wtorek, 7 stycznia 2020

Mała wojna, część 9: Z frontu zachodniego nad Narew

Część 9. Posiłki ściągnięte z frontu zachodniego

Rozwijająca się letnia ofensywa zmusza dowództwo Armii Niemieckiej do ściągnięcia nowych Dywizji na front wschodni z frontu zachodniego. Jedną z nich była 58. Dywizja Piechoty, którą przydzielono w rejon działania 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.
58. Dywizja Piechoty składała się ze 106. i 107. Regimentu Piechoty, 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty oraz 116. i 117. Regimentu Artylerii Polowej. Udało mi się zdobyć kroniki tylko trzech Regimentów, z których zamieszczam poniższe notatki.


Notatki z kronik Saksońskiego 107. Regimentu Piechoty


19 lipca 1915 r. Regiment dostaje pilne rozkazy, zostaje ogłoszony alarm dla jednostki.
Siła bojowa Regimentu po walkach w okopach frontu zachodniego na ten dzień wynosiła:
I Batalion: 23 oficerów, 1107 podoficerów i żołnierzy oraz 67 koni.
II Batalion: 23 oficerów, 1089 podoficerów i żołnierzy oraz 81 koni.
III Batalion (w tym kompania karabinów maszynowych): 20 oficerów, 1144 podoficerów i żołnierzy oraz 113 koni.

Die Narew-Bobr-Schlacht.
20 lipca 1915 r. Nie znając punktu docelowego, Regiment ładuje się do czterech pociągów w Roubaix i rozpoczyna podróż na południe. Odjazd ostatniego transportu (Sztab Regimentu i Kompania Karabinów Maszynowych) nastąpił o 21:35. Niektórzy odetchnęli z ulgą, gdy ich pociąg, który pędził przez znane wioski, o które walczono od maja do czerwca, nie zatrzymuje się tam. Czyli front pod Arras nie był celem podróży. Tego dnia pociągi przejechały przez Charleville i Sedan.
Kiedy rano (21 lipca) osiągnięto Diedenhofen, wszystkich dopadło entuzjastyczne przekonanie, że Regiment będzie uczestniczył w wielkiej ofensywie na Wschodzie. W pięknym słońcu pociągi wjechały we wspaniałą dolinę Mozeli do Trewiru.
Co za jazda! Witały nas zamki, porośnięte winoroślami wzgórza i przepiękne wioski Mozeli.
Oczy nasze nie mogły się nacieszyć, a serca otworzyły się. Jak piękna była nasza ojczyzna!
Z radością witano Ren w Koblencji, ale również z gorącym sercem odnowiono ślubowanie:
Sie sollen ihn nicht haben, den freien, deutschen Rhein!
22 lipca 1915 r. przejechano przez Kassel, Hann. Münden, Güsten, Grunewald, Berlin.
23 lipca 11915 r. Straußberg, Schneidemühl (Piła), Stargard, Marienburg (Malbork), Mohrungen (Morąg), Wormdidt (Orneta), Korschen (Korsze), Lötzen (Giżycko), Johannisburg (Pisz).
Sztandary 106. i 107. Regimentu na rozkaz dowództwa Leutnant rezerwy Lehmann zabrał do Lipska.

24 lipca 1915 r. po 88 godzinach nieprzerwanej jazdy w bardzo upalne dni, wszystkie oddziały Regimentu dotarły do Kolna (ostatni transport dotarł o 13:30). Każda jednostka zaraz po przybyciu dostawała rozkaz od stacjonującego tam dowództwa 58. Dywizji. Miała maszerować do wsi Ptaki (10 km na zachód od Kolna). Już pierwszy krótki marsz po rosyjskiej ziemi w upalny dzień, dał wyobrażenie jak koszmarne są tutejsze drogi. Trakty o szerokości 30 -50 m, pełne luźnego piachu były opisane na mapach jako główne drogi. Tabory i Kompania Karabinów Maszynowych skierowane do wsi Zabiele pokonywały te drogi z największym trudem i do celu dotarły dopiero po godzinie 20:00.
Piaszczyste drogi.
Napotykane wioski sprawiały dziwne wrażenie, które pojawiało się raz za razem w kolejnych, nadchodzących dniach i tygodniach.
Większość domów o lekkich drewnianych konstrukcjach została całkowicie spalona. Tylko ocalałe ceglane kominy wznosiły się do nieba.
Kąpiel w płytkiej, ale bystrej rzece Pisa, przyniosła żołnierzom maszerującym w palącym upale ogromne orzeźwienie. Postój we wsi Ptaki został wykorzystany do rozładowania z pojazdów wszystkich zbędnych przedmiotów i odesłania ich z powrotem do Kolna.
O 20:00 Bataliony i Kompania Karabinów Maszynowych rozpoczęły marsz w kierunku wsi Wyk.

Sytuacja na froncie: Wróg stał na ufortyfikowanych pozycjach za Narwią. Rosyjskie fortece Ostrołęka, Nowogród i Łomża były nadal w rękach wroga. 58. Dywizja Piechoty dostała się pod dowództwo 8. Armii (generała artylerii von Scholz'a) i miała być wykorzystana do uchwycenia przyczółka po drugiej stronie rzeki Narew, przy ujściu rzeki Szkwa.

25 lipca o 6:30 Bataliony docierają do wsi Wyk i przenoszą się na wypoczynek do lasu, ponieważ domy były częściowo spalone, częściowo uszkodzone i opanowane przez wszy. Żołnierze byli całkowicie wyczerpani uciążliwymi traktami, które trudno było znaleźć w ciemnej nocy. Wielu z nich było poszkodowanych w trakcie marszu. Kompania Karabinów Maszynowych i wozy każdego Batalionu pozostały z tyłu, by ulżyć koniom. Z tego powodu żaden pojazd nie dotarł do wsi Wyk na czas. Wozy znowu utknęły. Do każdego po kolei trzeba było zaprzęgać po 4-6 koni, by można było ruszyć je do przodu.
Do wieczora, przy wsparciu piechoty, udało się ściągnąć do wsi Wyk kuchnie polowe, po dwa samochody z amunicją dla każdego batalionu i dwie trzecie pojazdów z karabinami maszynowymi.
O 17:00 zaczął padać ulewny deszcz, który utrzymał się przez całą noc. Nie było przed nim żadnej osłony, żołnierze i konie przemokli do suchej nitki.
26 lipca o 3:30 rano w ulewnym deszczu oddziały opuszczają wieś Wyk w kierunku na Gąski.
Ale znowu większa część pojazdów, mimo że często zaprzężone po 4-6 koni, utknęła całkowicie na tych diabelskich drogach.
O 5:00 Regiment dociera do pierwszych zabudowań wsi Gąski na północ od drogi, gdzie regiment i cała 58. Dywizja Piechoty zostaje podporządkowana 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty,
Strona 126
której część Kompani z Brygady Piechoty Graf Finkenstein, zdobyły przyczółek na drugim brzegu rzeki Narew, tuż przy ujściu rzeki Szkwa.
O 8:45 przemaszerowano przez Dąbrówkę. O 13:00 osiągnięto las pod wsią Kurpiewskie Nowe, gdzie 107. Regiment zajmuje pozycje przy północno-wschodnim krańcu wsi.
W czasie gdy patrole oficerskie badały teren w celu ewentualnego wykorzystania regimentu, deszcz ostatecznie ustał.
O 20:30 III. Batalion/107 został przydzielony do 251. Regimentu, który częściowo przekroczył już Narew i przeniósł się do lasu na północ od Nieżejewa (Mierzejewo).


Niesmiertelnik znaleziony w dniu 21 wrzesnia 2019 roku podczas Pikniku historycznego "Sladami Wielkich Wojen-Puszcza Kurpiowska". Ostrołęckie Stowarzysze Eksploracyjne. Nieśmiertelnik: Otto Chemitzer - 107 Pułk Piechoty im. Księcia Johanna Georga (8 Saksoński). Znalezisko powędruje do KZtu

Niesmiertelnik znaleziony w dniu 21 wrzesnia 2019 roku podczas Pikniku historycznego "Sladami Wielkich Wojen-Puszcza Kurpiowska". Ostrołęckie Stowarzysze Eksploracyjne. Nieśmiertelnik: Otto Chemitzer - 107 Pułk Piechoty im. Księcia Johanna Georga (8 Saksoński). Znalezisko powędruje do KZtu

Notatki z kronik 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty z Wirtembergii

Od Kolna do pierwszej przeprawy przez Narew.
Poszczególne jednostki 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty dotarły do Kolna w dniach 24-25 lipca 1915 roku, a 25 lipca już w pełni scalony Regiment przemaszerował do wsi Popiołki. Był to pierwszy przemarsz i zakwaterowanie w rosyjskiej Polsce.
Marsz rozpoczął się po głównej drodze w Kolnie, wyboistej, o nawierzchni z kocich łbów.
Często słyszeliśmy o złych rosyjskich drogach, ale rzeczywistość była jeszcze gorsza, tak że nikt nie wyobrażał sobie, jakim piekłem one będą dla ludzi i koni.
Wkrótce pojawiła się pewna liczba dość wysokich kominów, więc teren okazał się bardziej cywilizowany niż sądziliśmy, bo musiała być tu jakaś fabryka. Kilku konnych oficerów wyruszyło na mały objazd. Ale to, co nazwaliśmy kominami fabrycznymi, okazało się resztkami spalonej wioski. Tutejsze domy zbudowane są w całości z drewna, wyciosane kłody układane jedna nad drugą tworzą ściany, spoiny między kłodami są wypełnione spoiwem, które jest naturalnym podłożem lęgowym dla wszelkiego robactwa.
Okna są małe, prawie każde o innym rozmiarze i kształcie, ale rzadko które daje się otworzyć, zwykle są one bez zawiasów, przybite gwoździami. Tylko komin jest wykonany z kamienia lub cegły. I tylko kominy przetrwały, kiedy uciekający żołnierze rosyjscy palili dom za domem.
Domy te są teraz stertami popiołu i gruzu, sięgającymi ledwie na metr wysokości, a kominy bez otaczających je chat pną się w niebo. A ponieważ żywopłoty zagród kryły przed ludzkim wzrokiem gruz, z daleka zdawało się, iż to kominy fabryczne.

W ruinach wsi, która nazywała się Zabiele, egzystowali biedni mieszkańcy. Ujrzeliśmy obraz nieszczęścia tutejszego ludu.
Ruiny wsi Zabiele gmina Kolno
Wracaliśmy na trakt marszu, gdy nadszedł rozkaz: mamy pozbyć się większego i zbędnego w najbliższym czasie bagażu, część taboru z kilkoma końmi zostają, reszta koni ma być wykorzystywana tylko do ciągnięcia sprzętu bojowego.
Bagaże oficerów były szczególnie duże, szybko więc przepakowali najważniejsze swoje rzeczy, które zmieściły się do plecaków i przy siodłach.
Było to 25 lipca, a nasze rzeczy ponownie zobaczyliśmy dopiero w Grajewie, 28 sierpnia.
Zbędne bagaże pozostały na ruinach Zabiela.
Regiment miał rozkaz dotrzeć do wsi Popiołki. Zgodnie z mapą, w pewnym momencie trzeba było skręcić z głównej drogi w lewo na Popiołki. Tam to zatrzymał się sztab Regimentu oraz czołowe oddziały i zastanawiano się, czy widoczne koleiny wozów należy traktować jako drogę, czy też nie. Ale nie było innej drogi, która mogłaby być drogą na Popiołki.
Regiment brnął przez piasek, pokonanie kilometra zajmowało 20-25 minut, oficerowie na koniach pospiesznie szukali dogodnego szlaku, co nie było łatwe. Biedne konie w taborach miały ciężką pracę, pomimo że było ich zaprzęgniętych do wozów więcej niż zwykle. Do wsi Popiołki regiment dotarł wyczerpany.
Sztab regimentu, który jechał z przodu jako pierwszy dotarł do wsi, by rozdzielić kwatery i studnie. Pierwszym tubylcem, którego oficerowie Sztabu spotkali przed wioską, była 17-letnia dziewczynka w białej, ale bardzo brudnej sukience. Miała przytroczone do gołej piersi niemowlę. Widok jak z pięknych wiejskich obrazów. Dziecko było dziełem rosyjskiego oficera, który przebywał tu na kwaterze i "zarekwirował" sobie dziewczynkę.

Ktokolwiek wszedł do domów we wsi był w szoku i szybko wychodził. Nie dało się w nich wytrzymać, okna były nieotwierane, więc nie dało się też ich przewietrzyć. W Popiołkach, podobnie jak kolejnych wsiach, nie pozostało nic innego jak nocowanie w stodołach, na drodze i pod wsią. Nawet dowódca Regimentu ani razu nie zaznał łóżka z pościelą, przez cały czas od dnia opuszczenia Francji aż do przybycia do Wilna 16 października 1915 r.
W nocy z 25 na 26 lipca padał ulewny deszcz. Więc 26 lipca dla odmiany maszerowaliśmy przez głębokie, błotniste piaski. Po dotarciu do wsi Wyk scalono naszą 58. Dywizję Piechoty. 120 Regiment stanął na nocleg we wsi Wyk.
Następnego dnia w końcu wyszło słońce. 58. Dywizję przesunięto bardziej w prawo, a 120. Regiment rozlokował się na lewym brzegu rzeki Szkwa. Mogliśmy tam podziwiać piękny krajobraz, nasłonecznione wrzosowisko pomiędzy grupami drzew.

Notatki z kronik 116. Regimentu Artylerii Polowej z Wirtembergii


Walki w Rosji
 
Podróż do Rosji odbyła się z Roubaix przez Lille, Valenciennes-Sedan-Trier-Limburg a. Lahn-Kassel-Minden-Berlin-Küstrin-Lanbsberg a. W.-Königsberg-Johannisburg do Dlottowen (Dłutowa) i Kolna.
116. Regimentu Artylerii Polowej.
Przepełniał nas entuzjazm. Mieliśmy piękną pogodę, gdy przejeżdżaliśmy przez najpiękniejsze regiony Niemiec. Jedzenie było bez wyjątku dobre i obfite, entuzjazm ze strony ludności w napotkanych po drodze miejscowościach podnosił na duchu.
W Strausbergu wszystkie mapy zachodniego teatru wojny zostały wymienione na nowe i dostaliśmy rozmówki w języku polskim i rosyjskim. Ogłoszono również, że wszystkie bagaże muszą być zredukowane do minimum ze względu na złe drogi w Polsce. Dlatego w jadącym pociągu rozpoczęła się wielka akcja przepakowywania. Sukces był niewielki, bo nikt nie chciał się rozstawać ze swoimi rzeczami.
Regiment został rozładowany z pociągów częściowo w Dłutowie, częściowo w Kolnie, a jedna Bateria nawet w Johannisburgu (Pisz).
 
Załadunek 116. Regimentu Artylerii Polowej.

Większość jednostek wypoczywała do świtu pod Kolnem.
Wczesnym rankiem 25 lipca 1915 roku Regiment wymaszerował z Kolna. Teraz w blasku dnia zobaczyliśmy, gdzie jesteśmy. Więc tak wyglądała Rosja?
Kolno składało się z na wpół zrujnowanych, jednopiętrowych domów krytych strzechą. Miejscowość przecinały częściowo utwardzone, a częściowo gruntowe ulice. Było zamieszkane przez starych, żebrzących i handlujących Żydów. Na drodze stali zasmarkani żydowscy chłopcy, którzy patrzyli na nas jak na dziwadła. Wszystko, co widzieliśmy w Kolnie, było tak samo zaniedbane i brudne jak oni. Nieliczne, na wpół ślepe, małe okna krzywych drewnianych chatek były tak gęsto pokryte muchami, że nie można było przez nie zajrzeć do środka. Południowy kraniec wsi został prawie całkowicie spalony. Tylko wysokie ceglane kominy pięły się w górę, jakby chciały dotrzeć do nieba.

Gdy mieliśmy już Kolno za plecami, powitał nas wspaniały las świerkowy, przez który prowadziła szeroka, piaszczysta droga. Nasza szlak wiódł przez Zabiele, Popiołki do wsi Wyk. Po drodze przechodziliśmy przez tereny, na których kilka dni wcześniej toczyły się walki. Na nieuporządkowanych polach walki leżała jeszcze broń i wszelkiego rodzaju sprzęt.

We wsi Wyk był już sztab naszej 58. Dywizji Piechoty, gdzie wydawano rozkazy, a oficerom za stoły i krzesła służyły bele siana.
58. Dywizja Piechoty znalazła się rejonie działania 8. Armii (von Scholtz'a). Cała artyleria 58. Dywizji była tymczasowo podporządkowana 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty. Tego samego dnia Dywizjon Fuchs'a podporządkowano 57. Rezerwowemu Regimentowi Artylerii Polowej i rozmieszczono we wsi Ruda (Osowiecka). Pozostałe jednostki Regimentu rozmieszczono wraz z piechotą we wsi Wyk i w pobliżu. Zakwaterowanie było jednak marne, zwłaszcza że nadciągnęły ulewne deszcze.
Nawet Oberstleutnant Doertenbach został zmuszony do spędzenia nocy z końmi, w stodole z dziurawym dachem i działo się tak często w kolejnych dniach. Pierwszy dzień marszu sprawił, że Regiment był bardzo zmęczony, zarówno żołnierze, jak i konie.
Konie stały się dość sztywne po czterodniowej jeździe pociągiem i nie były przyzwyczajone do ciągania sprzętu przez głęboki piach. Kanonierzy nie mogli już myśleć o siedzeniu na swoich koniach. Musieli zadowolić się umieszczeniem części swojego oporządzenia na lawetach i działach, ponieważ potrzebowali dużo swobody ruchu, by pchać i ciągnąć sprzęt.
Powożący również musieli zejść i maszerować, by odciążyć konie. Ci, którzy do tej pory nie nauczyli się jechać jeden za drugim, szybko musieli zdobyć umiejętność zmieszczenia się w koleinie zostawianej przez poprzedzający sprzęt. Robienie nowej koleiny w głębokim, kopnym piachu utrudniało przemieszczanie się.

26 lipca 1915 r. sztab Regimentu i II. Dywizjon wraz z oddziałami piechoty, w strugach deszczu opuszczają wieś Wyk.
Również II. Dywizjon/116 zostaje podporządkowany 57. Regimentowi Artylerii Polowej i rozmieszczony we wsi Stanisławowo. Sztab regimentu rozlokował się we wsi Gąski.
Ale już wieczorem oddziały artylerii zostały przeorganizowane, a sztabowi 116. Regimentu przydzielono dowództwo grupy północnej, do której należały: Dywizjon Fusch'a, II. Dywizjon/57 pod dowództwem majora Jentsch'a oraz 38. Batalion Artylerii Pieszej pod dowództwem majora Mahna.
Ten dzień rozpoczął się od przygotowań do ataku i przeprawy przez
Narew.
Przeprawa miała odbywać się przez mosty pontonowe wybudowane przez pionierów, a które znajdowały pod ciągłym ostrzałem pocisków i szrapneli, jak i karabinów maszynowych. Ponadto podpory ciągle były rozmywane przez rzekę. Biedni piechurzy, którzy przekraczali przez nie rzekę w ogniu wroga, często wpadali w pełnym oporządzeniu do rzeki.


Zdjęcia związane z 75. Rezerwową Dywizją Piechoty
 
Lipniki gmina Łyse
Haubica 21 cm Mörser na stanowisku ogniowym pod wsią Lipniki.
Kwiecień 1915.
Zdjęcie wykonał: Unteroffizier Zimmer z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty


Dęby gmina Łyse
Kwiecień 1915
Wielebny D. Wilhelm Ziegler kapelan 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty wygłasza kazanie
podczas mszy polowej odbywającej się w lesie pod wsią Dęby.
Kapelan przemawia z drewnianej ambony, po prawej od ambony widać ołtarz.

Zdjęcie wykonał:
leutnant rezerwy Freiherr von Palombini z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty

Lipniki gmina Łyse
Grupa żołnierzy z okopów na pierwszej linii frontu pod wsią Lipniki, wysłana po obiad dla kolegów.
Zdjęcie wykonał:
Gefreiter Welter
Maj 1915 roku.


Wieś Łyse 9 lipca 1915
9 lipca wypadały urodziny wielkiego księcia Badenii, Fryderyka II (Friedrich II. Wilhelm Ludwig Leopold August,
genannt Fritz, Großherzog von Baden).
W tej okazji, każda kompania w 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty składającej się Badeńczyków,
urządzała własne przyjęcie.
Każdy żołnierz Dywizji otrzymał prezent przesłany przez wielką księżnę Hildę Szarlottę Wilhelminę Luksemburską.
Na zdjęciu impreza we wsi Łyse.
Zdjęcie wykonał:
Leutnant rezerwy Völker

Pupkowizna, gmina Łyse. Kwiecień 1915
Działo artylerii polowej, osłaniające wzgórze 116, które znajdowało się na północny-wschód od bagien Serafin.
Zdjęcie wykonał:
Leutnant von Chaulin z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.

Łyse
Zamontowany karabin maszynowy w schronie bojowym na pierwszej linii frontu pod wsią Łyse.
Zdjęcie wykonał:
Maj 1915
Leutnant rezerwy Völker
z 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty

Wieś Dęby, gmina Łyse
24 maja 1915
Na zdjęciu grupowym dowódca 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty Generalleutnant von Seydewitz
z oficerami dowodzący poszczególnymi jednostkami Dywizji.
Zdjęcie wykonano pod kwaterą sztabu Dywizji we wsi Dęby.
Zdjęcie wykonał: leutnant rezerwy Freiherr von Palombini



Poprzednie części cyklu, zapraszam pod linki:
Mała Wojna, część 1: Łyse, Myszyniec 1915

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz