sobota, 31 grudnia 2022

Znad Orzyca: Raport generała-majora Barona Bode

 

Raport z działań zgrupowania generała-majora Barona Bode,

między rzekami Orzyc i Omulew

w dniach 26 lutego – 10 marca 1915 r.

[11 – 23 marca 1915 r.]

Opracowanie tekstu: Przemek Wojtasiak

Opracowanie i tłumaczenie: Jacek Czaplicki

 

 

26 lutego około godziny 15:00 w miejscowości Nowa Wieś[1] dowódca XXIII. Korpusu Armijnego generał-lejtnant Ołochow[2] powierzył mi dowodzenie nad zgrupowaniem składającym się z Lejb-Gwardyjskiego Litewskiego i Wołyńskiego Pułku, 4. i 6. Baterii z 3. Lejb-Gwardyjskiej Brygady Artylerii, 1. Baterii 23. Dywizjonu Moździerzy, połowy 5. Sotni 38. Pułku Kozaków Dońskich, połowy 1. Kompanii 9. Batalionu Saperów, 15. Wysuniętego Oddziału Czerwonego Krzyża im. Królowej Hellenów[3]. Ponadto, na moją specjalną prośbę skierowaną do dowódcy 4. Dywizji Kawalerii, pod moją komendę trafił jeszcze 2. Szwadron z 4. Mariupolskiego Pułk Huzarów, który dotarł wieczorem.

Jednostka nie miała na początku wyznaczonych zadań. Rozkaz dla XXIII. Korpusu mówił jedynie o tym, by posunąć się w rejon wsi Baranowo na pomoc 4. Korpusowi Syberyjskiemu. Ponadto, nakazano nawiązać styczność z 10. Dywizją Strzelców Syberyjskich (generała Lisowskiego[4]) i 4. Dywizją Kawalerii (generała Wannowskiego[5]).

Pełniącym obowiązki szefa sztabu został mianowany kapitan Borodajewski, co uzupełniło skład sztabu głównego zgrupowania.

Informacje o nieprzyjacielu i sytuacji w rejonie były następujące: oddziały nieprzyjaciela, (...)[6] małe oddziały piechoty i kawalerii wciąż napierają na linii CzerwińskieOrzołRupinZwierzyniec. W Czarnotrzewiu na pozycjach broni się pułk IV. Korpusu Syberyjskiego. Brygada 62. Dywizji Piechoty koncentruje się pod Dłutówką.

O godzinie 15:00 wydałem oddziałom następujące rozkazy: podejść do Baranowa, a przewidując możliwość walki, poleciłem Pułkowi Wołyńskiemu wszystkimi siłami energicznie zaatakować nieprzyjaciela, gdyby natrafiono na jego oddziały i odrzucić go z Baranowa, Pułkowi Litewskiemu skręcić w lewo, (...) dwa bataliony wycofać za lewą flankę do mojej rezerwy.

W momencie, kiedy dotarłem do Grabówka ze sztabem złożonym z dowódcy oddziałów artylerii, generała-majora Skierskiego[7], kapitana Borodajewskiego i porucznika Mołostowa, oficera odpowiedzialnego za łączność, pod moją komendę dotarł 2. Szwadron z 4. Mariupolskiego Pułk Huzarów. Natychmiast wysłałem oficerów, aby nawiązać kontakt ze sztabem 10. Dywizji Strzelców Syberyjskich i sztabem 62. Dywizji Piechoty.

Kontakt z generałem Wannowskim utrzymywany był bezpośrednio na przez dowódcę szwadronu huzarów.

O godzinie 20:00 Pułki Wołyński i Litewski z artylerią dotarły w rejon wsi Baranowo i Budne-Sowięta. Połowa kompanii (...) huzarów, 15. Wysunięty Oddział Czerwonego Krzyża rozstawiły się w Grabówku. Tam też rozlokował się sztab.

O godzinie 23:00 otrzymałem informację od Pułku Wołyńskiego, że na północny wschód od Baranowa natknął się na oddziały 39. Pułku Strzelców Syberyjskich. 20. Pułk Strzelców stacjonuje we wsi Żołny, a po ich prawej są oddziały 37. i 38. Pułk Strzelców Syberyjskich. Zwiadowcy pułku dostarczyli również informację, że nieprzyjaciel znajduje się na linii KaliskoBakułaRycica, gdzie zauważono jego patrole.

Pułk rozstawił dwa bataliony na pozycjach od północno-wschodnich obrzeży Baranowa do wsi Orzoł, wstawiając wysunięte placówki. Pozycje Litwinów rozciągały się bardziej na lewo, aż do Majdanu, gdzie zetknęli się z kozakami 4. Pułku Dońskiego, którzy utrzymywali oddziały od Majdanu do Rupina. Oddziały z dużą ostrożnością zajmowały stanowiska ze względu na to, że do tej pory nie było przejrzystego rozeznania w sytuacji. Ale już z samego rana, gdy zwiadowcy dokonali pełnego rozpoznania terenu, oddziały zajęły zupełnie inne pozycje, skręcając na północny zachód, a siły główne rozlokowano w Baranowie. Przed wsią wystawiono tylko wysunięte, ale licznie obsadzone placówki.

(Sztab Korpusu nadal znajdował się w Ostrołęce, a łączność z nim zorganizowano poprzez stację pośrednią we wsi Nowa Wieś).

26 lutego [11 marca][8], o godzinie 23:20, XXIII. Korpus wydał rozkaz nr 142, który mówił, że 27 lutego o godzinie 9:00 ma rozpocząć się natarcie i należy atakować w pasie między Rycicą a Cierpiętami, aby wyprzeć nieprzyjaciela ze wsi Żelazna i umocnić się w niej.

Po lewej stronie znajdował się generał Jewrejnow[9], a po prawej IV. Korpus Syberyjski. Po otrzymaniu tego rozkazu, o godzinie 23:55, 26 lutego wydałem rozkaz nr 2 dla brygady, w który nakazywałem Pułkowi Wołyńskiemu wraz z lekkimi i moździerzowymi bateriami oraz plutonem huzarów posuwać się na Rycice, gdzie ich celem było odrzucenie nieprzyjaciela z piaszczystych wzgórz znajdujących się na północ od tej wsi (miałem informację, że wieś jest spalona), a Pułkowi Litewskiemu z lekką baterią i plutonem huzarów wypędzić Niemców ze wsi Cierpięta. Następnie oddziały miały wypierać nieprzyjaciela w kierunku wsi Żelazna.

Uwaga: Huzarzy, którzy od dłuższego czasu prowadzili w tym rejonie zwiad, poinformowali, że Niemcy ufortyfikowali się wzgórzach na północ od Rycic i Cierpięt oraz we wsiach Olszewka i Żelazna, a pomiędzy nimi nie przygotowano obrony. Przy okazji uważam, że należy zwrócić uwagę na notatkę polową Dowódcy Korpusu nr 6568, gdzie w punkcie 2 napisano:

„ … Generał-major Baron Bode ma prowadzić natarcie w ścisłym kontakcie z jednostkami IV. Korpusu Syberyjskiego, tak, aby nie przekroczyć linii RyciceCierpięta, zanim IV. Korpus Syberyjski nie zajmie wsi Bakuła. W razie potrzeby należy ich wspomóc przy zdobyciu tej wsi oraz wsi Ziomek. Należy również utrzymać ścisły kontakt z kolumną generała Jewrejnowa. Kolumna generała Jewrejnowa, po zajęciu wsi Nakieł, ma nie rozpoczynać dalszej ofensywy, dopóki kolumna generała Barona Bode nie przekroczy poza linię wsi RyciceCierpięta.”

Tak więc podczas walk 28 lutego, jak to się później okaże, byłem zależny od opóźnienia po prawej stronie frontu i luki powstałej po lewej.

27 lutego o godzinie 5:45 drogą pocztową dotarł telegram nr 36573 odwołujący natarcie. Zgodnie z rozkazem dowódcy armii, który mówił, że Korpus musi być gotowy do ataku na prawym brzegu rzeki Orzyc w celu wsparcia 1. Armii, jeden pułk miał być wysłany w rejon JastrząbkaDłutówka do dyspozycji dowódcy 62. Dywizji Piechoty, a kolejny pułk z artylerią miał zająć pozycję w pobliżu wsi Orzoł i wystawić placówki w kierunku na Rycice i Cierpięta.

Z powodu późnego otrzymania rozkazu, Pułk Wołyński wyruszył dopiero o godzinie 11:00, natomiast dwa bataliony Pułku Litewskiego przejęły pozycje pod wsią Orzoł, wystawiając wysunięte placówki i osłaniając artylerię. Pozostałe dwa bataliony pozostawiono w Baranowie. Ogólnie, jednostka zajęła następujące pozycje: wzgórze 53,8 na styku z oddziałami 20. Pułku Strzelców zajęła pół-kompania; wzgórze znajdujące się w odległości wiorsty na północ od Orzoła – kompania, wystawiając zarazem placówkę w odległości wiorsty w kierunku zachodnim od strony wzgórza 53,5; wzgórze 54,5, znajdujące się na zachód od Orzoła - jedna kompania z karabinami maszynowymi (która zajęła stare okopy, starannie wykonane, prawdopodobnie przez saperów).

W luce między Majdanem a pozycjami pułku jedna z kompanii wystawiła placówkę.

Jedna kompania znajduje się w rezerwie we wsi Orzoł; Majdan obsadzała jedna kompania, od której na północny zachód rozmieszczono posterunek konny, (…) strzeże zamarzniętego bagna znajdującego się między Cierpiętami, Majdanem i Rupinem. Lekkie baterie rozmieszczono na południu oraz między Majdanem a Orzołem. Moździerze rozmieszczono pomiędzy lekkimi bateriami.

Wieczorem 27 lutego z Korpusu przyszedł rozkaz nr 143, który mówił, że o godzinie 6:00 w dniu 28 lutego pułki: Litewski i Wołyński mają zająć Rycice, Cierpięta, Ramiona, Dynak i Parciaki, aby zabezpieczyć od strony wsi Żelazna i Olszewka działania naszych wojsk przeciwko Niemcom na przeprawie pod Jednorożcem. O godzinie 23:20 wysłano odpowiednie rozkazy do oddziałów brygady. Jednak z powodu braku łączności z Pułkiem Wołyńskim, rozkaz został wysłany za pośrednictwem jednego z dowódców batalionów, który według informacji przebywał w Rupinie. Jak się okazało, rozkaz nie dotarł na czas do dowódcy pułku i pułk rozpoczął atak dopiero około godziny 9:00.

Natarcie miało przebiegać w następujący sposób (rozkaz nr 4): Pułk Litewski, bez jednego batalionu, posuwa się na RyciceRamiona od strony wsi Orzoł. Lejb-Gwardziści Wołyńscy, bez jednego batalionu, od strony Rupina na Cierpięta. Dwa bataliony koncentrują się do godziny 7:00 w rezerwie brygady w Rupinie. Wołyniacy mają doprowadzić linię telefoniczną do wsi Majdan lub Orzoł, gdzie podłączą się do stacji Pułku Litewskiego. Ze względu na niepewność, gdzie w danej chwili znajdują się oddziały Pułk Wołyńskiego, nie można było od razu przydzielić im artylerii.

Ze sztabu XXIII. Korpusu dotarła informacja, że linia telefoniczna ze sztabu Korpusu we wsi Ruzieck, gdzie przenosi się sztab, zostanie przedłużona do Rupina. W rzeczywistości przedłużono ją tylko do wsi Gaczyska. W związku z tym linia telefoniczna brygady miała być poprowadzona do Gaczysk, a sztab miał być przeniesiony najpierw do wsi Budne-Sowięta, potem do Baranowa, a następnie na Majdan lub Rupin.

O świcie 28 lutego, jak tylko dotarła wiadomość o rozpoczęciu natarcia przez Pułk Litewski, ruszyłem do wsi Budne-Sowięta, a zaraz potem do Baranowa.

Tymczasem nie było żadnych informacji o Pułku Wołyńskim ani o sąsiednich jednostkach z 62. Dywizji Piechoty. Dowódca Pułku Litewskiego donosił, że pułk wyparł prawie bez jednego strzału nieprzyjaciela ze wsi Rycica i wzgórz na północ od niej. Następnie, oddziały dotarły do połowy odległości między wsiami Rycica i Ramiona, gdzie piechota zaległa i nie mogła posuwać się dalej z powodu ostrzału od strony wsi Bakuła i Majk oraz braku łączności z Wołyniakami.

Pełny kontakt z Wołyniakami został nawiązany o godzinie 10:00. Okazało się, że pułk znajdował się w trudnym położeniu i ponosił ciężkie straty. Jeden z jego batalionów oderwał się od jednostki na prawo, a następnie dołączył do Litwinów, tracąc kontakt ze swoim pułkiem. Z lewej strony Pułk Berdiański[10], nacierając na Budy Przysieki Rządowe, zgubił w lesie kierunek i zawrócił. W rezultacie Wołyniacy znaleźli się w niezwykle trudnej sytuacji i na prośbę dowódcy pułku musiałem posłać tam jeden batalion (batalion Pułku Wołyńskiego) z mojej rezerwy.

Tymczasem artyleria w celu wsparcia natarcia, zmuszona była iść naprzód oraz szukać dogodnych stanowisk i z tego powodu przez dłuższy czas nie mogła wesprzeć ogniem Wołyniaków, aż wreszcie (około godziny 14:00) baterie moździerzy i lekka artyleria otworzyły ogień na baterię nieprzyjacielską i ich okopy pod wsią Cierpięta.

Od mojego sąsiada z prawej strony, dowódcy 39. Pułku Strzelców Syberyjskich, otrzymałem około godziny 11:00 notatkę polową nr 26, która informowała mnie, że 39. Pułk Strzelców Syberyjskich jest gotowy do ataku na wsie Bakuła i Glinki, jak tylko moja brygada przekroczy linię RamionaDynak. Tymczasem, zarówno ze względu na sytuację, jak i zgodnie z wydanymi mi rozkazami, nie mogłem ruszyć wcześniej do przodu zanim moja flanka po prawej nie będzie zabezpieczona, tym bardziej, że Litwini musieli bronić się od strony wsi Majk, a bateria moździerzy musiała ostrzeliwać Bakułę, gdzie bateria nieprzyjaciela ostrzeliwała Litwinów od tyłu.

Straty w pułkach rosły, zwłaszcza w Pułku Wołyńskim. Jednostka ucierpiała głównie dlatego, że była odsłonięta po lewej stronie i była ostrzeliwana z flanki. Pułk stracił 15 oficerów i 1273 żołnierzy. Oceniłem sytuację i rozkazałem pułkom zatrzymać się na linii, którą osiągnęły i okopać się. Do tego czasu Wołyniacy wyparli Niemców z trzeciej i częściowo czwartej linii okopów i zatrzymali się we wsi Cierpięta.

Około godziny 2:00 w nocy rozpoczęto zastępowanie Pułków Litewskiegoi Wołyńskiego oddziałami 6. Dywizji Piechoty XV. Korpusu. Jednostki tej dywizji dotarły do Baranowa o godzinie 13:00 poprzedniego dnia, a o godzinie 14:00 przybyły właśnie generał Bajow[11] zameldował, że przejmie pozycje frontowe.

W trakcie walk pojawiły się znaczne trudności w ewakuacji rannych, gdyż nie zjawiły się sanitarki dywizji i korpusu [XXIII. Korpusu].

15. Wysunięty Oddział Czerwonego Krzyża i lazarety pułkowe musiały własnymi siłami ewakuować rannych aż do Ostrołęki. Ewakuacja zakończyła się dopiero 2 marca, w czym bardzo pomogło nam zaplecze medyczne XV. Korpusu.

Po zluzowaniu Pułku Litewskiego i Wołyńskiego przez Pułki Muromski i Niżegorodzki[12], do rana 1 marca moje zgrupowanie przemieściło się w rejon DrążdżewoZwierzyniecWólka Drążdżewska i znalazło się pod bezpośrednim rozkazami dowódcy 3. Dywizji Piechoty Gwardii.

 

1 marca o godzinie 14:00 przybyłem do tartaku znajdującego się na południowych obrzeżach wsi Zwierzyniec i otrzymałem od dowódcy dywizji rozkaz objęcia natychmiastowego dowództwa nad zgrupowaniem generała Adamowicza[13] (składało się z Lejb-Gwardyjskiego Keksholmskiego Pułku i 245. Berdiańskiego Pułk Piechoty, 1. Baterii 62. Brygady Artylerii, 4. Baterii 3. Lejb-Gwardyjskiej Brygady Artylerii i 1. Baterii 23. Dywizjonu Moździerzy), który znalazł się w trudnej sytuacji podczas walk pod wsią Budy Przysieki Rządowe. Aby wzmocnić to zgrupowanie, dołączono do niego Lejb-Gwardyjski Wołyński Pułk. Pułk ten był bardzo zmęczony, od świtu 26 lutego znajdował pod stałym kontaktem z nieprzyjacielem, stoczył ciężkie walki 28 lutego, a po zluzowaniu 1 marca maszerował do Zwierzyńca. Ponadto, z powodu strat, 3. i 4. Batalion zostały połączone w jeden i nie zostały jeszcze całkiem scalone. Tak więc pułk z pewnością potrzebował odpoczynku, choćby tylko kilkugodzinnego.

Otrzymawszy rozkaz, natychmiast udałem się samochodem wraz z kapitanem Borodajewskim i porucznikiem Siemionowem (wysłanym dla zorganizowania służby łączności) do sztabu generała Adamowicza, gdzie dotarłem około godziny 16:00, podczas gdy Pułk Wołyński otrzymał rozkaz natychmiastowego udania się na skrzyżowanie w pobliżu południowych obrzeży wsi Budy Przysieki Prywatne, gdzie w leśniczówce urządzono centralę telefoniczną, a później mój sztab.

Sytuacja przedstawiona mi przez generała Adamowicza była następująca:

"28 lutego Berdiańczycy bezskutecznie zaatakowali nieprzyjaciela w pobliżu południowego skraju Bud Rządowych, w wyniku czego na pomoc wysłano im Pułk Keksholmski, a dowództwo nad całością przejął generał Adamowicz. Rano 1 marca walki zakończyły się sukcesem i oddziały ruszyły do przodu, wychodząc na lewą flankę wroga i jak zaznaczono na szkicu, wymieszane kompanie Pułku Berdianśkiego i Keksholmskiego przeszły wieś Budy Rządowe i teraz znajdowały się za wsią, frontem na północny wschód, czyli równolegle do drogi we wsi. W rezerwie pozostawała tam 12. Kompania Pułku Keksholmskiego.

15. Kompania wspierała centrum. Przy różowym domu, gdzie stacjonował sztab rozmieszczone był dwie i pół kompanii w ogólnej rezerwie. Dodatkowo pół kompanii znajdowała się na wzgórzu 68,3, stanowiąc (w pewnym stopniu) prawą flankę. Tak więc na lewej flance pozycja była dość bezpieczna, a nawet sprzyjająca do odniesienia zwycięstwa.

Rano 1 marca batalion na prawej flance z sukcesem zaatakował Niemców w ich okopach, biorąc nawet ok. 50 jeńców, ale później oddziały nieprzyjaciela obeszły ich z prawej, przy czym dwie kompanie (1. i 2.) zostały całkowicie otoczone, brakowało większości niższych rangą i wszystkich oficerów. Dokładna sytuacja i pozycje oddziałów na prawej flance była nieznana.”

Z zarysowanej sytuacji wynikało, że należało najpierw unormować działania na prawej flance, na której skoncentrował się również nieprzyjaciel.

Następnie, biorąc pod uwagę korzystną sytuację na lewej flance, należało zwiększyć presję na nieprzyjaciela po prawej i nacierać mniej więcej od punktu 53,2 [na mapie] i w razie powodzenia oczyścić z wrogich oddziałów wzgórza na północ od napisu „Буды-Пржисеки-Казенныя”. W związku z tym, nakazałem Pułkowi Wołyńskiemu, by natychmiast udał się w rejon RupinGaczyska. Ponadto, zamówiłem poprowadzenie drutu telefonicznego do Rupina, aby mieć bezpośrednią łączność z 6. Dywizją i udałem się do Majdanu, aby stamtąd zadzwonić do dowódcy 6. Dywizji, by wynegocjować wsparcie.

W tym czasie Pułk Wołyński ruszył drogą na Rupin i już po zmroku dotarł pod Gaczyska.

We wsi Majdan dowiedziałem się, że generał Bajow jakby (…) i wysłał już z Rupina w kierunku punktu 53.2 Pułk Niżowski[14], który jak się później okazało, w nocy 2 marca wszedł w kontakt z oddziałami Pułku Keksholmskiego. Postanowiłem więc dać chwilę oddechu Wołyniakom, których rozlokowałem w Gaczyskach i w jego południowych przysiółkach, a o świcie wysłać w kierunku pozycji zajmowanych przez Pułki Niżowski i Keksholmski jeden batalion Wołyniaków jako rezerwę, a pozostałe dwa bataliony przesunąć na lewą flankę, aby zwiększyć powodzenie działań na tym odcinku.

Noc na 2 marca minęła spokojnie. Dotarła informacja, że oddziały 62. Dywizji Piechoty wraz z Pułkami Litewskim i Petersburskim[15] zajęły Jednorożec.

Ten sukces sprawił, że sąsiedzi po lewej stronie zaczęli rozważać, czy nie należy jak najszybciej zdobyć zabudowań Nadleśnictwa Budziska, aby ostatecznie zabezpieczyć przeprawę przez Orzyc.

2 marca, Pułki Berdiański i Keksholmski częściowo wspierane przez oddziały z Pułku Niżowskiego rozpoczęły atak. Oba pułki po swojej lewej miały wymieszane kompanie, więc tymczasowo podporządkowałem je generałowi Adamowiczowi. Artyleria ostrzeliwująca Nadleśnictwo Budziska wspierała oddziały na lewej flance, które zostały zaatakowane przez wroga od strony Jednorożca.

 

Zaplanowałem następujące ruchy w celu osiągnięcia ewentualnej koncentracji sił uderzeniowych na lewej flance: zastąpić kompanie Pułku Keksholmskiego znajdujące się na lewo od oddziałów Berdiańskich kompaniami Pułku Wołyńskiego i skoncentrować cały Pułk Wołyński na tyłach lewej flanki tego odcinka; sformować przynajmniej jeden batalion rezerwy z kompanii Pułku Berdiańskiego; skoncentrować cały Pułk Keksholmski na prawym odcinku na pozycjach znajdujących się na wschód od pasma wzgórz biegnących z południowego wschodu na północny zachód przez wzgórze 68,(?) i zastąpić 1. Batalion Pułku Wołyńskiego zluzowanym po lewej batalionem.

Równocześnie, oddziały konne i piesze rozpoznały bagnisty brzeg rzeki Orzyc i stwierdziły, że piaszczyste wydmy na bagnie znajdujące się na południe od przeprawy były obsadzone przez nieduże oddziały nieprzyjaciela z karabinami maszynowymi. Ponadto stwierdzono, że mniej więcej na wysokości wsi Nakieł, bagnisty brzeg Orzyca jest porośnięty krzakami i jest zamarznięty i przez to da się tamtędy przemieszczać, zaś dalej na północ teren był całkowicie otwarty. Możliwe jest więc skoncentrowanie tu ukrytych sił uderzeniowych w czasie mrozów, ale przejście otwartej przestrzeni możliwe jest tylko pod osłoną nocy lub przy realnym i skutecznym wsparciu artyleryjskim.

W nocy z 2 na 3 marca dokonano jedynie koncentracji dwóch batalionów Pułku Wołyńskiego na tyłach odcinka lewej flanki oraz utworzono rezerwę z oddziałów Pułku Keksholmskiego i Berdiańskiego. Rano okazało się, że podano mi całkowicie błędne położenie oddziałów na lewej flance zgrupowania, równie błędny był obraz na szkicu sytuacyjnym. W rzeczywistości, zajętych było tylko kilka domów w południowej części wsi i flance nieprzyjaciela, a obsadzone przez nasze oddziały zabudowania opierały się o bagno, przy czym nasz front był skierowany nie na północny wschód, lecz na północ.

Natychmiast zameldowałem o tym dowódcy korpusu, załączając mapy sytuacyjne i wszystkie dostępne mi dokumenty dla wyjaśnienia nieporozumienia z generałem Adamowiczem.

W dniach 2 i 3 marca, wspierając natarcie oddziałów generała Jewrejnowa i generała Kolankowskiego,[16] 15. Kompania Pułku Keksholmskiego z powodzeniem zaatakowała i zdobyła okopy wroga, ale potem została zmuszona do wycofania się, gdyż ucierpiała od ognia z flanki. Batalion prawej flanki Pułku Keksholmskiego nacierał razem z Pułkiem Niżowskim, ale z powodu wycofania się tego ostatniego na pozycję wyjściową, również się wycofał.

Artyleria generała Jewrejnowa wsparła ostrzał Nadleśnictwa Budziska. Komunikacja z sąsiadami odbywała się bezproblemowo: do 6. Dywizji linia telefoniczna została poprowadzona w dniach 1-2 marca; ze sztabu Pułku Litewskiego, znajdującego tuż za rzeką, poprowadzono linię do sztabu Pułku Wołyńskiego (czyli do różowej leśniczówki na południe od wsi Nakieł) i koordynowano z zachodniego brzegu ostrzał artyleryjski na okopy nieprzyjaciela, znajdujące się przed naszymi oddziałami i na Nadleśnictwo Budziska.

Jednak mimo wszelkich starań, aby wykorzystać prawidłową komunikację, naszym artylerzystom z drugiego brzegu nie udało skutecznie ostrzeliwać celów na naszym brzegu, choć szczególnie na tym by skorzystali, bo jak wynikało, utrzymanie Jednorożca było zagrożone z powodu ognia flankowego z naszego brzegu, od którego piechota i baterie grupy generała Jewrejnowa ponosiły największe straty.

W tych dniach oddziały 8. Dywizji Piechoty zajęły wsie Bakuła, Glinki, a później Kalisko i Ziomek.

Po lewej stronie, zgrupowanie generała Jewrejnowa ponownie zaatakowało wroga, chcąc wykorzystać sukces osiągnięty poprzedniego dnia, ale zabrakło tym razem odpowiednich sił, by odnieść sukces.

Pułki Litewski i Petersburski, które głęboko wcięły się w pozycję nieprzyjaciela, mocno ucierpiały, choć początkowo zdobyły jeńców i karabiny maszynowe. Kompania na lewej flance Pułku Petersburskiego została otoczona i rozbita.

3 marca godzinie 17:00, batalion Pułku Wołyńskiego znajdujący się po lewej stroni wsi Budy Rządowe ruszył do ataku. Pułk Berdiański znajdujący na prawo od nich miał wesprzeć atak, jednak nie udało mu się ruszyć do przodu. W rezultacie, Pułk Wołyński poniósł straty od ostrzału z domów po prawej i chociaż dotarł na 60 kroków od okopów nieprzyjaciela, musiał się cofnąć. W ataku poległ oficer i około 60-70 żołnierzy niższych rangą.

Okazało się, że bez solidnego przygotowania artyleryjskiego, którym należałoby zniszczyć domy, w których wróg zainstalował karabiny maszynowe, okopy i zasieki z drutu kolczastego, atak byłby niezwykle kosztowny. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę małą liczbę oficerów w pułkach, słabe wyszkolenie szeregowych i prawie całkowity brak kontroli nad podwładnymi, to jasne jest, że sukces możliwy jest jedynie, gdy do ataku skoncentruje się na danym odcinku dużą ilość świeżo ściągniętych wojsk. Wystarczająco duża formacja zdolna by była wejść głęboko w wyrwę zrobioną przez atakujące kompanie i rozbić tam rezerwy wroga, utrzymać we wrogich tyłowych okopach, a nawet rozszerzyć zdobyty teren w kierunku sąsiednich jednostek.

Było już jasne, że linia okopów nieprzyjaciela przed nami to rozbudowany system składający się z kilku rzędów, z centralnym punktem na wzgórzach koło Nadleśnictwa Budziska. Miałem powód, by powiedzieć dowódcy korpusu, że mam nadzieję odnieść sukces przy odpowiednim przygotowaniu artyleryjskim i gdy wyparcie nieprzyjaciela z jego okopów nie będzie miało narzuconego terminu, gdyż ten ostatni tylko zwiększyłby straty. Szef sztabu Korpusu powiedział telefonicznie, że dowódca Korpusu w najmniejszym stopniu nie ograniczał i bezwzględnie domagał się dobrego przygotowania artyleryjskiego, przed końcem którego nie należy przystępować do ataku. Następnie, aby zapewnić odpowiednie wsparcie ogniowe i przygotowanie ataku polecono mi wykorzystać ciężką baterię I. Korpusu Syberyjskiego, stacjonującą na zachodnim brzegu Orzyca, a łączność z nią miała być utrzymywana przez wspomniany wcześniej drut telefoniczny między sztabem Wołyniaków, a sztabem generała Schildbacha[17].

Drut ten został położony o świcie 4 marca. W nocy 4 marca nastąpiło przegrupowanie, w trakcie którego utworzono następujące rezerwy: jeden batalion Pułku Keksholmskiego, dwa bataliony Pułku Berdiańskiego oraz 2,5 batalionu Pułku Wołyńskiego.

4 marca rozpoczęto natarcie na prawej flance, w pełnym kontakcie z Pułkiem Niżowskim. Wołyniacy, poprzez swoich zwiadowców, weszli w bezpośredni kontakt z oddziałem generała Jewrejnowa na zachodnim brzegu rzeki Orzyc. O godzinie 17:00, Berdiańczycy i Wołyniacy ponownie rozpoczęli natarcie. W natarciu tym brało udział sześć batalionów. Reszta frontu również parła do przodu, przy czym Keksholmczycy znacznie wysunęli się w środku swojego odcinka i tam się umocnili. Natarcie Wołyniaków i Berdiańczyków utknęło w nocy, ponownie z powodu niedostatecznego przygotowania artyleryjskiego. Rano postanowiono wznowić natarcie.

5 marca o świcie Pułki Berdiański i Wołyński rozpoczęły atak, przy czym batalion Pułku Wołyńskiego pod osłoną ognia artylerii wysunął się do przodu, sukcesywnie zajmował opuszczone okopy, które obsadzono rezerwami i dotarł prawie do zasieków drutu kolczastego wroga. Jednak Berdiańczykom (tzn. 3. i 14. Kompanii z ich lewej flanki), nie udało się opuścić głównych okopów i nie osłaniali flanki wołyńskiej, przez co ci ostatni musieli się zatrzymać. Generał Kuszakiewicz[18] meldował mi, że w takich warunkach nie jest w stanie wypełnić powierzonego mu zadania. Ja z kolei, o godzinie 12:00 zameldowałem dowódcy Korpusu, że okopy i chaty w Budach Rządowych co prawda są obsadzone przez nieliczne oddziały nieprzyjaciela, ale są obficie zaopatrzone w karabiny maszynowe, co przy niewielkiej liczbie amunicji, jaką dysponuję dla przygotowania artylerii, sprawia, że nie można liczyć na sukces bez względu na liczbę strzelców biorących udział w natarciu. W tym przypadku miałem na myśli zwykłe warunki działań bojowych, czyli ustalone godziny dnia, które zwykle były z góry określone dla dużej grupy wojsk, niezależnie od specjalnych warunków lokalnych, zakończenia przygotowania artyleryjskiego itd.

O 16:30 otrzymałem telefonogram nr 6777 podpisany przez generała Ołochowa, nadany o 15:20, który nakazywała mi umocnić się na zajętych pozycjach i uparcie ich bronić. Przypomniano też o konieczności oszczędzania amunicji, której było bardzo mało.

Zgodnie z tymi rozkazami wydałem rozkaz nr 8, który nakazywał rozpocząć umacnianie pozycji i przegrupowanie, przy czym Pułk Berdiański, jako ten, który w natarciu pozostał najbardziej z tyłu, miał być przydzielony do rezerwy przy różowej leśniczówce, aby zabezpieczyć tyły obu pozycji zajętych przez Pułk Keksholmski i Wołyński.

Sztab Pułku Keksholmskiego przeniósł się na wzgórze 68,3; sztaby Pułku Wołyńskiego i Berdiańskiego znajdowały się w różowej leśniczówce.

6 marca i w nocy na 7 marca pułki umacniały swoje pozycje, przy czym Pułk Keksholmski przekazał swoje nożyce do Pułku Wołyńskiego, który prawie wszystkie stracił w walkach. 6 marca, sąsiadujące z lewej oddziały generała Jewrejnowa pozostały na swoich pozycjach.

W nocy 7 marca otrzymałem kilka telefonogramów ze sztabu Korpusu (o nr 6787; 6788; 6641), w których poinformowano mnie o formowaniu się na zachodnim brzegu Orzyca grupy armii generała Pleszkowa[19], składającej się z XIX. i I. Korpusu Syberyjskiego oraz zgrupowania generała Jewrejnowa. Jednocześnie otrzymałem rozkaz, aby ostrzałem artyleryjskim i natarciem na Budziska ściągnąć na siebie uwagę nieprzyjaciela i sprowokować go do ściągnięcia jak największych sił. W tym rozkazie dodano, że mój atak powinien rozpocząć się dopiero po przygotowaniu artyleryjskim i że w tym sensie będę wspomagany przez ciężką artylerię Korpusu Syberyjskiego z zachodniego brzegu Orzyca i że powinienem utrzymywać z nią kontakt przez 62. Dywizję.

Zwrócono też uwagę, że również XV. Korpus znajdujący się po prawej będzie nacierał i że należy z nim utrzymywać jak najściślejszy kontakt. Jak napisałem wyżej, z mojej strony zostały podjęte wszystkie działania, by mieć zapewnioną łączność zarówno z jednostkami na prawo, jak i na lewo, a moi ludzie dbali by łączność działała bez zakłóceń. Dodam, że łączność telefoniczna przez bagna i rzekę Orzyc do oddziałów generała Jewrejnova została zdemontowana dopiero z 12 na 13 marca, kiedy rozmrożona ziemia i płynący lód na rzece zagroził uszkodzeniem sprzętu. Natychmiast zostały wydane przeze mnie odpowiednie rozkazy, a rano o godzinie 6:50 rozkaz nr 9.

Po zakończeniu przygotowania artyleryjskiego postanowiłem, że Pułki Wołyński i Keksholmski (ten ostatni przez teren zalesiony) zaatakują na całym froncie. Po tym, jak Wołyniacy opuściliby swoje główne okopy, zająłby je Pułk Berdiański, który następnie miałby wesprzeć atakujących, zapewniając styczność atakujących przed sobą z oddziałami Pułku Keksholmskiego i jednocześnie zapewniając osłonę przed niemieckimi oddziałami z lewej, tak aby w razie powodzenia natarcia uderzyć na przeprawę pod Budziskami.

Przed świtem 7 marca pułki były przegrupowane i gotowe do natarcia, ale ani z prawej, ani z lewej strony sąsiedzi nie posuwali się naprzód, a z ciężką artylerią Korpusu Syberyjskiego, mimo wszelkich starań, nie można było nawiązać kontaktu, o czym szczegółowo zameldowałem dowódcy Korpusu o godzinie 1:15. Dodatkowo, rozpoczęła się zamieć śnieżna, która ograniczyła widoczność do 300-500 kroków i uniemożliwiła obserwowanie efektów ostrzału artyleryjskiego, dlatego artyleria obu stron milczała. O godzinie 11:00 wydałem nowy rozkaz nr 10, którym podporządkowałem Pułk Berdiański, z wyjątkiem jednego batalionu, generałowi Kuszakiewiczowi, oddając mu w ten sposób siłę uderzeniową liczącą sześć batalionów i nakazując nacierać na osi drogi Budy Prywatne. Kolejnym jednostkom z rezerwy kazałem konsekwentnie skręcać w lewo.

O godzinie 11:30 otrzymałem ostrzeżenie (telefonogram nr 6793) od dowódcy Korpusu, że z powodu braku jakichkolwiek oddziałów w jego dyspozycji, powinienem zdecydowanie utrzymać oddziały w rezerwie do końca starcia, nie używać jej, chyba że będzie to absolutnie konieczne. Otrzymałem o godzinie 15:00 i 17:17 telegramy (nr 6644 i 6795) ze specjalnym ostrzeżeniem od dowódcy Korpusu, aby atakować tylko wtedy, gdy przygotowanie artyleryjskie przeniesie znaczące rezultaty.

O godzinie 22:05 otrzymałem telegram nr 6798, który mówił, że z powodu braku przygotowania artyleryjskiego, dowódca Korpusu nakazał wstrzymać natarcie i nie kontynuować go w nocy, tylko umocnić się na zajętych pozycjach. Zgodnie z tym, wydałem oddziałom rozkaz przygotowania się do obrony.

O godzinie 23:00 otrzymałem telefonogram nr 6800, w którym dowódca Korpusu ostrzegał mnie o natarciu generałów Kolankowskiego i Sawwicza[20] (obaj po mojej prawej stronie), których celem jest zajęcie wsi Żelazna, Parciaki, Wach i Zawady. W związku z działaniami generała Kolankowskiego (XV. Korpus) otrzymałem rozkaz zajęcia przeprawy w Budziskach. Dodano, że generał Pleszkow miał mnie wspomóc ciężkim ogniem artylerii.

Otrzymałem teraz zadanie wspomagania oddziałów nacierających po mojej prawej stronie, a nie zgrupowań po lewej. Nakazałem przegrupować się do natarcia przed świtem, przy czym batalion lewej flanki Pułku Keksholmskiego podporządkowałem dowódcy batalionu na prawej flance Pułku Wołyńskiego, aby w rejonie ich działania zachowali pełną styczność. Ogólne dowództwo nad grupą sił na lewej flance pozostawiłem w rękach generała Kuszakiewicza, zaś jeden batalion Berdiańczyków zostawiłem w mojej rezerwie. Do ataku miało więc zostać użytych siedem batalionów. Na wypadek, gdyby podczas natarcia między lewym batalionem Keksholmczyków a środkowym batalionem tego samego pułku powstała luka, rozkazałem batalionowi rezerwowemu Keksholmczyków przesunąć się z prawej strony odcinka na lewą, na zagrożony styk wcześniej wymienionych batalionów.

Ponieważ moje działania, zgodnie z rozkazem dowódcy Korpusu, zostały uzależnione od poczynań moich sąsiadów, rano zasięgnąłem informacji o planowanych działaniach po prawej i lewej. Otrzymałem informację z 6. Dywizji (z prawej), że zgodnie z rozkazem nr 16 nie będzie nacierać. Sztab 62. Dywizji powiedział, że nie mam co spodziewać się pomocy ciężkiej artylerii. Ostatecznie przed godziną 16:00 bateria ciężkich haubic, po długich negocjacjach z pułkownikiem Orłem, wystrzeliła 43 pociski na fragment pozycji nieprzyjaciela znajdujący się przed frontem Pułku Wołyńskiego. Jedna z tych bomb trafiła w okop wroga, a trzy w drut kolczasty, co potwierdziłem w meldunku pułkownika Orła do sztabu Korpusu.

Pułkownik Orzeł donosił mi, że przygotowanie artyleryjskie w dniu 7 marca wyraziło się tym, że bateria ciężkich dział wystrzeliła 20 granatów we wskazane cele i bez szkody dla nieprzyjaciela.

Około godziny 16:00 otrzymałem telegraficzne zapytanie, czy faktycznie tej nocy otrzymałem odmowę udzielenia mi pomocy w natarciu przez oddziały generała Pleszkowa. Wiadomość o tym przyszła z 1. Armii od kapitana Borodajewskiego, którego oddelegowałem do Sztabu Korpusu, aby złożył raport o wrogu i (...) do Sztabu Korpusu dotarł telegram od generała Plehwego[21] z pytaniem, czy generał Baron Bode rzeczywiście nie wypełnił swojego świętego obowiązku pomocy bliźniemu, określając tę akcję jako "bezprecedensową i niespotykaną" w armii rosyjskiej.

Głęboko poruszony potwornymi i niezrozumiałymi oskarżeniami, natychmiast zatelegrafowałem do dowódcy Korpusu, że nikomu nie odmówiłem pomocy w nocy z 7 na 8 marca (i nigdy), gdyż nikt mnie o to nie prosił oraz, że otrzymałem od dowódcy Korpusu jasny i kategoryczny rozkaz nr 6798, aby nie atakować. Ponadto wysłałem kurierem prośbę o zwolnienie mnie z dowodzenia zgrupowaniem i przydzielenie do najściślejszego (...)

W odpowiedzi, dowódca Korpusu rozkazał mi dalsze pełnienie obowiązków, obiecując osobiście zbadać sprawę i tłumacząc, że było to nieporozumienie. (Nawiasem mówiąc, do dzisiaj, tj. 28.03 nie otrzymałem żadnej informacji, jak mogło powstać takie oskarżenie i kto je zainicjował).

Tymczasem moja bateria moździerzy (1. Bateria 23. Dywizjonu Moździerzy) ostrzeliwała wieś Budy Rządowe i zdołała zniszczyć dom ze stanowiskami karabinów maszynowych. Po tym zdarzeniu zostałem poproszony przez oddziały generała Jewrejnowa o zajęcie Nadleśnictwa Budziska, skąd wroga bateria ostrzeliwała z flanki oddziały na zachodnim brzegu Orzyca.

Wieczorem otrzymałem informację, że natarcie oddziałów generała Pleszkowa zostało odłożone do godziny 19:30, a następnie na godzinę 20.45. Wtedy to zapytano mnie, czy mam nawiązaną łączność z zachodnim brzegiem rzeki Orzyc. Odpowiedziałem, że na brzegu rzeki Orzyc mam pół kompanii z karabinami maszynowymi, a ponadto drużyna zwiadowcza Pułku Wołyńskiego nawiązała bezpośredni kontakt z oddziałami Pułku Sławianoserbskiego[22].

Wołyniacy i Berdiańczycy cały czas przygotowywali się do ataku, zapełniali przednie okopy oddziałami szturmowymi, a wieczorem wysłali zwiad i wykonali inne potrzebne czynności.

Wieczorem, o godzinie 21:00, Wołyniacy rozpoczęli energiczny atak, ale Berdiańczycy wciąż unikali posuwania się naprzód pod najróżniejszymi pretekstami.

Generał Kuszakiewicz zażądał nawet, aby dowódcę 3. Batalionu, kapitana Damańskina, zastąpił dowódca 4. Batalionu, kapitan Gwozdakow[23]. W końcu zażądałem, aby dowódca pułku, pułkownik Worobjew[24] osobiście przejął dowodzenie na pierwszej linii, ale nic to nie pomogło. Pułk Berdiański ani 8 marca, ani 9 marca nie posunął się do przodu. W odpowiednim czasie zameldowałem o tym dowódcy Korpusu, dodając, że pułk nie jest gotowy do walki. W rezultacie cały ciężar walk musiał wziąć na siebie Pułk Wołyński.


 

9 marca o godzinie 15:15, 1. Batalion Wołyniaków wsparty silnym ogniem z moich baterii, rzucił się na bagnety i zajął część pozycji nieprzyjaciela na zachód od wsi Budy Rządowe. Natychmiast wysłano 2. Batalion tego samego pułku, aby powiększyć sukces.

Jednak generał Kuszakiewicz, mając duże doświadczenia z walk o te tereny i nie mając co liczyć na Berdiańczyków, nie odważył się ruszyć swojego ostatniego trzeciego batalionu, który wraz z oddziałami Berdiańskimi osłaniał jego zewnętrzną flankę, przez co atak zakończył się zdobyciem jedynie stosunkowo niewielkiego odcinka niemieckich okopów, szerokiego na 700-800 kroków. Tymczasem świtało i łączność z batalionem Wołyńskim została odcięta z powodu bocznego ognia nieprzyjaciela. Drut telefoniczny był uszkodzony, wszyscy telefoniści i wysyłani pojedynczo w celu nawiązania łączności kurierzy polegli, skrzynki cynkowe z amunicją nie dotarły do Berdiańczyków, których i tak nie dawało się poderwać do ataku.

Wraz z wstającym dniem, artyleria nieprzyjaciela otworzyła niszczący ogień na okopy zdobyte przez Wołyniaków, a pociski były niezwykle celne.

Z powodu braku amunicji nasza artyleria z rzadka mogła odpowiedzieć, a musiała kilkakrotnie ostrzeliwać rezerwy wroga, które zebrały się do kontrataku.

W ciągu dnia otrzymałem informacje o sytuacji Wołyniaków w zdobytych okopach niemieckich – były jak najbardziej sprzeczne i niejasne. W pewnym momencie myślałem, że wszyscy tam są już martwi. Dopiero wieczorem, w końcu pojawiły się jakieś promyki nadziei na ich ocalenie - wysłani przeze mnie zwiadowcy wrócili i zameldowali, że widzieli okopanych w okopach oficerów i żołnierzy. Postanowiłem poświęcić ostatnią rezerwę dla ratowania moich Wołyniaków. Do ataku postanowiłem rzucić większość pułku Keksholmskiego, luzując ich na pozycjach oddziałami Pułku Niżowskiego, na co uzyskałem zgodę generała Bajowa.

Mimo moich wielokrotnych meldunków o ciężkiej sytuacji, prośby dowódcy Korpusu do generała Pleszkowa o wsparcie spotkały się z jego kategoryczną odmową, choć miał cały I. Korpus Syberyjski w letargu, a w bliskiej odległości, tuż przy moich oddziałach znajdowała 2. Dywizja Strzelców Syberyjskich.

Wieczorem otrzymałem telefoniczną informację od generała Czernawina[25] o widocznej z zachodniego brzegu kolumnie Niemców, posuwających się wzdłuż Bud Rządowych, którzy zdawało się przygotowywali się do ataku na moje oddziały. Ponadto otrzymałem meldunki od generała Kuszakiewicza, nadchodzące jeden za drugim, o ataku Niemców na jego prawą flankę.

Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, a także opóźniające się przybycie Pułku Niżowskiego (najpierw przybył jeden batalion, a potem zamiast drugiego batalionu dotarło tylko 90 ludzi), postanowiłem wycofać Wołyniaków na ich poprzednie pozycje, na co uzyskałem zgodę Szefa Sztabu Korpusu.

Szczegóły walk tego dnia opisane zostały w raporcie Pułku Wołyńskiego.

W ataku wzięło udział tylko 7 kompanii zamiast 6 batalionów z powodów wymienionych wyżej.

Straty Wołyniaków:

a) w oficerach: 1 zabity, 5 rannych;

b) w niższych rangą: 450 zabitych, 252 rannych i 90 zaginionych.

Tak wysoka śmiertelność to efekt tego, że Niemcy strzelali głównie pociskami odłamkowymi. Straty Niemców były bardzo wysokie: III. Batalion 54. Pułku Piechoty został rozbity w wyniku ataku na bagnety, do niewoli dostał się 1 oficer i 33 żołnierzy, zdobyto dwa karabiny maszynowe.

Straty Berdiańczyków wyniosły łącznie 120 ludzi, co jest najbardziej wymownym określeniem ich "ofensywy". W nocy okazało się, że wszystkie pułki 3. Dywizji Gwardii generała Czernawina weszły w skład grupy generała Pleszkowa, a wraz z nią do 1. Armii. Rano przybył Pułk Litewski, który w nocy 10 marca zluzował Berdiańczyków.

9 marca powierzone mi zgrupowanie zostało rozwiązane, a ja przekazałem dowództwo Pułku Wołyńskiego i Keksholmskiego w ręce generała Czernawina.

W rezultacie stało się jasne, że bez poważnego przygotowania artyleryjskiego, którego nasza artyleria nie mogła dać z powodu braku amunicji, bez jej realnego wsparcia, nawet w przypadku udanego ataku nie tylko nie będzie można go rozwinąć, ale nawet utrzymać w zdobytych okopach wroga.

Zdaje się, że uznało tak całe najwyższe dowództwo, gdyż natychmiast po objęciu przez generała Aleksiejewa dowództwa nad oddziałami frontowymi, wydano rozkaz, by przed rozpoczęciem operacji ofensywnych dokonać uzupełnienia w ludziach i zapasów oraz zgromadzenia amunicji.

 

Popisał: Generał-major Baron Bode.

 



 

Generał-major Baron de Bode Nikołaj Andrejewicz (ur. 28.11.1860 r.) Uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej w latach 1904-05. Awans na stopień generała-majora w dniu 30.05.1912 r. i objęcie dowodzenia nad Lejb-Gwardyjskim Piotrogrodzkim Pułkiem. W okresie 07.10.1914 - 12.05.1915 r. dowódca I. Brygady w 3. Dywizji Piechoty Gwardii. Zmarł na emigracji w dniu 09.11.1924 r

 




[1] Nowa Wieś w gminie Olszewo-Borki.

[2] Władimir Apollonowicz Ołochow (ur. 21.01.1857 – zm. 14.12.1920) – syn generała-majora. Na służbie od 16.08.1873 r. W okresie 09.06.1903 - 31.08.1908 r. był dowódcą Lejb-Gwardyjskiego Litewskiego Pułku. Od 13.02.1909 r. posiadał stopień generała-lejtnanta. W okresie 28.12.1914 - 25.08.1915 r. dowodził XXIII. Korpusem Armijnym. W latach 1918 – 1920 r. służył w Armii Czerwonej. Pochowany na cmentarz Nowodziewiczym w Moskwie.

gen. Władimir Apollonowicz Ołochow

 

[3] Olga Konstantinowna z Romanów (1851-1926) - wielka księżna, żona drugiego greckiego króla Jerzego I. Po śmierci męża wróciła do Rosji. W czasie Wielkiej Wojny otworzyła szpital.

[4] Nikołaj Jakowlewicz Lisowski (ur. 02.12.1856 – zm. 07.12.1919), pochodził z Niżnonowogrodu. Jako generał-lejtnant od 1911 r. był dowódcą 10. Dywizji Strzelców Syberyjskich.

gen. Nikołaj Jakowlewicz Lisowski

 

[5] Borys Piotrowicz Wannowski (26.10.1860 - ? ), syn ministra wojny P. S. Wannowskiego. Posiadał stopień generała-lejtnanta od roku 1912. W okresach 01.05.1910 - 19.06.1912 r. oraz 15.10.1914 - 04.18.1917 był dowódcą 4. Dywizji Kawalerii.

[6] Nieczytelne fragmenty tekstu.

[7] Leonard Kazimierz Skierski ur. 26.04.1866 w Stopnicy, w starej rodzinie szlacheckiej herbu Puchała, wyznania kalwińskiego. W armii od 01.09.1884 r. Od 10.03.1912 r. dowódca 2. Dywizjonu 3. Lejb-Gwardyjskiej Brygady Artylerii. W dniu 11.02.1915 r. awans na stopień generała-majora, ze starszeństwem od 29.09.1914 r. Po 10.03.1915 r. objął dowodzenie 7. Brygady Artylerii. W 20 maja 1919 r. został oficjalnie przyjęty do Wojska Polskiego z zatwierdzeniem posiadanego stopnia generała podporucznika i starszeństwa z dniem 29.09.1914 roku. W trakcie Bitwy Warszawskiej dowodził 4. Armią. Z dniem 31 grudnia 1931 został przeniesiony w stan spoczynku. W kwietniu 1940 roku zamordowany w siedzibie NKWD w Charkowie.

gen. Leonard Kazimierz Skierski

 

[8] Kolejne daty w tekście będą podawane wg oryginalnego dokumentu.

[9] Aleksander Joasafowicz Jewrejnow (ur. 16.08.1851 r. – zm. 1929 r.), na służbie od 10.08.1869. Od 31.12.1913 r. w randze generała piechoty. W okresie 29.09.1914 r. - 12.03.1915 r. dowodził 62. Dywizją Piechoty. Później aż do 18.04.1917 r. był dowódcą XX. Korpusu.

gen. Aleksander Joasafowicz Jewrejnow

 

[10] 245. Berdiański Pułk Piechoty z 62. Dywizji Piechoty.

[11] Konstantin Konstantinowicz Bajow (ur. 04.07.1869 r. – zm. 1920 r.), w wojsku od 30.08.1886 r. Od 1910 r. posiadał stopień generała-majora. W okresie 21.12.1914 r. - 25.04.1917 r. był dowódcą 6. Dywizji Piechoty (stacjonującej przed wojną w Ostrołęce, Ostrowi i Różanie). Na początku 1918 r. wstąpił do Armii Czerwonej. Brał udział w pisaniu monografii o wojnie 1914-1918.

[12] 21. Muromski Pułk Piechoty i 22. Niżegorodzki Pułk Piechoty.

[13] Borys Wiktorowicz Adamowicz (15.11.1870 r. - 22.03.1936 r.) z szlachty połtawskiej, syn generała-majora Wiktora Michajłowicza Adamowicza. W wojsku od 31.08.1888 r, gdzie trafił do Lejb-Gwardyjskiego Keksholmskiego Pułku. W 1904 roku zgłosił się na ochotnika do 123. Kozłowskiego Pułku Piechoty, by wziąć udział w wojnie rosyjsko-japońskiej. Po wojnie wrócił do Lejb-Gwardyjskiego Keksholmskiego Pułku. Od 22.05.1909 r. był komendantem wileńskiej szkoły kadetów. W 1913 r. awans na stopień generała-majora. 20.09.1914 r. został mianowany dowódcą Lejb-Gwardyjskiego Keksholmskiego Pułku, jego zadaniem była odbudowa pułku po jego zdziesiątkowaniu w Prusach Wschodnich (bitwa pod Tannerbergiem). W 1919 r. wyjechał na Ukrainę do Mirhorodu, gdzie wstąpił do Armii Ochotniczej. Na początku 1920 r. został dyrektorem "połączonego korpusu kadetów", w skład którego wchodzili nauczyciele i kadeci odeskiego i kijowskiego korpusu kadetów, którzy w styczniu 1920 r. zostali ewakuowani z Odessy i umieszczeni w koszarach Sarajewa w Królestwie Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Zmarł w Sarajewie.

gen. Borys Wiktorowicz Adamowicz

 

[14] 23. Niżowski Pułk Piechoty.

[15] Lejb-Gwardyjski Petersburski Pułk.

[16] Edward Arkadiewicz Kolankowski (ur. 13.10.1857 r.). W wojsku od 3 marca 1874 r. Absolwent wojskowych szkół inżynieryjnych - Aleksandrowskiej i Nikołajewskiej. Uczestnik wojny rosyjsko-tureckiej 1877-78 r. Uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej w latach 1904-05. Awans na stopień generała-majora 3 lutego 1905 r. Generał-lejtnant od 6 lutego 1914 r. Jako dowódca 30. Dywizji Piechoty brał udział w ataku na Prusy Wschodnie. Zdymisjonowany przez dowódcę 1. Armii generała Rennenkampfa po tym jak 119. Kołomieński Pułk Piechoty poniósł duże straty oraz stracił sztandar. W okresie od 21 grudnia 1914 r. do 5 lipca 1915 r. był dowódcą 8. Dywizji Piechoty.

gen. Edward Arkadiewicz Kolankowski

 

[17] Konstantin Konstantinowicz Schildbach (ur. 24.01.1872 r.) Generał-major, od dnia 31.12.1913 r. dowódca Lejb-Gwardyjskiego Litewskiego Pułku. Rozstrzelany w Moskwie w dniu 20.02.1939 r.

gen. Konstantin Konstantinowicz Schildbach

 

[18] Aleksiej Jefimowicz Kuszakiewicz (03.02.1865 r. - 19.04.1932 r.). Do wojska wstąpił 24 sierpnia 1882 r. Awansowany na generała-majora w dniu 31 stycznia 1915 r., ze starszeństwem od 28 września 1914 r. Za zasługi został mianowany dowódcą Lejb-Gwardyjskiego Wołyńskiego Pułku.

gen. Aleksiej Jefimowicz Kuszakiewicz

 

[19] Michaił Michajłowicz Pleszkow (ur. 01.11.1856 r. – zm. 21.05.1927 r.). Urodził się we wsi Nikołajewska, w obwodzie Syberyjskich Wojsk Kozackich. W wojsku od 10.08.1874 r. Od 1913 r. posiadał stopień generał kawalerii. Zmarł na emigracji w Harbinie.

[20] Siergiej Siergiejewicz Sawwicz (ur. 01.04.1863 - zm. 05.08.1939) – pochodził z guberni charkowskiej. Od 7 sierpnia 1913 r. do 8 maja 1915 r. był dowódcą 4. Syberyjskiego Korpusu Armijnego, a później został Szefem Sztabu Frontu Południowo-Zachodniego.

gen. Siergiej Siergiejewicz Sawwicz

 

[21] Paweł Adamowicz Plehwe (znany również jako Wenzel von Plehwe) (ur. 30.05.1850 r. – zm. 28.02.1916 r.). Urodzony w rodzinie pochodzenia niemieckiego wyznania ewangelicko-reformowanego. Gimnazjum ukończył w Warszawie i do wojska wstąpił 25 sierpnia 1868 roku. Uczestnik wojny rosyjsko-tureckiej w latach 1877-78. W latach 1878-1880 służył w armii bułgarskiej. Uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej w latach 1904-05. W 07.03.1905 r. na fali krwawych zamieszek w Królestwie Polskim został mianowany dowódcą Twierdzy Warszawa. 06.12.1907 awans na stopień generała kawalerii. Od 06.12.1915 r. był głównodowodzącym wojskami Frontu Północnego.

gen. Paweł Adamowicz Plehwe

 

[22] 248. Sławianoserbski Pułk Piechoty z 62. Dywizji Piechoty.

[23] Mikołaj Nikołajewicz Gwozdakow (ur. 1871 r.). Od 1905 r. w stopniu kapitana.

[24] Andriej Siergiejewicz Worobjew (ur. 30.11.1861 - zm. 18.01.1917). W wojsku od 10.05.1879 r. Stopień pułkownika od 06.12.1910 r. W okresie 16.08.1914 - 23.07.1916 r. dowodził 245. Berdiańskim Pułkiem Piechoty. 23.07.1916 otrzymał awans na stopień generała-majora.

[25] Wsiewołod Władymirowicz Czernawin (ur. 29.01.1859 r. – zm. sierpień 1938 r.) Urodzony w Tiumeniu (na rzeką Tura). W wojsku od 11.08.1875 r. Jako podporucznik Lejb-Gwardii walczył wojnie rosyjsko-tureckiej 1877-78 r. W 1906 r. awans na generała-majora. W okresie 16.09.1914 - 25.08.1917 r. był dowódcą 3. Dywizji Piechoty Gwardii. W okresie od sierpnia do listopada 1917 r. był dowódcą II. Korpusu Gwardii, których żołnierzy przeciągnął na stronę bolszewików. Był dowódcą 8. Armii Frontu Południowego (26.09.- 01.12.1918), a później sprawował wysokie funkcje w armii, w tym sztabie głównym Armii Czerwonej. Wg niektórych źródeł, rozstrzelany w sierpniu 1938 r.

 

 

Źródło raportu: gwar.mil.ru

Zdjęcia generałów ze strony: ria1914.info/

Zdjęcie generała Skierskiego ze strony: pl.wikipedia.org