poniedziałek, 6 stycznia 2020

Mała wojna, część 7: Krwawy cień znad Gorlic


Notatki z kronik 251. Rezerwowego Regimentu Piechoty.

Jeszcze nocą z 27 na 28 marca Rosjanie próbowali zaatakować koło drogi Serafin-Łyse, ale zostali odparci.
Później nadeszły już spokojne dni na froncie.
Ten czas wykorzystano na odbudowę Regimentu po ostatnich walkach. Stanowiska dowódcze obsadzono na nowo, pojawili się nowi oficerowie. Major Freiherr von Nauendorf został mianowany dowódcą II. Batalionu.
W dniu 30 marca 1915 Ersatz-Bataillon Jena przyprowadził uzupełnienia dla naszego Regimentu: 497 podoficerów i żołnierzy.
Leutnant Jenetzky, został nowym dowódcą 2. Kompanii, którą odbudowano od zera z żołnierzy z ostatniej dostawy od Jeny (po ostatnich marcowych walkach o wzgórze 131, resztki 2. wykrwawionej Kompanii wcielono do innej Kompanii I. Batalionu).
W dniu 6 kwietnia przybyły kolejne uzupełnienia w postaci 787 podoficerów i żołnierzy. Regiment odzyskał kły.
Nadeszła wiosna, pogoda stała się ciepła i rozwinęło się szczęśliwe życie obozowe. Wróg zachowywał się spokojnie.
Rozkazem dywizji z dnia 15 kwietnia na nowo rozdysponowano sektory, precyzyjnie rozgraniczono relacje dowodzenia. 249. Regiment stał się główną rezerwą dywizji, a jeden z jego Batalionów zakwaterowano we wsi Łyse. W rejony tyłowe frontu sprowadzono jednostki Landszturmu, by pełniły funkcje bezpieczeństwa i policyjne oraz utworzyły administrację lokalną (Ortskommandanturen). Lokalna społeczność została zatrudniona do uprawy pól. Wprowadzono przepisy dotyczące komunikacji wewnętrznej mieszkańców i obowiązku paszportowego. Istniejące zapasy żywności zostały skonfiskowane lub zakupione na racje dla wojska.

Dęby gmina Łyse 1915 rok Odwiedziny Ekscelencji von Seydewitz'a we wsi Dęby.
Pod kasynem miejscowej jednostki 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty zgromadzili się mieszkańcy wsi Dęby
w pięknych odświętnych strojach.


W dniu 20 kwietnia Hauptmann Hofmann z 249. Regimentu przybył do naszego regimentu i przejął dowodzenie I. Batalionu 251. Regimentu.
A poza tym wszystkimi, czas mijał bez szczególnych wydarzeń. Rosjanie pilnie rozbudowywali swoje pozycje, tak samo jak my. Stopniowo przybywało więcej materiałów budowlanych na umocnienia. Połączenie z ojczyzną stało się wygodniejsze. Z Johannisburga (Pisz) zbudowano linię kolei polowej, która ostatecznie prowadziła do wsi Wejdo.

Transport koleją polową zaopatrzenia z Johannisburga (Pisz) do magazynów 75. Dywizji we wsi Wejdo.
Zdjęcie wykonał Intendantur-Rat Dr Jelin. Maj 1915


Na zdjęciu ewakuacja rannych. Zdjęcie wykonano we wsi Zalas w maju 1915 roku. Zdjęcie wykonał: młodszy lekarz, doktor Keller.


Rosyjska artyleria od czasu do czasu ostrzeliwała nasze pozycje i wieś Łyse. Ale nie było żadnych szkód. Również aktywność naszej artylerii była niska. Kompanie, które nie miały służby ćwiczyły.
Tak mijały dni do 27 kwietnia.
W międzyczasie służby wywiadowcze ustaliły, że Rosjanie zaczęli zabierać jednostki z naszego frontu. 27 kwietnia wydano tajny rozkaz, że mieszany korpus pod dowództwem generała Kawalerii Grafa zu Zohna, składający się z 75. Rezerwowej Dywizji Rezerwy i 10. Dywizji Landwehry, musi natychmiast zaatakować, aby związać siły rosyjskie i zapobiec ich odchodzeniu.

Miotacz min na stanowiskach pod wsią Łyse. Maj 1915. Zdjęcie wykonał Leutnant Paulus


28 kwietnia 1915 – Atak
Od północy miała uderzać Landwehra, zaś 251. Regiment pod Serafinem. III. Batalion/251 na prawym skrzydle miał zdobyć rosyjskie okopy i skręcić w lesie na Serafin.
I. Batalion miał ruszyć 400 m dalej od III. Batalionu, gdy ten wypełni zadanie i da znak flagą z czarnym krzyżem.
Po wcześniejszym przygotowaniu artyleryjskim, III. Batalion 251. Regimentu ruszył do ataku o godzinie 5:00 rano i bez większych strat dotarł na krawędź lasu. Lecz 300-400 m dalej dotarł on do pozycji rosyjskich w głębi lasu, które nie zostały prawie zbombardowane przez artylerię i były nienaruszone.
12. Kompania została wykorzystana od razu do ataku na te nienaruszone okopy, ale nic nie zdziałała. Podobnie jak 9. Kompania, która spróbowała po prawej stronie. W rejon walk ściągnięto rezerwy w postaci oddziałów 2. Regimentu Grenadierów.
O godzinie 6:12, po podaniu uzgodnionego znaku flagą przez III. Batalion, do natarcia ruszyły Kompanie I. Batalionu 251. Regimentu. Gdy przeszli przez cztery linie naszych zapór z drutu kolczastego, Rosjanie odpowiedzieli najpierw dobrze wcelowanym ogniem artyleryjskim, a później również ogniem piechoty.
"Obszar ten został dokładnie rozpoznany poprzedniej nocy i opisany jako niedostępny. Więc przebrnięcie przez bagna zajęło im wiele godzin. Nie mieli możliwości odpowiedzenia na ogień wroga. Od kępy trawy do kępy trawy, przemieszczali się z wysiłkiem, czasami podpierali się ułożonym płasko karabinem, aby nie zatonąć. Wysiłek był tak wielki, że pierwsi żołnierze, którzy dotarli prawie na drugi koniec bagna utonęli z wyczerpania. Gdyby Rosjanie ruszyli do przodu - pisze jeden z uczestników - mogli nas powybijać jak foki.”
Na miejscu Offiziersstellvertreter Müller z 3. Kompanii/251 stale informował dowództwo batalionu o sytuacji przez przeciągniętą linię telefoniczną, aż do momentu kiedy trafił go odłamek. Po nim zadanie to przejął muszkieter Apel.
Około południa, kiedy zebrało się wystarczająco dużo ludzi, część 2.Kompanii/251 pod dowództwem Leutnanta Jenetzky'ego wdarła się do rosyjskich okopów, wzięli 30, a później 60 jeńców. W akcji tej wyróżnili się Offiziersstellvertreter Diehl i Unteroffizier Thost. 1.Kompania/251 natrafiła na zupełnie nienaruszone przez ostrzał artyleryjski okopy Rosjan, z których wróg ostrzeliwał z flanki, a nawet w plecy 2.Kompanię/251. Prawe skrzydło batalionu próbowało się utrzymać na zdobytych pozycjach. Rosjanie byli jednak twardym przeciwnikiem, dobrze strzelali i mieli profesjonalnych dowódców. Odbijali okopy przemieszczając się ukrytymi rowami łącznikowymi i unikali w ten sposób strat.
W tym czasie jako wsparcie dotarły 8. i 6.Kompania/251. i zostały pchnięte do 3.Kompanii/251. Przerwy między oddziałami zostały wypełnione i w ten sposób powstała ciągła linia obrony.
Również III. Batalion/251 uznał, że zdobycie umocnień rosyjskich w głębi lasu jest na razie niemożliwe i zaczął się umacniać na zdobytych stanowiskach. Od 15:30 Rosjanie rozpoczęli energiczne kontrataki, tak że Batalion został wyparty na skraj lasu i o 17:20 wycofał się w kierunku wzgórza 131, szczególnie że oddziały 250. Regimentu też wycofywały się na wzgórze.
I. Batalion/251 jednak umacniał się na swoich pozycjach, wykorzystując „pożyczone” od Rosjan kozły hiszpańskie oraz worki na piasek dostarczone przez 5. Kompanię.
Późnym popołudniem Rosjanie wyprowadzili dobrze skoordynowany kontratak. Wspierała ich bezpośrednim ogniem pobliska bateria dział.
O 23:30 przybył rozkaz dywizji, by opuścić te stanowiska. Batalion wycofywał się małymi oddziałami. 3. Kompania/251 jako tylna straż odeszła ostatnia. O 2:15 rano zadanie zostało wykonane.
„Odwrót 251. Regimentu został przeprowadzony skrycie, tak że rosyjska artyleria i piechota trzymała nasze dawne pozycje pod ostrzałem jeszcze w dniu 29 kwietnia.” (Raport bojowy: Hauptmann Hofmann).
Cel ataku został osiągnięty. Rosjanin zostali zmuszeni do utrzymania wszystkich swoich jednostek na tym froncie, zaprzestano je wycofywać na front Gorlicki.
Jednak był to ciężki wysiłek dla Regimentu. Sam tylko I. Batalion/251 stracił ponad 200 ludzi. Na wielkie uznanie zasługiwało przebrnięcie tego Batalionu przez niedostępne bagna, szczególnie że większość żołnierzy pochodziła ze świeżych dostaw z Ersatz-Batalionu. Hauptmann Hofmann otrzymał za tę akcję Krzyż Żelazny I. Klasy.
Niestety, nie udało się odzyskać wszystkich zabitych i rannych. Następnej nocy teren przeszukiwali sanitariusze z psami (Sanitätshunden), aby uratować kogo się tylko da.

Na zdjęciu: Zamaskowana bateria atrap dział na Bagnach Serafin (czerwiec 1915)
Zdjęcie wykonał Leutnant rezerwy Bonne z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.


28 kwietnia 1915 był ostatnim dniem walki w tym rejonie na dłuższy czas.
Po naprawieniu umocnień, nadeszło obustronne wyciszenie walk. Regularnie wymieniano obsadę w okopach i udoskonalano umocnienia.
W dniu 6 maja 1915, I. Batalion/251, który do tej pory odpoczywał i uzupełniał straty we wsi Łyse, przejął obsadę umocnień na wzgórzu 131 od Batalionu z 250. Regimentu.
III. Batalion/251 pozostał w swoim dotychczasowym sektorze, a II. Batalion/251 przemaszerował do wsi Lipniki i stanowił rezerwę Brygady.
24 maja nadszedł zaskakujący rozkaz, że I. Batalion/251 ma być gotowy do wymarszu w nieznanym kierunku. Batalion więc szykował się całą noc. Następnego dnia przyszedł rozkaz wymarszu. Tak jak i w przypadku 250. Regimentu, Batalion ten wysłano do Kurlandii.

„Leśnego Miasto“ zwane "Mahrholzhausen". Dom komendanta regimentu.
Czerwiec 1915. Zdjęcie wykonał: Major von Freydorf


28 maja wieś Łyse została po raz pierwszy poważnie zbombardowana przez rosyjską artylerię ciężką i lekką. Na szczęście ostrzał wsi nie spowodował większych strat dla Regimentu. Postanowiono jednak, że sztab, tabory i inny sprzęt Regimentu musi przenieść się do „Leśnego Miasta“ nazywanego "Mahrholzhausen", gdzie stacjonowano do 13 lipca 1915.
Obóz Mahrholzhausen założył już wczesną wiosną w lesie koło wsi Wejdo aktywny i przedsiębiorczy Hauptmann Mahrholz, ponieważ wieś Łyse leżała w zasięgu ostrzału artylerii wroga i mogła być codziennie ostrzeliwana, ale również dlatego, że coraz większa plaga robactwa (wszy) we wsi stawała się na dłuższą metę nie do zniesienia.
„Leśne miasto” nigdy nie zostało ostrzelane przez rosyjską artylerię.
Życie w okopach strzeleckich oraz w leśnym mieście stawało się coraz bardziej komfortowe. Znaleziono czas, aby upiększyć otoczenie, sadzono rabaty storczyków, arniki oraz inne kwiaty, które rosły obficie na łąkach tego obszaru.
W okopach wroga artyleria od czasu do czasu tylko zakłócała spokój, ale generalnie nie wyrządzała większych szkód. Największa nieprzyjemność stanowili snajperzy, zwłaszcza, gdy mieli świeżą dostawę amunicji lub mieli zły humor. Sporadyczne straty były spowodowane najczęściej własną nieostrożnością.

Notatki z kronik 250. Rezerwowego Regimentu Piechoty.

Do 25 kwietnia Regiment obsadza stanowiska pod wsią Tartak. Działania bojowe stopniowo wygaszają się, a żołnierze czas poświęcają na rozbudowę umocnień. Wzmacniano i rozszerzano zapory. Okopy, które przy wiosennych skokach temperatur zaczęły się rozpływać, wzmacniano szalunkami, budowano schrony i systemy ochrony żołnierzy na poszczególnych odcinkach umocnień.
Na pozycjach pod wsią Tartak żołnierska służba była bardziej wymagająca z powodu aktywności jednostek rosyjskich, których stanowiska były często oddalone tylko o 100 metrów oraz przez teren umożliwiający bardziej skryte podejścia wroga do stanowisk obronnych. Z tego powodu, od czasu do czasu poszczególne bataliony były odsyłane na pozycje pod wsią Lipniki, na stanowisko na wzgórzu 148. Tam teren był łatwiejszy do obrony, a bardziej otwarte tereny przed wzgórzem utrudniały niezauważone podejście wroga.
Pozycje pod wsią Tartak miały szczególne znaczenie, ponieważ zabezpieczały całą dolinę rzeki Szkwa i oskrzydlały pozycje sąsiedniej 37. Dywizji we wsi Klimki. Kluczowe znaczenie tego stanowiska stało się dobrze widoczne w dniu, w którym 37. Dywizja w Klimkach za rzeką została zaatakowana. Wtedy nasze karabiny operujące z flanki dusiły rosyjskie natarcia raz po raz.
Na stanowiskach w Tartaku zainstalowano nową broń wojny pozycyjnej w postaci kilku średnich i ciężkich miotaczy min. Rosjanie nie byli zbyt zadowoleni, gdy pewnego pięknego dnia do ich okopów, które były najbliżej naszych pozycji, wleciało kilkaset kilogramów ładunków wybuchowych.

Ostrzał skutecznie wymiatał wrogów z ich okopów, tak, że nasze karabiny maszynowe znalazły wartościowe cele. Jednak tego samego dnia po południu Rosjanie odwzajemniły nam przysługę rozległą nawałą artyleryjską. Nie udało im się jednak rozbić dobrze okopanych stanowisk miotaczy min.
Stojące jeszcze we wsi zabudowania stopniowo padały ofiarą rosyjskiego bombardowania lub rozbudowy stanowisk. Wieś przecinały okopy, które ułatwiały szybkie i bezpieczne dotarcie do schronów podczas silniejszego ostrzału artyleryjskiego. Para staruszków, którą żartobliwie nazwaliśmy Philemon i Baucis, regularnie przychodziła na nasze stanowiska, aby sprawdzić, czy i co jeszcze pozostało z wioski.
Z przykrością obserwowali, jak stopniowo wszystko przekształcało się w pobojowisko. Ale nie mieli urazy, znosili to z typową dla tego regionu rozwagą. Według nich nie mogli nic zrobić – Bóg tak zdecydował, że jest wojna i w końcu Niemcom nie można było nic zarzucić. Starcy byli również uprzejmie traktowani. Po pewnym czasie jednak Tartak był tak zniszczony, że teren był coraz bardziej odsłonięty i nie można było już pozwolić na wizyty tej pary.

Komentarz:
W mitologii greckiej o Philemonie i Baucis.
Zeus i Hermes przebrani za zwykłych chłopów chodzili po mieście i prosili o nocleg przed zbliżającą się nocą. Wszyscy jednak ich wypędzali.
Philemon i Baucis jako jedyni przyjęli w gościnę Zeusa i Hermesa. Para ubogich wieśniaków przyjęła ich i ugościła skromnym pożywieniem. Kiedy jednak podczas posiłku oboje spostrzegli, że potraw przybywało zamiast ubywać, poznali, że goszczą bogów, a wówczas zamierzali złożyć swą jedyną gęś na ofiarę. Zeus powstrzymał ich przed tym. Następnie Zeus nakazał im opuścić miasto i udać się z Hermesem na pobliską górę i nie wracać, zanim nie dotrą na szczyt. Zeus zatopił niegodziwe miasto, a ich biedną chatę zamienił w przepiękną świątynię. W świątyni tej staruszkowie dożyli sędziwego wieku, a po śmierci zamienili się w dwa złączone konarami drzewa.

Zdjęcie ze wsi Tartak zrobione w marcu 1915 roku
autorstwa Leutnanta rezerwy Bonne z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty


Bataliony odpoczywające w Lipnikach zajmowały się przebudową małych chłopskich chat (Panjehäuser). Rosjanie z nieznanych nam powodów przez dłuższy czas oszczędzili wioskę z jej okazałym kościołem. Jednak duża część wsi spłonęła, a długa ulica ze sterczącymi po spalonych chatach kominami otrzymała zaszczytną nazwę "Siegesallee". Tuż pod kościołem, w plebanii znajdował się sztab Regimentu, który przejęła również administrację wsi, ponieważ we wsi nadal mieszkało sporo mieszkańców. We wsi odbywały się niezbędne i planowe szkolenia żołnierzy. A kapelan dywizji Ziegler nie przegapił okazji, aby odwiedzać "Seine Badener" w okopach na linii frontu.
Nowo mianowany dowódca Brygady, pułkownik Graf Finck von Finckenstein kilkakrotnie odwiedził stanowiska Regimentu.
20 kwietnia 1915 w końcu dotarły do Regimentu uzupełnienia i tegoż dnia jednostka posiadała 59 oficerów i 2204 żołnierzy (ok. 3/4 stanu podstawowego).

Ataki na wieś Dawia.
25 kwietnia nasze pozycje obsadził 249. Regiment. My zaś przejęliśmy pozycje 251. Regimentu na wzgórzu 131, gdzie rozmieszczono III. Batalion. I. i II. Batalion pozostał w Lipnikach jako rezerwa Dywizji. Celem przegrupowania Dywizji było przygotowanie się do natarcia zaplanowanego na 28 kwietnia. 75. Dywizja Rezerwowa i jeszcze dwie dywizje znajdujące się na północ od bagna Serafin miały wykonać wspólną akcję pod dowództwem generała Grafa Dohny. Miano spenetrować i przejąć kontrolę nad dużym kompleksem leśnym między wsiami Serafin, Dawia i Kuzie.
Wrócono więc to starego planu, którego nie udało się zrealizować w marcu siłami tylko jednej 75. Dywizji.
Gdyby atak przebiegał zgodnie z planem, do walk miało się włączyć prawe skrzydło 75. Dywizji, czyli 249. Regiment, który miał zająć nowe stanowiska na linii Szafranki-Plewki-Kuzie.

Pierwszego dnia celem 250. i 251. Regimentu było osiągnięcie linii Dawia-Serafin, której zabroniono im przekraczać. Bateria moździerzy kalibru 21 cm miała oczyścić teren lasu z rosyjskich oddziałów. 251. Regiment nacierał od strony Serafina, III. Batalion z 250. Regimentu miał zaatakować Rosjan obsadzających pozycje naprzeciw wzgórza 131.
II. Batalion miał wspierać III. Batalionu na prawej flance. Podczas, gdy III. Batalion dostał rozkaz ataku zaraz po zakończeniu przygotowania artyleryjskiego, II. Batalion miał przejść przez rozległy teren łąki narażony na ostrzał piechoty od strony wsi Dawia. I. Batalion miał być użyty jako rezerwa Regimentu.
Jako wparcie artyleryjskie nasz Regiment otrzymał baterię haubic 15 cm, baterię haubic polowych, sześć średnich i dwa ciężkie miotacze min (Minenwerfer). Na tyłach 250. i 251. Regimentu jako rezerwa Dywizji znajdował się udostępniony 2. Regiment Grenadierów z Pomorza.

28 kwietnia, o 4:00 rano, zgodnie z rozkazem nasza artyleria otworzyła ogień. Wspólny ostrzał kilku baterii dał oczekiwany efekt. Zaskoczono i zmiażdżono wroga. O 5:30 do ataku ruszył III. Batalion i przy niewielkim oporze Rosjan przejął pierwszą linię ich okopów. II. Batalion ucierpiał mocniej pod ostrzałem z flanki ze wsi Dawia i ich natarcie przebiegało wolniej.
Na krawędzi lasu, 300 m za pierwszą linią obrony znajdowały się główne pozycje Rosjan, które biegły wzdłuż grzbietu wzgórz przeciętego drogą do wsi Kuzie. Pozycje te były silnie umocnione zaporami, rozbudowanymi sieciami okopów i systemem stanowisk karabinów maszynowych.

Umocnienia były ukryte w środku najgęstszego drzewostanu i do tej pory nie zostały odkryte przez zwiadowców, tym samym nie były celem przygotowania artyleryjskiego. Przystąpiono do przygotowań szturmu na te pozycje. Ściągnięto obserwatorów artyleryjskich, przeniesiono miotacze min i zainstalowano w pobliżu, z rezerw uzupełniono straty w szeregach oddziałów szturmowych, a oddziały 2. Regimentu Grenadierów obsadzono na styku między naszymi dwoma regimentami. Nasz III. Batalion, który ze wszystkich oddziałów dotarł najbliżej pozycji wroga, okopywał się w zaciekłym ogniu Rosjan.
O godz. 13.30 miotacze min (Minenwerfer) rozpoczęły ostrzał wrogich okopów. Niestety było ich niewiele i przy małym zapasie amunicji nie osiągnięto znaczących efektów. Artylerii także nie udało się wstrzelić w cele w gęstym lesie. Pociski artyleryjskie rozrywały się przed pozycjami i w koronach drzew. W pewnym momencie nie wiedzieliśmy co się dzieje w rejonie działania 251. Regimentu. Na ile pozwalały obserwacje, mieliśmy wrażenie że na prawym skrzydle tegoż regimentu szeregi co chwilę były rozrywane i cofały się pod naporem silnych rosyjskich kontrataków, tak że oddziały 2. Regimentu Piechoty musiały obsadzać nowe pozycje, by zamknąć powstającą lukę.
Późnym popołudniem sytuacja na polu bitwy była następująca: wróg wyraźnie otrzymał znaczne posiłki. Ich ogień artyleryjski był coraz mocniejszy. Nasze straty rosły. Liczba miotaczy min była zbyt mała by rozbić przeszkody i przygotować pole do udanego ataku oddziałów szturmowych. Pomysł, aby pozostać w nocy na osiągniętych pozycjach z wykrwawionymi oddziałami, w celu kontynuowania ataku następnego ranka, podczas gdy Rosjanie ściągnęli ogromne posiłki i mogli wyprowadzić miażdżący kontratak, nie był najlepszy. W rezultacie, o godzinie 19:00, dowództwo Dywizja nakazało powrót oddziałów szturmowych na pozycje wyjściowe.
Wycofanie się oddziałów w ogniu nieprzyjacielskiego ostrzału nie obyły się bez strat. Na wzgórzu 131, gdzie spodziewano się rosyjskiego kontrataku obsadzono nasz I. Batalion. Zaś II. i III. Bataliony ulokowały się za wzgórzem.
Pocieszeniem dla żołnierzy, dla których przebieg dnia był rozczarowaniem, był rozkaz Dnia Korpusu, który uznał ich osiągnięcia i ogłosił, że atak zakończył się sukcesem, ponieważ Rosjanie ponownie musieli ściągnąć na ten odcinek frontu oddziały, które były już ładowane do transportów kolejowych jadących w rejon bitwy Gorlickiej.
Atak przyczynił do związania w tym rejonie sił rosyjskich i odciążył front galicyjski. Straty 250. Regimentu tego dnia wyniosły 30 zabitych, wśród nich był Offizierstellvertreter Heinemann, 117 rannych i 13 zaginionych.
Wśród ciężko rannych był również dowódca 9. Kompanii, Hauptmann Stromeyer, który tego dnia, jak zawsze, szedł do szturmu w pierwszym szeregu swoich oddziałów. Rykoszet rozszarpał mu udo, co spowodowało konieczność późniejszej amputacji. Po tej operacji zmarł. Kilka tygodni później znalazł swój ostatni odpoczynek nad pięknym jeziorem Bodeńskim. Regiment wydelegował Leutnanta Jänecke, by złożył wieniec na grobie tego dzielnego oficera.

Widok ze wzgórza 114 pod Lipnikami, na bagna Kaczory i pozycje Rosjan.
Zdjęcie wykonał Oberleutnant rezerwy Grieshaber. Czerwiec 1915.




Do 2 maja 1915 oddziały 250. Regimentu stacjonowały częściowo na wzgórzu 131, a częściowo odpoczywały w Lipnikach. Na wzgórzu 131, ewentualny widz otrzymywał imponujący obraz wielu bitew, które miały tam miejsce. Silne, ogromne, prastare drzewa były połamane jak zapałki, ziemia była porozrywana lejami i krwawiła szczątkami poległych, których wszystkich nie udało się do końca pozbierać i pochować. W prawo wzrok wędrował po rozległych łąkach w kierunku wsi Dawia, która była kiedyś w naszych rękach. W pobliżu tej wsi stała rosyjska bateria 15-centymetrowych dział, które nazywano "czarnymi lochami" z powodu czarnego dymu, który się z nich wydobywał.
W dniu 2 maja 1915 roku III. Batalion został przeniesiony do wsi Tyczek i Tyczek-Nosek, gdzie jednostka miała możliwość uzupełnienia strat i przeprowadzenia szkolenia oddziałów, by zintegrować nowych rezerwistów z Ersatz-Batalionu ze starym wojskiem. I. i II. Batalion pozostały na pozycjach w Lipnikach jako rezerwa Dywizji.

Na bagnach Serafin.

5. maja 1915 pozycje na wzgórzu 131 przejęły oddziały 251. Regimentu. Nasz Regiment przerzucono na lewe skrzydło dywizji, gdzie przejęliśmy okopy na zachód i północ od bagna Serafin. Tam przydzielono nam Landszturmbatalion.
Na tym odcinku frontu był jeden punkt najbardziej narażony na nagły atak nieprzyjaciela. Było to wzgórze 116. Wrogie okopy były tam oddalone od siebie tylko o 350 m, w innych miejscach nieprzyjaciel znajdował się w odległości 1-2 kilometrów o naszych okopów, a bagna Serafin skutecznie separowały nas od Rosjan, szczególnie wiosną bagna były nie do przebycia.
Aktywność bojowa była tu niewielka, więc istniała uzasadniona perspektywa, że Regiment znajdzie na tych pozycjach szansę na odpoczynek i trening po ciężkich bitwach zimowych.

Wycofanie I. Batalionu.
14 maja 1915 Regiment otrzymał pilny rozkaz przekazania Batalionu na misję specjalną. Tworzono nowe formacje bojowe, które Naczelne Dowództwo Armii zdecydowało się skierować do działań pod Kownem na skrajnym lewym skrzydle armii. Niewielkie siły dostępne dla frontu wschodniego w tym czasie nie pozwalały na wycofanie pełnych dywizji. W związku z tym, szybko powstawały nowe zgrupowania z poszczególnych batalionów, artylerii i kawalerii.
I. Batalion i 2. Pluton Karabinów Maszynowych pomaszerował przez Łyse do Puppen (Spychowo), gdzie zostali załadowani do pociągu. Kiedy Batalion wyruszył, nikt w Regimencie nie podejrzewał, że powróci dopiero jesienią. Nikt nie miał pojęcia o ciężkich bitwach, które latem czekały wycofany Batalion i Regiment. Ani dowódca Regimentu, ani dowódca I. Batalionu, major Florian, który wyróżniał się spokojem i ciszą, nie dożyli dnia powrotu Batalionu do Regimentu.
Wojna pozycyjna i szkolenia
Po uzupełnieniach z Ersatz-Batalionów stan Regimentu wynosił 60 oficerów, 2868 podoficerów i żołnierzy.
Uspokojenie działań bojowych spowodowało, że nastąpiły dobre dni dla Regimentu. Był to czas, aby zrealizować wszelkie udogodnienia dla żołnierzy. Budowano przestronne schrony, rozplanowano i rozbudowano służbę medyczną, pozbywano się wielu małych, niechcianych współlokatorów (wszy), które uprzykrzały życie. Przybyły mobilne łaźnie i prysznice. Były na tyle wydajne, ze wciągu jednego dnia z kąpieli mogły skorzystać po 2 kompanie.

Dla oddziałów, które nie miały akurat służby znajdowała się okazja do uprawiania sportu. W obozie upowszechniano najnowsze wiadomości z teatrów wojennych, a targowiska i biblioteki co pewien czas miały świeżą ofertę. Temat szkoleń żołnierzy również nie został pominięty. Tężyzna zanikła w czasie długich walk zimowych, a szkolenie w zakresie broni indywidualnej wymagało odświeżenia . Przygotowana strzelnica dała możliwość dopuszczenia kompanii do ciągłego strzelania. Nie ma to jak spokój na froncie, wtedy jest więcej amunicji, którą można użyć na strzelnicy. Ze względu na długą wojnę pozycyjną, szczególną wagę przywiązywano również do przywracania zdolności do marszu. Wprowadzono długie marsze ćwiczebne dla poszczególnych kompanii z dala od linii frontu.
10 czerwca zakończono właśnie budowę niewielkiego budynku w lesie, zaprojektowanego tak, aby dać podoficerom i żołnierzom na kilka dni pełny odpoczynek od służby wojskowej. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, by wrócić do domu na urlop. Sprawy z urlopami działy się powoli, ponieważ największą szansę na taki urlop mieli żołnierze najdłużej przebywający na froncie.
Ostatnie przygotowania.
Wieczorem 10 lipca Regiment został zluzowany przez oddziały Landwehry i przeniósł się do „leśnego miasta” zbudowanego pomiędzy wsiami Dęby i Łyse. W tym czasie aktywność na froncie wzrosła. Rosjanie zaatakowali w sąsiednim sektorze i prowadzili ostrzał artyleryjski naszych pozycji. Być może nieprzyjaciel coś przeczuwał, obserwując przemieszczanie się naszych wojsk.
Przez następne dwa dni Regiment przebywał w leśnym mieście. Potwierdzono, że oddziały niedługo będą uczestniczyć w ciężkich walkach. Wielka ofensywa letnia, o której często się słyszało pogłoski, miała rozpętać się 13 lipca. W swoistej atmosferze poprzedzającej wielką ofensywę, żołnierze wykorzystywali ten krótki czas jaki im pozostał na przygotowanie się do zadań. 12 lipca rano w lesie odbyło się uroczyste nabożeństwo. Pogoda się poprawiła, a między namiotami zawsze można było usłyszeć naszych ludzi śpiewających ojczyste piosenki z Badenii. W poszczególnych kompaniach zawiązywały się w międzyczasie znakomite chóry śpiewaków. Poczta polowa zabierała ostatnie listy do najbliższych w domu.
W tym czasie po odejściu I. Batalionu, Regiment posiadał tylko dwa Bataliony, których siła bojowa wynosiła 39 oficerów i 1983 żołnierzy.

Notatki z kronik 249. Rezerwowego Regimentu Piechoty.

Po tym, jak 28 marca 4. Kompania wzięła ponad 100 więźniów na wzgórzu131, zauważono, że rosyjskie ataki powoli zanikały w tej części frontu.
Ponieważ w najbliższym okresie ani tutaj, ani w całym obszarze działania 8. Armii, do której należała 75. Rezerwowa Dywizja nie zaplanowano tu żadnych poważniejszych walk, front uspokajał się, dochodziło tylko do sporadycznych potyczek.
„Zawieszenie broni”, które zaistniało na froncie 8. Armii, zostało wykorzystane z jednej strony do umocnienia i rozbudowy pozycji, a z drugiej strony do przeszkolenia i przegrupowania wojsk, do planowanej ofensywy na dużą skalę przeciw Rosjanom na całym froncie wschodnim.
Bataliony naszego Regimentu regularnie zmieniały się w okopach i odpoczywały we wsi Lipniki. Do 17 kwietnia obyło się bez żadnych znaczących zdarzeń na naszym odcinku frontu. Na tydzień od 17 do 25 kwietnia Regiment został całkowicie wycofany z pierwszej linii frontu, aby poświęcić ten czas szkoleniom wojskowym i regeneracji sił.
I. Batalion odpoczywał we wsi Łyse, II. Batalion we wsi Dęby i Tyczek-Nosek, a III. Batalion na miejscu we wsi Lipnik. W tym czasie 75. Rezerwowa Dywizja Piechoty oraz 10. Dywizja Landwehry zostały podporządkowane mieszanemu Korpusowi Dohna.
W międzyczasie nasza dywizja przeorganizowała obsadę linii frontu. Nasz Regiment otrzymał odcinek między wzgórzami 148 i 114 wysokości, na południowy wschód od wsi Lipniki i 25 kwietnia obsadził tam pozycje zajmowane do tej pory przez 250. Rezerwowy Regiment Piechoty.
28 kwietnia dowództwo naczelne zaplanowało atak na rosyjskie pozycje w celu osiągnięcia tego, co nie udało się dokonać słabszymi siłami w walkach 26 marca, a mianowicie przejęcia w niemieckie ręce rozległych terenów leśnych między wsiami Serafin, Dawia i Kuzie. Oprócz 75. Rezerwowej Dywizji w tym ataku miały wziąć udział jeszcze dwie sąsiednie Dywizje znajdujące się na północ od Bagien Serafin. Jeżeli atak byłby udany, nasz Regiment znajdujący się na prawym skrzydle 75. Rezerwowej Dywizji, miał przesunąć swoje pozycje do przodu na linię wsi Szafranki-Plewki-Kuzie.
250. i 251. zostały wyznaczone jako główne siły natarcia naszej Dywizji, podczas gdy nasz Regiment miał ruszyć się dopiero gdy operacja przebiegałaby pomyślnie i trzeba było by przesunąć front. Po odpowiednim przygotowaniu artyleryjskim nasze oddziały z powodzeniem zdobywają rosyjskie okopy. Ale około 300 metrów za nimi, w głębi lasu znajdowała się główna rosyjska linia obrony, nierozpoznana. Brak było danych o umocnieniach i siłach tam stacjonujących. W związku z tym, linie te nie zostały ostrzelane przez naszą artylerię i miotacze min, a w krótkim czasie po rozpoznaniu w trakcie natarcia nie dało się już przygotować nowej nawały artyleryjskiej.
Dwa nasze siostrzane Regimenty i część sił z lewego skrzydła naszego Regimentu próbowały przebić się przez te pozycje bez specjalnego przygotowania artyleryjskiego. Jednak po tym jak Rosjanie ściągnęli posiłki nie było to już możliwe, tak że wieczorem rozkazano wycofanie wojsk na pozycje wyjściowe, czego nie można było przeprowadzić bez strat, gdyż Rosjanie aktywnie wyprowadzali kontrataki.
Co prawda natarcie się nie powiodło, nie osiągnięto zamierzonego celu, ale udało się osiągnąć drugie zamierzenie. Duża aktywność naszych sił w tym rejonie powstrzymała wysłanie rosyjskiego korpusu w rejon walk pod Gorlicami i do Kurlandii.
Oddziały na pozycjach Regimentu pod wsią Tartak stale były luzowane przez wypoczętych żołnierzy ze wsi Lipniki aż do 12 lipca 1915 r. oddziały na pozycjach Regimentu pod wsią Tartak stale były luzowane przez wypoczętych żołnierzy ze wsi Lipniki. Po służbie w okopach bataliony odpoczywały we wsi Lipniki oraz w obozie za wsią, czyli w „Leśnym mieście”.
Okopy pod wsią Tartak były niewygodną pozycją. Znajdowały się blisko okopów rosyjskich i w pewnym momencie zakręcały prawie pod kątem prostym. Dlatego też panował tam stale stan alarmowy. Nasi żołnierze byli tam często ostrzeliwani z boku.
Stopniowo zwiększając system osłon i okopów udało się zaradzić niewygodom. W miarę możliwości okopy rozbudowywano na całej linii naszego odcinka frontu.
Dla przykładu, pozycje na wzgórzu 148 miała tę wadę, że okopy biegły w całkowicie piaszczystym gruncie. Ponieważ ściany okopów co chwila się zapadały, zwłaszcza podczas bombardowania przez artylerię wroga, musiały być umacniane przez specjalną obudowę. Jednak żołnierze uważali, że stacjonowanie na tych pozycjach (w tzw. Ulanenwäldchen (Ułański Lasek) nie było trudne, zwłaszcza że Rosjanie znajdowali się tam w większej odległości od naszych pozycji. Jedynie artyleria nieprzyjacielska od czasu do czasu ostrzeliwała te pozycje i wieś Lipniki, nie powodując jednak większych strat.
Domy w Lipnikach, z których część była wykorzystywana jako kwatery, były stopniowo rozwalane przez wrogą artylerię. Doprowadziło to do coraz częstszych przeprowadzek do utworzonego w międzyczasie „Leśnego miasta”.
Przy letnich upałach żołnierze z przyjemnością wyprowadzali się z domów "Panje", ponieważ roiło się w nich od robactwa, które w przeciwieństwie do Niemiec jest bardzo powszechne w Rosji. Wszy, do których Rosjanie najwyraźniej są przyzwyczajeni, dla nas były nie do wytrzymania. Aby zaradzić tej niewygodzie, w obozach dostępne były mobilne łaźnie, w których można też było skorzystać z odkażania.

"Kleinekrieg" przeciw wszom. Maj 1915. Zdjęcie wykonał Leutnanta rezerwy Jänecke


Oprócz wzajemnego irytującego ostrzału artyleryjskiego obie strony wysyłały patrole, przechwytywały posterunki nasłuchowe itd.
Od czasu do czasu bataliony przeprowadzały rozpoznanie bojem, w celu ustalenia, jakie w danej chwili wrogie jednostki stoją naprzeciw. Z próbami zmiany linii frontu te akcje nie miały nic wspólnego. Po walkach w Bitwie Zimowej i późniejszych bitwach wiosennych do jednostek wcielono świeżych rekrutów. Czas spędzony na odpoczynku we wsi Lipniki i w leśnych miastach był zatem rygorystycznie wykorzystany do scalenia świeżych rekrutów i weteranów z wykrwawionych oddziałów. Oddziały te szkoliły się, uprawiały gimnastykę i sport, wykonywały ćwiczenia strzeleckie, treningi marszowe itp. Wiedzieliśmy, że wkrótce mamy wykonać ciężkie zadanie, przed którym nasze ciała i duch miały być twarde jak stal.
W leśnych miastach można było znaleźć obwoźnych handlarzy i biblioteki.
A 9 lipca mieliśmy możliwość świętowania urodzin Wielkiego Księcia i mogliśmy się cieszyć darami ofiarowanymi przez Wielką Księżną, mimo że już wtedy było powszechnie ustalone, że cały niemiecki Front Wschodni ruszy do wielkiej ofensyw i że Rosjanie muszą zostać zepchnięci daleko na wschód od Morza Bałtyckiego i od Galicji.

Dęby gmina Łyse. Zdjęcie podpisane: 16.6.1915. Na drodze we wsi w Dęby.
Fotografia związana jest z niemiecką 75. Rezerwową Dywizją Piechoty,
w czasie jej przebywania na terenie Kurpiowszczyzny.
Nie wiadomo kto jest na zdjęciu, choć tożsamości części osób można się domyślać.
Brak danych kto zrobił zdjęcie. Zdjęcie anonimowo użyczone z prywatnych kolekcji.


Na koniec fragment z kronik 55. Rezerwowego Regimentu Artylerii Polowej

Lipniki
(17 marzec 1915 – 31 maj 1915)
Podczas gdy baterie II. Dywizjonu miały swoje pozycje na wschód od wsi Lipniki, baterie I. Dywizjonu były ustawione przy drodze prowadzącej z Lipnik na południe oraz przy kościele w Lipnikach, w ułańskim lasku „Ulanenwäldchen" i we wsi Tartak.
Miejscem odpoczynku żołnierzy poszczególnych baterii były polskie osady Cięćki Niedźwiedź w dolinie Szkwy oraz w pofałdowanym terenie we wsiach Tyczek - Nosek i Łyse. Kolumna Amunicyjna I. Dywizjonu miała swoją kwaterę w Dudach-Puszczańskich, a II. Dywizjonu we wsi Zalas. W miarę jak topniał lód i znikała pokrywa śnieżna, wysychały drogi a wiosenne słońce grzało coraz mocniej, spokojne życie baterii koncentruje się coraz bardziej w leśnym mieście, które stopniowo formowało się na północ od północnego wyjazdu ze wsi Lipniki.
Pod koniec marca zniesiono dowództwo XXXVIII R.K. 26 kwietnia 75. R.D. wraz z 10. Dywizją Landwehry podporządkowano dowództwu kawalerii Generatadjutanten Burggrafen zu Dohna, tymczasowo utworzonemu we wsi Łączki. Od 1 maja 1915 Dywizja znów była niezależna.
Sztab 55. Regimentu Artylerii znajdował się w Lipnikach, sztab II. Dywizjonu 15 maja przeniósł swoje kwatery do leśnego miasta. Im dłużej trwała wojna pozycyjna, tym bardziej okopy piechoty i schrony artylerii zapadały się w piaszczysty grunt. Domy we wsiach Lipniki i Tartak popadły w ruinę w wyniku bombardowania artyleryjskiego wroga, a sterczące kominy głównej ulicy w Lipnikach, "Siegesallee", wyróżniały się na tle błękitnego wiosennego nieba niziny Szkwy.
Baterie były zawsze zajęte, tylko czasem miały chwilę by złapać oddech. Po dniach spokoju 19, 20 i 21 marca, gdy żadna ze stron nie ostrzeliwała drugiej, 22 i 25 marca zostają zdławione dwa ataki nieprzyjaciela na Tartak. Walki marcowe pod Lipnikami osiągnęły punkt kulminacyjny 26 marca atakiem 75. Rezerwowej Dywizji, kiedy zaangażowane w walkę były wszystkie baterie.
29 marca Rosjanie dokonali silnego ataku na wieś Klimki. 10 kwietnia nacierają na Tartak oraz nasze pozycje na południe od wzgórza 148. W obronie tych miejsc znowu aktywnie uczestniczą baterie 55. Regimentu.
Kolejne wydarzenia z udziałem Regimentu to natarcie 75. Dywizji 28 i 29 kwietnia oraz natarcie sąsiedniej 37. Dywizji Piechoty 4 maja na prawym brzegu Szkwy. W walkach tych baterie interweniowały i wspierały na tyle, na ile pozwalał im zasięg dział oraz zapas amunicji. Sytuacja była napięta w okresie od 6 do 17 maja, a w drugiej połowie maja walki wygasły.
8 maja Leutnant rezerwy Lindgens z 5. Baterii został ciężko ranny. Jego ówczesny dowódca Hauptmann rezerwy Hauffe pisze 10 maja o okolicznościach jego śmierci:
"Wśród oficerów 5. Baterii 55. Regimentu nad którymi zwierzchnictwo zostało mi przekazane, gdy zameldowałem się w Regimencie 2 kwietnia 1915, a który w tym czasie prowadził walki pozycyjne pod wsią Lipniki, znajdował się również Leutnant rezerwy Lindgens. Lindgens już w 1914 r. został ciężko ranny na froncie zachodnim i wbrew wytycznym lekarzy powrócił na front, dołączając tym samym do naszego Regimentu.
Podoficerowie i oficerowie zgłosili mi, że Lindgens wyróżnił się w marcu 1915 roku w trudnych dniach dla 5. Baterii na wzgórzu 131 i przyczynił się dzięki swojej postawie do odzyskania dział baterii, które wpadły w ręce wroga.
Lindgens - jedyny syn przemysłowca z Kolonii, był zdolnym i wybitnym żołnierzem, ale także lojalnym towarzyszem, który z tego powodu cieszył się ogólną popularnością, w czym pomagał jego zawsze wesoły charakter – prawdziwy młody chłopak z Kolonii.
Wczesną wiosną 1915 nie miał możliwości wykazać swojej nieustraszonej odwagi na stosunkowo spokojnym odcinku frontu. Niski poziom aktywności bojowej w tym okresie oznaczał, że zazwyczaj tylko jeden oficer był w nocy na stanowisku w okopach, podczas gdy reszta z nas wracała do obozu położonego w lesie na północ od wsi Lipniki, aby tam spędzić noc w bardzo komfortowo urządzonych kwaterach. Obóz ten (Leśne miasto) zwano Waldfrieden.
W nocy 8 maja 1915, Lindgens miał służbę na frontowym stanowisku 5. Baterii. Z tego powodu miał dzień wolny od służby i był władcą swojego czasu. W pięknym majowym słońcu Lindgens spędzał czas na czytaniu i siedział na wozach stojących niedaleko schronów. Niespodziewanie obszar ten znalazł się pod ostrzałem szrapneli wrogiej artylerii. Podczas, gdy wielu powożącym wozami i koniom nic się nie stało, Lindgens został niestety trafiony kulą poniżej żeber w lewą stronę.
Postrzał w brzuch!
Byliśmy zszokowani, gdy telefonicznie na odcinku frotowym dostaliśmy informacje o zdarzeniu. Lekarze, którzy zostali natychmiast wezwani na miejsce, nie uznali rany za groźną. Tego samego wieczoru Lindgens został przewieziony do wsi Łyse, a następnie do szpitala we wsi Zalas.
Trwaliśmy w nadziei, że chirurgom uda się zapobiec najgorszemu. Los zdecydował inaczej!
- W dniu 10 maja przychodzi wiadomość, że nasz drogi, odważny i ceniony towarzysz uległ ciężkiej ranie mimo operacji. Serce dzielnego żołnierza przestało bić. Stoimy wstrząśnięci nad naszym drogim towarzyszem spoczywającym na marach i ledwo rozumiemy tragiczną powagę sytuacji!
Mam zadanie polegające na poinformowaniu znajdujących się daleko, niczego niepodejrzewających rodziców o śmierci ich jedynego dziecka. Pogrzeb odbył się o godz. 15.00 - 11 maja, na cmentarzu we wsi Zalas i wzięli w nim udział dowódcy brygady oraz regimentu i dowódca dywizjonu, wszyscy wolni do służby oficerowie i duża delegacja żołnierzy 5. Baterii. Dowódca Regimentu po przemówieniu duchownego wygłasza nad otwartym grobem piękne słowa o honorowych czynach poległego. Potem wracamy na front. Nasz smutek jest szczery i trwały, ale służba ojczyźnie nie zostawia nam czasu, byśmy sobie na to pozwolili.
Rodzice Lindgens'a życzą sobie przeniesienia zwłok. 16 czerwca odbywa się ekshumacja i przełożenie szczątków do przysłanej do wsi Zalas cynkowej trumny. Na prośbę ojca osobiście odprowadzam trumnę do Ortelsburga (Szczytno), gdzie ojciec odbiera ją 17 czerwca. Poznaję wtedy niezwykle sympatycznego człowieka, który z godnym podziwu opanowaniem i godnością znosi trudny los, poświęcenie ukochanego syna na ołtarzu ojczyzny, wspaniałego ojca niemieckiego bohatera". —
I. Dywizjon
Pod koniec maja I. Dywizjon zostaje wycofany z pozycji pod Lipnikami. Składał się wtedy z 19 oficerów, 536 żołnierzy, 577 koni, dział sztuk 12 i 36 jednostek amunicji.
31 maja - Przygotowania do wyjazdu. W nocy baterie są ściągane ze swoich pozycji na froncie.
1 czerwca. - Marsz przez Friedrichshof (Szczytno) do Puppen (Spychowo). Dalej transport kolejowy przez Johannisburg (Pisz), Arys (Orzysz), Rastenburg (Kętrzyn), Korschen (Korsze), Insterburg (Czerniachowsk), Tilsit (Tylża) do Laugszargen (Lauksargiai). … Kierunek front na Litwie.
II. Dywizjon i Sztab Regimentu
Lipniki 31 maja 1915 - 12 lipca 1915
Po odejściu w dniu 31 maja I. Dywizjonu, pozostałe baterie zostały rozlokowane na opuszczonych stanowiskach bojowych. 5. Bateria zajęła pozycje w lasach nazwanych: Trompeterwäldchen i Ulanenwäldchen, 6. Bateria pozycje na południowej krawędzi wsi Lipniki i Tartak, a 4. Bateria została przeniesiona pod kościół w Lipnikach.
Panujący do tej pory na froncie spokój, w pierwszej połowie czerwca przeszedł w stan umiarkowanych działań bojowych, a w drugiej połowie czerwca aktywność działań wzrosła. Najaktywniejszym dniem był 23 czerwca, kiedy to III. Batalion 249. Regimentu zaatakował wzgórze 115, na południowy-wschód od Lipnik.
Walki pierwszej dekady lipca zbiegły się z urodzinami G.R.H. Wielkiego Księcia Badenii. Obchody urodzin Księcia odbyły się we wsi Dęby. Zorganizowała je rano, 9 lipca 75. Rezerwowa Dywizja.
55. Regiment był reprezentowany na tej uroczystości przez delegację oficerów i żołnierzy.

Zdjęcia związane z 75. Rezerwową Dywizją Piechoty
Zbliżający się wieczór nad bagnami, które znajdowały się między wsiami Dęby i Lipniki.
Maj 1915.

Zdjęcie wykonał: porucznik rezerwy Grieshaber z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty
Wieś Dęby gmina Łyse.
Zdjęcie wykonał:
leutnant rezerwy Freiherr von Palombini z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty,
marzec 1915
Z podpisu zdjęcia wynika prawdopodobnie,
że przedstawia ono miejscową zielarkę, znachorkę.
Na zdjęciu Polska rodzina ze wsi Antonia (obok wsi Łączki) w odświętnych (niedzielnych)
strojach kurpiowskich, maj 1915.
Antonia - kurpiowska wieś w powiecie ostrołęckim, w gminie Łyse (najbliżej wsi Łączki).
Zdjęcie wykonał: Palm – podoficer z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Na zdjęciu fragment wsi Antonia (Zachodnie) koło wsi Grądzkie.
Pozują na nim wiejskie dzieci i żołnierz w mundurze niemieckim.
Zdjęcie zrobiono 1915 lub 1916 - pocztówka jest wysłana z datą 1916.
Pocztówka jest w zbiorach kolekcjonera, któremu nie zależy na ujawnianiu się w sieci.
Dziękuję.

Autor zdjęcia, prawdopodobnie nieznany.
Dęby – wieś Kurpiowska, w powiecie ostrołęckim, w gminie Łyse.
Wiejskie dzieci w odświętnych strojach przy kuchni polowej.
Zdjęcie wykonał major von Freydorf z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Maj 1915
Zdjęcie zrobione w maju 1915 roku, gdzieś na terenie gminy Łyse,
przez Leutnanta von Chaulin'a z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.

Zdjęcie podpisane:
"Jeszcze Polska nie zginęła".
Co autor miał na myśli dając taki tytuł?
Czy chłopiec został tak upozowany, czy sam naśladował dorosłych?
Stara przydrożna kapliczka na drodze pod wsią Dęby.
Zdjęcie wykonał żołnierz z 75. Rezerwowej Dywizji wiosną 1915 roku.
Wieś Zalas (gmina Łyse), maj 1915, niedzielna msza.
Ludność Kurpiowska w ludowych (odświętnych) strojach modli się pod kościołem.
Na msze uczęszczali także katoliccy żołnierze służący w armii niemieckiej, Niemcy
jak i rekruci innych narodowości, w tym Polacy.

Słowo „Panje“ oznaczało w niemieckim slangu wojskowym, chłopów z terenu zaborów rosyjskich.

Zdjęcie wykonał: podoficer Zimmer z 75. Rezerwowej Dywizji piechoty.
Wieś Dęby, kwiecień 1915 roku.
Widok od strony wsi Łyse.

Zdjęcie wykonał: fotograf leutnant rezerwy Freiherr von Palombini z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Widok na wieś Dęby, marzec 1915 roku.
Na polach zalegają jeszcze płachty śniegu.
We wsi stacjonowały jednostki 75. Dywizji.

Zdjęcie wykonał: fotograf leutnant rezerwy Freiherr von Palombini z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Tyczek-Nosek gmina Łyse, czerwiec 1915.
Kurpianki robiące pranie.
Zaakcentowane słowo "Matka" w opisie zdjęcia.
Matka robi pranie.

Zdjęcie wykonał: podoficer Dreher z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty
Łyse, czerwiec 1915.
Dom zajęty na kwaterę dowódcy brygady.
Zdjęcie zrobił podoficer Joseph z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Prace w polu na niezbyt żyznej ziemi Kurpiowskiej.
Wieś Dęby, maj 1915.

Zdjęcie wykonał: fotograf leutnant rezerwy Freiherr von Palombini z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Lipniki, maj 1915.
Plebania, a w tle kościół.
Jak można zauważyć, mimo intensywnego ostrzeliwania przez rosyjską artylerię i walk o wieś Lipniki,
oba budynki przetrwały.
Większość budynków we wsi nie miała takiego szczęścia, co można będzie zobaczyć na kolejnym zdjęciu.

Autor zdjęcia: Leutnant rezerwy Völker z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Lipniki gm. Łyse, maj 1915.
Die "Siegesalee" w Lipnikach
Nazwana tak, ponieważ przypominała Siegesallee we wschodniej części Tiergarten w Berlinie.
Po bokach Berlińskiej alei stały figury (pomniki) ważnych postaci historycznych.

Walki w okolicy trwały już od drugiej dekady lutego 1915 roku.
Jednak najbardziej intensywne walki o Lipniki i okolice to marzec 1915 roku.
Walki we wsi na początku marca, a później częsty ostrzał artyleryjski sprawia, ze we wsi wybuchają liczne pożary,
wieś leży prawie na pierwszej linii frontu, nikt nie gasi ognia trawiącego chaty.
Przetrwały nieliczne budynki we wsi.

Jak opisuje Dawna Gmina Łyse na zdjęciu widoczna jest obecna ulica Stacha Konwy od wjazdu z Łysych.

Zdjęcie wykonał:
leutnant rezerwy Freiherr von Palombini z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Krzyż przy leśnej drodze w pobliżu wsi Dęby.
Maj 1915.

Zdjęcie wykonał:
leutnant rezerwy Freiherr von Palombini.
Chata Kurpiowska we wsi Łyse, czerwiec 1915.
"Ein Bauernhaus in Lyse".
Na ławce przed chatą siedzi niemiecki oficer.

Mieszkańcy wsi musieli w tamtym czasie gnieździć się w ziemiankach, ale o tym na następnym zdjęciu.

Zdjęcie wykonał:
leutnant von Chaulin z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Ludność wsi Kurpiowskich, na zapleczu frontu, często musiała opuścić własne chaty zajęte przez wojsko
i mieszkać w ziemiankach.
Można powiedzieć, że osoby ze zdjęcia i tak miały dużo szczęścia, ich chaty nie spłonęły
i mogli zostać we własnej wsi, oraz mieli możliwość pilnować resztki dobytku, którego nie skonfiskowała armia.

Zdjęcie nawiązuje do poprzednio wrzuconego zdjęcia, oba zdjęcia w czerwcu 1915 roku wykonał:
leutnant von Chaulin z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty.

Zdjęcie powyżej, autor podpisał ironicznie.
„Hier laust sich die Mutter, hier laust sie das Kind.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz