sobota, 11 stycznia 2020

Mała wojna, część 18: Białystok

Notatki z kronik 251. Rezerwowego Regimentu Piechoty

26 sierpnia 1915. Z karabinami w rękach oczekiwano poranka. O świcie wznowiono natarcie. III. Batalion/251 przez las dotarł do dworca Starosielce, II. Batalion/251 dotarł tam nacierając przez wieś Ogrodniki. 251. Regiment wkraczał do Białegostoku jako zwycięzca. Z dworca kolejowego oddziały udały się na kwatery do wsi Starosielce, by w kilka godzin przygotować się do schludnego wkroczenia do miasta: prano i porządkowano mundury, żołnierze myli się, golili itp. Wszędzie panował wesoły zgiełk i wrzawa. Na wojnie jednak nie należy cieszyć się zbyt wcześnie. Około południa przyszedł rozkaz, aby pomaszerować na południe, obejść Białystok i zabezpieczyć miasto od wschodu. III. Batalion/251, który szedł w przodu, został ostrzelany od strony Dojlid, prawdopodobnie przez oddziały kozaków, które wkrótce się wycofały. Niedługo później napotkano przednie oddziały I. Korpusu Armii i padł rozkaz, by nie podejmować dalszych działań, ponieważ I. Korpus miał przejąć osłonę miasta od południa. Po godzinie przyszedł kolejny rozkaz, aby kontynuować marsz, by oczyścić las. II. Batalion/251 zajął Dojlidy, a następnie przeszedł przez las do wsi Zaścianki. Po lewej stronie maszerował III. Batalion/251. Teren był gęsto zaludniony i urozmaicony.

Rozkazy były kilkakrotnie zmieniane, więc minęło trochę czasu, zanim rozrzucone kompanie zostały ponownie złączone. Wróg stawiał tylko krótki opór 12. Kompanii. Wkrótce również wrogi ogień artyleryjski ustał. Przekroczono linię kolejową prowadzącą na Baranowicze i tutaj, na północnym skraju lasu, III. Batalion/251 zajął pozycje obronne stając frontem do wsi Pieczurki. II. Batalion/251 pozostał w rezerwie. 6. Kompania/251 została przydzielona do III. Batalionu/251 jako rezerwa. Po godzinie 23:00 nie padły już żadne strzały.

To był dla naszego 251. Regimentu koniec bitwy Narew-Biebrza.

Kiedy rankiem 27 sierpnia 1915 rozejrzeliśmy się, po Rosjanach nie było już śladu. Zgromadzono oddziały regimentu i odbyły się uroczystości z udziałem dowódcy, który wyraził swoje uznanie dla osiągnięć regimentu od dnia 13 lipca, wspomniał poległych i wręczył Krzyże Żelazne. Później pomaszerowaliśmy do Białegostoku ze śpiewem na ustach. Niestety nie przedostaliśmy się przez główne ulice. Mieszkańcy stali na ulicach i byli szczęśliwi, częściowo z powodu wycofania się Rosjan, a częściowo z powodu nowych perspektyw biznesowych, które się przed nimi otwierały. Rozsiedliśmy się na ławkach w dużym budynku z cesarskim orłem i piękną szkołą.

Białystok – sierpień 1915. Brama przed cesarskim pałacem.
Pałac Branickich.
Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini


Białystok – sierpień 1915. Pałac Branickich. Pałac cesarski. Instytut imperatora Mikołaja.
Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini


Bataliony zostały zakwaterowane na przedmieściach: na osiedlu Białostoczek, położonym na północnych obrzeżach miasta. Każda kompania zajęła po kilka domostw.

Białystok to piękne miasto według rosyjskich standardów. Liczyło około 100 000 mieszkańców, było ważnym węzłem kolejowym, to handlowe i przemysłowe miasto. Niezwykle piękny był kościół rzymskokatolicki. Po południu na ulicach tętniło życiem. Żołnierze odwiedzali sklepy i restauracje, kupowano to, czego dawno nam brakowało, a zwłaszcza dobrą rosyjską czekoladę. Dostępne było również piwo, ale nie budziło ono naszego zaufania. Sklepy często były małe i ciemne, z nędznymi witrynami sklepowymi. Nie było żadnych pocztówek. Komunikacja nie była trudna, ponieważ biznesmeni mówili dość dobrze po niemiecku. O 18:00 prawie wszystkie sklepy były już zamknięte. To był piątek. Zaczął się szabat. 



Białystok – sierpień 1915. Życie biznesowe na ulicach Białegostoku
Zdjęcie wykonał: Oberleutnant rezerwy Grieshaber

Białystok – sierpień 1915. Ulica Suraska.


28 sierpnia 1915. 251. Regiment o godzinie 8:00 rano pomaszerował w kierunku północnym przez Jurowce do wsi Rybniki, małej wsi w lesie nad strumykiem. Droga była trochę mozolna, bo piasek był głęboki, ale prowadził przez przepiękny las, „klejnot w nieco kiepskiej polskiej koronie”, jak to określił stary pruski leśniczy. O godzinie 11:20 przed południem osiągnięto punkt docelowy i był jeszcze czas dla żołnierzy na dokładne umycie się w małym strumyku. Pogoda była dobra.
Następnego dnia wyruszyliśmy o 7:30 … Regiment maszerował na Grodno.



Notatki z kronik 249. Rezerwowego Regimentu Piechoty


11 i 12 sierpnia marszem przez wsie Wygoda i Wyrzyki regiment dociera do wsi Cieciorki.

W ciągu najbliższych dni wpada w nasze ręce linia obrony Rosjan na rzece Ślina. 13 sierpnia regiment dociera do wsi Chojane, gdzie schwytano w niewolę część Rosjan. Zostają zdobyte wsie Kalinowo-Solki i Nowe Kalinowo.

14 i 15 sierpnia regiment przebywa we wsi Wnory-Wypychy, bez przydzielonych zadań. W międzyczasie Rosjanie cofają się przed naszą dywizją na wschód, aby zatrzymać nas na nowej linii obrony nad Narwią, która płynie tu szerokim łukiem z południa na północ.

Podobnie jak w przypadku poprzedniej przeprawy przez Narew, również tu czekało artylerię niezbędne przygotowanie terenu przed natarciem. Część wojsk rosyjskich przed naszymi siłami na północy, broniła się jeszcze po tej stronie Narwi.

16 sierpnia regiment zajmuje pozycje na linii PszczółczynJeżewo z zadaniem rozpoznania terenu i sytuacji. 18 sierpnia I. Batalionowi udaje się zająć wieś Pajewo. Natomiast II. i III. Batalionowi/249 nie powiodło się zajęcie drogi Tykocin - Radule, gdyż Rosjanie stawiali zaciekły opór.
Przygotowanie artyleryjskie w następnych dniach zostały wykorzystane do szczegółowego rozpoznania terenu i sił rosyjskich. 22 sierpnia, gdy zdobyto Tykocin na północ od nas, Rosjanie cofnęli się również przed naszymi pozycjami.

22 sierpnia dowódca regimentu Laue został awansowany na stopień Oberstleutnant'a. W tym samym czasie Major von Voigt przejął II. Batalion/249, a Hauptmann Fitzet III. Batalion/249.
Ponieważ most pod wsią Kruszewo został zniszczony [w miejscu zwanym Zerwany Most], patrole przeprawiły się przez Narew brodami. 23 sierpnia reszta regimentu przekracza rzekę po odbudowanym moście i staje obozem na wypoczynek we wsi Pańki. W pierwszych godzinach 25 sierpnia, aby opóźnić niemiecki marsz na Białystok, Rosjanie rozpoczęli kontratak na 251. Regiment, który znajdował się na przodzie.

Z pomocą ruszył II. Batalion/249, a przeciwnik ostatecznie został odrzucony za wzgórza pod miasteczkiem Choroszcz przez wspólny atak 250. i 251. Regimentu. Wróg rozpoczął odwrót, a nasze oddziały ruszyły na Białystok. 26 sierpnia wkroczono do miasta, a nasz regiment wykonał uroczystą defiladę przed Dowódcą Korpusu i Dowódcą Dywizji. Regiment przenosi się na kwatery na przedmieściach Skorupy. Miasto wciąż znajdowało się niedaleko linii frontu. Po tygodniach trudów frontowych, prawie ciągłego przebywania na świeżym powietrzu w fatalnych warunkach, przyjemnością było zobaczenie solidnych domów, łóżek, korzystanie z pralek i możliwość kupowania naczyń, jedzenia i napojów, chociaż ta radość, regeneracja trwała krótko.

Białystok – 26 sierpień 1915. Rynek Kościuszki. Defilada.
Dowódca Korpusu Generalleutnant von Seydewitz wita maszerujące przez rynek
oddziały 249. Rezerwowego Regimentu Piechoty.
Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini

Białystok – 26 sierpień 1915. Rynek Kościuszki
Defilada.
Dowódca 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty – Oberst Graf Finck von Finkenstein
na cele swoich oddziałów. Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini
Białystok – 26 sierpień 1915. Rynek Kościuszki.
Czołowe oddziały 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty wkraczają do Białegostoku
Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini

.


Notatki z kronik 107. Regimentu Piechoty

26 sierpnia. O świcie patrol oficerski z 4. Kompanii stwierdził, że wieś Fasty jest wolna od wroga, a oba mosty (kolejowy i drogowy) na północny-zachód od wsi zostały zniszczone. Na rozkaz dowódcy brygady, 107. Regiment Piechoty po prawej i 106. Regiment Piechoty po lewej o godzinie 5:00 rano miały być gotowe do natarcia. Rozkaz dotarł jednak za późno, tak że natarcie nie mogło być rozpoczęte w nakazanym czasie.

O godzinie 7:45 rano, I. Batalion/107 rusza po prawej stronie szosy, a II. Batalion/107 po lewej stronie i wchodzą w lasy na wschód od wsi Nowosiółki. III. Batalion/107 i obie Kompanie Karabinów Maszynowych zostają na szosie w Nowosiółkach w każdej chwili gotowe do natarcia. O godzinie 8:00 rano oddziały 106. Regimentu w końcu dotarły na lewą flankę 107. Regimentu. O 8:45 rano rozpoczęło się zgodne z rozkazem pełne natarcie. O godzinie 10:15 osiągnięto brzeg rzeki Biała. Bataliony zatrzymują się tam, a silne patrole i 2. Kompania jako wsparcie rozpoznania, ruszyły w kierunku Białegostoku.

Po południu dowódca dywizji, Generalleutnant von Gersdorff, przybył do III. Batalionu/107 w lasach na wschód od wsi Łyski i wręczył Krzyże Żelazne podoficerom i żołnierzom za wykazaną dzień wcześniej odwagę. O godzinie 16:00 oddziały 107. Regimentu Piechoty razem ze 116. Regimentem Artylerii Polowej wmaszerował do Białegostoku z rozkazem, aby przejść przez miasto, by dotrzeć i zająć wieś Bagnówka oraz punkt 173 na północ od wsi Pietrasze, gdzie miał dołączyć 106. Regiment Piechoty, zaś 75. Rezerwowa Dywizji Piechoty w tym czasie wkraczała do miasta od południowego zachodu.

Kiedy czołówka dotarła do dworca Białystok, straż przednia (z I. Batalionu/107) doniosła, że cmentarz i wzgórze przy północno-wschodniej drodze wyjazdowej z miasta zajmują tylne straże Rosjan. Oddziały idące w awangardzie otrzymały rozkaz ataku na cmentarz i fabrykę włókienniczą we wsi Wygoda. W tym samym czasie I. Dywizjon ze 116. Regimentu Artylerii Polowej dotarł i obsadził pozycje w punkcie 142 na północny-zachód od Białegostoku. Reszta oddziałów zajmowała Białystok, a III. Batalion idący na końcu zorganizował marszową kapelę. Żołnierze z zainteresowaniem rozglądali się po pierwszym dużym mieście, odkąd trafili na front wschodni. Za wyjątkiem mocno uszkodzonych obiektów dworcowych, miasto poniosło mniejsze szkody, niż można było się spodziewać po pożarach widocznych poprzedniego wieczoru i w nocy.

Posuwające się na przedzie oddziały są witane radosnymi okrzykami i kwiatami, głównie przez żydowską, niemieckojęzyczną ludność. Setki osób tłoczyło się na źle wybrukowanych ulicach, część z nich znała emblematy 107. Regimentu, jak się okazało, przyjeżdżali na coroczne jarmarki w Lipsku [miasto garnizonowe 107. Regimentu].
Białystok – sierpień 1915. Ulica Suraska Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini

W międzyczasie, I. Batalion/107 zajął cmentarz, 2. Kompania wzięła 40 jeńców, a przed wieczorem już gdy batalion zajął zakłady włókiennicze Wygoda, znalazł się pod ciężkim ostrzałem piechoty i artylerii wroga. W rezultacie, dowódca 107. Regimentu wydał rozkaz, aby o 18:40 oddziały zaatakowały pozycje wroga na linii wieś Bagnówka - punkt 173 - punkt 152. II. Batalion/107 (5. i 7. Kompania) został rozmieszczony na lewo od I. Batalionu/107, natomiast III. Batalion/107 i Kompanie Karabinów Maszynowych pozostały w północno-wschodniej części Białegostoku. Od zachodu i na północ do miasta, teren przejmowały oddziały 106. Regimentu Piechoty. 116. Regiment Artylerii Polowej rozstawiał działa na pozycji w punkcie 149, na południe od kolejowego dworca towarowego, ale ze względu na zbliżające się ciemności nie miał już możliwości prowadzenia ognia.

Dwa bataliony, I. i II./107, kontynuowały jednak atak pod intensywnym ogniem kozaków, którzy obsadzili wzgórza. Pierwsze wymienione w rozkazie punkty zdobyto po godzinie 21:00. Ponieważ w mieście setki radosnych białostoczan otoczyło oddziały III. Batalionu, Kompanie Karabinów Maszynowych i tabory, wydano rozkaz, by przeniosły się one na kraniec miasta wzdłuż linii kolejowej prowadzącej na północny-wschód, skąd mogli swobodnie zareagować na walki o Bagnówkę. Sztab regimentu dotarł tam o 20:00. Dopiero, gdy oddziały osiągnęły ten cel, dotarł do nich rozkaz, aby nie angażować się w dalsze walki, ponieważ 58. Dywizja zostanie wycofana z miasta następnego ranka. Kompanie z linii frontu okopały się. Pozostałe oddziały regimentu założyły obozy na północno-wschodnim skraju miasta. Łuny pożarów na kierunku północno-wschodnim wskazywały, że Rosjanie kontynuują odwrót. Byłe rosyjskie koszarach kawalerii na północnym skraju miasta zostały oczyszczone do ostatniego gwoździa do podków, co oznaczało, że Rosjanie starannie przygotowali się do odwrotu.

27-29 sierpnia 1915. Wczesnym rankiem I. i II. Batalion/107 zostały zluzowane przez oddział I. Korpusu Armii. W następnych dniach regiment maszerował w kierunku granicy niemieckiej przez Bacieczki i Knyszyn. Po walkach w ostatnich dniach żołnierzom dano dwukrotnie większą ilość godzin niezakłóconego nocnego odpoczynku i obfite racje żywnościowe. We wsi Fasty przekroczono rzekę Narew po zniszczonym moście stalowym, na którym pionierzy umiejętnie zbudowali drewnianą kładkę. Kiedy bataliony, po bardzo mozolnym marszu spowodowanym upałem, wkroczyły do spalonego w dużym stopniu Knyszyna, odnalazły tu główny tabor regimentu z m.in. swoimi bagażami osobistymi, które musieli porzucić 24 lipca 1915 [pod Kolnem].

29 sierpnia 1915. Trzy bataliony i dwie Kompanie Karabinów Maszynowych w palącym upale wmaszerowały do twierdzy Osowiec i obozowały w wewnętrznym pasie fortecznym, który w dużym stopniu legł w gruzach.

30 sierpnia 1915. Oddziały w ulewnym deszczu kontynuowały marsz w kierunku wsi Ruda, ale ponieważ droga nie była utwardzona, a właściwie maszerowano przez głęboki piasek, marsz był bardzo uciążliwy. Wyczerpane bataliony w końcu dotarły do Rudy, ale w drodze wykorzystano tory kolejowe biegnące wzdłuż drogi, gdyż maszerowało się po nich znacznie wygodniej. Po południu, gdy we wsi założono obóz, regiment dostał świeże uzupełnienia w postaci osiemnastu podoficerów i 299 żołnierzy, którzy natychmiast zostali przydzieleni do poszczególnych kompanii. W tym samym czasie rozpoczęto pierwsze szczepienia przeciwko cholerze. Wieczorem znów pojawiły się ulewne deszcze, które trwały do następnego dnia rano.

Sierpień. Marsz przez Białostocki Las Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Völker


Notatki z kronik 116. Regimentu Artylerii Polowej


Ponieważ wielki most nad Narwią pod Żółtkami został całkowicie zniszczony i nie mógł być odbudowany w krótkim czasie, cała artyleria została zmuszona do wykonania objazdu o długości prawie 30 kilometrów, gdzie w drodze towarzyszył im kurz i ogromny upał. Po wykonaniu objazdu już przez zdobytą Choroszcz artyleria dotarła do Białegostoku.

Idący w awangardzie II. Dywizjon mijał przez całą drogę uchodźców. To ciężki cios dla człowieka, który musiał zostawić swoją własność wrogowi. Kobiety płakały i ze swoimi małymi dziećmi przedstawiały nędzny widok. Łatwiej było widzieć zabawniejsze obrazy uchodźstwa. Np. dwa ładne małe koniki, zaprzęgnięte do tzw. panjewagon [chłopskiego wozu], a na nim wszystkie nędzne rzeczy, które trzymano w środku rosyjskiej drewnianej chaty.

Siano i słoma, łóżka, ubrania, walizki i krzesła, naczynia z jedzeniem, a wśród wszystkich tych rzeczy zwykle siedziała stara babcia lub młoda kobieta z dzieckiem. Za wozem, prowadzonym niekiedy przez starego Rosjanina z długą brodą, maszerowali przeważnie bardzo liczni członkowie rodziny, boso, ale w kolorowych strojach. Szczególnie dziwne było, że wielu z tych ludzi nosiło grube, owcze kożuchy nawet w palącym słońcu. Stado bydła i świń zazwyczaj tworzyło koniec takiej rodziny uchodźców.

Ile z tych rodzin po powrocie odnajdzie jeszcze swój majątek w dobrym stanie? Na pewno niewielu, bo rosyjscy żołnierze w trakcie odwrotu palili wszystkie wsie. Chłopi bali się własnych żołnierzy, uciekli, a z lasu wyszli dopiero, gdy zajęliśmy teren. W jednej z zagród zauważyliśmy kobietę siedzącą na resztkach muru, który pozostał z jej domu. Jej wzrok był skierowany gdzieś w dal. Ani mrugnięcia okiem, nie drgnęła nawet, wydawała się bez życia; być może straciła rozum po tym, czego doświadczyła.

Bieżeńcy. Sierpień 1915.
Ludzie wypędzeni przez rosyjskich żołnierzy ze swoich wsi i gnani na poniewierkę w głąb Rosji,
wracają, kierując się w daleką drogę na swoją ojcowiznę.
Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini


Radość opanowała wszystkich, kiedy dowiedzieli się, że mają zdobyć Białystok. Jak błyskawica wieść ta pędziła od ust do ust, niwelując zmęczenie ciężkich marszów i rozpaliła na twarzach uczucie oczekiwania na nadchodzące wydarzenia. Po dniach mniejszych i większych walk, po marszach przez niekończące się piaszczyste trakty, ogromne ciemne lasy, po obrazach dymiących ruin biednych wiosek i ich zrozpaczonych mieszkańców, mieliśmy przed sobą konkretny cel. Ta Rosja wydawała się nam niezmiernie wielka.

A teraz mieliśmy dotrzeć do prawdziwie dużego miasta, zobaczyć cały jego urok, cieszyć się jego dogodnościami? Poczucie wdzięczności i radości ogarnęło nas, jak pustynnego wędrowca, który wie, że zbawienna oaza jest już blisko.

Z tymi myślami, mimowolnie spojrzeliśmy w dół na nasz brudny sprzęt. Nagle zobaczyliśmy, jak jesteśmy zakurzeni i pokryci błotem, my, konie oraz broń i zdaliśmy sobie sprawę, że nasze pojazdy, mocno obciążone wszelkiego rodzaju artykułami potrzebnymi i niepotrzebnymi na wojnie, sprawiają bardziej wrażenie wędrownego cygańskiego taboru niż Królewskiej Wirtemberskiej Baterii.

Nie pozwolono nam tak pokazywać się pięknym polskim kobietom. Więc spieszyliśmy się przepakować ładunki na pojazdach, wyrzuciliśmy niepotrzebny sprzęt i oczyściliśmy nadwozie.
Musieliśmy też dogonić naszą piechotę, która przeprawiła się przez Narew prowizorycznymi kładkami i nie musiała robić wielkiego objazdu. - W drodze zauważyliśmy ekipy remontowe, które wpinały się po słupach, naprawiały i rozciągały nowe linie telefoniczne, które Rosjanie zniszczyli ledwo parę godzin wcześniej.

Zabudowa gęstniała. Dobrze utrzymane ogrody z kolorowymi klombami cieszyły oko znawców. W jednym ogrodzie stała polska rodzina i witała nas trochę niepewnie, ale z widoczną radością. Zdejmując hełmy odwzajemniliśmy pozdrowienie.

Minęliśmy piękny las, ostatni zakręt i przed nami, w głębokiej depresji, leżał "Białystok", otoczony czarnymi słupami dymu, pamiątką po cofających się Rosjanach. Przed stacją kolejową padła komenda: "Stać! Kanonierzy z siekierami i szpadlami do przodu”.

Wiadukt nad linią kolejową Warszawa-Petersburg został wysadzony przez uciekających Rosjan, blokując tym samym jedyną drogę z zachodu do wnętrza miasta.

Białystok, sierpień 1915. Zniszczony wiadukt na linią kolejową.

Białystok – 26 sierpień 1915. Spalony dworzec kolejowy Zdjęcie wykonał: Główny farmaceuta dywizji Schirmer


Zrobiliśmy prowizoryczne przejście przez tory kolejowe, po nasypie z desek, ziemi i kamieni. Przy pracach, bez żadnej zachęty, pomagała nam okoliczna ludność. - Przy wejściu do miasta na czoło kolumny wysunął się oddział orkiestry z regimentu piechoty i od tej pory przy dźwiękach muzyki maszerowaliśmy dalej. Minęliśmy wciąż płonący dworzec kolejowy, mijaliśmy szeregi domów ozdobionych kwiatami i flagami, mieszkańcy wiwatowali a my maszerowaliśmy w kierunku rynku. Całe zmęczenie odeszło, mięśnie napięły się, kierujący pojazdami wyciągnęli głowy wyżej, kanonierzy jak na defiladzie szli bardziej wyprostowani i z żywszym wzrokiem patrzyli na świat wokół nich.

Można było poczuć, jak miasto odetchnęło z ulgą od opresji rządów rosyjskich, które jeszcze rano ciążyły mieszkańcom bardziej niż kiedykolwiek, można było poczuć jak nowe życie wstąpiło w mieszkańców. To było tak, jakbyśmy wyzwolili niemieckie miasto od wrogiej okupacji. Zwłaszcza po usłyszeniu opowiadań o historii miasta, głównie od żydowskich mieszkańców, którzy znali język niemiecki.

Przyszły stare kobiety i powiedziały: „Od dawna modliłyśmy się do Boga, by Niemcy przyszli i wybawili nas od plagi Rosjan. Kozacy obrabowali nam mieszkania i zamknęli nas w piwnicach na cztery tygodnie, torturując tych, co mówili po niemiecku." Wiele osób prosiło o niemieckie gazety, ponieważ nie mieli pojęcia, co się dzieje na świecie. Zapytali też: „Jak sądzicie, czy Białystok pozostanie niemiecki?”


Białystok. Sierpień 1915. Hotel Ritz. Siedziba sztabu dywizji. Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini

Białystok. Sierpień 1915. Postój dorożek przed hotelem Ritz. Zdjęcie wykonał: Leutnant rezerwy Freiherr von Palombini

Z rynku, część baterii przekierowano na obozowisko na wschodnim skraju miasta, a drugą część skierowano do ogrodów, jako wsparcie.
Kiedy zrobiło się ciemno, nadeszły rozkazy, aby 58. Dywizja Piechoty była gotowa do nowych zadań.

Front skrócił się, czyli jednostkę można było zwolnić. Dywizja dostała pochwały za swoje osiągnięcia, a jednocześnie ogłoszono wiadomość o upadku Brześcia Litewskiego [Brześć nad Bugiem]. Radość nie miała końca: okrzyki rozproszyły nocny spokój - wszyscy pomyśleli: „Teraz wojna na pewno wkrótce się skończy!”

Następnego dnia rano żołnierze rotacyjnie otrzymywali przepustki na wyjście do miasta. Niewiele zobaczyli z wielu pięknych kościołów z kopułami, ratuszem i innych ciekawych budynków; mieli na to zbyt mało czasu, a ich umysły były zbyt skupione na korzystaniu z bardziej materialnych dóbr. Jeżeli komuś czegoś dawno brakowało, to teraz miał możliwość by to kupić. Najważniejszy był biały chleb kupowany w takich ilościach, że ci, którzy mieli więcej zaoszczędzonych pieniędzy, kupili sobie pieczywa na kilka dni.

Oszczędzane tygodniami pieniądze topniały do zera w ciągu kilku godzin, gdy szło o smakołyki i owoce. Można było też zdobyć wszelkiego rodzaju przedmioty codziennego użytku. Z polskimi Żydami spokojnie dało się porozumiewać, a jeśli ktoś miał trudności z komunikacją, to na każdym rogu ulicy stali młodzi ludzie z biało-zielonymi opaskami, którzy w razie czego służyli za tłumaczy.
Czas jednak mijał zbyt szybko. Baterie otrzymały rozkaz wyjazdu. Około południa, 116. Regiment Artylerii Polowej przemaszerował ponownie tą samą drogą przez miasto, a którą stale nadciągały nowe oddziały.

Następnie rozpoczął się marsz ku granicy niemieckiej przez Kruszewo-Broniszewo-Tykocin-Knyszyn. Marsze były niezwykle męczące, gdyż brnięto przez głęboki piasek w palącym słońcu. Oddziały przemaszerowały przez potężna Twierdzę Osowiec, z jej wysadzonymi murami i mostami. Postój wyznaczono we wsi Ciemnoszyje. Trzeciego dnia regiment przez piękne lasy i po nieco lepszych drogach pod Grajewem, dotarł do przygranicznego niemieckiego spalonego przez Rosjan miasta Prostken [Prostki].

Białystok – sierpień 1915.
Oddziały z II. Dywizjonu 116. Regimentu Artylerii Polowej na placu opuszczonych koszar kozaków.



Notatki z kronik 250. Rezerwowego Regimentu Piechoty

Wczesnym rankiem 26 sierpnia 1915 roku 250. Regiment wyruszył z Choroszczy w kierunku wsi Krupniki i Starosielce. Zauważono tam, że obiekty infrastruktury kolejowej zostały częściowo zniszczone. O godzinie 14:30 regiment pomaszerował dalej drogą biegnącą na południe od Białegostoku, aby zająć rejon Dojlidy i Zaścianki, gdzie natrafiono na rosyjskie jednostki osłaniające odwrót. Gorzkim rozczarowaniem dla regimentu był rozkaz, który pozbawiał jednostkę udziału w szturmie 75. Rezerwowej Dywizji na Białystok, szczególnie, że dzień wcześniej regiment w znacznym stopniu przyczynił się do przełamania linii obrony Rosjan i otwarcia drogi na Białystok. Ale taka jest fortuna wojenna!

27 sierpnia o godz. 9:00 rano 250. Regiment został zluzowany przez nadchodzące z południa czołowe oddziały 1. Korpusu (Gallwitz). Około południa 250. Regiment wkroczył do Białegostoku i dołączył do stacjonującej już tam 75. Rezerwowej Dywizji Piechoty.
Miasto nosiło jedynie niewielkie ślady wojny i momentalnie odżyło zaraz po wkroczeniu wojsk niemieckich. Po tygodniach ofensywy, żołnierze mogli skorzystać z prawie wszystkich walorów miasta i znaleźć to co tylko chcieli, o ile posiadali jakąś przyzwoitą gotówkę. Sytuacja prawie jak w bajce.

Po niezliczonych dniach, gdy dachem było niebo, ziemia służyła za łoże, nagle pojawiły się prawdziwe ulice, domy, łóżka, przybory toaletowe i inne przydatne rzeczy. Regiment otrzymał w Białymstoku dwa zasłużone dni odpoczynku.
Gefreiter Wecks z 11. Kompanii otrzymał Krzyż Żelazny I. Klasy za często udowodnioną odwagę i dobre raporty patrolowe.

Gefreiter Wecks z 11. Kompanii otrzymał Krzyż Żelazny I. Klasy
za często udowodnioną odwagę i dobre raporty patrolowe.


Notatki z kronik 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty

23 i 24 sierpnia regiment wkroczył do lasów na zachód od wsi Złotoria i pozostał tam gotowy do akcji. W tym czasie nie uczestniczył w walkach. Następnie przemaszerował przez Żółtki do wsi Antoniuk pod Białymstokiem. Most na Narwi został spalony przez Rosjan, przeprawiano się zatem mostem, a właściwie kładką zbudowaną przez saperów, po której można było przechodzić tylko gęsiego. Pojazdy i konie przeprawiły się przez rzekę w innym punkcie, robiąc duży objazd. Żołnierze 120. Regimentu wykorzystali oczekiwanie, by drugi raz na swoim szlaku walk wykąpać się w Narwi.
We wsi Antoniuk przydzielono nam dzień odpoczynku.

Wielu żołnierzy wykorzystało ten dzień do zwiedzania Białegostoku i na zakupy na mieście. Miasto robi bardzo słabe wrażenie, również pałac carski wyglądał na dość zaniedbany. Wszędzie na ulicach roiło się od Żydów, którzy wyrażali radość z powodu wycofania się armii rosyjskiej, a jednocześnie oszukiwali przy handlowaniu z Niemcami.

Ale także Rosjanie mieszkający w Białymstoku, którzy nie byli Polakami, byli wyraźnie zadowoleni z klęski swojej armii i powrotu do cywilizowanych warunków, które nastąpiły po przejęciu miasta przez Niemców. Często nawet zaprzeczali, że są Halbasien.
Chodniki na ulicach były nierówne, a często całkowicie ich brakowało. W witrynach okien lokalne burdele reklamowały zupełnie nagie dziewczyny.
Ponieważ na froncie sytuacja nie była zbyt klarowna dla niemieckiej armii, postanowiono więc, że 58. Dywizja Piechota jest zbędna w Białymstoku i postanowiono wyznaczyć jej kolejne cele.
Z ogromnym wysiłkiem, w ciągu 3 dni przemaszerowała przez Fasty, Osowiec do Grajewa i Rudy, aby tam dotrzeć do linii kolejowej. Na głębokich piaszczystych drogach i przy ciągłym braku wody, trzeba było przeciskać się przez kolumny pojazdów zdążających w drugą stronę i robić wiele objazdów z powodu zniszczonych mostów.
Między Grajewem a Rudą znajdował się duży rosyjski poligon szkoleniowy, w którego barakach i stajniach rozmieszczono bataliony 120. Regimentu oraz Kompanię Karabinów Maszynowych. Jeden batalion w Rudzie, sztab i pozostałe bataliony w Grajewie.

Tamtejsi mieszkańcy to głównie Żydzi. Widzieliśmy bose Żydówki, które uważały się za damy z wyższych sfer. Żołnierze kupowali wodę gazowaną, ze względu na niebezpieczeństwo epidemii. Od dawna picie zwykłej wody uważano za zagrożenie. Popyt na lemoniadę przekroczył zatem podaż, dlatego też Żydzi w krótkim czasie zaczęli jej produkcję we własnych domach. Te napoje z „nowych” dostaw składały się z nędznego wywaru z jakiejś lury zamiast wody gazowanej i barwione były odrobiną soku, warte były od 1 do 3 fenigów, ale żądano 15 fenigów, jak za oryginalne napoje. Dlatego nasi ludzie wstrzymywali się z zapłatą Żydom do czasu, aż spróbowali napoju z butelki. Jeśli to była woda mineralna, to płacili pieniędzmi, w przeciwnym razie ... ciosami.

Żydzi najwyraźniej uznawali to za coś normalnego, ponieważ uważali, że w tym kraju to ich się oszukuje i bije za ich pracę. 

Ci sami ludzie uważali się za nosicieli kultury w regionie. Prawie wszyscy potrafią czytać i pisać, rozumieli języki obce; wszyscy są kupcami i rzemieślnikami, prawie wszyscy rzemieślnicy to Żydzi, a Polacy w okolicy to tylko niewykształceni chłopi. Ale kiedy słyszymy słowo "nosiciele kultury", musimy odłożyć na bok nasze środkowoeuropejskie definicje kultury.
Oto kilka przykładów z tej kultury.

Na przykład w miasteczku spotkaliśmy 22-letnią Żydówkę, którą nazwano profesorem, ponieważ ukończyła gimnazjum i była dumą gminy. Że była matką czworga nieślubnych dzieci, z czego dwójkę urodziła jeszcze jako uczennica, było dla tego środowiska czymś naturalnym.
Któregoś dnia w jednym z domów dowódca regimentu usłyszał krzyk rozpaczy, więc wbiegł tam. Zobaczył jak podłodze wije się gospodyni, ojciec i dzieci lamentują i ciągną się za włosy, bo armia odbiera im ostatni kawałek chleba i umrą z głodu. Pół godziny później ten sam Żyd, ojciec, przychodzi do dowódcy regimentu i mówi mu: "Widzę, że brakuje wam chleba i zboża; ile zapłacisz, jeśli w ciągu 10 godzin dostarczę 100 kwintali zboża?”


Pod Grajewem 120. Regiment przebywał do 30 i 31 sierpnia, kiedy w tych dniach poszczególne oddziały udały się na dworce kolejowe, aby wyruszyć pod Kowno.

Białystok. Sierpień 1915. Marsz prze Jurowce w kierunku wsi Supraśl Zdjęcie wykonał: lekarz sztabowy Dr. Bayr

Siepień 1915. Zalesie koło Sokółki. Zdjęcie wykonał: Offiziersstellvertreter Josepf



Poprzednie części cyklu, zapraszam pod linki:
Mała Wojna, część 1: Łyse, Myszyniec 1915



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz