W tej części cyklu opisuję walki Korpusu Seydewitza w powiatach Zambrowskim i Wysokomazowieckim.
Notatki
z kronik 251. Rezerwowego Regimentu Piechoty
11
sierpnia 1915 o godzinie 8:00 wymarsz. Trasa wiodła przez wsie
Zagroby,
Jemielite
i przez duży las, aż pod samą wieś Bacze,
gdzie po 3,5-godzinnym marszu zatrzymaliśmy się na skraju lasu na
wypoczynek. Z powodu ogromnego upału, marsz był bardzo
wyczerpujący. Po południu jednak rozwinęło się już bujne życie
obozowe. Grzmot armatni brzmiał bardzo odlegle. To 10. Dywizja
Landwehry i 58. Piechoty stanęły przed nami w bitwie. W południe
znów zobaczyliśmy wznoszące się słupy dymu.
W nocy
z 11 na 12 sierpnia dotarły rozkazy na kolejny dzień. II.
Batalion/251 został postawiony na nogi o godzinie 0:30 i
pomaszerował przez Bacze Mokre
do dworku na wschód od Zbrzeżnicy,
aby w razie potrzeby wspierać 9. Regiment Landszturmu w ataku na
wzgórze 128, które znajdowało się na wschód od wsi Śledzie.
O godzinie 3:00 dotarł tam jeszcze III. Batalion/251. Oba bataliony
stanęły gotowe do ataku, ale Rosjanie zdążyli się wycofać. O
6:30 III. Batalion/251 zajmuje wzgórze 128. 251. Regiment gromadzi
się przy drodze i o godzinie 8:00 rusza w awangardzie natarcia na
wieś Konopki-Jabłoń.
Po prawej stronie atakował 250. Rezerwowy Regiment Piechoty. Wzgórze
na wschód od wsi Cieciorki
jest już obsadzone. Wsie płoną.
Na
lewo od drogi zostaje użyty II. Batalion/251. Siły wroga nie są
duże, ale Rosjanie są bardzo dobrze okopani, tak, że nasza
artyleria nie może im wiele zaszkodzić. Z tego powodu oraz przez
dobrze ukierunkowany ogień wroga, atak załamuje się. O godzinie
9:30, po lewej zostaje rozmieszczony III. Batalion/251. Rozkaz -
kilkusetmetrowy potok Dąb ma zostać przekroczony.
Atak
postępował powoli. Dopiero o godzinie 13:30 żołnierzom 12. i 10.
Kompanii/251 udało się zająć wzgórze na północ od potoku Dąb
i wziąć do niewoli 250 Rosjan. Następnie ruszono na las na
północny-wschód od wsi Cieciorki.
Również II. Batalion/251 i 250. Regiment ruszyły naprzód.
Rosjanie wycofali się. O godzinie 14:15 nawiązano połączenie ze
107. Regimentem z 58. Dywizji, który już zajął wieś
Konopki-Koziki [Konopki-Jałbrzyków
Stok]. Kiedy o godzinie 16:00
osiągnięto drogę Podłatki-Wiśniewo,
przyszedł rozkaz, by się zatrzymać. III. Batalion/251 zabezpieczył
prawe skrzydło wzdłuż drogi, a II. Batalion/251 stanął obozem w
lesie.
Armia
rosyjska była w całkowitym odwrocie. Pościg rozpoczęto wcześnie
rano. O godzinie 4:15 jako pierwsze wyruszyły: 75. Dywizyjny
Szwadron Kawalerii oraz 75. Kompania Rowerowa oraz 8. Kompania z II.
Batalionu/251.
Piaszczysta
droga do Białegostoku
biegła zawsze prosto na wschód, równolegle do linii kolejowej
Ostrołęka-Łapy.
W pobliżu wsi Kulesze,
wsi z dużym, wciąż budowanym, dwuwieżowym kościołem, około
godziny 10:00 zrobiono krótki postój, ponieważ Rosjanie nadal
bronili mostu nad strumieniem [Rokietnica]. Rosjanie zostali wyparci
przez Kompanię Rowerową. Następnie dotarliśmy do wsi Pażochy
[Wnory-Pażochy],
gdzie zrobiono postój na przerwę obiadową. Marsz był
wyczerpujący.
Odpoczynek
miał trwać tylko do 13:00, jednak w międzyczasie ustalono, że
przed nami są pozycje rosyjskie. Stacja kolejowa Wnory
płonęła. Wysłane patrole zostały ostrzelane z lasu na południu.
Rosjanie bronili się na wzgórzach znajdujących się na wschód od
wioski. Na południu widać było uchodzące kolumny artylerii i
kawalerii rosyjskiej. Zanim nasza artyleria została powiadomiona o
tym, kolumny rosyjskie zniknęły w tumanach kurzu.
Nie
byliśmy w stanie podać naszej artylerii dokładnych namiarów na
pozycje wroga. O godzinie 1:00 w nocy II. Batalion/251 został
wysłany w kierunku lasu na północ od stacji kolejowej Wnory.
Od południa ubezpieczała ich 6. Kompania/251 wzmocniona karabinem
maszynowym, który kilkakrotnie ostrzeliwał cofające się oddziały
wroga. II. Batalion/251 rozmieszczono na odcinku od wzgórza na
wschód od wsi Pażochy
aż do stacji kolejowej Wnory
i oddziały tej jednostki tam się okopały.
Wieczorem
rosyjska artyleria ostrzeliwała wioskę i nasze pozycje. Wyglądało
na to, że Rosjanie zamierzają się bronić na linii rzeki Ślina.
II. Batalion/251 wycofał się na noc do wsi Pażochy
i zabezpieczył ją dwiema kompaniami, 5. i 6. Z kolei III.
Batalion/251 stanął obozem w lesie na północ od stacji kolejowej.
Noc upłynęła spokojnie.
Krytyczny moment przy przeprawie samochodu dowódcy 75. Dywizji
przez most wysadzony przez Rosjan. 13 sierpień 1915. Zdjęcie wykonał Unteroffizier Frommert. |
W dniu
14 sierpnia 1915 dokonano przegrupowania oddziałów. Już
poprzedniego wieczoru nawiązano kontakt z 37. Dywizją Piechoty,
której 151. Regiment przejmuje teraz teren na południe od nasypu
kolejowego. Około godziny 11:00, II. Batalion/251 powoli przenosi
się na północ od nasypu i rozmieszcza 7. i 8. Kompanię/251 na
linii frontu. O 13:30 miał nastąpić atak i należało tylko
poczekać, aż 250. Regiment po lewej stronie zacznie wypierać
Rosjan. Artyleria zaczęła ostrzeliwać pozycje wroga. Rosjanie
bronili się jednak zaciekle i tylko na lewym skrzydle udało się
zdobyć jakiś teren. Wieczorem II. Batalion/251 został ostrzelany
szrapnelami, a ponieważ okopy nie były jeszcze głębokie,
jednostka poniosła straty. Nie doszło jednak do kontrataku Rosjan.
Noc przebiegła bez szczególnych wydarzeń.
W
niedzielę, 15 sierpnia rano jeszcze panował spokój. Później
nasza artyleria zaczęła ostrzeliwać pozycje rosyjskie, ale z
powodu małych zapasów amunicji nie osiągnięto zamierzonych
efektów, dlatego nie przeprowadzono ataku zaplanowanego około
południa.
Po
południu rosyjska artyleria ostrzelała nasze pozycje. Stanowiska
strzeleckie i okopy były płytkie, nie dawały odpowiedniej osłony.
Nasze pozycje były niewygodnie ulokowane. W ciągu dnia ruch w
terenie był niemożliwy i tylko w nocy można było tam dostarczyć
jedzenie i słomę. Noce były bardzo zimne, a budowanie schronów
nie wchodziło w rachubę. Dodatkowo zaczął padać deszcz. Noc była
paskudna. Wybuchła więc radość, że gdy o świcie patrole
ustaliły, że Rosjaninie opuścili swoje stanowiska.
Przekroczono
linię obrony Śliny. Regiment zebrał swoje oddziały i pomaszerował
przez wieś Wola
[Truskolasy-Wola]
do wsi Lachy
[Truskolasy-Lachy]
na szosę prowadzącą do Tykocina,
którą maszerowano kilka kilometrów, a różniej skręcono na
folwark Borzyska,
skąd dotarto na wsi Chomice
i Mojsiki.
Droga przez wielki las była wyczerpująca i niełatwa do
znalezienia. Przed nami leżała szeroka nizina doliny Narwi.
Bataliony
miały wypocząć do godziny 1:00 w nocy i przygotować się do
przeprawy przez Narew, czyli rozpoznać teren, stan brzegów itd.
Pogoda się poprawiła. Po prawej toczyła się zacięta bitwa
artyleryjska. Znajdujący się tam 151. Regiment Piechoty wyparł
Rosjan ze wsi Waniewo
za rzekę Narew. Jako wsparcia użyto artylerii naszej Dywizji i
wysłano II. Batalion/251. Nie musiał jednak interweniować i o
godzinie 3:00 wrócił do obozu regimentu.
Nadzieja
na upragniony odpoczynek zgasła szybko. Po południu przyszedł
rozkaz wymarszu do wsi Gajki
i Kiernozki.
Nasze pozycje przejęły oddziały 37. Dywizji Piechoty. Wróciliśmy
więc na szosę do Tykocina
i o zmierzchu dotarliśmy na wyznaczony obóz. Żołnierze zalegli na
spoczynek w ogrodach tamtejszych gospodarstw rolnych.
Notatki
z kronik 250. Rezerwowego Regimentu Piechoty
W
środę, 11 sierpnia Regiment jak większość oddziałów Dywizji
ruszył dalej i około godziny 12:00 dotarł do wsi Bacze
Suche, gdzie stanął na odpoczynek.
Późnym popołudniem do wsi dotarli nowi oficerowie i jakże
potrzebne w oddziałach uzupełnienia z Ersatz-kolumny, po których
oba bataliony Regimentu osiągnęły stan 36 oficerów i 1603
podoficerów i żołnierzy.
W
czwartek, 12 sierpnia pościg za uciekającym wrogiem trwa nadal.
Dywizja, która od pierwszych dni letniej ofensywy nacierała w
kierunku południowo-wschodnim, tego dnia została ostro zawrócona
na wschód. Podciągnięto artylerię, która po obsadzeniu lokalnych
wzgórz dostała zadanie ostrzeliwania wycofujących się kolumn
marszowych Rosjan.
Pod
dowództwem Oberstleutnant Felscha 250. i 251. Regiment zajmują wieś
Bacze Mokre.
Tam II. Batalion/250 zostaje wyznaczony na czołowy oddział
natarcia, zaś III. Batalion/250 jako odwód. Tylna straż Rosjan
staje do walki i stawia opór na wzgórzu 136, w odległości 2 km na
wschód od wsi Bacze Mokre,
zmuszając nasze oddziały do ataku. Po przełamaniu oporu, II.
Batalion/250 zajmuje wieś Zbrzeżnica.
Wróg w tym czasie wycofał się za rzekę Jabłonka.
Zatrzymuje
się bardziej na wschód i próbuje się bronić pod wsią
Konopki-Jabłoń.
Oddziały 250. Regimentu uderzają jednak śmiało i przełamują
opór. Podczas tego ataku schwytano 300 jeńców i zdobyto dwa
karabiny maszynowe.
Stary dworek we wsi Poryte-Jabłoń. Sierpień 1915. Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini. |
Spalone maszyny rolnicze i stajnie w posiadłości Poryte Jabłoń. 14 sierpnia 1915. Zdjęcie ze zbiorów prywatnych kolekcjonera, który użyczył mi zdjęcia. |
O
15:00 zostaje zajęta wieś Gardlin.
Tylne straże Rosjan cofają się na całej linii. We wsi Wiśniewo
oddziały 250. Regimentu zatrzymują się. III. Batalion/250 udaje
się na odpoczynek we wsi, a II. Batalion/250 zajmuje pozycje
osłaniające. Dalszy pościg za nieprzyjacielem w tym sektorze
zostaje zatrzymany, ponieważ sąsiednia dywizja, na prawej flance
wstrzymała natarcie.
Następnego
dnia, 13 sierpnia, wznowiono pościg. W długim marszu z Wiśniewa
przez wieś Kulesze Kościelne
dotarto do nowej linii obrony Rosjan na rzece Ślina. W rejonie
działania Dywizji wróg okopał się na linii
Stypułki-Szymany-wzgórze
154 i zmusił Dywizję do przygotowania ataku. III. Batalion 250.
Regimentu atakował po prawej stronie, II. Batalion po lewej i po
krótkim oporze wroga odrzuciły go za rzekę Ślina. Regiment okopał
się jak najbliżej rzeki. Pozycje te stykały się z pozycjami 251.
Regimentu na prawej flance. W nocy wróg poza wysyłaniem patroli nie
próbował atakować, jednak poprzez ostrzał artyleryjski i z
karabinów maszynowych próbował przerwać przygotowania do natarcia
planowanego na następny dzień.
Natarcie
na linii rzeki Ślina.
14
sierpnia przyszedł rozkaz, by nacierać na Rosjan na całej linii.
Wróg zajmował dobrze przygotowane umocnienia za szeroką,
zabagnioną doliną rzeki. Umocnienia te musiała najpierw zniszczyć
artyleria. Niestety, dostępnej artylerii było za mało, brakowało
również dobrych map tego rejonu, tak więc ostrzał baterii haubic
21-cm Mörser był nieskuteczny. Umocnienia wroga po drugiej stronie
rzeki znajdowały się wyżej od pozycji naszych oddziałów, tak
więc Rosjanie mieli pod obserwacją cały rejon pola bitwy, podczas
gdy ich umocnienia były słabo widoczne z dołu. Około południa
dowódca dywizji zdążył się już zorientować, że bez dobrego
przygotowania artyleryjskiego wdarcie się na pozycje wroga skazane
jest na porażkę. Wstrzymano rozkaz natarcia i przełożono je na
następny dzień.
15
sierpnia w końcu dotarła sąsiednia dywizja na lewej flance. O
10:00 rano padł rozkaz natarcia na całej linii. 250. Regiment
skupił się na ataku na wieś Stypułki-Borki.
Nacierał III. Batalion/250 wparty 8. Kompanią/250. Teren ten i
rosyjskie pozycje już we wczesnych godzinach porannych przebadał
dowódca batalionu Hauptmann Frölich wraz z Hauptmannem
Heinecciusem.
Rozpoznanie to utwierdziło tych oficerów w przekonaniu, że bez dostatecznego ostrzału artyleryjskiego, niemożliwe będzie przekroczenie rzeki i wdarcie się na pozycje wroga z powodu licznych pozycji flankujących z karabinami maszynowymi.
Rozpoznanie to utwierdziło tych oficerów w przekonaniu, że bez dostatecznego ostrzału artyleryjskiego, niemożliwe będzie przekroczenie rzeki i wdarcie się na pozycje wroga z powodu licznych pozycji flankujących z karabinami maszynowymi.
Wydarzenia
w ciągu dnia potwierdził tę ocenę. Mimo, że oddziały atakowały
wzorowo i poniesiono spore straty, to tylko w kilku miejscach udało
się zbliżyć do rzeki. Wróg wspierał obronę swojej piechoty
silnym ogniem zaporowym. Dowódca 250. Regimentu postanowił
wstrzymać atak i przełożyć go na następny ranek, na kiedy to
obiecano większe wsparcie artyleryjskie.
Płonąca na horyzoncie wieś Piszczaty-Piotrowięta. Sierpień 1915. Zdjęcie wykonał Oberleutnant rezerwy Grieshaber. |
Jednak
12. Kompania/250 znajdująca się na lewej flance otrzymała rozkaz
przekroczenia rzeki pod osłoną nocy i wdarcia się na pozycje
wroga. Po początkowym zażartym oporze Rosjan, 12. Kompania przebiła
się i sprowadziła jeńców. Z ich zeznań ustalono, że wróg
przygotowuje się do odwrotu. O 2:30 rano nasze patrole ustaliły, że
w całym sektorze Rosjanie wycofują się, a Stypułki-Borki
są już wolne. Udane natarcie Korpusu na prawo od 75. Dywizji
sprawiło, ze wróg nakazał odwrót na całej linii.
Notatki
z kronik 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty
W
dniach 11, 12 i 13 sierpnia przemaszerowano przez lasy Czerwonego
Boru, Modzele,
Mężenin
do wsi Zalesie Łabędzkie.
Regiment był częściowo awangardą, a częściowo kolumną boczną
dywizji. Przeprawa przez Czerwony Bór
była bardzo wyczerpująca, szczególnie dla koni pociągowych.
Po
drodze, III. Batalion/120 w niewielkiej bitwie na rzece Jabłonka
wziął do niewoli 170 jeńców. Rosjanie nie stawiali nigdzie
większego oporu, tylko pod wsią Zalesie
Łabędzkie stanęli do obrony na
ufortyfikowanych pozycjach. Idący wtedy w awangardzie, III.
Batalion/120 szturmował wzgórza 145 i 141 na północny zachód od
wsi Zalesie Łabędzkie
i wziął 300-400 jeńców. II. Batalion/120 zajął krawędź lasu
dalej na południe, naprzeciwko wsi, a I. Batalion/120 pozostał w
rezerwie.
Rzeczka Jabłonka. Sierpień 1915. Zdjęcie wykonał Oberleutnant rezerwy Grieshaber. |
Na lewą
flankę III. Batalionu/120 miał wyjść batalion saskiego regimentu,
ale nie osiągnął on wyznaczonych pozycji na wzgórzach i pozostał
w tyle.
14
sierpnia Rosjanie próbowali odzyskać wzgórza zdobyte przez III.
Batalion/120. Zaatakowali osiem razy. Dowódca 120. Regimentu wysłał
trzy kompanie I. Batalionu/120, aby wsparły III. Batalion/120. Osiem
ataków wroga załamało się w ogniu niemieckich strzelców. Przed
naszym frontem leżały stosy ciał nieprzyjaciela. Rosjanie
wielokrotnie próbowali podejść w zwartych kolumnach. Cztery pułki,
w tym Syberyjskie i Gwardyjski z Warszawy, atakowały jeden po
drugim, ale Wirtemberczycy byli nieugięci.
Batalion
saski na naszej lewej flance, cofnięty bardziej na tyły meldował
do dowództwa brygady o ciężkich walkach. Dowódca brygady, pełny
obaw i niepokoju wysłał zapytanie do sztabu 120. Regimentu, jak
wygląda sytuacja. Oddzwonił dowódca regimentu i powiedział: „Do
tej pory odparliśmy siedem rosyjskich ataków. Rosjanie nie dadzą
rady wyprowadzić kolejnych siedmiu, a 120. odeprze te nadchodzące.”
Straty
120. Regimentu wyniosły w sumie trzech oficerów i 160 żołnierzy.
Straty Rosjan, w tym jeńcy, stanowiły dobre 50 procent ich sił.
Jeńcy donosili, że mogło zginąć nawet ponad 4000 żołnierzy
rosyjskich i bito żołnierzy, by zmusić ich do samobójczych
ataków.
15
sierpnia 1915 oczekiwano na przybycie posiłków w celu wzmocnienia
natarcia, jednak w nocy 15 sierpnia, Rosjanie się wycofali. 16
sierpnia 120. Regiment dociera do Kobylina.
Od
czasu, gdy 120. Regiment przerzucono do Rosji [z frontu zachodniego]
straty wynosiły: zginęło pięciu oficerów i 154 żołnierzy,
trzynastu oficerów i 525 żołnierzy zostało rannych. Zaginionych:
72 żołnierzy, w większości 7 sierpnia, w nocnej bitwie o Łysą
Górę.
Od 16
do 22 sierpnia 1915
Rano,
16 sierpnia sztab regimentu wyjechał w rejon Kobylina
z kilkoma posłańcami i rowerzystami. Chodziło o to, aby dowiedzieć
się jak najwięcej o terenie na rosyjskim kierunku odwrotu. W tym
celu konieczne było, aby sztab dotarł do wzgórz nawet poza
Kobylinem.
Kobiety ze wsi modlą się pod kaplicą w Kobylinie. Sierpień 1915. |
Oficerowie
sztabu nie byli pewni, czy droga prowadzi na wzgórza wsi Kobylin,
ponieważ rosyjskie mapy są niedokładne. Wokół stali księża
katoliccy, tylko że nie rozumieli niemieckiego, a sztabowcy
regimentu nie rozumieli polskiego. Wtedy Oberstleutnant Fromm wpadł
na pomysł, żeby pomóc sobie łaciną. Ordonnanzoffizier Leutnant
Karl Pressel, który jest pastorem w swoim zawodzie cywilnym,
zapytał: Ubi est via in montes? Gdzie jest droga w góry?
Śmiejąc się, katoliccy księża udzielili swojemu protestanckiemu koledze odpowiedzi na temat tej i innych informacji. Trzeba wiedzieć, w jaki sposób znaleźć odpowiedzi.
W
Kobylinie
dowódca dywizji Generalleutnant von Gersdorff wyraził dowódcy
regimentu uznanie za walki w Zalesiu
Łabędzkim i na jego prośbę obiecał,
że Regiment będzie oszczędzany w walkach w ciągu następnych dni.
I tak się stało. Kolejne dni było spokojnym okresem dla całej
dywizji.
Notatki
z kronik 107. Regimentu Piechoty
11
sierpnia 1915. W nocy 107. Regiment Piechoty przekroczył lasy
Czerwonego Boru
i o 6:30 zatrzymał się na odpoczynek we wsi Bacze
Mokre.
Kiedy
o godzinie 8:10 Regiment ruszył w dalszy marsz, od strony wsi
Modzele-Wypychy
na kierunku wschodnim i południowo-wschodnim słychać było wyraźne
odgłosy walk. W tym samym czasie nadszedł rozkaz dowództwa
dywizji, by Regiment dotarł do skrzyżowania linii kolejowej z
szosą, 2 km na zachód od wsi Modzele-Wypychy.
Artyleria przydzielona do 107. Regimentu na czas przemarszu przez
Czerwony Bór,
pod osłoną 5. Kompanii/107 przemieściła się do wsi Polki-Teklin
i zaczęła ostrzeliwać rosyjskie dywizje znajdujące się nad
bagnistą równiną rzeki Jabłonka.
Najwyraźniej przeciwnik zamierzał się bronić na linii rzeki. O 15:00 Regiment został przeniesiony do wsi Modzele-Skudosze, zaś połowa 116. Kompani Pionierów podlegająca do tej pory regimentowi została oddana 106. Regimentowi Piechoty. II. Batalion/107 rozpoznał w rejonie wsi Polki-Teklin możliwości przejścia przez dolinę Jabłonki i przygotował materiały przeprawowe. Reszta Regimentu stanęła obozem w lesie na południe od wsi Modzele-Skudosze.
O godzinie
21:00 dotarło przysłanych przez ojczyznę kilku oficerów, 28
podoficerów i 547 rekrutów, którzy natychmiast zostali rozdzieleni
między kompanie.
12
sierpnia 1915, o 8:30 rano, gdy tylko zniknęła poranna mgła,
rozpoczęła się nawała artyleryjska. Bataliony były już gotowe
do ataku. O 10:00 padł rozkaz ataku przez Konopki-Koziki
[obecnie Konopki-Jałbrzyków Stok]
na Podłatki-Leśniewo
[obecnie Podłatki-Duże].
Podczas, gdy III. Batalion/107 pozostawiono jako rezerwę dywizji,
II. Batalion/107 z dwoma plutonami karabinów maszynowych z ogromnym
trudem przekroczył szeroki na ponad 2 km bagienny obszar rzeki
Jabłonka.
W
czasie długiej przeprawy ze strony wroga padło tylko kilka
strzałów. O godzinie 13:00, II. Batalion/107 szturmował dobrze
rozbudowane, ale słabo obsadzone pozycje wroga znajdujące się na
zachodnim skraju i na obu krańcach wsi Konopki-Podłatki
i szybko przebił się do lasów na południe i północny wschód od
wsi. Na wschodnich obrzeżach lasu kompanie dostały się pod spory
ogień rosyjskiej piechoty, a nieco później również pod ciężki
ogień artyleryjski z kierunku wsi Podłatki-Leśniewo.
Mimo wrogiego ostrzału i po niczym nie osłoniętym ściernisku atak
był kontynuowany. Kilkuset Rosjan, którzy uciekli na południe,
wpadło w ręce oddziałów 251. Rezerwowego Regimentu Piechoty (75.
Rez .Dywizja), które nadciągały na prawej flance.
Konie
ani pojazdy regimentu, ani też artyleria nie były w stanie nadążać
za szybko posuwającą się do przodu piechotą, ponieważ jedyne
możliwe przejście przez nizinę rzeki Jabłonka mieli mostem
znajdującym się w ciągu drogi ze wsi Modzele-Wypychy,
a który najpierw trzeba było odbudować. W końcu, o 15:30 do wsi
Konopki
[Konopki-Jałbrzyków Stok]
dotarła bateria artylerii polowej. O godzinie 16:00 II. Batalion/107
szturmował mimo silnego oporu wroga wieś Podłatki
i wziął kilku jeńców. Po zaciętej walce o wieś osiągnięto jej
wschodnią krawędź, skąd uciekający na wschód nieprzyjaciel
został wzięty pod skuteczny ogień pościgowy. Część 5. i 7
Kompanii pod dowództwem Leutnanta Otto przeniosła się do osady
Małe
[Podłatki-Małe].
Zadanie
wyznaczone na ten dzień zostało zrealizowane. II. Batalion/107
przeniósł się na placówki we wsi Podłatki-Leśniewo
i na wschód od wsi, na prawo znajdowały się oddziały 75.
Rezerwowej Dywizji, a na lewo 106. Regiment Piechoty. I. Batalion/107
oraz Kompania Karabinów Maszynowych stanęły obozem w lesie
znajdującym się 1 km na północny-wschód od wsi Konopki,
a III. Batalion/107, który wrócił pod rozkazy regimentu stanął
przy drodze prowadzącej ze wsi na zachód.
13 sierpnia
1915. Noc minęła spokojnie.
Zgodnie
z rozkazem dowódcy dywizji, brygada miała wznowić atak o 9:00 rano
na osi Zanie-Gosie
wschodni kraniec Sokola-Łąka.
[Gosie Małe
- Gosie Duże]
W
momencie, gdy regiment znajdujący się na pozycjach wyjściowych na
południowy wschód od wsi Zanie
Leśniewo był już gotowy do natarcia,
patrol ułanów przyniósł wiadomość, że Rosjanie wycofali się z
punktów 148-147 na linii kolejowej. Podczas gdy III. Batalion/107
posuwał się naprzód szerokim frontem w kierunku linii kolejowej i
przeciął ją w miejscu przejazdu kolejowego na drodze
Zambrów-Mężenin,
107. Regiment (bez III. Batalionu/107) formował się w kolumnach
marszowych na drodze przy zachodnim skraju wsi Zanie
Leśnica [Gosie
Małe].
O
godzinie 8:15, 58. Dywizja rozpoczęła swój marsz wzdłuż szosy.
O
godzinie 9:25, 107. Regiment oraz I. Dywizjon 116. Regimentu
Artylerii Polowej i 116. Półkompania Pionierów tworzące wspólnie
prawą kolumnę dywizji, dotarły do drogi prowadzącej na wschód ze
wsi Kossaki
[Kossaki Borowe].
Tu
kolumna marszowa została zatrzymana do godziny 10.00 z powodu
zamieszania i opóźnienia w głównej kolumnie marszowej dywizji. Po
wznowieniu marszu, przez Dębniki
dotarto do wsi Szlasy.
Tuż po przejściu przez wieś Dębniki
słychać było odgłosy bitwy na kierunku na wschód od wsi Mężenin.
Najwyraźniej czołowe oddziały dywizji napotkały wroga.
O
godz. 12:00, gdy oddziały III. Batalionu/107 idącego w awangardzie
wyszły z lasu znajdującego się 1 km na wschód od wsi
Modzele-Górki,
zostały ostrzelane ze wzgórz na południowy-zachód od wsi Szlasy
[Szlasy-Łopienite].
Po krótkiej walce oddziały zdobyły wieś. Wróg wycofał się do
wsi Mieszki
[Szlasy-Mieszki].
O godzinie 13:00 do wsi Szlasy
dotarły prawie wszystkie oddziały kolumny marszowej. Na prawo od
III. Batalionu/107 rozmieszczono I. Batalion/107, zaś I.
Dywizjon/116 zajął pozycje niedaleko na zachód od wsi Szlasy,
podczas gdy II. Batalion/107 oraz Kompania Karabinów Maszynowych/107
pozostały do dyspozycji dowódcy regimentu przy południowo-zachodnim
podejściu do wsi Szlasy.
O godzinie 13:30 III. Batalion/107 zdobył Mieszki
i w marszu zaatakował trzema kompaniami silnie obsadzoną linię
obrony na wzgórzach pod wsią Czochanie-Góra.
Przy
dużym wsparciu artylerii, nie czekając na pomoc I. Batalionu/107,
wyparto wroga również tutaj. W międzyczasie 7. Kompania (Leutnant
Freiherr von Harsdorf) została wysłana do obsadzenia placówki we
wsi Dobrochy,
w celu ochrony poważnie zagrożonej lewej flanki III. Batalionu/107.
Widać było wyraźnie, że skraj lasu na północny-wschód od wsi
Dobrochy
był zajęty przez wroga. O godzinie 14:00 rozpętała się potężna
burza z piorunami, która uniemożliwiła kontynuację walk. Ponieważ
nie było żadnych wieści z głównej kolumny dywizji, a żołnierze
nie mieli co jeść, o godzinie 14:30 dowódca regimentu zarządził
1,5-godzinny odpoczynek. III. Batalion/107 odpoczywał pod wsią
Czochanie-Góra,
I. Batalion/107 na południowy wschód od wsi Świątki-Wiercice,
a II. Batalion/107, Sztab Regimentu oraz Kompania Karabinów
Maszynowych pod wsią Mieszki.
Artylerię
rozstawiono na dogodniejszych pozycjach do ostrzału. Jedną baterię
podciągnięto na zachód od wsi Czochanie-Góra.
Po wydaniu rozkazu odpoczynku przyszły pierwsze wiadomości o
miejscu pobytu głównej kolumny dywizji. Dotarła ona tylko do
Mężenina,
gdzie napotkano inne oddziały niemieckiej armii. Kolumna zamierzała
skręcić i zająć pozycje obok kolumny Bodenhausena (dowódca 107.
Regimentu Piechoty), przechodząc przez Szlasy
w kierunku wsi Zambrzyce-Plewki.
O godzinie 17:00 regiment wznowił marsz tym razem w dwóch
kolumnach. I. i II. Batalion/107 oraz dwie baterie 116. Regimentu
Artylerii Polowej miały dotrzeć przez Wnory-Kużele
i Wnory-Wandy
do wsi Stare Garbowo,
a III. Batalion/107 z 7. Kompanią/107 i jedną Baterią/116 miał
dotrzeć do wsi Wnory-Wandy.
Styczność z wrogiem została zerwana. Od 75. Rezerwowej Dywizji
dochodziły wiadomości, że ich lewe skrzydło o godzinie 14:00 było
w rejonie stacji kolejowej Wnory.
Zambrzyce-Plewki (gm. Rutki) sztab 58. Dywizji Piechoty sierpień 1915 r. Zdjęcie ze strony: wysokie-mazowieckie.blogspot.com |
Gdy o
godzinie 18:15 oddziały I. Batalionu/107 dotarły do wsi Stare
Wnory, a III. Batalion/107 opuścił
las na południowy wschód od wsi Czochanie-Góra,
nagle oba bataliony dostały się pod słaby ogień piechoty ze wsi
Wnory-Wandy
oraz spory ostrzał szrapneli ze wsi Stare
Garbowo.
Oba
bataliony dostały rozkaz ataku. Artyleria wsparła akcję ostrzałem
z baterii stojącej w lesie na południowy-wschód od wsi
Czochanie-Góra
oraz z dwóch baterii z pozycji na północ od wsi Wnory-Kużele.
II. Batalion/107 (bez 7. Kompanii) i Kompania Karabinów Maszynowych
pozostawały na pozycjach osłonowych na południe od wsi
Wnory-Kużele.
Po lekkiej walce oba atakujące bataliony przekroczyły o godzinie
19:00 koryto potoku na wschód od wsi Wnory-Wandy
[prawdopodobnie chodzi tu o dopływ rzeki Rokietnica] i zatrzymały
na skarpie po drugiej stronie, wypierając stamtąd Rosjan. Po
zapadnięciu zmroku, dalsze natarcie nie było możliwe.
14
sierpnia 1915. Podczas nocnych akcji patrolowych dochodziło do
częstych strzelanin, zdobyto jednak liczne ważne informacje. Patrol
2. Kompanii, którą dowodził Gefreiter Zschocher dotarł aż na
wschodni brzeg rzeki Ślina. Poza tym, na południowy wschód od wsi
Stare Garbowo
zaatakował i rozbił pięcioosobowy posterunek świeżej rosyjskiej
dywizji, która przybyła w ten rejon ledwo dzień wcześniej.
Odkryto, że na wschodnim brzegu rzeki Ślina zostały wykopane
rozległe okopy rozciągające się na południe od wsi
Franki-Piaski.
A poza tym, na zachodnim brzegu rzeki Ślina, od wsi Stare
Garbowo w kierunku wsi Nowe
Garbowo wciąż znajdowały się spore
siły nieprzyjaciela. Zgodnie z rozkazem od dowódcy dywizji, 107.
Regiment miał się okopać na osiągniętych pozycjach i utrzymywać
je.
Na
prawej flance we wsi Kończany
[Piszczaty-Kończany]
nawiązano styczność z oddziałami 250. Rezerwowego Regimentu
Piechoty. Na lewej flance, między 107. Regimentem a 120. Rezerwowym
Regimentem Piechoty znajdującym się na północ od lasu pod wsią
Nowe Garbowo,
była duża, nieobsadzona luka. Po południu, na cały sektor 58.
Dywizji spadł bardzo silny ostrzał wrogiej artylerii. Po nim, na
pozycje 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty Rosjanie wyprowadzili
kilka zmasowanych ataków piechoty, ale wszystkie zostały odparte. W
międzyczasie dowódca brygady wydał rozkaz, by 107. Regiment
wydłużył swoją linię obrony o 1,5 km na północ do wsi Nowe
Garbowo w celu zlikwidowania luki.
W
efekcie, I. Batalion/107 przejął dotychczasową poprzednią pozycję
regimentu, a III. Batalion/107 z dwoma plutonami karabinów
maszynowych przesunął się odpowiednio na północ, równolegle do
rosyjskich pozycji biegnących na północny-zachód od wsi Stare
Garbowo, wzgórze 141 i wieś Nowe
Garbowo. Na próżno próbowano
nawiązać kontakt z oddziałami I. Batalionu/106, który miał
obsadzić resztę luki. Wciąż istniała około 1800-metrowa
nieobsadzona luka. Tak więc w nocy, lewa flanka regimentu dla
bezpieczeństwa była mocno zawinięta do tyłu przed wsią Nowe
Garbowo, regiment od tyłu w tym
rejonie były ochraniany tylko przez kompanię rezerwową. II.
Batalion/107 w nocy pozostawał w gotowości w lesie na wschód od
wsi Czochanie-Góra.
15
sierpnia 1915. W nocy Rosjanie ponownie zaatakowali 120. Rezerwowy
Regiment i zostali odparci. Po ataku wycofali się nieco przed lewym
sektorem 58. Dywizji, tak że oddziały na lewym skrzydle dywizji bez
walki zajęły wzgórze 145 znajdujące się na północny-zachód od
wsi Nowe Garbowo.
Jednak przed sektorem 107. Regimentu wróg utrzymywał swoje pozycje.
Z
rozpoznania wynikało, że najsłabsze siły Rosjanie mają we wsi
Nowe Garbowo.
Ponieważ dywizja przywiązywała dużą wagę do zajęcia tej wsi,
III. Batalion/107 otrzymał rozkaz, aby po południu zaatakować
miejscowość. W tym celu III. Batalion/107 wzmocniono 6. i 8.
Kompanią/107. O godzinie 15:15, po krótkim przygotowaniu
artyleryjskim, 12. Kompania/107 pod dowództwem Leutnanta Kunze
zaatakowała płonącą wioskę. O godzinie 16:45, po zaciętych
walkach kompania weszła w posiadanie Nowego
Garbowa i okopała się na wschodnim
skraju wsi. W trakcie ataku trwała wściekła wymiana ognia na
pozostałych odcinkach frontu, która wygasła nieco później, gdy o
godzinie 18:00 zaczął padać silny deszcz. W miarę zapadania
zmroku, 12. Kompania/107, wzmocniona przez 6. Kompanię/107 i dwa
karabiny maszynowe, zepchnęła Rosjan nieco dalej na wschód od
skraju wsi i okopała się, a 8. Kompania/107 zajęła jej
wcześniejsze pozycje na wschodnim skraju wsi. Mimo, że
nieprzyjaciel utrzymywał w nocy pozycje 107. Regimentu pod ostrzałem
piechoty i artylerii, to ogniste łuny z płonących wiosek po
drugiej stronie rzeki Ślina oznaczały, że Rosjanie przygotowują
się do odwrotu.
16
sierpnia 1915. O 3:00 w nocy, patrole wysyłane przez oba batalionu
znajdujące się na linii frontu zameldowały, że wróg opuścił
swoje pozycje na zachód od potoku. Wszystkie jednostki regimentu
przygotowywały się do pościgu, a wzdłuż rzeki Ślina wysłano
silne patrole. O 5:00 rano, kiedy nadeszły meldunki, że wschodni
brzeg jest czysty, I. Batalion/107 otrzymał rozkaz, aby całą
dostępną siłą roboczą odbudować most we wsi Stare
Garbowo. O godzinie 8:00 rano wydano
rozkaz pościgu. Początkowo jednak zakazano przekraczania łańcucha
wzgórz na wschód od Śliny, ponieważ bataliony były zbyt daleko
od siebie i nie wszystkie z nich ruszyły równocześnie.
Dopiero
o godzinie 11:30 wszystkie oddziały osiągnęły wyznaczone cele. I.
Batalion/107 osiągnął linię 139-140 na wschód od wsi Makowo,
a jego patrole dotarły aż do szosy Sokoły-Tykocin.
II. Batalion/107 i Kompania Karabinów Maszynowych/107 zatrzymały
się na południowym skraju wsi Makowo,
III. Batalion/107 na zachodnim skraju. Wszystkie jednostki na tych
pozycjach zaopatrzono w racje żywnościowe. Z rozkazu dowódcy
brygady, który nadszedł o 14:30 wynikało, że Korpus Seydewitz
skręca na północny wschód, aby zająć rejon od rzeki Narew koło
majątku Kurowo
do mostu na rzece Ślina koło wsi Zawady
i odciąć zgrupowanie wroga na przyczółku Tykocin.
Notatki
z kronik 116. Regimentu Artylerii Polowej
11
sierpnia 1915. W kilku kolumnach marszowych 58. Dywizja przebyła
Czerwony Bór,
i dalej przez wieś Bacze
dotarła do wsi Wygoda.
Marsz przez wspaniały świerkowy las Czerwonego
Boru był piękny widokowo, ale
głębokie piaszczyste trakty leśne były bardzo wyczerpujące. We
wsi Wygoda,
większej miejscowości z rosyjskim szpitalem epidemicznym i
niekończącymi się cmentarzami z osobliwymi drewnianymi krzyżami,
oddziały idące w awangardzie natknęły się wroga.
Wygoda, cmentarz wojenny. |
Wygoda, cmentarz wojenny. |
Rosjanie
ostrzeliwali się tu bardziej niż zwykle artylerią ciężkiego
kalibru. Dlatego cała nasza artyleria polowa i piesza zostały
natychmiast użyte do walk, a pozycje nieprzyjaciela zostały
ostrzelane. Następnego dnia nasza piechota przełamała opór wroga
i natychmiast ruszyła dalej, jednak zatrzymała ich rzeka Jabłonka.
Jedyny na szosie most nad Jabłonką został zniszczony przez
rosyjską artylerię i musiał być najpierw naprawiony.
Oddziały
ze 106. Regimentu Piechoty zbudowały prowizoryczny mostek, przez
który przeprawiła się 6. Bateria. Jeszcze po naszej stronie rzeki,
II. Dywizjon, którym dowodzi Hauptmann Eisenlohr, odegrał bardzo
dużą rolę w zdobyciu wzgórza 134 pod Wypychami
[Modzele-Wypychy].
Kiedy wróg wieczorem wycofał się z pola bitwy, wszystkie oddziały
rozłożyły się obozem na aktualnie zajmowanych pozycjach, a
muzykanci w jednostkach rozpoczęli swoje koncerty! Sytuacja nie do
wyobrażenia na Froncie Zachodnim!
13
sierpnia znowu ruszamy dalej, tym razem głównie po szerokiej,
dobrze utwardzonej drodze - od czasu kiedy trafiliśmy na front
wschodni tak dobrą drogę widzimy dopiero drugi raz. Za pierwszym
razem mieliśmy z taką do czynienie bardzo krótko, pod
Drogoszewem.
Dywizjony
maszerowały kolumnami - wzorcowymi jak na manewrach. II. Dywizjon
poruszał się w awangardzie głównej kolumny, podczas gdy I.
Dywizjon był w kolumnie osłaniającej. Droga zaprowadziła nas
przez Mężenin
- Szlasy
do wsi Plewki
[Zambrzyce-Plewki].
Tam, nagle natknęliśmy się na wroga. Sztab 58. Dywizji i dowódca
artylerii przemieszczali się beztrosko z czołowymi oddziałami, nie
tak jakby szli do walki, ale jak na inspekcję i oficerowie byli
bardzo zdziwieni, że nagle zostali ostrzelani.
Nieprzyjaciel
zgromadził tu sporo artylerii. Odpowiedzieliśmy im taką samą
siłą. Nasi dzielni piechurzy ze 120. Regimentu energicznie
zaatakowali Rosjan i zdobyli ich okopy. Następnego dnia wyprowadzono
kolejne ataki na Rosjan, z których część się powiodła, ale wróg
miał wciąż spore rezerwy na dalszych pozycjach. Z ambicji zdobycia
jak największej liczby jeńców nasza piechota nie strzelała do
uciekających pojedynczo Rosjan, ale starała się przekonać
uciekających, by wrócili, krzycząc i machając do nich.
Nagle,
z lasu znajdującego się po prawej stronie wyłonił się jeździec,
a za nim pojawiła się rosyjska piechota w sile mniej więcej
kompanii. Jeździec wskazał nasze pozycie piechurom, a ci zatrzymali
się, zajęli opuszczone okopy i rozpoczęli ostro ostrzeliwać
naszych piechurów, którzy wciąż machali do uciekających,
próbując ich zatrzymać. 6. Bateria natychmiast skierowała w ten
rejon niektóre działony, by ostrzelać nowego przeciwnika. Kiedy
dym po ostrzale artyleryjskim trochę się rozrzedził, zauważono,
że Rosjanie stoją na skraju okopu z podniesionymi rękami.
W tym
samym momencie na Rosjan spadła salwa wystrzelona przez baterię
haubic, która też zauważyła nadejście nowego oddziału wroga.
Wtedy już żaden Rosjanin nie uciekał na tyły, ale biegł do
naszych okopów z podniesionymi rękami i machając białymi
płótnami.
Wróg
przeprowadzał ciągłe, silne kontrataki na pozycje, które zostały
im rano odebrane. Jednak wszystkie ataki, niezależnie od tego, jak
wściekle były przeprowadzane, nie powiodły się. Wróg liczył na
nadejście posiłków, ale te według zeznań jeńców nie
nadciągnęły, tak więc trzeciego dnia wróg był zmuszony opuścić
linie obrony.
W
pościgu za Rosjanami dotarliśmy do wsi Kobylin.
To wieś będąca siedzibą parafii, z bardzo pięknym kościołem
zbudowanym z czerwonej cegły i piaskowców, który równie dobrze
mógł stanąć w niemieckiej wiosce, ale niestety był też typowo
po rosyjsku brudny. Kościół zajął sztab dywizji. Oddziały 58.
Dywizji skręciły w lewo w kierunku Tykocina,
aby zablokować nadchodzące stamtąd ataki wroga. Artyleria
pozostawała w ścisłym kontakcie z piechotą, która poruszała się
w kierunku Jeżewo-Zawady.
Przed Jeżewem
baterie mijały zaskoczonego strażnika, który widząc przechodzące
oddziały, nic nie mógł zrobić, choć miał bronić przejścia na
drodze.
Poprzednie części cyklu, zapraszam pod linki:
Mała Wojna, część 1: Łyse, Myszyniec 1915
Mała Wojna, część 1: Łyse, Myszyniec 1915
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz