środa, 8 stycznia 2020

Mała wojna, część 16: Węzeł Jeżewo

Walki Korpusu Seydewitza w południowej części gminy Tykocin.

Notatki z kronik 251. Rezerwowego Regimentu Piechoty

17 sierpnia 1915 był dniem odpoczynku. Wieczorem nadeszły rozkazy na następny dzień. Regiment miał być gotowy o 9:00 rano, by wyruszyć do majątku Jeżewo. III. Batalion/251 dotarł na miejsce przed 11:30 i zastąpił w majątku Jeżewo kompanie ze 107. Regimentu Piechoty i 249. Rezerwowego Regimentu Piechoty.

II. Batalion/251 dotarł później i stanął na północ od posiadłości, niedaleko drogi w lesie. Natarcie na dużą skalę zdawało się rozwijać. Przed nami w lesie stanęły haubice 21 cm - Mörser. Między godziną 9:00 a 10:00 zdążyły nadejść już nowe rozkazy z wytyczonym korytarzem natarcia dla regimentu. Po godzinie 11:30, III. Batalion/251 przeniósł się na nowe pozycje i ruszył do ataku.

Przednie szeregi zbliżyły się na około 300 m do okopów wroga i tam zastopował je nieprzyjacielski ogień.
Pozycje rosyjskie biegły z północy na południe, na wschód od wsi Broniszewo i Stelmachowo, częściowo w lesie, częściowo na w otwartym polu z umiejętnie zbudowanymi systemami obrony, w tym pozycjami flankującymi. Ich snajperzy mieli wyśmienite pole ostrzału, szczególnie, że stanowiska rosyjskie umiejscowione były trochę wyżej.

Oddziały II. Batalionu/251 przerzucono do majątku Jeżewo: dużej, pięknej posiadłości z gorzelnią. Około godziny 16:00 ustawiono ich do natarcia na Broniszewo, osadę składającą się z dwunastu spalonych domów. Dotarli do wsi przy ostrym ogniu wrogiej piechoty i zgodnie z rozkazem zajęli jej wschodnią krawędź. Ostrzał rosyjskiej piechoty i artylerii trwał do zmroku. Potem nastąpiła cisza. Wokół wsi, aż do stanowisk III. Batalionu/251, w trudnym do kopania gruncie wykonano okopy i rozmieszczono w nich 8. Kompanię. Po lewej nawiązano styczność z 107. Regimentem Piechoty.
Na tych pozycjach oddział Regimentu przebywał do 23 sierpnia. Okopy rozbudowano, ustawiono zapory z drutu kolczastego. Pogoda była deszczowa, nieprzyjemna. 23 sierpnia wycofano 8. Kompanię z okopów i wróciła ona do II. Batalionu stacjonującego w lesie, na północ od majątku Jeżewo. Tego samego dnia do regimentu wróciła 11. Kompania, która przez dłuższy okres była w dyspozycji dowództwa Dywizji i odbudowywała mosty we wsi Poryte-Jabłoń i Gardlin.

21 sierpnia Major Freiherr von Naueudorf oraz Oberleutnant rezerwy Leucheuser otrzymali Krzyże Żelazne I. Klasy.
Tego dnia rano przyszedł do regimentu rozkaz przydzielający nowy korytarz natarcia. Przydzielono też oddział pionierów. Batalion 107. Regimentu Piechoty, znajdujący się po lewej, zluzował jednostki 250. Regimentu, który o 10:00 rano, 22 sierpnia miał już być natarciu. II. Batalion/251 miał wspólnie atakować z 250. Regimentem. 
 
Najpierw rozpoczęła się wzajemna wymiana ognia. Kiedy 250. Regiment ruszył naprzód, okazało się, że piechota rosyjska wytrwała na swoim posterunku. Ich snajperzy rozpoczęli polowanie. Między godziną 14:45-15:15 znowu użyto jako wsparcia naszej artylerii. 250. Regiment częściowo przekroczył drogę na Tykocin. Atak postępował powoli. Około godziny 17:00 zauważono, że Rosjaninie opuszczają swoje pozycje. Poproszono o ostrzał artyleryjski na te pozycje. Pojawiła się również wiadomość, że 10. Dywizja Landwehry, która atakowała na północ od nas, była już daleko przed nami.

O 17:30 ponownie zaczęliśmy atak, a wtedy z okopów na wzgórzach zaczęli wychodzić Rosjanie machając białymi płótnami. Nie odważyli na odwrót w ostrzale artyleryjskim. Wrogie okopy zostały zajęte i przebudowane do celów obronnych.

O godzinie 18:00 przyszedł rozkaz dowództwa brygady, aby nacierać przez las, w kierunku na wieś Leśniki. O godzinie 19.15 osiągnięto wschodni kraniec lasu. Po wyjściu z lasu, oddziały 251. Regimentu zostały ostrzelane przez rosyjską piechotę. Straty były spore. Major Freiherr von Naueudorf został ranny. Dwa dni później, Hauptmann Othegraven przejął dowództwo nad III. Batalionem/251.

Dopiero, gdy zrobiło się ciemno, zmasowany ostrzał ze strony Rosjan ustał. Wtedy to III. Batalion/251 wycofano na odpoczynek do lasu, a przednie pozycje przejęły oddziały II. Batalionu/251. Tej nocy było zimno.

23 sierpnia 1915 rano o godzinie 6.00 wieś Leśniki została zajęta przez oddziały II. Batalionu/251. Sytuacja była niejasna. Oddziały zabezpieczające zostały wysłane na wszystkie strony.

Około południa nadeszły rozkazy zmieniające kierunek posuwania się regimentu. Oddziały były więc kierowane na południe, w rejon między wsiami Leśniki i Radule. Wieczorem, na tym kierunku wystawiono też posterunki zabezpieczające. To był zaskakujący rozkaz, żołnierze frontowi nie rozumieli go. Rosjanie byli daleko, a przed nami wiele innych naszych formacji. Wydawało im się więc, że posterunki są zbędne.

Tablica na cmentarzu wojennym we wsi Pajewo. Nie wiadomo dokładnie ilu spoczywa tu Polaków walczących w mundurach w armii carskiej i niemieckiej.


Notatki z kronik 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty


W dniach 17-19 sierpnia 120. Regiment pomaszerował przez Milewo [Zabielne], Kapice do Łopuchowa, gdzie stanął na obozowisku jako rezerwa dywizji i pozostał tam do 21 sierpnia. Mimo, że stacjonował w luce, jaka powstała pomiędzy własną dywizją a wciąż nadchodzącą 1. Dywizją Landwehry, to w tym rejonie nie dochodziło do żadnych walk.

W czasie obozowania, wielokrotnie ulewne deszcze dawały się we znaki, ale w międzyczasie można było dobrze żyć. Grała muzyka, śpiewaliśmy i byliśmy w dobrym nastroju. Przybyły uzupełnienia z ersatz-batalionu, a w regimencie utworzono specjalny oddział szturmowy do walk w zwarciu, nazywany kolumną drucianą, ponieważ oddział ten nosił ze sobą drut kolczasty. W tym celu, istniejące podobne mniejsze oddziały wyposażone w granaty ręczne i drut kolczasty, rozrzucone po batalionach, zostały połączone w jeden oddział.

Jednostkę tworzył i dowodził nią Leutnant rezerwy z 20. Regimentu Ułanów, Graf Bissingen, który często musiał sięgać po zdobyczne rosyjskie materiały. Sprzęt gromadzony przez oddział okazał się bardzo użyteczny. Prawie codziennie dowódcy batalionów wzywali Drucianego Hrabiego, jak żartobliwie nazywano Bissingena w regimencie.

Wieczorem, 21 sierpnia nadszedł rozkaz, aby następnego dnia 120. Regiment zdobył rosyjskie pozycje na wzgórzu 141 między Tykocinem a wsią Sierki. Dla dwóch Regimentów 106. i 107., na prawo od nas, atak ten był niemożliwy z powodu drucianych zasieków w lesie. Na lewo od 120. Regimentu miała zaatakować 1. Dywizja Landwehry.

Jeszcze wieczorem 21 sierpnia dowódca regimentu wydał rozkazy dowódcom batalionów. W nocy III. Batalion/120 ruszył do wsi Sierki, I. Batalion/120 szedł na lewej flance, II. Batalion/120 za nimi jako rezerwa i miał kryć się w lesie. Rano, 22 sierpnia artyleria niemiecka miała ostrzelać pozycję rosyjską przed natarciem, ale rozpoczęcie ostrzału było bardzo opóźnione z powodu silnej mgły.
Gdy w końcu artyleria otworzyła ogień, sprawiła się doskonale, a artyleria rosyjska prawie w ogóle nie odpowiadała.
Piechota z 1. Dywizji Landwehry na naszej lewej flance rozpoczęła atak w tym samym czasie co nasz regiment. W „ataku jak na placu ćwiczebnym” udało nam się zająć pozycje wroga przy stratach zaledwie dwudziestu ludzi, mimo, że Rosjanie mieli doskonałe pole ostrzału i bronili się w dobrze rozbudowanych okopach.

Później zauważyliśmy ślady ostrzału naszej artylerii, która skutecznie zdziesiątkowała rosyjską obronę. Ale oprócz doskonałego przygotowania artyleryjskiego, na zwycięstwo wpłynął też szybki atak I. Batalionu/120, którym dowodził Hauptmann Majer. Majer, który był ranny w bitwie pod Givenchy, wówczas jeszcze jako adiutant pułkowy, po szybkim leczeniu wrócił do regimentu. Wkrótce musiał zrezygnować z funkcji adiutanta, by przejąć dowództwo batalionu, mimo, że wcześniej nie dowodził nawet kompanią, jednak braki kadrowe wśród oficerów były ogromne. W późniejszym okresie został pierwszym adiutantem 58. Dywizji, a w batalionie zastąpił go adiutant regimentu Oberleutnant rezerwy Frey ze Stuttgartu, który za cywila był urzędnikiem w Ministerstwie Kultury.

Jakiś rezolutny rosyjski oficer zebrał wielu żołnierzy i próbował odbić utracone pozycje. Była to bezsensowna akcja, prawie wszyscy ci odważni rosyjscy żołnierze padli podczas ostrzału i walce wręcz. Wzięto jeńców i dwa karabiny maszynowe.

Po zdobyciu wzgórza, na koniach przygalopował na nie sztab regimentu, aby wydawać stąd dalsze rozkazy. Kapelan pomocniczy dywizji Pichler, dołączył wtedy do grupy sztabowców. Ale jeszcze zanim jeźdźcy dotarli na wzgórze, od połowy drogi byli ostrzeliwani przez wrogą artylerię. Osiem pocisków spadło między przerażone konie, ale jak już wcześniej wyjaśnialiśmy, efekty wybuchowe rosyjskiej amunicji są bardzo ograniczone i nikt nie został ranny. Ale Pichler był bardzo dumny ze swojego chrztu ogniowego.

Ordonnanzoffizier Leutnant Pressel, przyniósł wiadomość, że 1. Dywizja Landwehry na naszej lewej flance robi duże postępy.

Od momentu zdobycia wzgórza 141, Tykocin leżący w dolinie rzeki był nie do utrzymania przez Rosjan. Na prawej flance, wśród rozproszonych lasów, gdzie działały regimenty saskie nie spodziewano się żadnych niespodzianek, co spowodowało, że dowódca regimentu pozwolił rezerwie, II. Batalionowi podążać za atakującym dalej prawym skrzydłem, mimo, że zdobyte wzgórze 141 było punktem docelowym natarcia.

Regiment ścigał wycofujących się Rosjan i wystawił placówki na południe od Tykocina. Późnym wieczorem, kiedy żołnierze rozkładali się na obozowisku, po prawej dociągnęli Saksończycy.
W trakcie pościgu i rozmieszczania placówek byliśmy ostrzeliwani przez artylerię rosyjską i ponieśliśmy takie same straty jak przy ataku na wzgórze. Rosjanie, znacznie słabsi od nas w artylerii i w mocy działania amunicji artyleryjskiej, zastosowali bardzo sprytną procedurę, aby jak najlepiej wykorzystać słabość własnej artylerii. Oddziały artyleryjskie unikały walk bezpośrednich, ponieważ nie spodziewali się sukcesu, tylko strat w działach.

Bez wsparcia artyleryjskiego straty w piechocie mieli ogromne, ale akceptowali to – typowo rosyjska mentalność. Ale gdy nadarzała się okazja, by bez strat wykorzystać działa, wykorzystali ją bardzo umiejętnie. Tak więc rosyjska bateria namierzyła dowódcę regimentu i towarzyszący mu sztab na wzgórzu 141 i ostrzelała ich. Po namierzeniu rosyjskiej artylerii i podciągnięciu naszej artylerii, gdy sytuacja robiła się dla nich groźna uciekali, pozostawiając własną piechotę na pastwę losu.


Stelmachowo - cmentarz wojenny.

Stelmachowo - cmentarz wojenny.



Notatki z kronik 107. Regimentu Piechoty

16 sierpnia 1915, o godzinie 16:45, II. Batalion/107 idący w awangardzie, mając na lewej flance oddziały 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty, a po prawej jednostki 75. Rezerwowej Dywizji, dotarł do szosy w okolicy majątku Jeżewo. Tuż przed nimi, do majątku Jeżewo wpadli rowerzyści z 58. Kompanii Rowerowej i powstrzymali Rosjan przed spaleniem dworu i wiaduktu drogowego. Wiadukt ten zajęli i obsadzili rowerzyści. Wieczorem, po dokładnym rozpoznaniu terenu, I. Batalion/107 zajmuje pozycje po prawej stronie, a II. Batalion/107 po lewej szosy biegnącej na Białystok, przy skrzyżowaniu. Oba bataliony zostały wzmocnione po jednym plutonie karabinów maszynowych. Reszta Kompanii Karabinów Maszynowych oraz III. Batalion/107 pozostały w lesie na północ od wsi Pogorzałki [Kobylin-Pogorzałki]. Patrole wykryły pozycje wroga na linii Broniszewo-Stelmachowo.

17 sierpnia 1915. W ciągu dnia trwa rozbudowa umocnień. Ponieważ znajdujący się na lewej flance 120. Rezerwowy Regiment Piechoty zostaje wycofany do innych zadań, pozycje te zostają obsadzone jedynie przez I. Batalion/106, zaś II. Batalion/107 musiał poszerzyć swoje pozycje do wzgórza z wiatrakiem na zachód od Jeżewa.

Dzień minął spokojnie. Tylko węzeł drogowy 130 od czasu do czasu był pod ostrzałem ciężkiej artylerii wroga. W celu zwiększenia siły ognia, regiment otrzymał pluton (cztery karabiny maszynowe) z rozwiązanej fortecznej jednostki karabinów maszynowych Lötzen [Giżycko], którym dowodził Leutnant Leschke.

18 sierpnia 1915 nadchodzą nowe rozkazy. Regiment ma zaatakować pozycje wroga na odcinku: wiatrak w Stelmachowie - cegielnia Stelmachowo. Jeszcze w nocy, 18 sierpnia wysłano liczne patrole, co doprowadziło do częstej wymiany ognia. O godzinie 9:00 rano zakończono konieczne przegrupowania oddziałów. Pod sporym ostrzałem artyleryjskim z obu stron, bataliony w kontakcie z sąsiednimi regimentami z zalesionych terenów na północ od Jeżewa, rozpoczęły natarcie. I. Batalion/107 atakował po prawej stronie, a II. Batalion/107 po lewej. III. Batalion/107 i Kompania Karabinów Maszynowych pozostały w gotowości do akcji w lesie na północ od Pogorzałek.

O godzinie 10:20, 6. i 7. Kompania/107 zdobyły słabo broniony dworek Stelmachowo i cegielnię, ale dalej nie mogły nacierać, ponieważ zostały zatrzymane przez rosnący ogień artyleryjski ciężkiego kalibru. Szczególnie mocno ucierpiały oddziały 7. Kompanii/107 znajdujące się w Stelmachowie. Ponieważ zgodnie z rozkazem dowódcy brygady otrzymanym o godz. 11:05 regiment miał rozszerzyć zdobyty teren do północnego skraju Broniszewa, 5. Kompania/107 została rozmieszczona pomiędzy 7. Kompanią/107 a I. Batalionem/107 i zajęła pozycje na północnym skraju posiadłości Stelmachowo.

O godzinie 14:00 sytuacja wyglądała następująco: 249. Rezerwowy Regiment Piechoty (z 75. Rezerwowej Dywizji) walczył o wieś
Broniszewo. I. Batalion/107 opierał się prawym skrzydłem o skraj Broniszewa, a lewym skrzydłem na drodze prowadzącej ze wsi Stelmachowo na wschód. Przed nim wróg uparcie bronił się w wiatraku na wzgórzu 151. II. Batalion/107 w posiadłości Stelmachowo - Cegielnia nie mógł się ruszyć z powodu silnego ostrzału ze strony prawie niewidocznego przeciwnika obsadzającego pozycje na skraju lasu na północ od Stelmachowa. III. Batalion/107 został przesunięty do lasu na zachód od punktu 123 znajdującego się 1 km na południowy zachód od Stelmachowa. Sztab regimentu i Kompania Karabinów Maszynowych zatrzymały się w lesie na północny-wschód od Jeżewa. Natarcie załamało się.

Brakowało niezbędnego wsparcia ze strony artylerii, która nie mogła skutecznie strzelać z powodu nieznajomości rzeczywistego położenia pozycji wroga. II. Batalion/107 był pod dużym wrogim ostrzałem oskrzydlającym od strony wsi Sierki i z północnego skraju lasu na północny-wschód od cegielni. Więc jedyne co pozostało kompaniom to okopać się na zdobytych pozycjach. Wieczorem pojawiła się gęsta mgła, a później spadł ulewny deszcz. Pod osłoną ciemności i mgły bataliony zbliżyły się do pozycji Rosjan i zaczęły je ostrzeliwać. Doszło do walk na granaty ręczne. 7. Kompania/107 przyprowadziła dwóch jeńców.

19 sierpnia 1915. Zgodnie z rozkazem dowódcy dywizji, po skutecznym ostrzale artylerii, rano miał rozpocząć się atak na wrogie pozycje znajdujące się skraju lasu na północ od posiadłości Stelmachowo i Sierki. Gęsta mgła i ulewny deszcz aż do godziny 11:00 nie pozwoliły jednak artylerii rozpocząć ognia, a około 13:00 ostrzał artyleryjski znowu został przerwany przez burze i ulewny deszcz.

Z tego powodu początek natarcia przełożono na godzinę 17:00. Po godzinie efektywnego ostrzału zaatakowały dwa bataliony. Podczas gdy na prawej flance I. Batalionu/107, oddziały 249. Rezerwowego Regimentu Piechoty zostały powstrzymane na północno-zachodnim skraju wsi Broniszewo, to 2. Kompania/107 szturmowała i zdobyła wiatrak na wzgórzu 151, skąd wsparła dwoma karabinami maszynowymi natarcie II. Batalionu/107. Ten ostatni wkrótce znalazł się pod ciężkim ostrzałem z lewej flanki, gdy zaczął zbliżać się do wzgórza 143.

Ponieważ nie było kontaktu z oddziałami III. Batalionu/106, które oddalały się coraz bardziej na lewo, ani nie widać było, by działania tych oddziałów w widoczny sposób wpływały na Rosjan w lesie na północny-wschód od cegielni, dwa plutony 7. Kompanii/107 musiały skręcić na północny-zachód i zająć pozycje frontem do wsi Sierki. Dowódca 7. Kompanii, Leutnant Freiherr von Harsdorf, został śmiertelnie ranny. Trzeci pluton 7. Kompanii/107 i dwa plutony 6. Kompanii (Leutnant rezerwy Lehmann), mimo dużych strat, szturmowały wzgórze 143 i zwróciły się w stronę mocno ufortyfikowanego lasu.

W lukę, która powstała między 6. a 5. Kompanią/107 wszedł jeden pluton 8. Kompanii/107, ale mógł jedynie nacierać bardzo powoli w kierunku folwarku przy szosie. 5. Kompania/107, która jeszcze w nocy przedarła się mocno do przodu na wschód i północny-wschód, początkowo wspierała ogniem natarcie sąsiednich kompanii, dopóki nie osiągnęły one wzgórz. Potem sama ruszyła do ataku, ale na otwartym terenie szybko została zastopowana.

Kiedy 6. i 8. Kompania oraz pluton 7. Kompanii przedarły się przez wąski pas lasu, na odsłoniętym terenie dostali się pod ogień nieprzyjacielski z bliskiej odległości. Zalegli 50-100 m od pozycji wroga. Była to kolejna linia obrony Rosjan. Pozycje wroga nie były szerokie i biegły ze wschodu na zachód. Dlatego poproszono o nowe siły, które miały zaatakować z zachodu i rozbić obronę wroga.
O zmierzchu, III. Batalion/107, który wcześniej przemieścił się do cegielni, umieścił 11. Kompanię (Oberleutnant rezerwy Müller) i 12. Kompanię (Oberleutnant rezerwy Poeschel) na lewym skrzydle II. Batalionu/107. Kiedy jednak wysłane patrole doniosły, że rzekome krótkie okopy Rosjan są dobrze rozbudowane i ciągną się dalej na północ, skręcając pod ostrym kątem, atak został przerwany, ponieważ ta linia obrony Rosjan nie była rozpoznana i była nienaruszona ostrzałem artyleryjskim. W niesłabnącym, wściekły ogniu Rosjan bataliony okopały się na pozycjach, które osiągnięto. Na miejsce oddziałów III. Batalionu/107 w punkcie 123 ściągnięto I. Batalion 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty jako rezerwę 107. Regimentu.

20 sierpnia 1915. W nocy kontynuowano rozpoznanie pozycji wroga. Rozciągała się ona od skraju lasu na północny-wschód od Broniszewa, przez folwark, zajazd, później 1 km na północny-wschód od Stelmachowa, stamtąd przez las na zachód, a następnie pod ostrym kątem skręcała na północny zachód na Sierki. Pozycja regimentu była po prawej stronie i środkowej części tych umocnień.

Znajdującą się na skrajnej lewej flance 7. Kompanię/107 wzmocniono 12. Kompanią/106. Przez cały ranek i przez większą część dnia padał ulewny deszcz. W południe artyleria ostrzeliwała silnie ufortyfikowany zajazd. Pod osłoną niepewnej pogody i na ile pozwalał ogień nieprzyjaciela, kompanie posuwały na północny-wschód i na północ od majątku Stelmachowo, aby objąć lepsze pozycje wyjściowe przed planowanym atakiem.

O godzinie 18:00, III. Batalion/107 zaczął przejmować pozycje od II. Batalionu107, który został wycofany do punktu 123 w głąb lasu. Znajdujący się tam I. Batalion 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty wrócił do swojego regimentu. W celu ochrony 154. Działonu Średnich Miotaczy Min, który miała ostrzelać silnie umocnione pozycje wroga, przydzielono oddziały III. Batalionu/107. Ponadto, do każdego batalionu przydzielono Pluton Karabinów Maszynowych. Wiadomość o zdobyciu Nowogeorgiewska [Modlina], którą ogłoszono o godzinie 19:00, upamiętniono krótką nawałą ogniową wszystkich rodzajów broni na pozycje Rosjan. Ta wiadomość, podobnie jak wiadomość o zdobyciu Kowna, podniosła na duchu żołnierzy, mimo złej pogody, walki i zmęczenia. Widać było, że sprawy idą we właściwym kierunku.

21 sierpnia 1915. Noc była niespokojna. Cały czas napierano na wroga wszystkimi dostępnymi środkami. Lewa flanka III. Batalionu/107 utknęła po wyparciu Rosjan i zajęciu ich wysuniętych placówek obserwacyjnych. W ciągu dnia znów padał silny deszcz. Dopiero wieczorem się wypogodziło. O zmroku, oddziały 250. Rezerwowego Regimentu Piechoty przejęły część pozycji I. Batalionu/107 aż do wzgórza 151 z wiatrakiem, tak, że na linii frontu pozostała tylko 2. Kompania batalionu. Kolejna noc była znowu bardzo niespokojna.

22 sierpnia 1915. Podczas gdy po południu 1. Dywizja Landwehry przygotowywała się do natarcia na północ od 58. Dywizji Piechoty, to 75. Rezerwowa Dywizja Piechoty już rozpoczęła natarcie. 106. i 107. Regimenty Piechoty miały rozkaz najpierw związać wroga, ale w razie potrzeby dołączyć do natarcia. O godzinie 16:15, gdy 1. Dywizja Landwehry była już w trakcie natarcia, a oddziały 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty przebiły się prawie do szosy Sokoły-Tykocin, dowódca regimentu wydał III. Batalionowi/107 rozkaz ataku w granicach zajmowanego sektora. O godzinie 17:00, III. Batalion/107 do którego dołączyła 2. Kompania, przedarł się przez pozycje nieprzyjaciela i szturmował silnie ufortyfikowany zajazd. Jeden karabin maszynowy, siedmiu jeńców i dużo sprzętu wojennego wpadło tu w ręce atakujących. III. Batalion i 2. Kompania ruszyły w pościg za wrogiem i miały rozkaz dotrzeć do folwarku Janin. Reszta regimentu, bez tych pięciu kompanii, została niestety zatrzymana do dyspozycji dywizji w lesie na południowy-zachód od Stelmachowa.

W trakcie ciągłych walk 2., 11. i 12. Kompania przebiły się przez las i wieczorem zepchnęły Rosjan broniących wzgórza na południe od folwarku Janin, ale tam nagle zostali ostro ostrzelani z boku. Aby nie dać się odciąć w miarę zapadania nocy, oddziały wycofały się do folwarku Janin. Sztab batalionu oraz 9. i 10. Kompania opuściły swoje pozycje na skraju lasu na południe od folwarku Janin i wróciły na skraj lasu na wschód od punktu 166, gdzie założono obóz. 

Po południu, jeszcze przed rozpoczęciem ataku, regiment otrzymał cztery kolejne karabiny maszynowe i łącznie z tymi ,co przyszły parę dni temu utworzono Kompanię Karabinów Maszynowych, którą dowodzi Leutnant Leschke.

23 sierpnia 1915. Ostrzał ze strony Rosjan wygasł dopiero rano. I wtedy II. Batalion/107 nawiązał kontakt z 75. Rezerwową Dywizją Piechoty na prawej flance i ze 106. Regimentem Piechoty po lewej. O świcie, jeden z plutonów nie napotykając wroga dotarł do wsi Saniki. 2. Kompania wróciła do swojego batalionu. Więcej szczególnych wydarzeń tego dnia nie było.

24 sierpnia 1915. Podczas gdy regiment (bez II. Batalionu/107) w dalszym ciągu stacjonował w lesie na południowy-zachód od Stelmachowa jako Rezerwa 58. Dywizji, o godzinie 8:00 z rozkazu dowódcy brygady, II. Batalion/107 przeniósł się na rozwidlenie szosy na północny zachód od wsi Babino. W ramach przygotowań do przeprawy przez rzekę Narew w ciągu dnia badał on nizinę narwiańską i zbierał materiał do budowy mostu. Było chłodno i deszczowo.

 
Pajewo - cmentarz wojenny.

Notatki z kronik 116. Regimentu Artylerii Polowej


Baterie II. Dywizjonu zajęły pozycje na północ od Jeżewa, a dowódcy baterii szukali punktu obserwacyjnego w majątku Stelmachowo, znajdującym się na północnym skraju lasu. Po krótkim czasie spotkali dowódców baterii I. Dywizjonu, którzy wyłonili się z rewolwerami w rękach, ponieważ bardziej spodziewali się nadchodzących Rosjan, a nie niemieckich artylerzystów. Okazało się, że tym razem baterie regimentu były dwa kilometry przed własną piechotą. - Nasi saksońscy piechurzy dopiero nadciągali i jak przechodzili przez pozycje baterii, od strzelców były słychać żartobliwie docinki: „Cóż, nie możemy tak szybko maszerować, jak wy jedziecie!”

Ponieważ stanowiska artylerii były rozrzucone w pagórkowatym terenie porośniętym lasami, dowódca artylerii zainstalował w młynie pod Kapicami centralę telefoniczną w celu szybkiego przekazywania rozkazów dla oddziałów artyleryjskich. Pod centralę podłączyły się dwa regimenty artylerii polowej, dwa bataliony artylerii pieszej, przydzielone baterie artylerii ciężkiej i trzy regimenty piechoty, co znacznie ułatwiło współpracę. Szczególnie, że walka z pozycjami Rosjan na przyczółku po Tykocinem była niezwykle trudna.

Często padało, codziennie wcześnie rano pojawiały się mgły. Na lewej flance pruska Dywizja Landwehry napotkała duży opór Rosjan i nadciągała bardzo wolno. W dniach 18-22 sierpnia likwidowano kolejne pośrednie punkty oporu, tak, że można było podciągnąć piechotę pod główne pozycje wroga. Tuż przed głównym natarciem, oddziały szturmowe podeszły już tak blisko, że walne natarcie było owocne przy niewielkich stratach.

W nocy Rosjanie wycofali się i z samego rano rozpoczęto pościg.
Oddziały przeszły przez
SanikiSawino i dopiero pod wsią Żółtki Rosjanie ponownie stawili opór.
75. Rezerwowa Dywizja Piechoty chciała 25 sierpnia zaatakować Choroszcz, do czego potrzebny był udział nas i naszej piechoty. Baterie zostały ustawione na wzgórzach, skąd miały doskonały widok na całe pole walki. Pod wieczór 107. Regiment ruszył do ataku.

Piechota spokojnie podeszła do zasieków z drutu kolczastego, przecięła druty, dotarła do pierwszego nieprzyjacielskiego okopu i przekroczyła go bez oddania strzału. Baterie przesuwały ostrzał zgodnie z postępem piechoty. Zaczęto uważać, że rosyjskie okopy były nieobsadzone, a amunicja była niepotrzebnie wystrzeliwana przez cały dzień, gdy nagle odkryto Rosjan w schronach. Nie wytrzymali przygotowań artyleryjskich i pozostawili nieobsadzone stanowiska.

Wzięto kilkuset jeńców. Reszta Rosjan ścigana ogniem artyleryjskim cofała się w wielkim nieładzie przez Żółtki do Choroszczy.



Poprzednie części cyklu, zapraszam pod linki:
Mała Wojna, część 1: Łyse, Myszyniec 1915


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz