niedziela, 3 listopada 2024

54. Dywizja – Nasza walka o Grabowo

 

Gazeta frontowa 54. Dywizji Piechoty

„Im Schützengraben“

dodatek do numeru

Nr. 21.

Niedziela, 21 maja 1916 r.

Tłumaczenie i opracowanie:

Jacek Czaplicki

 

Nasza walka o Grabowo

 

Walki o nasyp kolejowy linii Ostrołęka-Warszawa zapisały się na sztandarach naszej dywizji wieczną chwałą. Twierdze Pułtusk i Różan zostały zdobyte, wywalczono przeprawę przez Narew. Rosjanie dostrzegli niebezpieczeństwo grożące stolicy Polski – Warszawie i wycofując swoje siły na północ, użyli wszelkich sposobów, by utrzymać się na nowej, silnie ufortyfikowanej pozycji zbudowanej przed nasypem kolei ostrołęcko-warszawskiej. Po długim i pospiesznym przemarszu ze stacji rozładunkowej na niemieckiej ziemi, trasą biegnącą przez głębokie piaski wyludnionej i zdewastowanej Polski, nasza dywizja uderzyła się na wroga. Była to ciężka i krwawa walka, w której Rosjanie zawzięcie bronili każdego centymetra swojego terenu i w której rosyjski opór, wielokrotnie zasilany przez nowo sprowadzone oddziały, mógł zostać zachwiany jedynie przez stanowczą wytrwałość w walce.

Pięciodniowa bitwa rozpoczęła się 30 lipca. Zdobyto wieś Żabin, a Rosjanie, którzy przedarli się przez gęste lasy w pobliżu wsi Cisk i z zaskoczenia uderzyli na naszego sąsiada, zostali ponownie odrzuceni. Nasyp kolejowy na północ od przystanku kolejowego Goworowo został osiągnięty przez nasze prawe skrzydło, głównie przez Holsztyńczyków i batalion Meklemburczyków. Ale Rosjanie nadal tkwili przed lewym skrzydłem naszej dywizji przed wsią Grabowo, która z kolei była oddzielona od nasypu kolejowego pasem wrzosowisk o szerokości około 300 metrów i stawiali zawzięty opór na silnie ufortyfikowanej pozycji.

2 sierpnia nasze dwa regimenty artylerii, nasza artyleria piesza i miotacze min dokładnie przetrzepały rosyjskie pozycje, zniszczyły przeszkody terenowe i przygotowały pozycję do ataku. Nasza piechota, głównie chłopaki z Halberstadt, przełamała rosyjskie linie i wieczorem zajęła płonącą wioskę. Rosjanie musieli wycofać się na nasyp kolejowy, gdzie była ich kolejna linia obrony. 3 sierpnia wróg został odrzucony również z nasypu.

Niewiele pozostało z wioski, którą z dumą nazywamy teraz naszą. Nie więcej niż z tysiąca innych wsi, które Kozacy wściekle podpalali w Polsce i które świeciły jak pochodnie, gdy oddziały niemieckie parły naprzód. Grabowo przedstawiało widok, jaki tak często widzieliśmy na drodze naszych przemarszów. Drewniane chaty kryte strzechą, osuszone sierpniowym słońcem, spłonęły doszczętnie i zostały tylko sterty popiołu z dachów i ścian, oraz ze skromnego umeblowania chat. Ogień pochłonął również liście z drzew, których zwęglone szkielety górowały nad wiejską ulicą. Tylko kamienne kominy i kamienne paleniska kuchenne wznosiły się samotnie jak nagrobki z martwych siedzib.


Zgliszcza wsi Grabowo w gminie Goworowo.


W tych dniach ciężkich walk do kolumn amunicyjnych, kuchni polowych, maszerujących rezerw, podążających zakurzonymi drogami dołączyły długie szeregi jeńców, którzy wzięci w zdobytych okopach, maszerowali do Kruszewa, gdzie sztab dywizji urządził swoją kwaterę. Maszerując czwórkami w kolumnie, za którą przemieszczały się karabiny maszynowe, które sami ciągnęli, szli cicho między naszymi dumnymi piechurami. Ale postacie w brązowych mundurach szybko nabrały pewności, że nie potraktujemy ich tak źle, jak wmówili im ich oficerowie, i że nie zemścimy się na nich za krwawą jatkę, którą nam urządzili i nie czeka ich los naszych żołnierzy, którzy wpadali w łapy Kozaków. Kiedy siedzieli wokół ognisk i czekali na zabranie w dalszą drogę, często byli nie mniej rozbawieni niż nasi huzarzy, którzy ich pilnowali. W tych dniach ciężkich walk wzięto do niewoli 11 oficerów - w tym podpułkownika – oraz 2700 żołnierzy i 8 karabinów maszynowych.


 

"Nasi jeńcy"

Było to dość mieszane towarzystwo, które się tam zgromadziło, mały przekrój rosyjskiego ludu. Pochodzili z pułków, które opuściły Rygę zaledwie dwa dni wcześniej, z pułków wysłanych z Warszawy, aby wzmocnić przełamywany przez nas i sąsiednią dywizję front, oddziały, które zostały wysłane z Galicji na spotkanie z nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz