co 14-20 dni. Najważniejszą rzeczą dla żołnierza był proszek owadobójczy. Wszy i pchły należały do stałych mieszkańców naszej bielizny. Często drapane ukąszenia robactwa szybko się zaogniały. Wszy żyły szczególnie w ciepłych miejscach, wokół bioder, w pachwinie, pod pachami i na łydkach.

Preferowano wkładanie brudnej bielizny do sakw na lodowato zimnym powietrzu, tak aby wszy i pchły zamarzały na śmierć. Pranie gotowano, a następnie płukano w zimnej wodzie. Przyzwyczailiśmy się również do robactwa, które zwykle atakowało od 1:00 do 3:00 w nocy.

 

Na temat głównego posiłku.

Prawie każdego wieczoru czekały na chłopaków dwa, trzy kurczaki lub gęś, którą trzeba było ugotować. Na szczęście Polacy (domownicy) musieli nam pomóc. Moi polskojęzyczni żołnierze zawsze wiedzieli jak to zrobić, aby Polacy nadzorowali gotowanie i obudzili nas, jak tylko mięso będzie gotowe. Między północą a godziną 1:00 w nocy mieliśmy posiłek. Ludzie jedli, palili cygara lub papierosa, pili szklankę rumu z herbatą, jeśli to było możliwe i kładli się ponownie spać.

- Panje [chłopi] musieli podgrzewać kawę przez całą noc, by w trakcie pobudki, zwykle około 4:00 była już gotowa.”

 

Olszyny – walki pozycyjne

7 marca – 16 lipca 1915

 

Szwadrony początkowo zostają na swoich kwaterach, sztab i 4. Szwadron we wsi Białusny Lasek, 1. i 2. Szwadron w Zdunku, 3. Szwadron we wsi Charciabałda. Nadal toczą się zacięte walki o Wach i regiment musiał z każdego szwadronu wydzielić po 50 strzelców z oficerami do walk w okopach. Strzelcy ci, w zależności od potrzeb i na rozkaz dowódców piechoty, używani byli np. w Olszynach, w Zdunku, w Zalesiu. Od 8 do 12 marca dragoni służą w okopach pod wsią Olszyny, ale tylko w ciągu dnia, a wieczorem wracają od obozu, a wtedy ich miejsce zajmuje piechota. Dragoni, którzy nie służą jak piechota, pracują przy naprawach i wzmacnianiu dróg między Czarnią, Bandysiami, Olszynami i Zdunkiem. Nie jest to łatwa praca, w wielu miejscach trzeba było budować groble wzmacniane palisadami. Od 13 marca w Olszynach na potrzeby piechoty pozostało już tylko sto spieszonych dragonów, pozostałych stu ma teraz służbę we wsi Zalesie. Od 17 marca 1915 pod rozkazy dowódców piechoty przedzielanych jest już tylko po 25 strzelców z każdego szwadronu.

24 marca 1915, w związku z tym, że bliżej frontu jest coraz więcej oddziałów piechoty i potrzebują dla siebie miejsca, 1. i 2. Szwadron muszą przenieść swoje kwatery do wsi Świdwiborek, a 3. Szwadron do wsi Białusny Lasek.

27 marca 1915 ponownie nastąpił krytyczny moment na froncie, gdy Rosjanie przełamali linie obrony 4. Regimentu Piechoty Landwehry we wsi Wach i na zachód od wsi. 3. i 4. Szwadron zostają alarmowo przerzucone do wsi Zdunek i zostają tam podporządkowane dowódcy 4. Regimentu Landwehry. Z pomocą 147. Regimentu Piechoty wróg zostaje jednak wkrótce nie tylko zatrzymany, ale nawet odzyskano część terenu, wzięto sporą liczbę jeńców. Po tym walkach na froncie zapanował w końcu spokój.

Dragoni jako piechota jadą zluzować kolegów na pozycji pod Olszynami.
Na pierwszym planie dragoni siedzą w wasągu,
czyli charakterystym wozie używanym na Kurpiach.
Wasągi obsługują ich właściciele. (Wasąg link)


 

Dragoni w okopach pod Olszynami

 
Ziemianki 3. Szwadronu na pozycjach pod Olszynami

Rosjanie zrezygnowali z prób przebicia się w kierunku granic Prus Wschodnich. Wróg okopał się dość daleko od głównych pozycji niemieckich oddziałów. Sztab, 3. i 4. Szwadron przenoszą 28 marca swoje kwatery do wsi Brzozowy Kąt, gdzie będą przebywać przez prawie cztery kolejne miesiące, podobnie jak 1. i 2. Szwadron we wsi Świdwiborek.

Teraz zaczęła się regularna służba. 3. i 4. Szwadron stale wydzielał około stu strzelców na służbę w okopach pod Olszynami w oddziałach 150. Regimentu Piechoty. Dragoni zawsze służyli w okopach przez dwa dni, a następnie byli zmieniani przez kolegów ze swoich oddziałów. Służba w okopach nie była ciężka , wróg był spokojny, z wyjątkiem sporadycznego ognia artyleryjskiego, który w większości był niecelny. Inaczej było na patrolach. Stanowisko to było całkowicie samodzielne, a ponieważ znajdowało się na wydmach, wygodne i suche. Znajdowały się tam też dobre, przytulne i przestronne schrony. 1. i 2. Szwadron nie wysyłał już strzelców do okopów, ale pełnił rolę żandarmerii i budował drogi na tyłach.

Minął kwiecień, wiosna w pełni zagościła na tych ziemiach. Szwadrony uporządkowały swoje kwatery. Dragoni byli dość dobrze tolerowani przez Polaków, szybko zauważono, że bez pomocy „Panjes” życie byłoby znacznie trudniejsze. Najpierw rozbudowano stajnie, zbudowano szopy, zapory flankujące i kozły itp. Następnie posprzątano kwatery i uporządkowano dziedzińce. Panjes sporo pomagali przy wszystkich pracach, a kobiety zajmowały się szorowaniem i praniem ubrań. Naprawiono maszyny rolnicze - młocarnie i sieczkarnie, a wszelkie robactwo wytępiono proszkiem owadobójczym.

W kolejnych miesiącach, gdy słońce wschodziło coraz wyżej, Wedel-Dragoni [11. Reg. Dragonów] rozpoczęli prawdziwą pracę, by zagospodarować tą zaniedbaną, nieuprawianą ziemię. Nie minęło dużo czasu, a „Panjes” nie poznali już swojej ziemi, a zwłaszcza swoich wsi. Nie sądzili, że coś takiego jest możliwe. Wokół kwater znajdowały się duże obszary podmokłych łąk. Ci dobrzy ludzie pewnie jeszcze nie wpadli na pomysł, że można te łąki odwodnić. Cechą charakterystyczną ziem całego pasa granicznego są wody gruntowe, które w porach deszczowych rozlewają się na niżej położonych terenach. Sytuację tę można by poprawić, gdyby uregulowano okoliczne rzeki. Ale władza rosyjska tego nie chciała, bo zależało im na tym, by cały pas nadgraniczny pozostał terenem bagiennym i w przypadku wojny był nie do pokonania dla Niemców.

Trudnej pracy, do której zaangażowano także konie regimentu było mnóstwo, ale uporano się nawet z największymi przeszkodami.

Kierownikiem tych prac został rotmistrz Freiherr Grote. Wybudowano przy pełnej współpracy mieszkańców duże rowy melioracyjne. I w krótkim czasie miejscowi gospodarze mieli najpiękniejsze suche pastwiska w okolicy. Następnie stworzono prawdziwe pastwiska i padoki dla koni, szwadrony, gdy sytuacja na to pozwalała, trzymały na nich każdego dnia swoje konie.

Również wioski mają teraz inny wygląd. Teraz można było zauważyć w nich niemiecką naturę i ducha. Wzdłuż wiejskich uliczek, przed każdym z domów szybko powstały najpiękniejsze ogrody, niektóre z nich zostały zaprojektowane z wielkim zrozumieniem i smakiem. Preferowano duże zagajniki z charakterystycznymi białymi, kwitnącymi rododendronami, obsadzone ziołami. Najpiękniejsze meble ogrodowe i altany wykonane zostały z pni brzóz. W ciepłe, letnie wieczory dragoni często siedzieli w swoich ogrodach, prowadząc dyskusje i śpiewając pieśni ze swoich regionów. Panjes z pełnym zdziwieniem patrzyli na nowe kwieciste ogrody.

Budowa kąpieliska w Brzozowym Kącie


 

Najważniejszym jednak wydarzeniem było wybudowanie kąpieliska przez rotmistrza Freiherr Grote. Kąpieliska ze stale doprowadzaną wodą, pojedynczymi kabinami prysznicowymi i toaletą Czego więcej mógłby chcieć żołnierz! Oczywiście z obiektu mogły korzystać także inne szwadrony, a oficerowie mogli wykupić stałą wejściówkę za 5 marek, również dla najlepszych żołnierzy ze swych szwadronów. Utworzono też stołówkę oraz prawdziwy dom towarowy, w którym można było dostać wszystko i wkrótce można było zobaczyć na ulicach miejscowe panie chodzące w najpiękniejszych jedwabnych kreacjach. Dragoni były przecież kawalerami!

Jeśli chodzi o żywność, na początku dostępna były tylko żywność z przydziałów i na kartki. Ale sytuacja zmieniła się wiosną, po opadnięciu wód gruntowych. Nagle na podwiejskich łąkach zaroiło się od stad zwierząt. A z pobliskich piaszczystych wydm Panjes sprowadzali duże ilości ziemniaków, które do tej pory poukrywane były w niemożliwych do odkrycia głębokich dołach.

Zagadka pojawiających się stad też została rozwiązana. Aby utrzymać bydło poza zasięgiem żołnierzy, miejscowi umieszczali je na gęsto zarośniętych bagnach, w miejscach, gdzie były suche wyspy. A ponieważ bydło było dostarczane tylko w nocy, a jego ślady zacierano, nie można było tych miejsc odnaleźć. Ale teraz było wystarczająco dużo bydła rzeźnego i ziemniaków. Lepsze towary były sprowadzane z pobliskiego Ortelsburga, dzięki czemu często można było sięgnąć po dobrą szklankę piwa.

Ale poza jasnymi stronami egzystencji, były też sprawy poważne. Żołnierze, którzy nie byli na służbie w okopach i w terenie, szkolili się na dziedzińcach koszar. Pracowano nad słabo wyszkolonymi rekrutami z nowych przydziałów, którzy wypełnili straty w oddziałach poniesione podczas walk oraz z powodu odejścia najstarszych dragonów, których zwolniono do domu. Stale odbywały się przejażdżki służbowe, marsze piesze, nauka posługiwania się lancą itp. Młodzi oficerowie, szeregowi i kandydaci na oficerów mieli regularne lekcje jazdy konnej i lekcje z taktyki.

Na dzień 1 maja 1915 w regimencie było 24 oficerów, 600 żołnierzy i 702 konie. W tym siła bojowa to: 15 oficerów i 443 jeźdźców.

19 maja 1915 niestety na stałe wycofano z regimentu 2. Szwadron, który dołączył do 101. Dywizji Piechoty, jako funkcyjna jednostka kawalerii.

Odtąd regiment składał się tylko z trzech szwadronów i wszystkie one musiały wyznaczać strzelców do służby w okopach. Służba w okopach przebiegała jednak bez strat.

22 maja 1915 chorążowie Legeler, Hoene i Splettstoeßer dostali awans na stopień leutnanta, a wicewachmistrz rezerwy Maaß na leutnanta rezerwy.

13 lipca 1915 rotmistrz Brandt został przeniesiony do Sztabu Generalnego, a rotmistrz Maue przejął dowodzenie 1. Szwadronu.

 

Letnia ofensywa

17 lipca —3 sierpnia 1915

13 lipca 1915, po starannym przygotowaniu artyleryjskim, Grupa Armii Gallwitz zaatakowała po obu stronach Przasnysza i przy pierwszym podejściu przebiła się przez system obrony wroga. Już 14 lipca Rosjanie cofali się tam w kierunku Narwi. W dniu 15 lipca zaczął się również odwrót Rosjan przed 2. Dywizją Piechoty między rzekami Orzyc i Omulew. Przed 37. Dywizją Piechoty jednak wróg utrzymuje swoje pozycje. Szwadrony szykują się do starć z wrogiem, dragoni mieli nadzieję na koniec nudnej służby w okopach i że znowu będą walczyć jako kawaleria.

16 lipca wczesnym rankiem ostatni strzelcy dragonów opuścili okopy, a w południe oddziały dragonów zaczęły opuszczać swoje kwatery. Ze łzami w oczach wspaniali mieszkańcy wiosek obserwowali, jak ich dragoni odjeżdżają. Szwadrony zostają rozdzielone po różnych sekcjach dywizji. 1. Szwadron przechodzi do sekcji 1. w Zawadach, 4. Szwadron do sekcja 2. Wydmusy, 3. Szwadron do sekcji 3. Wykrot. Sztab regimentu dołącza do sztabu dywizji. W międzyczasie, 16 lipca zauważono, że wróg jest w pełnym odwrocie również przed pozycjami 37. Dywizji, więc oddziały natychmiast rozpoczynają natarcie, a szwadrony dragonów ruszają na rekonesans. 1. Szwadron przechodzi przez Kierzek do wsi Gleba, a wysunięte patrole docierają do Dylewa i Obierwi. 4. Szwadron przez Wach dociera do Kadzidła, patrole po sześciu dragonów, dowodzonych przez: sierżanta Haaslera dociera do Dylewa, unteroffiziera Sabowskiego rozpoznaje wieś Brzozówka, a unteroffiziera Fröhlicha wieś Tatary. 3. Szwadron przejeżdża przez wieś Krobia i zajmuje Golankę, sześcioosobowy patrol sierżanta Schmidta dociera do wsi Nasiadki, a leutnant Legeler oraz sierżant Schulemann na czele dziesięciu dragonów rozpoznaje teren Sul – Grale – Płoszyce. Patrole meldują, że wróg wycofał się na linię Obierwia – Łodziska – Płoszyce. Szwadrony zatrzymują się na kwaterach w zajętych wsiach: 1. Szwadron w Glebie, 4. w Kadzidle, a 3. we wsi Krobia.

Letnia ofensywa. Dragoni na postoju.



17 lipca rozmieszczenie i zadania szwadronów pozostają bez zmian. Patrole zauważyły, że wróg umacnia się na linii rozpoznanej poprzedniego dnia.

Jedynie sztab regimentu przenosi się tam, gdzie sztab dywizji, czyli do Kadzidła.

Patrole 3. Szwadronu sierżantów Abramowskiego i Broszewskiego składają szczegółowe raporty o wrogich pozycjach pod wsiami Płoszyce i Nasiadki. Szwadron przemieszcza się wieczorem ze wsi Grale do Golanki. 4. Szwadron zostaje w Kadzidle, zostają jednak wysłane patrole dowodzone przez sierżanta Fausta do Szafarni, sierżanta Robitzkiego do Długiego Kąta, a fähnricha Cygana do Gibałki. Wszystkie patrole zostają ostrzelane w wyżej wymienionych miejscach. W Szafarni oberwał dragon Stadtkowski.

18 lipca 1915, 1. i 3. Szwadron pozostają na swoich odcinkach i kontynuują rozpoznanie w niezmienionej formie. 4. Szwadron udaje się do Kadzidła, gdzie ma zabezpieczać kwaterę główną dywizji, skąd prowadzi akcje patrolowe. W Długim Kącie ginie dragon Burdowski [wg. „Ehrentafel” jednostki oraz „Verlustlisten 1. Weltkrieg, page 7981” był to Herman Burdziński], a patrol Robitzkiego traci tam dwa konie. Piechota atakuje rozpoznane pozycje wroga.

Verlustlisten 1. Weltkrieg, page 7981: Stadtkowski Johannes (Oliwa, Gdańsk),
oraz Hermann Burdziński (Prabuty koło Susz).


 

19 lipca 1915 patrole donoszą, że wróg kontynuuje odwrót. Już o 5:00 rano sierżant Schutemann melduje, że pozycje wroga między Szkwą a Rozogą są opuszczone, zdążył jednak chwytać trzech jeńców. Piechota dywizji dociera na linię Olszewka – Łodziska – Durlasy. W południe szwadrony otrzymują od dowódcy dywizji rozkaz, aby udać się razem ze sztabem regimentu do Obierwi. O godzinie 14:30 gromadzi się tam cały Regiment Dragonów. Zadaniem regimentu jest rozpoznanie rejonu Ostrołęki i drogi na Ostrów. Wysłane zostają trzy patrole. Leutnant Heinrich z 4. Szwadronu przez Białobiel na Ostrołękę, wicewachtmistrz Staginus z 1. Szwadronu ma rozpoznać szosę Ostrów - Ostrołęka, a leutnant Gangwin z 3. Szwadronu z dwoma podoficerami i 18 dragonami ma rozpoznać mosty pod Ostrołęką. Patrole donoszą, że większość sił wroga wycofano na południowy brzeg Narwi. Leutnant Gangwin donosi, że główny most w Ostrołęce spalono, a most wojskowy znajdujący się 1200 m na zachód od Ostrołęki, po tej stronie rzeki obsadzony jest przez piechotę wzmocnioną karabinami maszynowymi. Po drugiej stronie mostu wykryto umocnienia wroga. Na noc regiment udaje się do Szwendrowego Mostu.

20 lipca 1915 regiment otrzymuje rozkaz, w którym 1. i 3. Szwadronowi wyznaczono zadanie obsadzenia terenu na południe od wsi Łęg i przejęcia tam ochrony lewej flanki dywizji. Ponadto dostali zadanie nawiązania kontaktu z 75. Rezerwową Dywizją na lewej flance dywizji. Regiment przemieszcza się przez Gnaty do wsi Siedliska [dzielnica wsi Łęg Przedmiejski]. 1. Szwadron zakłada placówki dowodzone przez podoficerów przy ujściu rzeki Rozoga, naprzeciwko folwarku Wojciechowice.

Pluton z 3. Szwadronu dowodzony przez leutnanta Ganguina zajmuje przeprawę przez Rozogę na wschód od Cielowizny [dzielnica wsi Łęg Przedmiejski] i rozstawia dwa posterunki dowodzone przez podoficerów na północ od niej. Patrol dowodzony przez wicewachmistrza Waltera, z zadaniem nawiązania kontaktu z 75. Rezerwową Dywizją, dotarł do Dąbrówki. Wieczorem przybył batalion 150. Regimentu Piechoty, który obsadził odcinek i został podporządkowany oberstowi Maaßowi. Sztab regimentu przeniósł się do Siedlisk, 1. Szwadron do Gnatów, 3. Szwadron do Dziergowca [dzielnica wsi Łęg Przedmiejski]. 4. Szwadron pozostał do dyspozycji dywizji we wsi Szwendrowy Most. Przez kilka następnych dni oddziały regimentu wypełniają te same zadania. Szwadrony pozostają na swoich kwaterach i regularnie zmieniając obsady stanowisk. Jedynie spieszony pluton leutnanta Ganguina pozostaje na tej samej pozycji. Batalion piechoty poszerza pozycje nad Narwią.

Oddziały dywizji robiły wszystko co możliwe, by wróg zauważył przygotowania do przeprawy przez rzekę, a zarazem oddziały te musiały faktycznie być gotowe do przeprawienia się. Sierżant Schmidt z 3. Szwadronu zbudował na Rozodze cztery duże drewniane tratwy oraz związał razem parę znalezionych na brzegu łodzi. Zbierany był również materiał do budowy mostów.

Rosjanie nadal obsadzali południowy brzeg Narwi i stale umacniali swoje pozycje. Rosyjska artyleria od czasu do czasu ostrzeliwała teren ogniem artyleryjskim, ale poza tym było dość spokojnie. Tylko raz patrol próbował przekroczyć Narew, ale został natychmiast zawrócony. 37. Dywizja Piechoty musiała kontynuować energiczne działania sugerujące gotowość przeprawy, podczas gdy właściwy atak, wyprowadzony przez 12. Armię miał nastąpić bardziej na zachód. W dniu 24 lipca regiment podjął nawet próbę przeprawy na łodziach, ale ludziom wicewachmistrza Jurkoweita nie udało się nawet ściągnąć łodzi z platform pojazdów, ponieważ natychmiast rozpoczął się silny ostrzał ze strony piechoty wroga. Tego dnia sztab regimentu również został ostrzelany przez ciężką artylerię i musiał zostać tymczasowo ewakuowany. Batalion 150. Regimentu Piechoty został zastąpiony przez oddziały landszturmu.

Letnia ofensywa. Obozujące tabory dragonów.


 

25 lipca zachodnie skrzydło 12. Armii wyprowadziło natarcie i przekroczyło Narew pod Pułtuskiem i Różanem, tworząc przyczółki. Nieprzyjaciel wyprowadził wściekłe kontrataki. W tym momencie należało zaatakować również pod Ostrołęką. Świeżo ściągnięta z frontu zachodniego 54. Dywizja Piechoty została rozmieszczona na odcinku 37. Dywizji Piechoty i miała przeprowadzić atak. 26 lipca do regimentu powrócił 4. Szwadron, który przy oddziałach dywizji pełnił głównie służbę żandarmerii, przeszukując wioski i lasy w poszukiwaniu bydła i rozproszonych Rosjan. 4. Szwadron zajął kwatery w Łęgu Walery i zluzował pluton leutnanta Ganguina w pobliżu Cielowizny. W nocy 27 lipca po jednym patrolu z 3. i 1. Szwadronu próbowało przeprawić się przez Narew na tratwach, ale zrezygnowano z próby z powodu silnego ostrzału ze strony wroga.

Część stanowisk 1. Szwadronu została zluzowana przez 4. Szwadron. Zintensyfikowano przygotowania do przeprawy, zbudowano nowe tratwy, a szwadrony na swoich kwaterach były w stałej gotowości do wymarszu i każdy wysłał patrol do sztabu regimentu. Dragoni mieli przekroczyć Narew zaraz po tym, gdy piechocie udałoby się przeprawić na drugi brzeg. W dniu 28 lipca patrole regimentu stwierdziły, że wróg nadal bardzo silnie trzyma się na południowym brzegu. Mimo to, 54. Dywizja Piechoty rozpoczęła forsowanie Narwi rankiem 29 lipca. Szwadrony były gotowe do forsowania, ale Rosjanie utrzymali swoje pozycje, a próba przekroczenia rzeki przez oddziały 54. Dywizji nie powiodła się z powodu ogromnych strat w wyniku ciężkiego ostrzału ze strony wroga.

W międzyczasie jednak 2. Dywizja z częścią 37. Dywizji (obie dywizje były teraz częścią I. Korpusu Armijnego) z nieludzkim wysiłkiem przekroczyła Narew między Różanem a Ostrołęką przy brodach Kamianki i na południowym brzegu uchwyciły przyczółek. I. Korpus Armijny postanowił tam przełamać i front w rejonie wsi Stepna Stara zaczął gromadzić pozostałe jednostki 37. Dywizji Piechoty.

W celu wykonania tego rozkazu, przed południem 29 lipca pozycje dragonów nad Narwią i Rozogą zostały zluzowane przez oddziały landszturmu. W południe oddziały regimentu pomaszerowały przez Szwendrowy Most – Białobrzeg Bliższy – Żebry Chudek do Stepny Starej, gdzie sztab oraz 1. Szwadron stanęły na biwak, a 3. i 4. Szwadron obozem stanęły pod wsią Stepna Michałki. W nocy był silna burza z oberwaniem chmury, co było niezbyt przyjemne dla biwakujących szwadronów.

W dniach 30 i 31 lipca regiment pozostał w Stepnie Starej jako rezerwa dowódcy I. Korpusu Armijnego, podczas gdy piechota w ciężkich walkach starała się poszerzyć przyczółek pod Kamianką. Rankiem 31 lipca obóz 4. Szwadronu, znajdujący się za wydmą, został ostrzelany przez ciężką artylerię. Ogień nieprzyjaciela sprowokował nieostrożny przejazd artylerzystów szczytem wydmy. Ciężkie pociski celnie trafiły w obóz. Cudem nikt nie został ranny. Ale 83 konie zerwały się i przerażone uciekły. Wysłanym natychmiast za nimi patrolom w ciągu dnia udało się złapać i sprowadzić z powrotem 65 koni. Stracono jednak 18 koni, które spanikowane pogalopowały w kierunku Narwi i tam zostały zastrzelone przez Rosjan. 31 lipca piechocie udało się znacznie poszerzyć przyczółek i zająć Kamiankę. W pobliżu wsi można teraz było zbudować most wojenny. Jednostki regimentu były w pogotowiu i miały trzy patrole gotowe do wymarszu.

Most na Narwi niedaleko Kamianki (w Kołakach) wybudowany przez pionierów
przez który przeprawił regiment dragonów.


 

W dniu 1 sierpnia 1915 o godzinie 4:00 oddziały regimentu przekroczyły Narew mostem wojennym w Kołakach i już o godzinie 6:00 były gotowe do akcji w północnej części Kamianki. Patrole nie miały jeszcze możliwości operowania na przedpolu i wróciły na pozycje regimentu. 1. Szwadron udał się na stanowisko dowodzenia I. Korpusu Armijnego w Kruszewie, gdzie dragoni są wykorzystywani jako kurierzy oraz do konwojowania jeńców itp.

Reszta szwadronu udrażnia szlaki w lasach pod Kruszewem, aby samochody mogły dojechać do dowództwa. Wieczorem szwadron przenosi się na kwatery pod Gierwatami. Nieprzyjaciel stawiał zaciekły opór pod Borawem i na północnym zachodzie. Do tego momentu regiment pozostaje w Kamiance do dyspozycji dowódcy dywizji, gotowy do działania. Noc również spędzono w stanie podwyższonej gotowości. Regiment biwakuje w lesie na zachód od Kamianki, w pobliżu kościoła nad Narwią. 2 sierpnia piechocie nadal nie udało się posunąć naprzód i jednostki regimentu pozostały w Kamiance.

Dopiero 3 sierpnia, 2. i części 37. Dywizji udało się w końcu przełamać rosyjskie pozycje pod Damiętami i Borawem. W tym momencie front można było rozwinąć bardziej na północ. Rosjanie natychmiast opuścili również Ostrołękę. Po południu oddziały regimentu przeszły pod rozkazy dowódcy piechoty obersta Weyke, dowodzącego odcinkiem na północ od Borawego, który wysyła patrole dragonów na linię Susk – Nowa Wieś – Teodorowo. Patrol leutnanta Hüttenbacha ruszył szlakiem przez Tobolice – Stacja Ostrołęka – Ławy, leutnanta Heinrichsa przez Dzbenin – Ostrołękę – Teodorowo, patrol leutnanta Legelera z dwoma podoficerami i dwunastoma dragonami pozostał do dyspozycji dowódcy odcinka.

Pozostałe oddziały regimentu ruszyły przez Dzbenin do Ostrołęki, gdzie wieczorem rozłożyły się obozem na jego południowych krańcach. Patrol Heinrichsa zameldował o 19:00, że Ostrołęka jest wolna od nieprzyjaciela. Patrol Hüttenbach meldował, że również Ławy są wolne od wroga, a kolumny piechoty wycofują się na północ. W Goworkach patrolowi udaje się zaskoczyć oddział demontujący linię telefoniczną i wziąć dziewięciu jeńców, zdobyć sprzęt telefoniczny oraz ku uciesze dragonów piękny gramofon z 30 płytami. W nocy patrol wciąż pilnuje wycofujących się oddziałów nieprzyjaciela.

12. Armia przełamała front na całym froncie. Narew, zmieniona wszelkimi sposobami w bastion, który wydawał się nie do zdobycia, została pokonana, choć z wielkim poświęceniem. Teraz droga była wolna. Po raz kolejny regiment stanął przed pięknym zadaniem jakim było zapuszczenie się daleko w głąb terytorium wroga, aby przeprowadzić rekonesans. Zajęcie, które leżało w kawaleryjskich sercach z Wedel-Dragonów.

 

Walki pościgowe w kierunku Grodna.

4 sierpnia – 3 września 1915

Od Prus Wschodnich po Galicję armie rosyjskie wycofywały się, aby uniknąć grożącego im okrążenia. Ponieważ armie rosyjskie wycofujące się z łuku Wisły były szczególnie zagrożone przez natarcie 12. Armii, Rosjanie naturalnie starali się wszelkimi sposobami utrudnić działania 12. Armii. Z tego powodu w następnych tygodniach 37. Dywizja musiała raz po raz pokonywać mniej lub bardziej silny opór nieprzyjaciela.

Ten wielki rosyjski odwrót nabrał szczególnego charakteru dzięki okrucieństwu rosyjskich oddziałów przeciwko własnym rodakom i ojczyźnie. Wszędzie wywlekano i wypędzano ludność, wypędzano bydło, podpalano wsie, niszczono plony i zapasy, tylko po to, by przysporzyć niemieckim oddziałom trudności. Zgodnie z rosyjskim planem, nie mieli oni znaleźć w kraju ani schronienia, ani żywności. Co prawda, takie prowadzenie wojny mogło spowodować pewne niedogodności, ale nie powstrzymało niemieckiego natarcia.

Armia rosyjska ostatecznie uniknęła zagłady, a jesienią 1915, choć bardzo poważnie ucierpiała, nadal była w stanie wydostać się z niemieckiego okrążenia. Wynikało to bardziej z faktu, że niemieckie okrążenie, utrudnione było przez linię twierdz Osowiec – Grodno – Kowno i nie mogło rozwinąć się wystarczająco daleko. Tak więc próba okrążenia wkrótce stała się frontalnym pościgiem, któremu Rosjanie przeciwdziałali za pomocą silnych oddziałów tylnej straży na podmokłych odcinkach rzek i częstymi kontratakami, znajdując w ten sposób czas na przegrupowanie i raz po raz na odzyskanie sił.

Po zajęciu Ostrołęki 3 sierpnia oddziały 37. Dywizji natychmiast, już 4 sierpnia ruszyły w pościg za pokonanym wrogiem. Dywizja przez Janochy kierowała się na Dąbek. Oddziały 3. i 4. Szwadronu rozpoznają teren na lewej flance dywizji nad rzeką Ruż, między linią kolejową a Narwią. Patrol złożony z wicewachmistrza Bublitza i unteroffiziera Fröhlicha oraz dziewięciu jeźdźców, przez Kurpie udał się na Opęchowo, patrol leutnanta Hoene i fähnricha Cygana oraz dziewięciu jeźdźców przez Rozwory pojechał w kierunku przeprawy przez rzekę Ruż pod Łątczynem, patrol wicewachmistrza Waltera i dziesięciu jeźdźców, przez Rydzewo w kierunku przeprawy na rzece Ruż pod Miastkowem. Patrol leutnanta Ganguina nawiązał kontakt z 75. Rezerwową Dywizją, znajdującą się po lewej stronie, leutnant Legeler, wicewachmistrz Pietrzyck z dwudziestoma jeźdźcami znajdowali się w straży przedniej dywizji.

Reszta regimentu o godzinie 8:00 wyrusza z Ostrołęki i przez Ławy udaje się na Zabiele. Patrol Waltera zastał zniszczony most na rzece Ruż na zachód od Miastkowa i został ostrzelany przy zachodnim skraju Miastkowa. Patrol ruszył wzdłuż rzeki i zajął kolejną przeprawę na rzece Ruż, a następnie rozpoznał przeprawy znajdujące się dalej na południe, przy czym wielokrotnie znajdował się pod ostrzałem ostrzał w Zaruziu i Sosnowcu. Patrol Hoene napotykał słaby oddział wroga w pobliżu Łątczyna, który wycofał się przed patrolem. Wicewachmistrz Bublitz został zaskoczony przez ogień wroga w pobliżu wsi Grucele, dragon Michalomski oraz jego koń zostali wzięci do niewoli, a jeden z koni padł zabity. Operujący na szpicy regimentu dragonów leutnant Heinrichs, również wykrył wroga w Puchałach. Wraz z najbliższym patrolem sierżanta Schulemannema, leutnant Heinrichs spieszonymi dragonami atakuje wroga i wypiera około 50 rosyjskich jeźdźców w kierunku Dzbenina. Oddziały regimentu posuwają się dalej i zajmują Rozwory. W ciągu dnia 58. Dywizja Piechoty, niedawno ściągnięta z frontu zachodniego, która zostaje rozmieszczona pomiędzy 37. i 75. Dywizją, swoim prawym skrzydłem pod Łątczynem nawiązuje kontakt z regimentem dragonów. 37. Dywizja Piechoty napotkała silny opór na linii Troszyn – Dąbek – Opęchowo. Pluton leutnanta Legelera traci pięć koni w wyniku ostrzału szrapnelowego. Wieczorem oddziały regimentu rozlokowały się na kwaterach alarmowych w Rozworach.

5 i 6 sierpnia oddziały regimentu pozostają i odpoczywają w Rozworach, jedynym zadaniem jednostki jest utrzymanie styczności między 37. i 58. Dywizją.

Warszawa padła!

Dopiero 6 sierpnia dywizja zdołała przełamać opór nieprzyjaciela i 7 sierpnia wyjść na linię Filochy – Milewo Wielkie. Oddziały regimentu pozostały na lewym skrzydle dywizji i przez Grucele udały do wsi Dąbek, którą osiągnęły o godzinie 7:00 rano. Ponieważ las znajdujący się 2 km na wschód od wsi Dąbek – Choromany nadal był zajęty przez silne oddziały nieprzyjaciela, regiment pozostał w Dąbku z zadaniem obrony wsi. Wysłano patrole z zadaniem głębokiego zwiadu: wicewachmistrz Bublitz i trzynastu jeźdźców udali się na Lubotyń, sierżant Abramowski i dziesięciu jeźdźców na Piski, sierżant Schulemann i ośmiu jeźdźców na Mieczki, leutnant Hüttenbach i czternastu jeźdźców na Kleczkowo. Patrole bardzo szybko natrafiają na wroga. Patrol Schulemanna we wsi Milewo-Łosie, gdzie poległ dragon Wölk, patrol Hüttenbacha dostaje się pod silny ogień pod Kleczkowem, gdzie ginie dragon Kuberka, a dragon Kriegs zostaje ciężko ranny trafiony dwoma kulami. Dwa konie są zabite, jeden ranny. W zamian, patrolowi udało się zdobyć konia z wyposażeniem na wrogim patrolu. Patrolom sierżantów Fausta i Schmidta, które wyruszyły z Dąbka na krótkie odległości, udało się wziąć kilku jeńców w pobliżu Milewa Wielkiego. W ciągu dnia regiment pozostaje w Dąbku, gdzie również nocuje.

W nocy 8 sierpnia nieprzyjaciel wznowił odwrót, a dywizja ruszyła za nim. Regiment udał się na Piski, które osiągnął o godzinie 9:00. Patrol leutnanta Hoene i unteroffiziera Fröhlich udaje się w kierunku na Zambrów, a leutnanta Legelera z dwunastoma jeźdźcami na Kaczynek. Wszystkie patrole nie są jednak w stanie przekroczyć wciąż silnie bronionej rzeki Ruż. Oddziały dywizji również nie mogły sforsować rzeki i okopały się.

Oddziały regimenty pod wsią Piski dostały się pod silny ostrzał artyleryjski i musiały schronić się w lesie na południowy zachód od wsi. W nocy regiment rozłożył się obozem we wsi Milewo-Tosie i pozostał tam do 9 sierpnia do dyspozycji dywizji, ponieważ piechota również nie posunęła się naprzód tego dnia. Przez cały ten okres pogoda była ładna, ciepła i sucha. Patrole, jak poprzedniego dnia, ruszyły w teren. Leutnant Hüttenbach przekroczył Ruż pod Kleczkowem, a patrol sierżanta Abramowskiego brodem za wsią Mieczki-Abramy. Oba patrole zameldowały, że nieprzyjaciel się wycofuje. W nocy 10 sierpnia oddziały rosyjskie opuściły również swoje pozycje znajdujące się dalej na południe. 9 sierpnia 8. Armia zajęła od południowego zachodu twierdzę Łomża nad Narwią.

10 sierpnia dywizja podzielona na dwie kolumny ruszyła naprzód. Regiment dragonów został podzielony na mniejsze oddziały. 3. Szwadron skierowano do 147. Regimentu Piechoty i z Andrzejek wyruszył on przez Głębocz Wielki w rejon na południe od Zambrowa. Połowa 4. Szwadronu dowodzona przez leutnanta Heinrichsa, przydzielona do 151. Regimentu Piechoty ruszyła z Andrzejek i przez Kaczynek i Czerwony Bór udała się w kierunku na północ od Zambrowa. 150. Regiment Piechoty i druga połowa 4. Szwadronu dowodzona przez rotmistrza Brandta, ruszyła w drugiej linii. Sztab regimentu ruszył z oddziałami 147. Regimentu Piechoty.

Szwadrony przemieszczały się jako awangarda swoich ugrupowań, rozpoznając teren na kierunku natarcia i utrzymując łączność między kolumnami. Było to szczególnie ważne, gdy oddziały przemieszczały się przez rozległe lasy Czerwonego Boru. Patrole 3. Szwadronu, leutnantów Hüttenbacha i Legelera, zdołały ostrzelać kilka nieprzyjacielskich patroli na drodze do Zambrowa, a także wziąć kilku jeńców. Po obu stronach Zambrowa wykryto silnie obsadzone pozycje nieprzyjaciela.

Patrole sierżanta Haaslera i unteroffiziera Sadowskiego z 4. Szwadronu przedzierając się przez gęsty las, przedostały się przez linie wroga do ich taborów. Kiedy sierżant Haasler udał się pieszo na rozpoznanie, nagle natknął się na pięcioosobowy posterunek rosyjskich piechurów, którzy otoczyli go i chcieli wziąć do niewoli. Haasler jednak rzucił się na nich, którzy byli tym tak zaskoczeni, że Haasler błyskawicznie wymknął się w gęste zarośla. Szybko przywołał swój patrol i to on wziął do niewoli pięciu piechurów.

W lasach pozostało jeszcze wiele wysiedlonej ludności, gdyż odwrót rosyjskich oddziałów był tak nagły, że nie zdołali ich popędzić na wschód. Na szczęście, również w tyle pozostały duże stada gęsi, tak, że do pełni szczęścia wieczorem dragonom brakowało jedynie czerwonej kapusty.

Wieczorem oddziały dywizji okopały się na zachód od Zambrowa. Sztab dragonów i 3. Szwadron rozłożyły się obozem pod wsią Krajewo-Łętowo, a 4. Szwadron stanął we wsi Stare Krajewo.

11 sierpnia dragoni nie mieli prawie nic do roboty. Piechota zaatakowała Zambrów i zajęła miasto wieczorem. Szwadrony pozostały w swoich kwaterach nie niepokojone.

12 sierpnia, 3. i 4. Szwadron wracają pod bezpośrednie rozkazy sztabu regimentu. Regiment gromadzi się 6 km na południowy zachód od Zambrowa, gdzie ma operować w ramach 73. Brygady Piechoty generała Küstera. Kierunek natarcia wyznaczono przez Zambrów - Wierzbowo na Tybory Uszyńskie. Na osi natarcia wysłano patrole leutnantów Hüttenbacha, Legelera i Hoene, każdy po dwunastu jeźdźców. Ponadto oddziałom piechoty przekazano liczne patrole łącznikowe, tak, że w szwadronach zostało zaledwie po 25 dragonów. Patrole szybko napotykają wroga na wschód od nacierających oddziałów na odcinku Poryte-Jabłoń i w tym momencie mogły posuwać się naprzód skokami razem z piechotą. Oddziały dywizji zdobywają wschodni skraj lasu na wschód od Zambrowa. Patrole wracają do jednostki, która znajduje się na lewym skrzydle dywizji pod Grabówką. W nocy dragoni musieli obsadzić posterunki dowodzone przez podoficerów na linii Głodowo Dąb – Łętowo Dąb, ponieważ między 37. Dywizją a jej lewym sąsiadem powstała luka.

13 sierpnia 11. Regiment Dragonów (3. i 4. Szwadron) z plutonem 73. Regimentu Artylerii Polowej o godzinie 7:00 udaje się na rekonesans przemieszczając się centralnie przed nacierającym oddziałami dywizji. Patrole zwiadowcze poprowadzili: leutnant Heinrichs, wicewachmistrz Walter, sierżant Abramowski, każdy mając jedenastu dragonów. Za nimi przez Tybory Uszyńskie do wsi Gołasze-Górki jedzie 3. Szwadron jako straż przednia, a z tyłu reszta regimentu. Do Uszyńskich wszystko było wolne od nieprzyjaciela, ale patrole zameldowały o okopanej piechocie pod wsiami Gołasze Mościckie, Gołasze-Górki, Tybory-Wólka. Patrol Abramowskiego zaatakował nieprzyjacielski patrol huzarów i pojmał jeńca wraz z koniem. Jeniec zeznał, że jego pułk w sile sześciu szwadronów, sześciu dział i dwóch karabinów maszynowych jest w lesie pod Gołaszami z sześcioma eskadrami i sześcioma działami.

Patrol Hoene, w celu rozpoznania w rejonu na wschód od Gołasz, musiał przejechać koło pozycji wroga, przez co w wyniku silnego ostrzału ciężko ranny został dragon Melza i jeden z koni. W pobliżu Gołasz, jadący z meldunkiem dragon Labusch poległ „śmiercią bohatera”. Kiedy pod wieś Tybory Uszyńskie dotarła piechota, podczas ataku miała informacje o nieprzyjacielu z meldunków patroli dragonów.

Verlustlisten 1. Weltkrieg, page 8591:
Labusch Michael (Burszewo, pow. Mrągowo),
oraz Melza Gustav (Bobry, pow. Ełk).


 

Jednostki regimentu dragonów skręcają na południe i przechodzą do wsi Tybory-Olszewo na prawe skrzydło dywizji, skąd ostrzeliwują wycofującą się kawalerię nieprzyjaciela.

Po południu oddziały rosyjskie opuszczają swoje pozycje i wycofują się na wschód, w wyniku czego oddziały regimentu ruszyły przez Tybory-Wólkę – Nowe Osipy – Gołasze-Puszczę – Kalinowo-Czosnowo w kierunku Starego Kalinowa i nawiązują pod Wróblami kontakt z sąsiednią 83. Dywizją Piechoty znajdującą się po prawej stronie. 37. Dywizja Piechoty wyszła w przybliżeniu na linię Stare Kalinowo – Nowe Wiechy i oparła się o linię kolejową. Sztab regimentu i 4. Szwadron zatrzymały się we wsi Kalinowo-Czosnowo, a 3. Szwadron w Kalinowie Solkach. Wieczorem patrole ustaliły, że nieprzyjaciel zajął wysunięte pozycje na wzniesieniach na linii Sokoły – Ruś – Bruszewo i na północ od niej.

14 sierpnia oddziały dywizji zaatakowała te pozycje i nie było już miejsca na działania kawalerii. Regiment w tym czasie odpoczywały na swoich kwaterach i jedynie musiał zapewnić kilka patroli łącznikowych. Tego dnia do regimentu wrócił 1. Szwadron, dzięki czemu siła bojowa jednostki znaczenie wzrosła. Szwadron ten od 1 do 8 sierpnia przebywała w Ostrołęce przy dowództwie I. Korpusu Armijnego. Szwadron wypełniał głównie zadania żandarmerii oraz eskortował kolumny jeńców. W dniach 9-13 sierpnia szwadron przebywał w Butschin(?) i Szumowie, skąd został odesłany do regimentu.

Również 15 sierpnia regiment pozostał w miejscu zakwaterowania. Dywizji udaje się przeprawić przez Ślinę pod Bruszewem dopiero wieczorem, a w nocy oddziały rosyjskie rozpoczęły odwrót na całym froncie. Oddziały dywizji chwytały 2000 jeńców.

O świcie 16 sierpnia każdy ze szwadronów miał już gotowy do działania patrol w Bruszewie. Leutnant Hülse z dwudziestoma dragonami z 1. Szwadronu ruszył na Sokoły a potem szosą drogą do wsi Roszki, leutnant Hüttenbach z czternastoma dragonami na Sokoły i przez Krzyżewo Kowalewszczyznę do Waniewa, a leutnant Hoene przez Idźki do Chomic i Mojsik. Oddziały dywizji miały iść przez Sokoły, Krzyżewo, Kowalewszczyznę w kierunku Waniewa. Odziały regimentu (1., 3., 4. Szwadron) opuściły Solki o godzinie 3:30 i pod Bruszewem wychodzą na szpicę oddziałów dywizji. Przy północnym wyjeździe z Sokół oddziały regimentu dostały się pod ostrzał artyleryjski i piechoty z lewej flanki.

1. Szwadron, jadący jako straż przednia, odstawia konie i pieszo rozwija się do ataku na nieprzyjaciela, moment później dołącza do nich 3. Szwadron. 4. Szwadron pozostaje na koniach jako rezerwa. Po długotrwałej wymianie ognia rosyjscy strzelcy wycofują się, a oddziały dragonów ruszają przez Krzyżewo i przez lasy znajdujące się na południowy zachód od Kowalewszczyzny, które osiągają o godzinie 22:00. Ze wzgórza 158 rozciągał się widok na rozległe tereny. Nieprzyjacielska kawaleria w Kowalewszczyźnie zostaje wyparta przez wysuniętych strzelców, w trakcie tego ataku ciężko ranny został gefreiter Sperling z 3. Szwadronu.


 

Ze wzgórza 158, sztab regimentu obserwował, jak patrol Hoene przegonił dwa szwadrony wroga w pobliżu Mojsik, przy czym podczas starcia patrol stracił konia. Wysunięty patrol Hülse zaatakował z zaskoczenia posterunek wroga w lesie na południe od wsi Jeńki i wziął 25 jeńców. Również wysadzenie mostu na Narwi w pobliżu Waniewa sztab regimentu widział dość wyraźnie. Wieczorem oddziały dywizji dotarły do Narwi i zatrzymały się na zachodnim brzegu rzeki. Regiment przenosi się na obóz w Kowalewszczyźnie, z tym, że 3. Szwadron rozlokował się w Borzyskach.

Ponieważ bagnisty odcinek Narwi, szeroki na kilka kilometrów, był trudny do pokonania pod ostrzałem nieprzyjaciela, dywizja pozostała na osiągniętych pozycjach przez kilka następnych dni, aby poczekać, aż nieprzyjaciel napierany od południa opuści swoje pozycje. Odziały rosyjskie nie wykazywały aktywności przez kilka następnych dni, tylko ich artyleria była bardzo aktywna i Kowalewszczyzna również była pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim, tak więc sztab, 1. i 4. Szwadron 17 sierpnia przeniosły na nowe kwatery do Jabłonowa. W Pszczółczynie stale stacjonował pluton z 3. Szwadron dowodzony przez Ganguina. Zadaniem tego oddziału było utrzymanie kontaktu z sąsiednią, 75. Rezerwową Dywizją i osłona dywizji przed niespodziankami znad Narwi na tym kierunku. Sytuacja nie uległa zmianie aż do 24 sierpnia.

20 sierpnia w pobliżu Sokół wylądował rosyjski balon. Mimo usilnych poszukiwań prowadzonych przez liczne patrole regimentu zbiegłych pasażerów nie udało się odnaleźć. W dniach spokoju w szwadronach odbywały się apele i odprawiane były msze polowe.

W międzyczasie, armie niemieckie poczyniło spore postępy na całym froncie wschodnim. Większość terytorium Polski była już w rękach sił niemieckich. Grupa Armii von Mackensen zajęła w tych dniach Brześć Litewski. Na północy od niego Armia von Woyrscha i 9. Armia dotarły do linii kolejowej Brześć Litewski - Białystok. 12. i 8. Armia znajdowały się blisko zachodnich krańców Białegostoku. 10. Armia w śmiałym natarciu 19 sierpnia zdobyła twierdzę Kowno, a jej lewe skrzydło przeprawiło się przez Niemen. W Kurlandii oddziały niemieckie dotarły do rzeki Dźwina w pobliżu Mitawy [Jełgawa] i na południowy wschód od miasta. Zaistniała możliwość, że może jednak uda się od północy zamknąć w okrążeniu duże siły rosyjskie.

W dniu 23 sierpnia 8. Armia na południe od Tykocina w natarciu przełamała obronę rosyjską i w tym momencie oddziały rosyjskie na północnej flance rozpoczęły odwrót. W pobliżu Waniewa, wschodni brzeg Narwi Rosjanie opuścili w nocy 24 sierpnia. Oddziały piechoty natychmiast rozpoczęły przeprawę. Oddziały regimentu dragonów również otrzymały rozkaz przeprawienia się pod Waniewem i wysłania patroli w kierunku Białegostoku. Okazało się jednak, że z powodu rozległych bagien, kawaleria nie może się przeprawić bez mostów.

Budowa mostu opóźniała się, również bardziej na północ, w Kruszewie nie było jeszcze możliwości by się przeprawić. Oddziały dragonów wróciły do Kowalewszczyzny na nocleg, by poczekać na ukończenie mostu.

Po informacji, że zakończono budowę mostu w Kruszewie, oddziały regimentu 25 sierpnia w nocy o godzinie 2:30 wyruszyły, by jednak tam przeprawić się przez Narew. Szwadrony przekroczyły rzekę o godzinie 4:00 i ruszyły na prawe skrzydło dywizji w Izbiszczach.

Z wysłanych patroli: leutnanta Hüttenbacha z 3. Szwadronu ruszył przez Konowały na Kościuki, a leutnanta Heinrichsa z 4. Szwadronu na Topilec. Patrol 3. Szwadronu w walce pieszej zadaje znaczne straty i wypiera kawalerię nieprzyjaciela z Kościuków.

W godzinach porannych panuje gęsta mgła, która uniemożliwia obserwację i rozpoznanie.

Wróg zajął umocnione pozycje na wzgórzach znajdujących się na północ od Topilca i piechota nie mogła posuwać się naprzód. Oddziały dragonów pozostały w Izbiszczach przez cały dzień, zabezpieczając prawą flankę dywizji.

Wieczorem sztab i 3. Szwadron przez długi, ukończony już most wracają do Waniewa na nocleg, 4. Szwadron udał się na nocleg w Śliwnie, a 1. Szwadron do Konował, gdzie miał utrzymać kontakt z oddziałami 75. Rezerwowej Dywizji.

W nocy z 26 sierpnia nieprzyjaciel rozpoczął odwrót na odcinku dywizji i piechota natychmiast rozpoczęła marsz na Białystok. 37. Dywizja Piechoty tego dnia opuściła rejon działania 12. Armii i przeszła pod dowództwo 8. Armii (generał von Scholz), tworząc jego prawe skrzydło.

Oddziały dragonów zebrały się w Izbiszczach o godzinie 6:00 rano 26 sierpnia. Regiment wyszedł na prawe skrzydło dywizji, by zabezpieczyć flankę i przeprowadzić rozpoznanie na odcinku natarcia dywizji. Zostają wysłane następujące patrole: sierżant Broszewski ruszył przez Olmonty do Protasów, leutnant Hüttenbach przez Olmonty do Sobolewa, leutnant Hoene przez Hryniewicze na Białegostoku, wicewachmistrz Staginus (1. Szwadron) przez Niewodnicę do Białegostoku, sierżant Robitzki i unteroffizier Fröhlich oraz ośmiu dragonów przez Czaplino na Starosielce. Regiment z 1. Szwadronem na szpicy ruszył przez Topilec na wzgórza znajdujące się na wschód od Zawad.

Po drodze oberst Maaß i jego koń utknęli w bagnie z którego z wielkim trudem udało się ich wyciągnąć. 1. Szwadron dowodzony przez rotmistrza Maue, po zatrzymaniu się w Niewodnicy odparł kawalerię wroga. O godzinie 13:20 oddziały regimentu ruszyły w kierunku na Trypucie. Pod wsią Tołcze, rotmistrz rezerwy Brandt rozstawia swoich strzelców z 4. Szwadronu i odpiera kawalerię wroga po półtoragodzinnej wymianie ognia.

Następnie dragoni z 4. Szwadronu jako strzelcy uderzają wzdłuż szosy na most pod wsią Niewodnica Korycka, który również obsadzała rosyjska kawaleria. Natomiast strzelcy z 3. Szwadronu pod dowództwem rotmistrza Freiherr Grote na lewej flance przeprawiają się przez Czapliniankę w pobliżu fabryki sukna. Po ostrej wymianie ognia, kawaleria wroga, ponosząc znaczne straty, wycofuje się i droga jest wolna. Regiment ruszył na Horodniany. Patrole Hüttenbacha i sierżanta Broszewskiego ponownie napotykają wroga na rzece Horodnianka i spieszone, były zmuszone oczyścić drogę. 


 

W lesie na wschód od wsi Olmonty patrole ponownie dostały się pod ostrzał z bliskiej odległości. Ginie trafiony w głowę dragon Gawehns z 3. Szwadronu. Patrole ponownie zsiadają do walki pieszej i odrzucaj wroga. Około 18:00 również pozostałe oddziały regimentu docierają w rejon Olmont. W międzyczasie 37. Dywizja osiągnęła i zajęła Białystok.

Rozstawiono wysunięte posterunki na wschód i południe od Białegostoku. Po tym pełnym wydarzeń dniu, w którym na szczęście zginął tylko jeden dragon, 3. i 4. Szwadron zatrzymują się w majątku znajdującym się 2 km na północ od Olmont, a sztab i 1. Szwadron w majątku Dojlidy, należącym do niemieckiej hrabiny. Oceniano, że nieprzyjaciel w dalszym ciągu cofa się na wschód. Nieprzyjacielskie oddziały kawalerii, z którymi regiment miał do czynienia przez cały dzień, były częścią rosyjskiej dywizji kawalerii, o której doniesiono wieczorem, że znajdowała się w pobliżu Rafałówki.

W pierwszych godzinach 27 sierpnia oddziały dywizji nie nacierały dalej. Przeprowadzono jedynie rozpoznanie leśnych terenów znajdujących się na wschód i północny wschód od Białegostoku oraz rozstawiono wysunięte silne oddziały zabezpieczające, do których przydzielono szwadrony kawalerii. 3. i 4. Szwadron o godzinie 7:00 oddano do dyspozycji dowódcy placówki w Bagnówce. Po przybyciu oddziałów do Bagnówki zauważono rosyjski samolot, który nieskutecznie ostrzelano. Wczesnym rankiem w kierunku rzeki Supraśl wysłano następujące patrole: leutnant Legeler i sierżant Schmidt z dwudziestoma dragonami udali się na Królowy Most, sierżant Schulemann na gajówkę Rozalin, leutnant Heinrichs i fähnrich Cygan z ośmioma dragonami na Supraśl, wicewachmitrz Bublitz i unteroffizier Hinz z ośmioma dragonami na Cieliczankę.

W gęstych lasach patrole często niespodziewanie zderzały się z patrolami kawalerii wroga. Kilka razy zsiadali z koni, aby stoczyć walki. Patrol Heinrichsa bierze dwunastu jeńców, wicewachmistrza Bublitza ośmiu jeńców. Pozostałym patrolom również udało się wziąć kilku jeńców. W końcu wróg wycofał się z rejonu działania patroli na odcinku Supraśla. Po południu, 4. Szwadron jako przednia straż został przydzielony do batalionu 147. Regimentu Piechoty, który wyruszył na Supraśl i zabezpieczał tamtejszy odcinek. Szwadron przenosi się na Nowy Świat. 3. Szwadron pozostaje w rezerwie placówki na Bagnówce i tam też zajmuje kwaterę.

Sztab zajął kwaterę przy północnym wyjeździe z Białegostoku. Było to pierwsze miasto od dłuższego czasu, do którego wkroczyli Wedel-Dragoni. 1. Szwadron dołączył rano do 151. Regimentu Piechoty przy północno-wschodnim wyjeździe z Białegostoku i wraz z nim ruszył jako straż przednia na Wasilków. Patrole: wicewachmistrz Staginus wraz dziesięcioma jeźdźcami ruszył na Supraśl, leutnant Büchler z 22 jeźdźcami na stację Czarna Wieś. Patrol Büchlera zastał w Wasilkowie zniszczony most, a miejscowość była obsadzona przez około cztery szwadrony wrogiej kawalerii. Mimo to, leutnant Büchler ze swoimi nielicznymi strzelcami rozpoczął ostrzał wroga. Wrogie oddziały jednak nie zamierzały się wycofać, zanim nie nadciągnęła niemiecka piechota.

Unteroffizier Wellmann z dwoma dragonami przegalopował przez wieś i stwierdził, że miejscowość oraz okopy za nią są opuszczone; w międzyczasie udało mu się schwytać trzy konie Kozaków z pełnym wyposażeniem, których jeźdźcy zdołali się ukryć. Oddziały piechoty zajmują Wasilków, a patrol Büchlera kontynuuje rozpoznanie, ale na zachód od Studzianek ponownie zostaje ostrzelany. W międzyczasie robi się ciemno i leutnant Büchler zauważa, jak wykorzystując zmrok oddział kozacki stara się przepędzić ze Studzianek duże stado owiec. Natychmiast ruszył do ataku, Kozacy uciekli, a patrol bierze kilkuset jeńców i nawet jeśli były to tylko owce, nie można było na nich narzekać. Irlandzki gulasz z kuchni polowej podobno smakuje wyśmienicie. 1. Szwadron zajmuje kwatery w Wasilkowie.

28 sierpnia oddziały dywizji kontynuowały natarcie wzdłuż głównej drogi Wasilków – Sokółka biegnącej w kierunku Grodna. 1. i 3. Szwadron o godzinie 7:00 zgrupowały się w Wasilkowie, a czołowe jednostki ruszyły drogą w kierunku Sokółki.

4. Szwadron wyruszył z Supraśla z II. Batalionem/147 i zapewniał mu ochronę na prawej flance od strony Dworzysk.

Regiment wysłał pięć patroli na linię Kamionka Stara – Sokółka – Nowowola. Patrole nie były jednak w stanie przekroczyć bagnistych terenów Sokołdy, ponieważ wszystkie mosty zostały zniszczone.

Wzgórza znajdujące się na wschód od wsi Straż były zajęte przez oddziały rosyjskie. Dragoni z patrolu leutnant Ganguina zsiedli z koni i wdali się walkę. Nadchodzące oddziały regimentu również rozstawiły się w linie strzelców, ale dopiero gdy niemiecka artyleria otworzyła ogień na rosyjskie pozycje, wróg, najwyraźniej te same cztery szwadrony co poprzedniego dnia, wycofał się. Przeprawa przez bagnisty odcinek była jednak niemożliwe nawet po wycofaniu się Rosjan i dopiero po zbudowaniu pomostów niektóre z patroli mogły przeprawić się na drugą stronę. Niedługo później meldują, że wzgórza na zachód od Sokółki są zajęte przez oddziały rosyjskie. Oddziały regimentu dragonów rozłożyły się obozem w lesie na zachód od Straży. Pogoda była dobra, ale w nocy zrobiło się bardzo zimno.

4. Szwadron również walczył z wrogą kawalerią, którą wyparł pod Dworzyskiem i przeprawił się dopiero po zbudowaniu prowizorycznego mostu. Następnie razem z oddziałami piechoty wypierał wroga ze wsi Lipiny, gdzie następnie rozłożył się na noc.

29 sierpnia wznowiono natarcie. Oddziały regimentu, którym przydzielono baterię z 73. Regimentu Artylerii Polowej, jadą przed awangardą dywizji w kierunku na Sokółkę. Patrole: wicewachmistrza Waltera z dwunastoma jeźdźcami ruszył przez Kamionkę Starą w kierunku na Szymaki, sierżanta Broszewskiego z dwunastoma jeźdźcami przez Kamionkę Nową na Tołoczki, leutnanta Hüttenbacha z dwudziestoma jeźdźcami przez Sokółkę na Kuźnicę oraz dwa inne patrole z 1. Szwadronu przez Sokółkę po zachodniej stronie szosy również na Kuźnicę.

Wzgórza na zachód od Sokółki ponownie zajęła kawaleria wroga. Natychmiast zostaje podciągnięta bateria, a spieszeni dragoni z 1. i 3. Szwadronu w celu osłony artylerzystów nacierają po ich lewej i prawej stronie. Nieprzyjaciel wycofuje się osłaniany przez zabudowania Sokółki, a oddziały dragonów przemieszczają się na cmentarz żydowski i stamtąd obserwują wycofującą się rosyjską piechotę.

O godzinie 13:00, 1. Szwadron wznowił jazdę szosą w kierunku Kuźnicy, a 3. Szwadron zabezpieczał lewą flankę. Na wzgórzach znajdujących się na południowy zachód od Zadworzan, 1. Szwadron znalazł się pod ostrzałem ciężkiej artylerii wroga i skręcił na północny wschód z celem znalezienia osłony. Czołowe szeregi piechoty rozwijają natarcie w kierunku Zadworzan, a oddziały regimentu dragonów wjeżdżają na wzgórze 236, znajdujące się 3 km na wschód od Zadworzan i spieszeni dragoni zabezpieczyli lewą flankę. Wieczorem oddziały dywizji pozostają na osiągniętych pozycjach. Regiment dragonów obozował w gospodarstwie rolnym w pobliżu swojej pozycji na wzgórzu 236. Leutnant Legeler udaje się jako oficer łącznikowy do 83. Dywizji, leutnant Ganguin do 75. Dywizji.

4. Szwadron idący z II. Batalionem/147 staczał małe potyczki atakując przez Kamionkę Starą w kierunku Malawicz. Patrol Hoene rozpoznawał teren przed batalionem, a sierżant Robitzki na prawej flance. Przez Malawicze szwadron przechodzi razem z piechotą. Musiał rozstawić ubezpieczenia ze wszystkich stron, ponieważ wróg był prawie wszędzie.

Natarcie dywizji w dniu 30 sierpnia przebiegało mozolnie. Podczas porannego oporządzania koni, oddziały dragonów zostały zaskoczone przez silną burzę. Ten poranny prysznic nie był zbyt przyjemny. Później 1. i 3. Szwadron etapami wysunęły się na lewą flankę dywizji. Najpierw ruszyły na Starowlany, gdzie musiały unikać ognia artylerii wroga. Ponieważ piechota była w ciągłym kontakcie bojowym z wrogiem, wysłano tylko kilka patroli na bliskie odległości. Przed południem szwadrony etapami dotarły do Mieleszkowców, gdzie szpica 1. Szwadronu dowodzona przez wicewachmistrza Staginus, schwytała trzyosobowy patrol piechoty. O 16:30 leutnant Splettftoeßer, który był przy sztabie dywizji, po długich poszukiwaniach w końcu odnalazł oddziały regimentu i dostarczył ważne rozkazy.

Ponieważ na prawym skrzydle dywizji sąsiednie 83. i 38. Dywizja nadal pozostawały w tyle, regiment musiał natychmiast wyjść na prawe skrzydło 83. Dywizji w Kamionce Starej i stamtąd dokonać rozpoznania oraz dać osłonę na kierunku wschodnim, a także nawiązać kontakt między 38. i 83. Dywizją a zgrupowaniem Protzen. Dopiero po zapadnięciu zmroku oddziały regimentu docierają do Kamionki Starej, gdzie do regimentu dołączył 4. Szwadron, który przez cały dzień pod Orłowicami był do dyspozycji 147. Regimentu Piechoty. Ponieważ po zmroku nie można było już wysyłać patroli, jednostka wystawia placówki na osiągniętych pozycjach.

W nocy 31 sierpnia oddziały nieprzyjaciela znajdujące się przed 37. Dywizją Piechoty wycofały się o kilka kilometrów na umocnione pozycje. Regiment dragonów wysłał kilka patroli w kierunku Odelska …