Walki Korpusu Seydewitza w południowej części gminy Tykocin.
Notatki
z kronik 251. Rezerwowego Regimentu Piechoty
17 sierpnia 1915 był
dniem odpoczynku. Wieczorem nadeszły rozkazy na następny dzień.
Regiment miał być gotowy o 9:00 rano, by wyruszyć do majątku
Jeżewo.
III. Batalion/251 dotarł na miejsce przed 11:30 i zastąpił w
majątku Jeżewo
kompanie ze 107. Regimentu Piechoty i 249. Rezerwowego Regimentu
Piechoty.
II. Batalion/251
dotarł później i stanął na północ od posiadłości, niedaleko
drogi w lesie. Natarcie na dużą skalę zdawało się rozwijać.
Przed nami w lesie stanęły haubice 21 cm - Mörser. Między godziną
9:00 a 10:00 zdążyły nadejść już nowe rozkazy z wytyczonym
korytarzem natarcia dla regimentu. Po godzinie 11:30, III.
Batalion/251 przeniósł się na nowe pozycje i ruszył do ataku.
Przednie szeregi
zbliżyły się na około 300 m do okopów wroga i tam zastopował je
nieprzyjacielski ogień.
Pozycje rosyjskie
biegły z północy na południe, na wschód od wsi Broniszewo
i Stelmachowo,
częściowo w lesie, częściowo na w otwartym polu z umiejętnie
zbudowanymi systemami obrony, w tym pozycjami flankującymi. Ich
snajperzy mieli wyśmienite pole ostrzału, szczególnie, że
stanowiska rosyjskie umiejscowione były trochę wyżej.
Oddziały II.
Batalionu/251 przerzucono do majątku Jeżewo:
dużej, pięknej posiadłości z gorzelnią. Około godziny 16:00
ustawiono ich do natarcia na Broniszewo,
osadę składającą się z dwunastu spalonych domów. Dotarli do wsi
przy ostrym ogniu wrogiej piechoty i zgodnie z rozkazem zajęli jej
wschodnią krawędź. Ostrzał rosyjskiej piechoty i artylerii trwał
do zmroku. Potem nastąpiła cisza. Wokół wsi, aż do stanowisk
III. Batalionu/251, w trudnym do kopania gruncie wykonano okopy i
rozmieszczono w nich 8. Kompanię. Po lewej nawiązano styczność z
107. Regimentem Piechoty.
Na tych pozycjach
oddział Regimentu przebywał do 23 sierpnia. Okopy rozbudowano,
ustawiono zapory z drutu kolczastego. Pogoda była deszczowa,
nieprzyjemna. 23 sierpnia wycofano 8. Kompanię z okopów i wróciła
ona do II. Batalionu stacjonującego w lesie, na północ od majątku
Jeżewo.
Tego samego dnia do regimentu wróciła 11. Kompania, która przez
dłuższy okres była w dyspozycji dowództwa Dywizji i odbudowywała
mosty we wsi Poryte-Jabłoń
i Gardlin.
21 sierpnia Major
Freiherr von Naueudorf oraz Oberleutnant rezerwy Leucheuser otrzymali
Krzyże Żelazne I. Klasy.
Tego dnia rano przyszedł do regimentu rozkaz przydzielający nowy korytarz natarcia. Przydzielono też oddział pionierów. Batalion 107. Regimentu Piechoty, znajdujący się po lewej, zluzował jednostki 250. Regimentu, który o 10:00 rano, 22 sierpnia miał już być natarciu. II. Batalion/251 miał wspólnie atakować z 250. Regimentem.
Tego dnia rano przyszedł do regimentu rozkaz przydzielający nowy korytarz natarcia. Przydzielono też oddział pionierów. Batalion 107. Regimentu Piechoty, znajdujący się po lewej, zluzował jednostki 250. Regimentu, który o 10:00 rano, 22 sierpnia miał już być natarciu. II. Batalion/251 miał wspólnie atakować z 250. Regimentem.
Najpierw rozpoczęła
się wzajemna wymiana ognia. Kiedy 250. Regiment ruszył naprzód,
okazało się, że piechota rosyjska wytrwała na swoim posterunku.
Ich snajperzy rozpoczęli polowanie. Między godziną 14:45-15:15
znowu użyto jako wsparcia naszej artylerii. 250. Regiment częściowo
przekroczył drogę na Tykocin.
Atak postępował powoli. Około godziny 17:00 zauważono, że
Rosjaninie opuszczają swoje pozycje. Poproszono o ostrzał
artyleryjski na te pozycje. Pojawiła się również wiadomość, że
10. Dywizja Landwehry, która atakowała na północ od nas, była
już daleko przed nami.
O 17:30 ponownie
zaczęliśmy atak, a wtedy z okopów na wzgórzach zaczęli wychodzić
Rosjanie machając białymi płótnami. Nie odważyli na odwrót w
ostrzale artyleryjskim. Wrogie okopy zostały zajęte i przebudowane
do celów obronnych.
O godzinie 18:00
przyszedł rozkaz dowództwa brygady, aby nacierać przez las, w
kierunku na wieś Leśniki.
O godzinie 19.15 osiągnięto wschodni kraniec lasu. Po wyjściu z
lasu, oddziały 251. Regimentu zostały ostrzelane przez rosyjską
piechotę. Straty były spore. Major Freiherr von Naueudorf został
ranny. Dwa dni później, Hauptmann Othegraven przejął dowództwo
nad III. Batalionem/251.
Dopiero, gdy zrobiło
się ciemno, zmasowany ostrzał ze strony Rosjan ustał. Wtedy to
III. Batalion/251 wycofano na odpoczynek do lasu, a przednie pozycje
przejęły oddziały II. Batalionu/251. Tej nocy było zimno.
23 sierpnia 1915
rano o godzinie 6.00 wieś Leśniki
została zajęta przez oddziały II. Batalionu/251. Sytuacja była
niejasna. Oddziały zabezpieczające zostały wysłane na wszystkie
strony.
Około południa
nadeszły rozkazy zmieniające kierunek posuwania się regimentu.
Oddziały były więc kierowane na południe, w rejon między wsiami
Leśniki i
Radule.
Wieczorem, na tym kierunku wystawiono też posterunki
zabezpieczające. To był zaskakujący rozkaz, żołnierze frontowi
nie rozumieli go. Rosjanie byli daleko, a przed nami wiele innych
naszych formacji. Wydawało im się więc, że posterunki są
zbędne.
Tablica na cmentarzu wojennym we wsi Pajewo. Nie wiadomo dokładnie ilu spoczywa tu Polaków walczących w mundurach w armii carskiej i niemieckiej. |
Notatki
z kronik 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty
W dniach 17-19
sierpnia 120. Regiment pomaszerował przez Milewo
[Zabielne],
Kapice do
Łopuchowa,
gdzie stanął na obozowisku jako rezerwa dywizji i pozostał tam do
21 sierpnia. Mimo, że stacjonował w luce, jaka powstała pomiędzy
własną dywizją a wciąż nadchodzącą 1. Dywizją Landwehry, to w
tym rejonie nie dochodziło do żadnych walk.
W czasie obozowania,
wielokrotnie ulewne deszcze dawały się we znaki, ale w międzyczasie
można było dobrze żyć. Grała muzyka, śpiewaliśmy i byliśmy w
dobrym nastroju. Przybyły uzupełnienia z ersatz-batalionu, a w
regimencie utworzono specjalny oddział szturmowy do walk w zwarciu,
nazywany kolumną drucianą, ponieważ oddział ten nosił ze sobą
drut kolczasty. W tym celu, istniejące podobne mniejsze oddziały
wyposażone w granaty ręczne i drut kolczasty, rozrzucone po
batalionach, zostały połączone w jeden oddział.
Jednostkę tworzył
i dowodził nią Leutnant rezerwy z 20. Regimentu Ułanów, Graf
Bissingen, który często musiał sięgać po zdobyczne rosyjskie
materiały. Sprzęt gromadzony przez oddział okazał się bardzo
użyteczny. Prawie codziennie dowódcy batalionów wzywali Drucianego
Hrabiego, jak żartobliwie nazywano Bissingena w regimencie.
Wieczorem, 21
sierpnia nadszedł rozkaz, aby następnego dnia 120. Regiment zdobył
rosyjskie pozycje na wzgórzu 141 między Tykocinem
a wsią Sierki.
Dla dwóch Regimentów 106. i 107., na prawo od nas, atak ten był
niemożliwy z powodu drucianych zasieków w lesie. Na lewo od 120.
Regimentu miała zaatakować 1. Dywizja Landwehry.
Jeszcze wieczorem 21
sierpnia dowódca regimentu wydał rozkazy dowódcom batalionów. W
nocy III. Batalion/120 ruszył do wsi Sierki,
I. Batalion/120 szedł na lewej flance, II. Batalion/120 za nimi jako
rezerwa i miał kryć się w lesie. Rano, 22 sierpnia artyleria
niemiecka miała ostrzelać pozycję rosyjską przed natarciem, ale
rozpoczęcie ostrzału było bardzo opóźnione z powodu silnej mgły.
Gdy w końcu
artyleria otworzyła ogień, sprawiła się doskonale, a artyleria
rosyjska prawie w ogóle nie odpowiadała.
Piechota z 1.
Dywizji Landwehry na naszej lewej flance rozpoczęła atak w tym
samym czasie co nasz regiment. W „ataku jak na placu ćwiczebnym”
udało nam się zająć pozycje wroga przy stratach zaledwie
dwudziestu ludzi, mimo, że Rosjanie mieli doskonałe pole ostrzału
i bronili się w dobrze rozbudowanych okopach.
Później
zauważyliśmy ślady ostrzału naszej artylerii, która skutecznie
zdziesiątkowała rosyjską obronę. Ale oprócz doskonałego
przygotowania artyleryjskiego, na zwycięstwo wpłynął też szybki
atak I. Batalionu/120, którym dowodził Hauptmann Majer. Majer,
który był ranny w bitwie pod Givenchy, wówczas jeszcze jako
adiutant pułkowy, po szybkim leczeniu wrócił do regimentu. Wkrótce
musiał zrezygnować z funkcji adiutanta, by przejąć dowództwo
batalionu, mimo, że wcześniej nie dowodził nawet kompanią, jednak
braki kadrowe wśród oficerów były ogromne. W późniejszym
okresie został pierwszym adiutantem 58. Dywizji, a w batalionie
zastąpił go adiutant regimentu Oberleutnant rezerwy Frey ze
Stuttgartu, który za cywila był urzędnikiem w Ministerstwie
Kultury.
Jakiś rezolutny
rosyjski oficer zebrał wielu żołnierzy i próbował odbić
utracone pozycje. Była to bezsensowna akcja, prawie wszyscy ci
odważni rosyjscy żołnierze padli podczas ostrzału i walce wręcz.
Wzięto jeńców i dwa karabiny maszynowe.
Po zdobyciu wzgórza,
na koniach przygalopował na nie sztab regimentu, aby wydawać stąd
dalsze rozkazy. Kapelan pomocniczy dywizji Pichler, dołączył wtedy
do grupy sztabowców. Ale jeszcze zanim jeźdźcy dotarli na wzgórze,
od połowy drogi byli ostrzeliwani przez wrogą artylerię. Osiem
pocisków spadło między przerażone konie, ale jak już wcześniej
wyjaśnialiśmy, efekty wybuchowe rosyjskiej amunicji są bardzo
ograniczone i nikt nie został ranny. Ale Pichler był bardzo dumny
ze swojego chrztu ogniowego.
Ordonnanzoffizier
Leutnant Pressel, przyniósł wiadomość, że 1. Dywizja Landwehry
na naszej lewej flance robi duże postępy.
Od momentu zdobycia
wzgórza 141, Tykocin
leżący w dolinie rzeki był nie do utrzymania przez Rosjan. Na
prawej flance, wśród rozproszonych lasów, gdzie działały
regimenty saskie nie spodziewano się żadnych niespodzianek, co
spowodowało, że dowódca regimentu pozwolił rezerwie, II.
Batalionowi podążać za atakującym dalej prawym skrzydłem, mimo,
że zdobyte wzgórze 141 było punktem docelowym natarcia.
Regiment ścigał
wycofujących się Rosjan i wystawił placówki na południe od
Tykocina.
Późnym wieczorem, kiedy żołnierze rozkładali się na obozowisku,
po prawej dociągnęli Saksończycy.
W trakcie pościgu i
rozmieszczania placówek byliśmy ostrzeliwani przez artylerię
rosyjską i ponieśliśmy takie same straty jak przy ataku na
wzgórze. Rosjanie, znacznie słabsi od nas w artylerii i w mocy
działania amunicji artyleryjskiej, zastosowali bardzo sprytną
procedurę, aby jak najlepiej wykorzystać słabość własnej
artylerii. Oddziały artyleryjskie unikały walk bezpośrednich,
ponieważ nie spodziewali się sukcesu, tylko strat w działach.
Bez wsparcia artyleryjskiego straty w piechocie mieli ogromne, ale akceptowali to – typowo rosyjska mentalność. Ale gdy nadarzała się okazja, by bez strat wykorzystać działa, wykorzystali ją bardzo umiejętnie. Tak więc rosyjska bateria namierzyła dowódcę regimentu i towarzyszący mu sztab na wzgórzu 141 i ostrzelała ich. Po namierzeniu rosyjskiej artylerii i podciągnięciu naszej artylerii, gdy sytuacja robiła się dla nich groźna uciekali, pozostawiając własną piechotę na pastwę losu.
Stelmachowo - cmentarz wojenny. |
Stelmachowo - cmentarz wojenny. |
Notatki
z kronik 107. Regimentu Piechoty
16 sierpnia 1915, o
godzinie 16:45, II. Batalion/107 idący w awangardzie, mając na
lewej flance oddziały 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty, a po
prawej jednostki 75. Rezerwowej Dywizji, dotarł do szosy w okolicy
majątku Jeżewo.
Tuż przed nimi, do majątku Jeżewo
wpadli rowerzyści z 58. Kompanii Rowerowej i powstrzymali Rosjan
przed spaleniem dworu i wiaduktu drogowego. Wiadukt ten zajęli i
obsadzili rowerzyści. Wieczorem, po dokładnym rozpoznaniu terenu,
I. Batalion/107 zajmuje pozycje po prawej stronie, a II. Batalion/107
po lewej szosy biegnącej na Białystok,
przy skrzyżowaniu. Oba bataliony zostały wzmocnione po jednym
plutonie karabinów maszynowych. Reszta Kompanii Karabinów
Maszynowych oraz III. Batalion/107 pozostały w lesie na północ od
wsi Pogorzałki
[Kobylin-Pogorzałki].
Patrole wykryły pozycje wroga na linii Broniszewo-Stelmachowo.
17 sierpnia 1915. W
ciągu dnia trwa rozbudowa umocnień. Ponieważ znajdujący się na
lewej flance 120. Rezerwowy Regiment Piechoty zostaje wycofany do
innych zadań, pozycje te zostają obsadzone jedynie przez I.
Batalion/106, zaś II. Batalion/107 musiał poszerzyć swoje pozycje
do wzgórza z wiatrakiem na zachód od Jeżewa.
Dzień minął
spokojnie. Tylko węzeł drogowy 130 od czasu do czasu był pod
ostrzałem ciężkiej artylerii wroga. W celu zwiększenia siły
ognia, regiment otrzymał pluton (cztery karabiny maszynowe) z
rozwiązanej fortecznej jednostki karabinów maszynowych Lötzen
[Giżycko],
którym dowodził Leutnant Leschke.
18 sierpnia 1915
nadchodzą nowe rozkazy. Regiment ma zaatakować pozycje wroga na
odcinku: wiatrak w Stelmachowie
- cegielnia Stelmachowo.
Jeszcze w nocy, 18 sierpnia wysłano liczne patrole, co doprowadziło
do częstej wymiany ognia. O godzinie 9:00 rano zakończono konieczne
przegrupowania oddziałów. Pod sporym ostrzałem artyleryjskim z obu
stron, bataliony w kontakcie z sąsiednimi regimentami z zalesionych
terenów na północ od Jeżewa,
rozpoczęły natarcie. I. Batalion/107 atakował po prawej stronie, a
II. Batalion/107 po lewej. III. Batalion/107 i Kompania Karabinów
Maszynowych pozostały w gotowości do akcji w lesie na północ od
Pogorzałek.
O godzinie 10:20, 6.
i 7. Kompania/107 zdobyły słabo broniony dworek Stelmachowo
i cegielnię, ale dalej nie mogły nacierać, ponieważ zostały
zatrzymane przez rosnący ogień artyleryjski ciężkiego kalibru.
Szczególnie mocno ucierpiały oddziały 7. Kompanii/107 znajdujące
się w Stelmachowie.
Ponieważ zgodnie z rozkazem dowódcy brygady otrzymanym o godz.
11:05 regiment miał rozszerzyć zdobyty teren do północnego skraju
Broniszewa,
5. Kompania/107 została rozmieszczona pomiędzy 7. Kompanią/107 a
I. Batalionem/107 i zajęła pozycje na północnym skraju
posiadłości Stelmachowo.
O godzinie 14:00 sytuacja wyglądała następująco: 249. Rezerwowy Regiment Piechoty (z 75. Rezerwowej Dywizji) walczył o wieś Broniszewo. I. Batalion/107 opierał się prawym skrzydłem o skraj Broniszewa, a lewym skrzydłem na drodze prowadzącej ze wsi Stelmachowo na wschód. Przed nim wróg uparcie bronił się w wiatraku na wzgórzu 151. II. Batalion/107 w posiadłości Stelmachowo - Cegielnia nie mógł się ruszyć z powodu silnego ostrzału ze strony prawie niewidocznego przeciwnika obsadzającego pozycje na skraju lasu na północ od Stelmachowa. III. Batalion/107 został przesunięty do lasu na zachód od punktu 123 znajdującego się 1 km na południowy zachód od Stelmachowa. Sztab regimentu i Kompania Karabinów Maszynowych zatrzymały się w lesie na północny-wschód od Jeżewa. Natarcie załamało się.
Brakowało
niezbędnego wsparcia ze strony artylerii, która nie mogła
skutecznie strzelać z powodu nieznajomości rzeczywistego położenia
pozycji wroga. II. Batalion/107 był pod dużym wrogim ostrzałem
oskrzydlającym od strony wsi Sierki
i z północnego skraju lasu na północny-wschód od cegielni. Więc
jedyne co pozostało kompaniom to okopać się na zdobytych
pozycjach. Wieczorem pojawiła się gęsta mgła, a później spadł
ulewny deszcz. Pod osłoną ciemności i mgły bataliony zbliżyły
się do pozycji Rosjan i zaczęły je ostrzeliwać. Doszło do walk
na granaty ręczne. 7. Kompania/107 przyprowadziła dwóch jeńców.
19 sierpnia 1915.
Zgodnie z rozkazem dowódcy dywizji, po skutecznym ostrzale
artylerii, rano miał rozpocząć się atak na wrogie pozycje
znajdujące się skraju lasu na północ od posiadłości Stelmachowo
i Sierki.
Gęsta mgła i ulewny deszcz aż do godziny 11:00 nie pozwoliły
jednak artylerii rozpocząć ognia, a około 13:00 ostrzał
artyleryjski znowu został przerwany przez burze i ulewny deszcz.
Z tego powodu
początek natarcia przełożono na godzinę 17:00. Po godzinie
efektywnego ostrzału zaatakowały dwa bataliony. Podczas gdy na
prawej flance I. Batalionu/107, oddziały 249. Rezerwowego Regimentu
Piechoty zostały powstrzymane na północno-zachodnim skraju wsi
Broniszewo,
to 2. Kompania/107 szturmowała i zdobyła wiatrak na wzgórzu 151,
skąd wsparła dwoma karabinami maszynowymi natarcie II.
Batalionu/107. Ten ostatni wkrótce znalazł się pod ciężkim
ostrzałem z lewej flanki, gdy zaczął zbliżać się do wzgórza
143.
Ponieważ nie było
kontaktu z oddziałami III. Batalionu/106, które oddalały się
coraz bardziej na lewo, ani nie widać było, by działania tych
oddziałów w widoczny sposób wpływały na Rosjan w lesie na
północny-wschód od cegielni, dwa plutony 7. Kompanii/107 musiały
skręcić na północny-zachód i zająć pozycje frontem do wsi
Sierki.
Dowódca 7. Kompanii, Leutnant Freiherr von Harsdorf, został
śmiertelnie ranny. Trzeci pluton 7. Kompanii/107 i dwa plutony 6.
Kompanii (Leutnant rezerwy Lehmann), mimo dużych strat, szturmowały
wzgórze 143 i zwróciły się w stronę mocno ufortyfikowanego lasu.
W lukę, która
powstała między 6. a 5. Kompanią/107 wszedł jeden pluton 8.
Kompanii/107, ale mógł jedynie nacierać bardzo powoli w kierunku
folwarku przy szosie. 5. Kompania/107, która jeszcze w nocy
przedarła się mocno do przodu na wschód i północny-wschód,
początkowo wspierała ogniem natarcie sąsiednich kompanii, dopóki
nie osiągnęły one wzgórz. Potem sama ruszyła do ataku, ale na
otwartym terenie szybko została zastopowana.
Kiedy 6. i 8.
Kompania oraz pluton 7. Kompanii przedarły się przez wąski pas
lasu, na odsłoniętym terenie dostali się pod ogień
nieprzyjacielski z bliskiej odległości. Zalegli 50-100 m od pozycji
wroga. Była to kolejna linia obrony Rosjan. Pozycje wroga nie były
szerokie i biegły ze wschodu na zachód. Dlatego poproszono o nowe
siły, które miały zaatakować z zachodu i rozbić obronę wroga.
O zmierzchu, III.
Batalion/107, który wcześniej przemieścił się do cegielni,
umieścił 11. Kompanię (Oberleutnant rezerwy Müller) i 12.
Kompanię (Oberleutnant rezerwy Poeschel) na lewym skrzydle II.
Batalionu/107. Kiedy jednak wysłane patrole doniosły, że rzekome
krótkie okopy Rosjan są dobrze rozbudowane i ciągną się dalej na
północ, skręcając pod ostrym kątem, atak został przerwany,
ponieważ ta linia obrony Rosjan nie była rozpoznana i była
nienaruszona ostrzałem artyleryjskim. W niesłabnącym, wściekły
ogniu Rosjan bataliony okopały się na pozycjach, które osiągnięto.
Na miejsce oddziałów III. Batalionu/107 w punkcie 123 ściągnięto
I. Batalion 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty jako rezerwę 107.
Regimentu.
20 sierpnia 1915. W
nocy kontynuowano rozpoznanie pozycji wroga. Rozciągała się ona od
skraju lasu na północny-wschód od Broniszewa,
przez folwark, zajazd, później 1 km na północny-wschód od
Stelmachowa,
stamtąd przez las na zachód, a następnie pod ostrym kątem
skręcała na północny zachód na Sierki.
Pozycja regimentu była po prawej stronie i środkowej części tych
umocnień.
Znajdującą się na
skrajnej lewej flance 7. Kompanię/107 wzmocniono 12. Kompanią/106.
Przez cały ranek i przez większą część dnia padał ulewny
deszcz. W południe artyleria ostrzeliwała silnie ufortyfikowany
zajazd. Pod osłoną niepewnej pogody i na ile pozwalał ogień
nieprzyjaciela, kompanie posuwały na północny-wschód i na północ
od majątku Stelmachowo,
aby objąć lepsze pozycje wyjściowe przed planowanym atakiem.
O godzinie 18:00,
III. Batalion/107 zaczął przejmować pozycje od II. Batalionu107,
który został wycofany do punktu 123 w głąb lasu. Znajdujący się
tam I. Batalion 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty wrócił do
swojego regimentu. W celu ochrony 154. Działonu Średnich Miotaczy
Min, który miała ostrzelać silnie umocnione pozycje wroga,
przydzielono oddziały III. Batalionu/107. Ponadto, do każdego
batalionu przydzielono Pluton Karabinów Maszynowych. Wiadomość o
zdobyciu Nowogeorgiewska
[Modlina],
którą ogłoszono o godzinie 19:00, upamiętniono krótką nawałą
ogniową wszystkich rodzajów broni na pozycje Rosjan. Ta wiadomość,
podobnie jak wiadomość o zdobyciu Kowna,
podniosła na duchu żołnierzy, mimo złej pogody, walki i
zmęczenia. Widać było, że sprawy idą we właściwym kierunku.
21 sierpnia 1915.
Noc była niespokojna. Cały czas napierano na wroga wszystkimi
dostępnymi środkami. Lewa flanka III. Batalionu/107 utknęła po
wyparciu Rosjan i zajęciu ich wysuniętych placówek obserwacyjnych.
W ciągu dnia znów padał silny deszcz. Dopiero wieczorem się
wypogodziło. O zmroku, oddziały 250. Rezerwowego Regimentu Piechoty
przejęły część pozycji I. Batalionu/107 aż do wzgórza 151 z
wiatrakiem, tak, że na linii frontu pozostała tylko 2. Kompania
batalionu. Kolejna noc była znowu bardzo niespokojna.
22 sierpnia 1915.
Podczas gdy po południu 1. Dywizja Landwehry przygotowywała się do
natarcia na północ od 58. Dywizji Piechoty, to 75. Rezerwowa
Dywizja Piechoty już rozpoczęła natarcie. 106. i 107. Regimenty
Piechoty miały rozkaz najpierw związać wroga, ale w razie potrzeby
dołączyć do natarcia. O godzinie 16:15, gdy 1. Dywizja Landwehry
była już w trakcie natarcia, a oddziały 120. Rezerwowego Regimentu
Piechoty przebiły się prawie do szosy Sokoły-Tykocin,
dowódca regimentu wydał III. Batalionowi/107 rozkaz ataku w
granicach zajmowanego sektora. O godzinie 17:00, III. Batalion/107 do
którego dołączyła 2. Kompania, przedarł się przez pozycje
nieprzyjaciela i szturmował silnie ufortyfikowany zajazd. Jeden
karabin maszynowy, siedmiu jeńców i dużo sprzętu wojennego wpadło
tu w ręce atakujących. III. Batalion i 2. Kompania ruszyły w
pościg za wrogiem i miały rozkaz dotrzeć do folwarku Janin.
Reszta regimentu, bez tych pięciu kompanii, została niestety
zatrzymana do dyspozycji dywizji w lesie na południowy-zachód od
Stelmachowa.
W trakcie ciągłych
walk 2., 11. i 12. Kompania przebiły się przez las i wieczorem
zepchnęły Rosjan broniących wzgórza na południe od folwarku
Janin, ale
tam nagle zostali ostro ostrzelani z boku. Aby nie dać się odciąć
w miarę zapadania nocy, oddziały wycofały się do folwarku Janin.
Sztab batalionu oraz 9. i 10. Kompania opuściły swoje pozycje na
skraju lasu na południe od folwarku Janin
i wróciły na skraj lasu na wschód od punktu 166, gdzie założono
obóz.
Po południu,
jeszcze przed rozpoczęciem ataku, regiment otrzymał cztery kolejne
karabiny maszynowe i łącznie z tymi ,co przyszły parę dni temu
utworzono Kompanię Karabinów Maszynowych, którą dowodzi Leutnant
Leschke.
23 sierpnia 1915.
Ostrzał ze strony Rosjan wygasł dopiero rano. I wtedy II.
Batalion/107 nawiązał kontakt z 75. Rezerwową Dywizją Piechoty na
prawej flance i ze 106. Regimentem Piechoty po lewej. O świcie,
jeden z plutonów nie napotykając wroga dotarł do wsi Saniki.
2. Kompania wróciła do swojego batalionu. Więcej szczególnych
wydarzeń tego dnia nie było.
24 sierpnia 1915.
Podczas gdy regiment (bez II. Batalionu/107) w dalszym ciągu
stacjonował w lesie na południowy-zachód od Stelmachowa
jako Rezerwa 58. Dywizji, o godzinie 8:00 z rozkazu dowódcy brygady,
II. Batalion/107 przeniósł się na rozwidlenie szosy na północny
zachód od wsi Babino.
W ramach przygotowań do przeprawy przez rzekę Narew w ciągu dnia
badał on nizinę narwiańską i zbierał materiał do budowy mostu.
Było chłodno i deszczowo.
Notatki
z kronik 116. Regimentu Artylerii Polowej
Baterie
II. Dywizjonu zajęły pozycje na północ od Jeżewa,
a dowódcy baterii szukali punktu obserwacyjnego w majątku
Stelmachowo,
znajdującym się na północnym skraju lasu. Po krótkim czasie
spotkali dowódców baterii I. Dywizjonu, którzy wyłonili się z
rewolwerami w rękach, ponieważ bardziej spodziewali się
nadchodzących Rosjan, a nie niemieckich artylerzystów. Okazało
się, że tym razem baterie regimentu były dwa kilometry przed
własną piechotą. - Nasi saksońscy piechurzy dopiero nadciągali i
jak przechodzili przez pozycje baterii, od strzelców były słychać
żartobliwie docinki: „Cóż, nie możemy tak szybko maszerować,
jak wy jedziecie!”
Ponieważ stanowiska
artylerii były rozrzucone w pagórkowatym terenie porośniętym
lasami, dowódca artylerii zainstalował w młynie pod Kapicami
centralę telefoniczną w celu szybkiego przekazywania rozkazów dla
oddziałów artyleryjskich. Pod centralę podłączyły się dwa
regimenty artylerii polowej, dwa bataliony artylerii pieszej,
przydzielone baterie artylerii ciężkiej i trzy regimenty piechoty,
co znacznie ułatwiło współpracę. Szczególnie, że walka z
pozycjami Rosjan na przyczółku po Tykocinem
była niezwykle trudna.
Często padało,
codziennie wcześnie rano pojawiały się mgły. Na lewej flance
pruska Dywizja Landwehry napotkała duży opór Rosjan i nadciągała
bardzo wolno. W dniach 18-22 sierpnia likwidowano kolejne pośrednie
punkty oporu, tak, że można było podciągnąć piechotę pod
główne pozycje wroga. Tuż przed głównym natarciem, oddziały
szturmowe podeszły już tak blisko, że walne natarcie było owocne
przy niewielkich stratach.
W nocy Rosjanie wycofali się i z samego rano rozpoczęto pościg.
Oddziały przeszły przez Saniki – Sawino i dopiero pod wsią Żółtki Rosjanie ponownie stawili opór.
75. Rezerwowa
Dywizja Piechoty chciała 25 sierpnia zaatakować Choroszcz,
do czego potrzebny był udział nas i naszej piechoty. Baterie
zostały ustawione na wzgórzach, skąd miały doskonały widok na
całe pole walki. Pod wieczór 107. Regiment ruszył do ataku.
Piechota spokojnie
podeszła do zasieków z drutu kolczastego, przecięła druty,
dotarła do pierwszego nieprzyjacielskiego okopu i przekroczyła go
bez oddania strzału. Baterie przesuwały ostrzał zgodnie z postępem
piechoty. Zaczęto uważać, że rosyjskie okopy były nieobsadzone,
a amunicja była niepotrzebnie wystrzeliwana przez cały dzień, gdy
nagle odkryto Rosjan w schronach. Nie wytrzymali przygotowań
artyleryjskich i pozostawili nieobsadzone stanowiska.
Wzięto kilkuset
jeńców. Reszta Rosjan ścigana ogniem artyleryjskim cofała się
w wielkim nieładzie przez Żółtki
do Choroszczy.
Poprzednie części cyklu, zapraszam pod linki:
Mała Wojna, część 1: Łyse, Myszyniec 1915
Mała Wojna, część 1: Łyse, Myszyniec 1915
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz