środa, 8 stycznia 2020

Mała wojna, część 10: Pierwsze forsowanie Narwi - 1915

Notatki z kronik 251. Rezerwowego Regimentu Piechoty



Przeprawa przez Narew



W dniu 25 lipca III. Batalion przeprawiono na zachodni brzeg Szkwy i w ten sposób Regiment został scalony przed atakiem. O 16:30 jako pierwszy przez Narew przeprawił się patrol, którym dowodził Vizefeldwebel Alberti.
W nocy 7., 6. i 8. Kompania przeprawiły się przez Narew na pontonach. Wyparli oni czołowe oddziały Rosjan i obsadzili pozycje w ich okopach.
Z samego rana 26 lipca, 5. Kompania poszerzyła przyczółek w prawo, gdzie wieczorem ściągnięto 9. i 11. Kompanię. Dzięki temu, w nocy, na prawym skrzydle mógł zaatakować 249. Regiment, który zdobył tam rosyjskie okopy.


Wymarsz oddziałów w kierunku przeprawy na Narwi.


W nocy z 26 na 27 lipca na drugą stronę rzeki przerzucono prowizoryczną kładkę i podciągnięto kable telefoniczne. Bardziej na północ pionierzy budowali most pontonowy. Rosjanie zdali sobie sprawę, że sytuacja robi się coraz bardziej poważna, dlatego oba mosty i dojazd do nich ostrzeliwali z dział wszelkich kalibrów. O 7:45 rano most pontonowy był już tylko wspomnieniem. Nasza artyleria również ostrzeliwuje pozycje rosyjskie, użyto nawet haubic 21-cm Mörser. Natarcia zaplanowanego na rano nie można jednak było zrealizować.
Atak został więc przełożony na 28 lipca 1915.
Przygotowania artyleryjskie rozpoczęły się o 3:00 nad ranem. Po lewej atakował 250. Regiment, a po prawej 249. Regiment.
Tuż za jednostkami 250. Regimentu posuwała się nasza 7. Kompania/251. W szybkich skokach, tak jak na ćwiczeniach, grupy podbiegały w różnych odstępach czasu. Od czasu do czasu widać było, jak Leutnant Caspar, dowódca kompanii, pędzi do przodu, rozpoznawalny po specjalnie skonstruowanym ekwipunku szturmowym i z saperką w ręku.
Kompania została ostrzelana z flanki i przyjęła nowy kierunek ataku. Ale nie udało im się dotrzeć do stanowiska wroga. Żołnierze byli masakrowani w otwartym terenie przez wrogi ostrzał. Ze względu na duże straty, atak nie był kontynuowany. To byłoby beznadziejne przedsięwzięcie.
Rosjanie okazali się dobrze zorganizowani i doskonale wstrzelali się w teren. Rosyjska artyleria z flanki stale ostrzeliwuje mosty, a ciężkie granaty stale rozrywają brzegi Narwi. Nasz most, który dawno był pod ostrzałem, w końcu otrzymał trzy bezpośrednie trafienia i roztrzaskany spłynął nurtem rzeki. Rzeka wypluwała sporo pięknych ryb zabitych przez granaty. Duży szczupak, który został wrzucony na brzeg, nadal trzymał upolowaną rybę w zębach. Miło byłoby upiec trochę ryb, ale nie mieliśmy takich możliwości.
Nasze stanowiska były bardzo niewygodne. Leżenie w zimnym piasku, bez słomy lub innej ochrony, spowodowało bóle kończyn. Ponieważ w ciągu dnia nie można było nikogo wysłać na tyły, racje żywnościowe można było ściągnąć tylko w nocy, z kuchni oddalonych od brzegu, a gdy udało się w końcu coś sprowadzić, to jedzenie było już zimne. W ciągu dnia za to były doskwierające upały. Piasek z wydm, zdmuchiwany przez wiatr, osiadał w oczach, uszach i nosie, a co gorsza, w zamkach karabinów, tak że trzeba było je zakrywać chusteczkami i szmatami, aby nie być w razie czego bezbronnym. Ponadto ogień artyleryjski wroga coraz celniej macał nasze pozycje. W różnych miejscach dochodziło do bezpośrednich trafień i strat. Ściany okopów zawalały się i trzeba było je często odbudowywać. A do tego rosyjscy snajperzy byli bardzo czujni i strzelali do każdego, kto okazał się nieostrożny.
Oddziały były wyczerpane. W rezultacie odetchnięto z ulgą, gdy 28 lipca wieczorem dokonano wymiany. Dwie kompanie, 9. i 11., wróciły na drugi brzeg Narwi i mogły odpocząć przez 24 godziny. Wieczorem 29 lipca wróciły na swoje stanowiska i zmieniły wykrwawione 7. i 8. Kompanię.
29 lipca był spokojny, tylko snajperzy jak zwykle byli czujni.

Miejsce przeprawy przez Narew.




Po południu 30 lipca wznowiono atak na rosyjskie pozycje. 9. Kompania dotarła do przeszkody, która składała się ze splątanego drutu i starorzecza o szerokości pięciu metrów, za którym były kolejne zasieki drutu kolczastego.
Atak w sąsiednich regimentach nie rozwinął się tak dobrze i z tego powodu 9. Kompania poniosła duże straty. Wieczorem musieli się wycofać. W nocy, wykonano jednak nowe okopy, wypychając do przodu czołowe pozycje.
Od 13 lipca Regiment poniósł straty w liczbie: poległych – jeden oficer i 53 żołnierzy, rannych – jeden oficer i 228 żołnierzy.



Sturm na Werk 100 – 1 i 2 sierpnia.
W międzyczasie uznano, że atak na wzgórze 100, nazywane przez nas Werk 100 jest dobrym pomysłem. Szturmowanie tego stanowiska zlecono majorowi von Gaertner, któremu poza 250. Regimentem powierzono również lekką i ciężką artylerię. Regimentem na linii frontu dowodził major Freiherr von Nauendorf. Po lewej znajdował się II. Batalion Hauptmanna Mahrholz'a z przydzieloną dodatkowo 12. Kompanią, po prawej reszta III. Batalionu pod dowództwem Hauptmanna Paukstadt'a.
II. Batalion miał za zadanie zaatakować Werk 100. Przygotowanie artyleryjskie rozpoczęło się o 16:30 i zdawało się że jest bardzo celne. Szczególnie, że tym razem obserwatorzy artyleryjscy znajdowali się w najbardziej wysuniętych do przodu okopach.
O 18:00 zwiększono intensywność ognia artyleryjskiego i szeregi strzelców wypadły z okopów. Zostały przyjęte przez morderczy ogień karabinów piechoty i karabinów maszynowych. Mimo to, 200-metrowa odległość w kierunku pozycji wroga została pokonana jednym skokiem.
O 18:05 część żołnierzy z 12. i 7. Kompanii dowodzonych przez Leutnanta Solle, Feldwebelleutnanta Thiergarth oraz Vizefeldwebla Alberti dotarła do rosyjskich okopów przez wyrwę w drucianych zasiekach. Tuż przed wrogimi pozycjami Leutnant Raddünz, dowódca karabinu maszynowego, otrzymał postrzał w głowę.
Wkrótce do okopów wdarli się pozostali żołnierze z tych kompanii, a niedługo później jeszcze 8. Kompania, którą przez pewien czas stopował rosyjski karabin maszynowy. Dotarli tam również żołnierze z 5. Kompanii. 11. i 10. Kompania miały najdłuższą drogę do pokonania, osiągnęli tylko linię zasieków i zostali zmuszeni się tam okopać. W rosyjskich okopach doszło do zażartych walk wręcz. Rosjanie zostali pokonani. Włamanie się powiodło.
Teraz najważniejszą sprawą było utrzymanie zdobytych pozycji. W międzyczasie ściągnięto trzy karabiny maszynowe i rozdysponowano je na stanowisku. Okopy oczyszczono i odbudowano. Podciągnięto oddziały rezerwowe ze 120. Rezerwowego Regimentu Piechoty, wykonano okopy łącznikowe do poprzednich pozycji. Zapadła noc.
Zgodnie z przewidywaniami, Rosjanie przeprowadzili kontratak. O 1:45 w nocy ogromne ich masy wylazły ze starego okopu łącznikowego, który umożliwił im skryte podejście do pozycji 7. Kompanii/251. Na początku zaskoczenie spowodowało zamieszanie na lewym skrzydle 7. Kompanii, tak że Rosjanom udało się zdobyć ustawiony tam karabin maszynowy. Gdy już mieli go zabrać, pojawił się Leutnant Casper z 40-50 poderwanymi do akcji żołnierzami. Dodatkowo, rosyjski atak otrzymał ostrzał z flanki prowadzony przez ludzi Vizefeldwebla Alberti, a wkrótce później z innych kompanii. Wielu martwych Rosjan pokryło pole bitwy.
Na noc z 1 na 2 sierpnia zaplanowano ogólny atak całej Brygady na główną pozycję Rosjan. Zgodnie z rozkazem, 11. Kompania/251 i dwa plutony 10. Kompanii/251 wspierane przez dwie kompanie 120. Regimentu z Wirtembergii rozpoczęły atak o 2:00 w nocy. Nie zatrzymując się, podbiegli do pozycji wroga oddalonej o 400 m. Padło tylko kilka rosyjskich strzałów. Rosjanie zaczęli uciekać, a ci którzy próbowali stawiać opór, zostali rozbici.
Zapamiętano jedno zdarzenie. Gdy trębacz 11. Kompanii/251 złapał za gardło rosyjskiego żołnierza, ten zaczął żałośnie skomleć: „Ja nie jestem Rosjaninem, ja być Żyd”. Trębacz puścił go i przekazał jeńca Wirtemberczykom.

Jak się okazało, to zasadniczo tylko 11. Kompania/251 pod dowództwem Leutnanta Raaba wdarła się na rosyjską pozycję. Rosjanie szybko to zauważyli i próbowali zaatakować odważną grupę. Dopóki starczało granatów ręcznych, Rosjanie byli odpierani. Okop w zagrożonym miejscu zatarasowano workami z piaskiem i zajęto boczny okop, z którego ostrzeliwano wroga. Ten manewr okazał się skuteczny, na zaporze co chwilę spadał martwy żołnierz rosyjski.
Niestety nie zbudowano żadnych wzmocnień od tyłu, na przeciwległym krańcu okopów, a ewentualne czujki zaangażowane były w walkę. Było więc tylko kwestią czasu, zanim Rosjanie to zauważą i mała grupa będzie musiała ulec przeważającym siłom. Około godziny 9:00 rano brak granatów ręcznych zaczął być coraz bardziej odczuwalny.
Odważny Unteroffizier Linka, jeden z niewielu żołnierzy z Prus Wschodnich w Regimencie, podjął się zadania przyniesienia granatów. Przeszedł szczęśliwie, ale żołnierze próbowali z nim wrócić z granatami na zagrożoną pozycję, padli martwi. Tylko ogień artyleryjski był jedynym wsparciem dla naszych żołnierzy. O 11:30 przed południem Rosjanie zaatakowali z obu stron i pozycja została utracona.
"Ratuj się, kto może".

Ale kto opuścił okop, był zaciekle ostrzeliwany przez Rosjan. Wielu żołnierzy w nim pozostało, ciężko rannych lub później zastrzelonych. Leutnant Raab jako ostatni opuścił rosyjski okop i tuż przed zasiekami otrzymał postrzał w prawy nadgarstek.
Na szczęście, na utracone pozycje natychmiast spadł nasz ciężki ostrzał artyleryjski i z tego powodu Rosjanie nie ruszyli za uciekającymi.
"Leżałem tam na plecach, z odblokowanym pistoletem, z postrzeloną ręką, a ponieważ miałem tylko jedną paczkę bandaży i musiałem jak najbardziej chronić ranę przed brudem. Rosjanie strzelali do rannych, którzy leżeli wokół mnie, a ja w każdym momencie myślałem, że teraz moja kolej. Mijała godzina po godzinie. Punktualnie o godzinie 18:00, z naszej strony rozpoczęło się kolejne przygotowanie artyleryjskie i wiele pocisków padało wokół przed rosyjską pozycją. Więc i ja też musiałem przetrwać ten ostrzał." [wspomnienia Raaba]
Dopiero pod osłoną ciemności Raab zdołał wrócić do batalionu. Dzięki ciemnościom nocy został uratowany również Offiziersstellvertreter Güntzel. Wielu jednak nie wróciło, w tym dobosz Vizefeldwebel Schmalwasser, który został podziurawiony jak sito przez ogień z karabinu maszynowego.
W walkach 11. Kompania/251 straciła wszystkich podoficerów. Nikt nie dostał się do niewoli. Regiment poniósł również ciężkie straty w innych miejscach. Leutnant Solle został ranny w ramię i nadal dzielnie się bronił. Zginął Leutnant Heder, dowódca 10. Kompanii/251. Feldwebelleutnant Thiergardt z II. Batalionu/251, sprawdzony oficer i znakomity strzelec, został trafiony przez rosyjskiego snajpera.
Wieczorem 2 sierpnia 251. Regiment został zluzowany przez 120. Regiment. Wymiana rozpoczęła się od II. Batalionu/251 r. Ostatnie na drugi brzeg Narwi o godzinie 2:00 w nocy wróciły jednostki z III. Batalionu/251. Regiment przeniósł się do obozu w lesie, 2 km na zachód od wsi Szkwa.
Wypoczynek nie trwał długo. W nocy z 3/4 sierpnia Rosjanie opuścili swoje stanowiska i rozpoczął się pościg.

Notatki z kronik 250. Rezerwowego Regimentu Piechoty



W dniu 25 lipca 1915, tuż po zapadnięciu ciemności 75. Dywizja planowała przekroczyć rzekę Narew.
O godzinie 15.00 oddziały 250. Regimentu zostały przesunięte bliżej rzeki. Padł rozkaz dla Regimentu, że po kilkunastogodzinnym przygotowaniu artyleryjskim mają się przeprawić w dwóch miejscach na południe od wsi Stanisławowo, w pobliżu miejsca gdzie rzeka Szkwa wlewała się do Narwi i utworzyć przyczółki na drugim brzegu rzeki. W międzyczasie patrole badały miejsca w których, według lokalnych mieszkańców znajdowały się brody.
Dowódca Regimentu wyznaczył do przeprawy przez rzekę III. Batalion/250, który ulokowany był w lesie około 1 km do rzeki.
Ostrzał artyleryjski nie przyniósł zamierzonego efektu. Rosyjska artylerie podjęła wyzwanie i na całym terenie aż do Narwi postawiła ogień zaporowy. Tabor mostowy, dostarczony przez dywizję na przeprawę został zauważony przez rosyjskich obserwatorów artyleryjskich. Wroga artyleria skupiła na nim ogień i całkowicie go rozniosła.
Zatem na pontony przy przeprawie nie było co liczyć. W ciemnościach do rzeki przedostały się najpierw patrole, a następnie ściągały poszczególne plutony III. Batalionu. Dowódca, Hauptmann von Heineccius, wyznaczył 9. Kompanię na prawy, a 10. Kompanię na lewej bród. 9. Kompanii pod dowództwem Hauptmanna Braun'a udało się nocą znaleźć miejsce w rzece, gdzie woda sięgała ludziom do szyi i gdzie cała Kompania stopniowo przeprawiła się na drugi brzeg.

Miejsce gdzie wtargnięto do rosyjskich okopów przy forsowaniu rzeki Narew. Siepień 1915
Zdjęcie wykonał: leutnant rezerwy Freiherr von Palombini z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty




Rosyjskie placówki zostały zaskoczone. Doszło do nocnych walk na bagnety i granaty. W tych walkach szczególnie wyróżnił się Gefreiter Godfrey, który sam był dwa razy raniony bagnetem.
Pomimo odniesionych ran, ponownie przekroczył bród, złożył dokładny raport i przeprowadził kompanię przez bród. Za ten odważny czyn został odznaczony Krzyżem Żelaznym I klasy.
10. Kompania znalazła drugie miejsce oznaczone jako bród, jednak nie nadawał się on do przeprawy. Woda kilka metrów od brzegu okazała się za głęboka. Ponadto zatopiono w tym miejscu rzędy kozłów hiszpańskich. Z tego powodu, w ciemnościach nocy Kompania przemieściła się na bród 9. Kompanii, przeprawiła się przez rzekę i poszerzyła przyczółek po lewej stronie.
7. Kompania, tymczasowo podporządkowana III. Batalionowi, również została przerzucona na drugi brzeg, a za nią pozostałe dwie Kompanie III. Batalionu. Jeszcze przed świtem cały batalion był już mocno usadowiony na pozycjach na drugim brzegu.
251. Regiment przeprawiający się na prawym skrzydle nie natrafił na żaden bród, ale również im udało się przeprawić do rana, dzięki dostarczonym w międzyczasie pontonom, mniej więcej w tym samym czasie, w którym nasz III. Batalion zakończył przeprawę. Przeprawiający się 251. Regiment poszerzył przyczółek na naszej flance.



Walki o przyczółek
W nocy Rosjanie najwyraźniej nie zorientowali się jak spore siły przerzuciliśmy na drugi brzeg. Dopiero rano zdali sobie sprawę z konsekwencji i rozpoczęli silny kontratak na pozycje 9. Kompanii. Ponieśli jednak duże straty i zostali odparci.
W ciągu dnia nieprzyjaciel zwiększył ogień artyleryjski na rozpoznane w czasie ich ataku nasze pozycje na przyczółku. Próbował nasz wykurzyć ostrzałem wszelkich kalibrów. Wrogi ogień artyleryjski trwał z różną intensywnością przez kilka następnych dni. Rosjanie byli zdeterminowani bronić tu każdego cala ziemi. W nocy z 27 lipca dywizja zbudowała most pontonowy przez rzekę. Przerzucono kolejny batalion 251. Regimentu, a także II. Batalion/250, który został rozlokowany na prawo od III. Batalionu, z tym że dwie kompanie ulokowano z tyłu, jako rezerwę.
Dalej na lewo od naszego Regimentu rzekę przekroczył 34. Regiment Landwehry i rozszerzył pozycje III. Batalionu. Cały przyczółek miał w tym czasie być może zasięg 400-500 metrów głębokości. Gdyby nie udało się go rozszerzyć dalej w głąb lądu w najbliższych dniach, to oddziały znajdujące się po tej stronie rzeki znalazłyby się w ogromnym niebezpieczeństwie. Nieprzyjaciel mógłby zepchnąć je z powrotem do rzeki przeważającymi siłami przez skoncentrowany atak nocny.



Ciężka walki o poszerzenie przyczółka.
Wczesnym rankiem 28 lipca dwa zestawy artyleryjskie zdołały przejechać przez most pontonowy, który o świcie został zniszczony przez wrogą artylerię, by nocą się odrodzić po odbudowie. Działa przez most przejechały galopem pod ostrzałem nieprzyjaciela, a konie i przodki wróciły na drugi brzeg [mowa tu o oddziale 117. Regimentu Artylerii Polowej]. Działa zostały wykorzystane do ostrzeliwania szczególnie mocnych punktów obrony wroga przed pozycjami II. i III. Batalionu/250.
28 lipca dywizja rozkazała atak na pozycje rosyjskie, znajdujące się najbliżej nas, ale częściowo za przeszkodą w postaci stojącej wody starorzecza Narwi. W tym i dwóch kolejnych dwóch dniach dokonano kilka ataków na tym kierunku, stopniowo zbliżając się do wroga, by w końcu zająć część rosyjskich okopów.
Jednak dla dywizji nie był to żaden sukces. Klucz do przełamania pozycji nieprzyjaciela leżał mniej więcej przed skrajnym prawym skrzydłem 250. Regimentu i sąsiednim 251. Regimentem. Przed jednostkami II. i III. Batalionu rozciągała się, jak wspomniano wyżej, martwa odnoga Narwi, której nie można było przekroczyć bez przynajmniej prowizorycznych mostów.
30 lipca o godzinie 15:00, po godzinnym przygotowaniu artyleryjskim, II. Batalion zaatakował przeciwległą pozycję wroga. 5. Kompania/250 z rozpędu dotarła do przeszkód z drutu kolczastego.
Tam zalegli w gwałtownym ogniu nieprzyjaciela, bez możliwości przejścia przez starorzecze Narwi znajdujące się przed nimi. Przerzucone kładki były niewystarczające. Kompania starała się więc dotrzeć dalej w prawo.
Dzięki wzorowemu zaangażowaniu swojego dowódcy, Leutnant'a Brotz'a, w końcu dotarła do zasieków z drutu kolczastego, których część została przecięta. Podczas tego ataku kompania straciła wszystkich dowódców plutonu i prawie wszystkich podoficerów oraz 54 żołnierzy zabitych i rannych. Zamiar wdarcia się w nocy na pozycje nieprzyjaciela musiał jednak zostać porzucony, ponieważ sąsiedni Regiment na prawym skrzydle nie osiągnął zaplanowanego w ataku wzgórza.
W rezultacie 5. Kompania/250 musiała z samego rana wrócić na pozycje wyjściowe, a następnego dnia została zluzowana przez 6. Kompanię/250.
Śmierć Komendanta
1 sierpnia Dowództwo Dywizji zaplanowało zmasowany atak dwóch Regimentów 250. i 251, ponieważ ataki małych jednostek nie spełniały swoich zadań. Oba Regimenty oddano pod dowództwo Oberstleutnant'a Janke. Nasz dowódca Regimentu, który miał do tej pory stanowisko dowodzenia po drugiego stronie rzeki, by lepiej współpracować z artylerią, postanowił przejść na przyczółek, aby wydawać rozkazy konieczne do przeprowadzenia wspólnego ataku obu Regimentów.
Most pontonowy, który spajał oba brzegi rzeki Narew był pod ciągłą obserwacją Rosjan. Nieprzyjaciel nie tylko nieustannie próbował go zniszczyć ogniem artyleryjskim, ale również był w stanie ostrzeliwać go z dalekonośnego, dużego karabinu maszynowego. Chociaż dowódca wiedział o tym i próbowano go przekonać, by w ciągu dnia nie przekraczał mostu, to poczucie obowiązku nie pozwoliło mu zostać z dala od swoich żołnierzy.
Najwybitniejsza cecha Oberstleutnant'a Janke - lekceważenie wszelkich niebezpieczeństw - stała się tego dnia w godzinach popołudniowych jego zgubą. Tuż przed wejściem na most, Oberstleutnant Janke dostał serię w brzuch z karabinu maszynowego. Zmarł na miejscu. Wiadomość o jego śmierci spowodowała głęboki smutek u każdego żołnierza naszego regimentu. Straciliśmy w nim ojcowskiego przywódcę. Dowództwo Regimentu przejął Major Leo, a II. Batalionu Hauptmann Frölich.



Szturm kluczowej pozycji.
Powiódł się zaplanowany na 1 sierpnia atak na kluczową pozycję Rosjan leżącą naprzeciwko styku II. Batalionu/250 i 251. Regimentu. Zdobyliśmy rozbudowane umocnienia obronne, które wróg przygotował na i przed wzgórzem 100.


Zdobyte rosyjskie okopy na wydmie/wzgórzu 100.
Sierpień 1915Zdjęcie wykonał: leutnant rezerwy Freiherr von Palombini z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty



Do udanego ataku najbardziej przyczyniła się 7. Kompania/250, której dowódca Leutnant Erck dawał przykład biegnąc na czele swojej kompanii, przeniknął do rosyjskich umocnień i padł. Był jednym z naszych najlepszych oficerów. Dzięki temu sukcesowi przełamano rosyjską obronę.
Późnym popołudniem wróg rozpoczął zorganizowany kontratak. Szereg za szeregiem, z wrogich okopów wyłaniały się masy rosyjskich żołnierzy. Przez szkła lornetki rozpoznawaliśmy po charakterystycznych mundurach, że atakowały nas nowe pułki rosyjskie. Wszystkie baterie niemieckiej artylerii stojące po naszej stronie rzeki zaczęły stawiać ogień zaporowy. Na tle wieczornego nieba wyróżniał się ogień naszych haubic 21-Mörser.
Był to wspaniały i niezapomniany widok. Bogowie wojny w akcji! Mimo to Rosjanie atakowali kilka godzin, zanim zrezygnowali. Parę dni później, gdy udało się przejść to pobojowisko, dało się zauważyć, jak dużo żołnierzy poświęcili Rosjanie próbując wyprzeć nas ze zdobytych pozycji.

Zdobycie głównej pozycji Rosjan.
Następnego dnia [2 sierpnia] poczyniono przygotowania do frontalnego natarcia. Przerzucono kładki nad starorzeczami i przygotowano materiały na kolejne, by mieć po czym przekraczać następne przeszkody wodne. W dniu 3 sierpnia, o 9:45 rano, po dwugodzinnym przygotowaniu artyleryjskim ruszyło natarcie na szerokim pasie naszych linii.
O 11:00 cała silnie umocniona pozycja Rosjan znalazła się w naszych rękach. Straty wroga były ciężkie i krwawe. Na odcinku działania naszego Regimentu zdobyto dwa karabiny maszynowe i 200 jeńców. Wróg wycofał się na kolejną linię okopów strzeleckich, oddaloną o pół kilometra. Z kolejnej linii obrony mieliśmy ich wyrzucić następnego dnia.
Jednak w nocy patrole odkryły, że Rosjanie opuścili te stanowiska. Następnego dnia patrole rozpoznały nową główna linię obrony Rosjan w wioskach Osetno-Drogoszewo, jak również nieobsadzone umocnienia na południe od tych wiosek. 3 [4?] sierpnia o godzinie 3:45 rano Regiment ruszył do natarcia na całej linii.
Natarcie szło przez pobojowisko, na którym widać było ogrom strat armii rosyjskiej przy próbie zatrzymania nas na linii rzeki Narew. Bitwa o przełamanie obrony na rzece Narew dobiegła końca.
Regiment zapłacił sporą daninę krwi i stracił swego dowódcę, który odnalazł swoje ostatnie miejsce spoczynku na cmentarzu we wsi Dąbrówka, gdzie został pochowany ze wszystkimi honorami wojskowymi w obecności dowódcy dywizji.
Szeregi regimentu zostały znacznie przerzedzone już w poprzednich walkach. Dlatego w ostatnich dniach bitwy konieczne stało się sprowadzenie nowych żołnierzy z Ersatztransportu nocą przez Narew i rozdysponowania ich wśród kompani. Szczególną zasługą Regimentu była nocna przeprawa 9. Kompanii i postawienie pierwszej stopy niemieckiego żołnierza na drugim brzegu Narwi oraz zdobycie przyczółku przez III. Batalion. Dowódca III. Batalionu, Hauptmann von Heineccius został odznaczony Krzyżem Żelaznym I klasy. Straty obu batalionów wyniosły: trzech oficerów, 66 podoficerów i żołnierzy poległych, pięciu oficerów i 183 podoficerów i żołnierzy rannych, trzynastu zaginionych. Po przełamaniu frontu, siła bojowa regimentu wynosiła siedemnastu oficerów, 1506 podoficerów i żołnierzy.



Mosty w miejscu przeprawy. Narew sierpień 1915.
Zdjęcie wykonał: gefreiter Welter z 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty




W ostatnich dniach toczyły się walki na całym szerokim froncie wzdłuż Narwi. Armia Gallwitza idąca z Przasnysza przekroczyła Narew pod Pułtuskiem i Różanem.



Pod Ostrołęką i Szkwą o Narew walczyła Armia Scholza. Atak pochłonął życia wielu żołnierzy, ale znacznie cięższe były straty wroga, który w dziesięciodniowej walce wytrwale bronił każdej stopy ziemi. Mocno uderzona rosyjska armia ustąpiła.






Notatki z kronik 249. Rezerwowego Regimentu Piechoty

20 lipca patrole III. Batalionu dotarły do rzeki Narew, za którą wycofali się Rosjanie, konsekwentnie niszcząc wszystkie mosty. Dowódca Dywizji jako miejsce przeprawy wybrał brody w miejscu, gdzie rzeka Szkwa wpływała do Narwi na południe od wsi Stanisławowo.
Przeprawy nie można było zrealizować bez przygotowania artyleryjskiego. Dlatego też, w czasie ściągania oddziałów artylerii i amunicji, aktywność piechoty ograniczała się rozpoznania brzegu rzeki i przyległych terenów.
W międzyczasie konieczne były uzupełnienia szeregów po ogromnych stratach w walce pod wsią Wyk. W dniu 22 lipca, nowych żołnierzy dostarczył 75. Regiment Landwehry. Nasz Regiment w tym czasie stacjonował w lasach wsi Kurpiewskie, a III. Batalionu zajmował pozycje najbliżej rzeki i pełnił funkcję obserwacyjną wroga oraz osłony Regimentu. Pozostałe dwa bataliony do czasu przeprawy miały trochę czasu na zintegrowanie żołnierzy z uzupełnień.
25 lipca II. Batalion zastąpił III. Batalion na frontowej pozycji oraz oczyścił z wroga wyspę na Narwi w okolicy osady Wesołka (koło Rogala).
I. i III. Batalion ustawione były w gotowości bojowej w osadzie Njeshewo (Mierzejewo). Według rozkazów dywizji, do przeprawy miało dojść wieczorem, 25 lipca, po kilkugodzinnym bombardowaniu przez naszą artylerię stanowisk rosyjskich po drugiej stronie Narwi.
Próba przejścia rzeki przez 9. i 11. Kompanię/249 nie powiodła się z powodu braku materiałów do przeprawy. Jednak w nocy, niektórym kompaniom z 250. Regimentu i 251. Regimentu przeprawa się udała i do rana uchwycili przyczółek po drugiej stronie rzeki. W nocy z 26 na 27 lipca III. Batalion/249 przeprawił 10. i 11. Kompanię.
Rosjanie ciągłymi atakami próbowali zepchnąć oddziały 75. Rezerwowej Dywizji do rzeki. Tej samej nocy wybudowano most pontonowy nad Narwią, ale za dnia został on zniszczony przez artylerię wroga. Odbudowano go kolejnej nocy. Dzięki niemu, choć z największym trudem, stopniowo zwiększano liczbę żołnierzy na przyczółku.
Było to konieczne, ponieważ Rosjanie z zadziwiającą wytrwałością uniemożliwiali powiększenie przyczółku i tym samym przeprawę. W kolejnym dniu nie powiódł się również atak I. Batalionu/249 przeprawionego nocą 27 lipca, który razem III. Batalionem/249 próbował przerwać pierścień obrony Rosjan wokół przyczółku. W międzyczasie, 249. Regimentowi podporządkowano dwa bataliony saskiego 106. Regimentu Piechoty.
Kolejny atak przeprowadzony 30 lipca przy wsparciu batalionów ze 106. Regimentu [prawdopodobnie był to jednak 107. Regiment Piechoty] zostaje po krótkim sukcesie zatrzymany przez Rosjan. Kolejne próby ataków przeprowadzonych w następnych dniach w celu poszerzenia przyczółku przez 249. Regiment, cześć 106. Regimentu, a także siostrzane Regimenty 250. i 251. zakończyły się niewielkimi zdobyczami terenu. Lecz nie były to wystarczające sukcesy, by podjąć ofensywę po drugiej stronie rzeki Narew.
Przygotowując się do jednego z tych ataków, zginął Oberstleutnant Janke - dowódca 250. Regimentu. Poniósł śmierć w trakcie przekraczania mostu pontonowego w biały dzień, kiedy most był obserwowany przez oficerów kierujących rosyjską artylerią. W nocy z 3 na 4 sierpnia przełamano obronę Rosjan na naszym przyczółku. Było to w tym samym czasie, co załamanie się obrony Rosjan pod Pułtuskiem i Różanem. Tam oraz w innych miejscach armia Gallwitz'a przekroczyła Narew.
Rosjanie wysadzili w powietrze umocnienia pod Łomżą. 8. Armia rozbiła obronę Rosjan pod Ostrołęką.



Notatki z kronik 55. Regimentu Artylerii Polowej

21-29 lipca 1915. Walki o przełamanie pozycji na rzece Narew. Zużycie amunicji w jednostce w dniach 26, 27 i 28 wynosi odpowiednio 1732, 1830 i 1362 sztuk. Do tej pory 55. Regiment nie miał takiego przerobu w ciągu dnia walk.
30 lipca 1915. W ataku 75. Rezerwowa Dywizja wspierana jest saksońskimi regimentami 58. Dywizji Piechoty przybyłej z frontu zachodniego. Zużycie amunicji tego dnia to 1963 sztuk. Zapas amunicji w taborach kurczy się drastycznie.
1-3 sierpnia 1915. Dalsze walki o przełamanie obrony na Narwi.
4 sierpnia 1915. W nocy z 3:00 na 4:00 wróg opuszcza swoje rozbite pozycje obrony. Pościg.
O 14:30 oddziały artylerii przekraczają Narew i maszerują na Osetno-Drogoszewskie. Zatrzymują się obozem 1,5 km na południowy-wschód od wioski.

Mapa pozycji 107. Regimentu Piechoty na przyczółku pod Nowosiedlinami.
Na czerwono moje dopiski z przybliżonymi lokalizacjami pozostałych Regimentów Piechoty.
Brak lokalizacji pozostałych mostów.


Poprzednie części cyklu, zapraszam pod linki:
Mała Wojna, część 1: Łyse, Myszyniec 1915

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz