wtorek, 28 stycznia 2020

Lewa flanka, część I: Zgliszcza pięknej wsi

W zaciętych walkach odbito północną połowę tej pięknej, dużej wioski, która teraz była już tylko ruiną. Generał von Gallwitz uznał, że zgliszcza Jednorożca nie mają już żadnego taktycznego znaczenia, nie warto poświęcać żołnierzy na odbicie reszty ruin i nakazał utrzymać się na osiągniętych pozycjach.

Cykl „Lewa flanka“, będzie nawiązywał do działań wojennych na lewej flance Grupy Armii Gallwitza i będzie zarazem kontynuacją cyklu o niemieckiej 37. Dywizji Piechoty.




Notatki z kronik: 48. Regimentu Piechoty Landwehry


10 marca 1915. Nieprzyjaciel zatrzymał się na wzgórzach znajdujących się na południe od wsi Morawy Wielkie i Łanięta. Rosjanie nie mogli pozwolić, aby Przasnysz został im odebrany po raz drugi.
Świeciło jasne słonko, zimno, temperatura wynosiła tylko 8°. Regiment wyrusza wcześnie rano. O 7:30 zgodnie z rozkazem ruszają po kolei, III. Batalion/48, Oddział Karabinów Maszynowych, I. Batalion/48 i II. Batalion/48. Droga powoli wspina się na płaskowyż. Z wiosek przed naszymi idącymi kolumnami wyjeżdża mnóstwo wozów Panjes [chłopi], sporo ich też maszeruje z torbami i plecakami. To znak, że wkrótce się rozpocznie. Nie chcą spłonąć wraz ze swoimi wioskami.

Przez pierwsze pół godziny marszu konni zwiadowcy, którzy wyruszyli na płaskowyż, nie meldują o zagrożeniach. Wkrótce ze szpicy nadchodzi wiadomość o okopanym wrogu.
Leutnant Görke ze swoim oddziałem karabinów maszynowych zajmuje pozycje w sosnowym lesie i pozwala karabinom przykryć ogniem Rosjan na krawędzi płaskowyżu.

Wróg wycofuje się do doliny, ale zauważono kierunek, z którego strzelały nasze karabiny. Nad sosnami rozrywa się szrapnel, potem kolejny. Moment później niski sosnowy lasek jest pod ostrzałem całej rosyjskiej baterii. Granaty i szrapnele wybuchające wśród drzew urządzają małe piekło. Żołnierze na moment zostają oślepieni i ogłuszeni. W ciągu kilku minut Leutnant Görke traci czterech zabitych i pięciu rannych. Szybko zabiera oddział z niebezpiecznego stanowiska i zajmuje pozycję kilkaset metrów na lewo.

Niedługo później Rosjanie zaczynają ostrzał do strzelców III. Batalionu/48. Z płaskowyżu widać lewe skrzydło rosyjskiej pozycji w dolinie niedaleko wsi Rudno-Jeziorowe, ale Oberstleutnant Wallenius wysyła rozkazy do oddziałów, aby posuwały się bardziej w lewo, w kierunku Morawy. Płaskowyż, na którym znajduje się III. Batalion/48 znajduje się w pasie natarcia 5. Rezerwowego Regimentu Piechoty, który jest w drodze i ma atakować Rudno. Regiment/48 zawraca, a jeden batalion przemieszcza się przez las na południe od Moraw w kierunku wzgórza 179 koło wsi Trzcianka. I. Batalion/48 został ostrzelany, gdy tylko wyszedł z lasu. Zajmuje pozycję i włącza się do walki. II. i III. Batalion/48 zatrzymują się za wzgórzem 187, na południe od wsi Morawy [Wielkie] i przygotowują pozycje obronne pod wzgórzem. Kilku niezdyscyplinowanych żołnierzy nie powstrzymało się od wejścia na wzgórze, by się rozejrzeć. Warto było, bo ze wzgórza rozciągał się wspaniały widok na Nizinę Orzyca i Omulwi, z ich niekończącymi się lasami, a na południu widać było dobrze znany Przasnysz z pięknym starym kościołem i czerwoną bryłą koszar, które dziś są już tylko ruinami.

Ale dla uważnych obserwatorów z rosyjskiej artylerii ruch na wzgórzu oznaczał tylko jedno: coś tam się dzieje. Zasyczał jeden granat, potem drugi, nad wzgórzem wyrosły chmury szrapneli. Zbocze po naszej stronie było strome i wystarczająco wysokie, dzięki czemu nasze pozycje znajdowały się w martwym polu nadlatujących pocisków, które przelatywały za wysoko, albo uderzały w krawędź wzgórza.

Spadł na nas grad drzazg, brył ziemi i kamiennych odłamków. Żołnierze z łatwością unikali podskakujących kulek szrapneli. Nieprzyjaciel, by razić nasze skryte pozycje musiał ustawić zapalniki pocisków, tak by wybuchały wysoko, przez co traciły swoją zabójczą moc. Kulki szrapneli miały przez to wystarczającą siłę, by spowodować zamieszanie, parę wgnieceń i siniaków. Płaszcz dowódcy regimentu został przedziurawiony w kilku miejscach, kula szrapnelowa przebiła mu obie pokrywy obudowy lornetki.

Jeden żołnierz krzyknął głośno. Skaczący kulka wylądowała mu w najniższej części pleców, ale dobra, gruba poduszka na omawianym obszarze ciała zapobiegła poważnym ranom. Feldwebelleutnant Jordan został ranny i z tego powodu Feldwebelleutnant Hinkelmann musiał objąć dowództwo nad kompanią telefoniczną. Leżenie pod błogosławieństwem wrogiej artylerii było ciężką próbą nerwów. Dodatkowo, słońce, które lekko rozgrzewało powietrze, zaczęło zachodzić i robiło się zimno.

Przez szczyt wzgórza przeszedł żołnierz, zszedł z niego wydłużonymi krokami, skierował się do dowódcy regimentu i przemówił donośnym głosem:
"Wiadomość od Hauptmanna Kissrowa: Rosjanie się pieprzą!”

Odważny posłaniec otrzymał odpowiedź w postaci ryczącego śmiechu wielu głosów. Zapanował dobry nastrój.
Niemiecka ciężka artyleria energicznie zaczęła ostrzeliwać pozycje Rosjan na wzgórzu 179, w wyniku czego nieprzyjaciel opuścił okopy, które szybko zajął I. Batalion/48. W czasie tej akcji tylko Leutnant Lukoschat otrzymał postrzał w udo.

Teraz wróg cofał się na całej linii. O godzinie 19:00 I. Batalion/48 wzmocniony plutonem karabinów maszynowych został pchnięty do wsi Smoleń-Daćbogi. II. Batalion/48 zajął Trzciankę, a III. Batalion/48 oraz sztab regimentu przeniósł się do wsi Morawy Wielkie.

11 marca, o 7:30 rano, bataliony kierują się do wsi Kaki Mroczki. Tutaj generał von Lossow zgromadził całą 9. Brygadę Landwehry, która zostaje wyznaczona jako rezerwa Grupy Armii Gallwitz. Kuchnie pracowały pełną parą, a żołnierze zostali wykarmieni. Wschodzące coraz wyżej marcowe słońce sprawiło, że w 8° zimne powietrze było dość znośne i odpoczywaliśmy do godziny 15:00. Wkrótce po południu, na grani znajdującej na południe od wsi Kaki Mroczki pojawił się Jägerbataillon i zaczął się okopywać. Tak więc plan nowego atak na Przasnysz, o którym mówiono już poprzedniego dnia nie powiódł się.

Wielki Książę Nikołaj Nikołajewicz był zdeterminowany, aby uderzyć na kilka niemieckich dywizji, które uniemożliwiły mu przebicie się na Torunia. Rzucił na nowo do walki XXVI Korpus i I Korpus Syberyjski. Ten pierwszy już zbliżał się do Jednorożca.

Oddziały Generała Gallwitza przeszły do obrony. Od godziny 15:00, 48. Regiment Landwehry maszeruje do Jednorożca i do wsi Ulatowo-Pogorzel, gdzie ma zająć kwatery.
Po południu, 12 marca regiment otrzymał rozkaz utworzenia drugiej linii obrony jako rezerwa Korpusu na południe od wsi Olszewka. Była to duża wieś z 80 zagrodami i oferowała zadowalające zakwaterowanie.

Budowę fortyfikacji rozpoczęto natychmiast. Przy umocnieniach oddziały pracowały na zmianę, co umożliwiło pracę także w nocy, dzięki czemu zrobiono szybkie postępy.
Wielki Książę, który wiedział, że artyleria rosyjska nie będzie w stanie rozbić oddziałów niemieckich w okopach, wypróbował taktykę zaskoczenia. Nie ustawał, rzucał pułkami i brygadami na pozycje niemieckie, czasem tu, czasem tam oraz w nocnych szturmach. Tu i ówdzie udało mu się lokalnie przełamać linie niemieckie, ale nigdy nie był to trwały sukces. Stanowiska niemieckiej obrony zostały utrzymane, karabiny maszynowe spełniły swój obowiązek, a teren przed niemieckimi okopami od Myszyńca do wsi Kaki-Mroczki był jednym, długim na 40 km polem trupów, bezużytecznie zagonionych na śmierć rosyjskich żołnierzy.
13 marca Rosjanie podciągnęli świeże siły i rozpoczęły się dzikie harce.

Regiment któremu powierzono stanowiska od południowego skraju wsi Jednorożec aż do brzegów rzeki Orzyc z silnym punktem oporu na Czerwonej Górze, swoją obronę oparł na nieprzebytych bagnach niziny Orzyca.

Odwilż wiosenna, która nastąpiła 13 marca, utworzyła wszędzie zwodnicze rozlewiska, ale dna tych rozlewisk były skute lodem, który był wstanie utrzymać nacierających. Czujność żołnierzy, wyczerpanych walkami ostatnich trzech tygodni, nie była wystarczająco dobra. Kiedy masy rosyjskich żołnierzy zaatakowały przed świtem, kompania która miała bronić się na Czerwonej Górze uległa po krótkiej walce. Wróg wykorzystał to i z flanki wdarł się do Jednorożca. Wioska po ciężkich walkach padła, a wiele dział artylerii trafiło w ręce wroga.

Do walki rzucono rezerwy czyli oddziały 24. Regimentu Piechoty Ladwehry. Nasz siostrzany regiment [24. LIR] walczył z odwagą lwa i mocno krwawił. 
 
W zaciętych walkach odbito północną połowę tej pięknej, dużej wioski, która teraz była już tylko ruiną. Generał von Gallwitz uznał, że zgliszcza Jednorożca nie mają już żadnego taktycznego znaczenia, nie warto poświęcać żołnierzy na odbicie reszty ruin i nakazał utrzymać się na osiągniętych pozycjach.

14 marca 1915. Rosjanie wyprowadzają śmiały manewr na wschód od wsi Olszewka. I. Batalion/48 zostaje oddany do dyspozycji 3. Brygady Piechoty (generał Mengeibier) i udaje się do wsi Dynak, gdzie musiał pozostać w stanie gotowości. III. Batalion/48 stojący w Olszewce, popołudniu był podrywany alarmowo co najmniej trzy razy i wzywany do wsi Parciaki. Dwa razy wrócił po krótkim czasie. Dopiero po trzecim alarmie pozostał w Parciakach, ale nie miał chwili odpoczynku i późną nocą musiał udać się do leśniczówki Budziska, gdzie został przydzielony do 70. Brygady Piechoty. Tam na skraju lasu batalion musiał się szybko okopać.

Wieczorem zaalarmowano również II. Batalion/48 i wysłano go do leśniczówki Zadziory, gdzie obsadzili stanowiska przy wzgórzu 116, na prawym skrzydle III. Batalionu/48. Zadaniem tych jednostek była obrona przed atakami od strony bagien rzeki Orzyc.

15 marca, we wsi Ziomek Rosjanie zaatakowali batalion z 44. Regimentu Piechoty, któremu przydzielono pluton karabinów maszynowych z naszego regimentu/48. Wróg zaatakował pozycje obronne i wioskę. Obsada karabinów maszynowych padła w walce wręcz, siedem koni z obsady karabinów zostało zadźganych przez wroga w stajni, stracono też karabiny. Wezwane rezerwy w kontrataku odrzuciły Rosjan i odzyskano karabiny maszynowe.

16 marca Hauptmann Hochheim przyprowadził do Olszewki 800 świeżych żołnierzy w celu uzupełnienia strat w regimencie. Byli to niewykorzystywani do tej pory w walkach żołnierze młodszych roczników Landszturmu. W kolumnie uzupełnień przybyli Leutnanci Tanger i Lehnberg oraz Oberleutnant Schiele, którzy zostali mianowani dowódcami kompanii. Hochheim objął dowództwo III. Batalionu/48, Oberleutnant Wengler zrezygnował z funkcji adiutanta II. Batalionu/48. I. i II. Batalionowi/48 przydzielono po 250 ludzi, III. Batalionowi/48 - 300 ludzi. 
 
20 marca o 4:30 rano Rosjanie z zaskoczenia zdołali wedrzeć się do wsi Majk. 2. Kompania/48, która dostała rozkaz wymarszu do tej wsi, by objąć funkcję rezerwy stacjonujących tam oddziałów, wchodziła akurat do wsi, gdy w ciemnościach, w odległości 30 kroków zauważyli skradające się masy wrogich żołnierzy. Bez chwili zastanowienia zaczęli ostrzeliwać stłoczonych Rosjan, co zdezorientowało wroga. Uratowało to sytuację, gdyż zareagowali żołnierze z 44. Regimentu obsadzającego wioskę i podciągnęli karabin maszynowy. Atakująca rosyjska formacja została rozbita i wyparta.

Nieustanne walki i marsze od początku zimowych walk całkowicie zniszczyły obuwie żołnierzy. Codziennie zdarzało się, że gdy pojawiała się kolumna rosyjskich jeńców, nasi ludzie gromadzili się ze wszystkich stron. Rosjanie musieli zdejmować swoje niezniszczone obuwie i w zamian brać buty naszych żołnierzy. Na pocieszenie przy wymianie dostawali kilka papierosów.

Jednorożec, ruiny wsi. Marzec 1915 roku.


Notatki z kronik: 24. Regimentu Piechoty Landwehry

Podczas gdy 11 marca 36. i 76. Rezerwowa Dywizja kontynuowały atak, 9. Brygada Piechoty Landwehry, z rozkazu generała von Gallwitza przemaszerowała przez wieś Łanięta do wsi Kaki Mroczki. Tutaj Regiment/28 znalazł wreszcie czas na rozdysponowanie nowych żołnierzy z uzupełnień, którzy przybyli już 9 marca i odtworzenie dwóch batalionów pod dowództwem Majora Rudolfa.

W pierwszych godzinach popołudniowych regiment otrzymał rozkaz natychmiastowego przemieszczenia się przez wieś
Jednorożec do wsi Budy Przysieki (Rządowe) i zgłoszenia się tam do Oberleutnanta Massowa (4. Regiment Grenadierów). 4. Regiment Grenadierów w ramach zgrupowania 37. Dywizji Piechoty miał zablokować teren od rzeki Orzyc przez Budy Przysieki (Rządowe) do wzgórza 117 na północ od wsi Cierpięta, okopać i utrzymać się za wszelką cenę. Po dotarciu tam 24. Regimentu Piechoty Landwehry, został on rozmieszczony na odcinku od rzeki Orzyc do rozwidlenia dróg na zachód od wzgórza 113 (na wschód od drogi Budy Przysieki Prywatne-Cierpięta) obok zgrupowania Schlenstein (6. Dywizja Kawalerii).

Pierwszej nocy drogi i teren wokół był zabezpieczony przez placówki polowe i patrole z 5. i 1. Kompanii. Rano 12 marca teren zajęły oba bataliony. Kompanie okopały się i wzmocniły pozycje zaporami. II. Batalion/24 rozlokował się na prawym skrzydle od rzeki Orzyc do drogi Żelazna-Budy Przysieki, zaś I. Batalion/24 tuż przy batalionie fizylierów z 4. Regimentu Grenadierów. 
 
Ponieważ z Ostrołęki nadciągał XXIII. Rosyjski Korpus, którego oddziały dotarły już do wsi Ruzieck (ok. 11 km na południowy wschód od zajmowanych pozycji), drogi dojazdowe były szczególnie mocno pilnowane. Wysłano też wysunięte patrole. W południe wróg z zaskoczenia uderzył na II. Batalion/24, ale został bez wysiłku odparty.

Później silne patrole wrogiej kawalerii wielokrotnie zbliżały się do pozycji. Patrol z 3. Kompanii, którym dowodził Gefreiter Petsch wysłany w kierunku południowym, kilkakrotnie po drodze spotkał te patrole kawalerii i przyniósł dokładne raporty o ruchach wroga. Wykrył również pozycję rosyjskiej baterii z ośmioma działami.

W nocy oddziały pozostały na swoich pozycjach, ustawiono nawet pozycję obronną na lodzie rzeki Orzyc. Rozbudowa stanowisk była kontynuowana w miarę możliwości również 13 marca. Około południa wysunięte placówki I. Batalionu/24 zostały nagle zepchnięte przez tyralierę rosyjskich strzelców, za którymi podążały również dwa karabiny maszynowe. Unteroffizier Weigt z 3. Kompanii, który zauważył zagrożenie, poderwał grupę żołnierzy i uderzył na lewe skrzydło Rosjan. Wróg ostrzeliwany z boku został zmuszony do odwrotu . Wielu z zabitych w akcji pozostało na przedpolu, w tym oficer, u którego znaleziono ważne dokumenty.

14 marca o świcie oddziały 70. Brygady Rezerwowej miały przejąć pozycje 24. Regimentu Landwehry. Bataliony z 54. Rezerwowego Regimentu Piechoty wkraczały już na stanowiska, gdy nieprzyjaciel nagle otworzył gwałtowny ogień jednocześnie na naszym lewym skrzydle, jak i do oddziałów 4. Regimentu Grenadierów oraz próbował się przebić. Atak został odparty, 40 jeńców zostało w naszych rękach. Po zluzowaniu stanowisk oddziały regimentu przemaszerowały do wsi Olszewka, gdzie stanęły na kwaterach.

9 Brygada Piechoty Landwehry została wycofana ze swoich stanowisk na froncie i była do dyspozycji dowództwa Korpusu. Wszyscy mieli nadzieję na odpoczynek po wyczerpujących dniach walk. Żołnierze wysprzątali kwatery i już zaczęli czuć komfort wypoczynku, kiedy o 19:50 w regimencie ogłoszono alarm.
 
 Jednorożec
"Wróg zdobył Jednorożec. 24. Regiment Piechoty Landwehry ma natychmiast wymaszerować do wsi Małowidz, gdzie ze sztabu 6. Dywizji Kawalerii otrzyma dalsze rozkazy”.
Ten rozkaz z dowództwa brygady był dla regimentu początkiem nowych, ciężkich walk.
Wkrótce oba bataliony były gotowe do marszu. I. Batalionem/24 dowodził Hauptmann Bianchi, a II. Batalionem/24 Hauptmann Axster.

Podczas przemarszu przez Rosję regiment poznał już różne rodzaje tutejszych dróg. To, czego doświadczyli ludzie podczas tego nocnego marszu w czasie odwilży nad wciąż zamarzniętymi czterema ramionami rzeki Orzyc, przerosło wszystko, co kiedykolwiek wcześniej przeżyli. Trasa była tak źle oznakowana, że nawet przewodnicy, którzy szli z oddziałami, co chwilę gubili się w ciemnościach. Szlak przebiegał częściowo po lodzie i śniegu, a częściowo przez wodę i błota. W tym terenie, który był nieprzejezdny w ciągu lata, nie było żadnych ścieżek. Pojazdy wiozące sprzęt Kompanii Karabinów Maszynowe miały w tym marszu szczególnie trudne zadanie.

Kiedy adiutant regimentu po północy dotarł do sztabu 6. Dywizji Kawalerii, otrzymał rozkaz, że regiment ma maszerować dalej, do wsi Ulatowo-Pogorzel. Tam miał się zameldować u Obersta Schlensteina. Około godziny 1:00 w nocy, całkowicie wyczerpane bataliony dotarły na miejsce. 8-kilometrowy marsz trwał ponad cztery godziny, co jest najlepszym świadectwem trudnego szlaku jaki przebyły te oddziały. Oberstleutnant von Gugel zgłosił przybycie regimentu do Obersta Schlensteina, który rozkazał - zakładając, że ma przed sobą świeże i wypoczęte oddziały - natychmiastowy atak na Jednorożec.

Wieś została zdobyta przez Rosjan od strony, której teren wydawał się być nie do przebycia. Teraz 24. Regiment Piechoty Landwehry miał zaatakować
Jednorożec uderzając w centrum wsi, odzyskać wieś i stracone tam niemieckie działa.

Zmęczeni żołnierze nie mieli szans z sukcesem wykonać zadania powierzonego przez Obersta Schlensteina i po interwencji dowódcy regimentu atak został odłożony do świtu, aby dać żołnierzom co najmniej kilka godzin odpoczynku. Treść rozkazu została później zmieniony na: "O świcie regiment uderzy na południe i południowy wschód od wsi Ulatowo-Pogorzel".

Po pewnym czasie przyszedł nowy rozkaz od dowódcy 36. Rezerwowej Dywizji, by główny atak na Jednorożec poprowadzić przez las znajdujący się na południe od wsi Ulatowo-Słabogóra. 24. Regiment Piechoty Landwehry musiał przemieścić się w prawo i nawiązać kontakt z 69. Rezerwową Brygadą Piechoty i o świcie rozpocząć atak. Atak miał być wspierany przez artylerię 9. Brygady Piechoty Landwehry znajdującą się na wschód od rzeki Orzyc i 70. Rezerwową Brygadę stojącą w folwarku Budziska.

Gdy patrole wysłane do lasu znajdującego się na południe od wsi Słabogóra nie odnalazły oddziałów 69. Rezerwowej Brygady Piechoty, o godzinie 7:30 rano, 24. Regiment Piechoty Landwehry zaatakował samodzielnie. I. Batalion/24 ruszył po obu stronach drogi Ulatowo-Pogorzel - Jednorożec, II. Batalion/24 pozostał w tyle. 4., 2. i 3. Kompania prowadziły atak, a 1. Kompania była trzymana w rezerwie. Atak zakończył się sukcesem i już o godzinie 8:00 rano regiment był w stanie zgłosić odbicie północnej części Jednorożca i południowego skraju lasu na zachód od niego.
Dalsze działania uniemożliwił silny ostrzał rosyjskiej artylerii i karabinów maszynowych przy drodze we wsi i na zachodnim jej skraju. Trzeba było czekać na przybycie 69. Rez. Brygady Piechoty. Stanowiska we wsi i na skraju lasu obsadzały kompanie I. Batalionu/24. Podczas, gdy we wsi żołnierze mieli osłonę wśród zabudowań, to kompanie w lesie zaległy na zamarzniętym gruncie, w terenie słabo porośniętym drzewami. Oddziały te ponosiły znaczne straty, ponieważ żołnierzom udało się wykopać tylko płytkie dołki w zamarzniętej ziemi.

Zadaniem 24. Regimentu podporządkowanego 69. Rez. Brygadzie Piechoty było nacierać na lewym skrzydle, północnym skrajem Jednorożca, a następnie skręcić się na południe i zdobyć teren 400 m na wschód od wsi.

Aby zabezpieczyć lewą flankę 69. Brygady, II. Batalion/24 miał uderzyć i w miarę możliwości zdobyć wzgórze Czerwonej Góry. Około godziny 14.00 przybyła 69. Rez. Brygada Piechoty i nawiązała kontakt z oddziałami I. Batalionu/24, ale jej oddziały nie zdążyły już ruszyć dalej. W ciągu nocy żołnierze okopali się. Oddziały II. Batalionu/24 przez pewien czas miały swoje pozycje w rowie odwadniającym na łące. Żołnierze leżeli w wodzie, lodzie i błocie. Później, mimo ostrzału z ciężkiego karabinu maszynowego i ostrzału szrapneli, oddziałom tym udało mu się podejść do wroga na odległość do 350 m.

Kompania Karabinów Maszynowych rozmieściła po trzy karabiny w każdym batalionie. Dalszy atak został wstrzymany.

Pozycje 69. Rez. Brygady Piechoty znajdowały się pomiędzy 11. Rez. Brygadą Piechoty po prawej i 70. Rez. Brygadą Piechoty po lewej. 24. Regiment Piechoty Landwehry znalazł się pomiędzy 21. Rez. Regimentem Piechoty (po prawej) i 61. Rez. Regimentem Piechoty (po lewej) z I. Batalionem/24 na linii frontu na skraju lasu.

W południe 16 marca II. Batalion/24 został zluzowany przez 2. Rez. Jäger Batalion, który zajął dolinę rzeki Orzyc i ustanowił pełne połączenie między 69. i 70. Rez. Brygadą Piechoty. II. Batalion/24 wycofał się do wsi
Ulatowo-Pogorzel jako rezerwa brygady. W wiosce żołnierze odpoczywali w pełnej gotowości bojowej.

Pod wieczór nieprzyjaciel przeprowadził atak na broniący Jednorożca 61. Rez. Regiment Piechoty. II. Batalion/24 został natychmiast poderwany i ruszył w kierunku północnego skraju Jednorożca. Nie było jednak potrzeby interwencji, gdyż atak został już odparty, ale 50 ochotnikom z batalionu udało się wynieść znaczne ilości amunicji artyleryjskiej z płonącego Jednorożca.

1200 żołnierzy ze świeżych uzupełnień dla regimentu zatrzymało się na noc we wsi Ulatowo-Pogorzel, gdzie oddziały 24. Regimentu Piechoty Landwehry dotarły 17 marca 1915. Dowództwo nad I. Batalionem/24 po rannym Hauptmannie Bianchi przejął Hauptmann Axter, a dowódcą II Batalionu/24 został Hauptmann Dietrichs.

Pod ciągłym ostrzałem nieprzyjaciela pozycje zostają rozbudowane. Na północnym krańcu Jednorożca Rosjanie również się okopali w odległości 50 m od nas.

Po południu 5. i 6. Kompania zostają podporządkowane 21. Rez. Regimentowi Piechoty i służą na przedłużeniu ich prawego skrzydła pomiędzy wzgórzami 147 i 151. 7. i 8. Kompania zostały przydzielone jako rezerwy brygadowe w rejonie
Jednorożec - folwark (strażnica leśna) i Ulatowo-Pogorzel do wzgórza 151.

Wszystkie oddziały musiały znaleźć sobie schronienia w lesie. 5. i 6. Kompania/24 zajęły przydzielone im pozycje w ciemnościach, nie znając wcześniej terenu.
Do wsi
Ulatowo-Pogorzel dotarł I. Batalion z 33. Regimentu Fizylierów, jako kolejna rezerwa dywizji.

18 marca przed świtem, na oddziały 11. Rez. Brygady Piechoty (7. Kompania/1. Rez. Regiment Piechoty) i na nasze okopujące się 5. i 6. Kompanię rozpoczął się zaskakujący atak wroga. Wciąż panujący zmrok i okrzyki: "Nie strzelajcie, to są nasze placówki" pozwoliły wrogowi podejść na nasze pozycje bez jednego strzału.

Według późniejszych raportów od dowodzących 5. i 6. kompanią, Feldwebelleutnanta Kühlinga i Jacoba, wróg najpierw zdobył pozycje 7. Kompanii/1. Regimentu. Kiedy nasza 5. Kompania/24 to zobaczyła, rzuciła tam do ataku jeden pluton i wzięła Rosjan pod ostrzał boczny. Wróg nie mógł się utrzymać pod takim ostrzałem i wycofał się z dużymi stratami.

Również 6. Kompania/24 została zaskoczona. Ich środek cofnął się na skraj lasu. Wtedy dowódca kompanii wyskoczył z okopu z około trzema drużynami i oskrzydlił wroga, który przeniknął na pozycje kompanii. Również tutaj Rosjanie nie utrzymali się, pod naporem kontrataku wracających plutonów 6. Kompanii/24. Wzięto 200 jeńców i zdobyto jeden karabin maszynowy, ale niestety dwa lub trzy karabiny maszynowe 33. Regimentu Fizylierów zaginęły. Ich obsady również zostały zaskoczone i nie oddały nawet jednego strzału.

Kompanie wróciły na swoje dawne pozycje. Zanim cała sprawa została dostatecznie wyjaśniona, krążyły najróżniejsze plotki o zachowaniu się obu kompanii, a zwłaszcza postawy nowo przybyłych z uzupełnień żołnierzy. Kazano podjąć wszelkie środki, aby uniemożliwić powtórzenie się zdarzenia. Przede wszystkim kompanie musiały utrzymać się na swoich pozycjach. Wkrótce sytuacja została wyjaśniona, a dowódca brygady Oberst Freiherr von Ziegesar zgasił wszelkie spekulacje i ogłosił, że oddziały regimentu wypełniły swój obowiązek jak należy.

Po południu tego samego dnia miał miejsce kolejny atak, tym razem na "Bastion" I. Batalionu/24. Został odparty, ale niestety stanowisko karabinu maszynowego zostało zniszczone przez bezpośrednie trafienie. Trzech strzelców znalazło tam swoją śmierć.

Ponieważ pozycje kompanii były pod ostrzałem o różnym stopniu nasilenia, 19 marca kompanie skrzydłowe (1. i 3. Kompania) zmieniały się na pozycjach. Ponowny atak na Bastion został odrzucony, tak samo silny nocny atak na Jednorożec, jak również na 3. Kompanię/24 znajdującą się na lewej flance. Po południu, 5. i 6. Kompania/24 wróciły pod rozkazy swojego regimentu, tak że już nad scalonym II. Batalionen/24 stanowiącym teraz rezerwę brygady objął dowództwo nowo przybyły Hauptmann Holland.

20 marca 3. Kompania silnym ogniem z karabinów odparła nocny atak Rosjan, którzy ponieśli duże straty. Kontynuowano rozbudowę stanowisk. 21 marca II. Batalion/24 przeniósł się na linię frontu i zluzował I. Batalion/24. Wymianę wstrzymano na trzy godziny, ponieważ doszło do silnego ostrzału pozycji, po którym oczekiwano ataku Rosjan, jednak ten nie nastąpił.

Walki pozycyjne pod ciągłym ciężkim ostrzałem artyleryjskim i celnym ostrzałem piechoty trwały do 23 marca 1915. Co trzeci dzień bataliony zmieniały się. Batalion pozostający w rezerwie przyczyniał się do wzmocnienia pozycji, budując zapory z kozłów hiszpańskich. Straty jakie regiment poniósł w tych walkach były poważne. Zgodnie z zapisami pamiętników wojennych, w czasie od 12 do 27 marca stracił 113 zabitych i 375 rannych oficerów, podoficerów i żołnierzy. Liczba ta jest prawdopodobnie wyższa, ponieważ żołnierze ze świeżych uzupełnień natychmiast wkraczali do walki, a niektórzy z nich zostali ranni i nie zostali odnotowani przez kompanię lub martwi zostali zabrani z pola walki przez inne oddziały.

28 marca o godzinie 4:00 nad ranem znajdujący się na pozycji frontowej II. Batalion/24 zostaje zluzowany przez oddziały 21. Rez. Regimentu Piechoty. Od 5:00 rano regiment był gotowy do wymarszu. O 9:30 przemaszerował przez Ulatowo-Słabogóra do wsi Przysowy. Stamtąd I. Batalion/24 musiał przejść przez Brzeski-Kołaki, Chorzele, Flammberg [Opaleniec], Montwitz [Mącice] do prawie całkowicie spalonej wsi Zaręby, gdzie prawie nie można było znaleźć kwater dla żołnierzy. II. Batalion/24 z Kompanią Karabinów Maszynowych staje na kwaterach we wsi Budki, sztab Regimentu we wsi Montwitz [Mącice]. Pod kwaterą sztabu. 69. Rez. Brygady, dowódca tej brygady wyszedł do maszerujących oddziałów i żegnał naszych żołnierzy z wyrazami uznania za wspólną walkę na froncie pod Jednorożcem.

Flammberg - Opaleniec, rok 1910


W rozkazie pożegnalnym odnotowano:
"Do 24. Regimentu Piechoty Landwehry za służbę od czasu przejęcia przeze mnie zwierzchnictwa nad brygadą.


Dzisiaj, Dowództwo Generalne obiecało mi Krzyże Żelazne II. Klasy dla 24. Regimentu, które przekażę, jak tylko je otrzymam. Życzę chwały i zwycięstw dla 24. Regimentu Piechoty Landwehry również na przyszłość!
Podpisał: generał Freiherr von Ziegesar [dowódca 69. Rezerwowej Brygady Piechoty].

Flammberg - Opaleniec 1910

Montwitz - Mącice słup graniczny, 1930

Jednorożec, cmentarz wojenny. W 1915 roku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz