𝕴𝖓𝖋𝖆𝖓𝖙𝖊𝖗𝖎𝖊-𝕽𝖊𝖌𝖎𝖒𝖊𝖓𝖙 𝕲𝖊𝖓𝖊𝖗𝖆𝖑𝖋𝖊𝖑𝖉𝖒𝖆𝖗𝖘𝖈𝖍𝖆𝖑𝖑 𝖛𝖔𝖓 𝕳𝖎𝖓𝖉𝖊𝖓𝖇𝖚𝖗𝖌
(2. 𝕸𝖆𝖘𝖚𝖗𝖎𝖘𝖈𝖍𝖊𝖘) 𝕹𝖗. 147
147. Regiment Piechoty Feldmarszałka von Hinderburga (2. Mazurski)
Autor: dr Heinrich Siebert,
sędzia okręgowy, a w czasie wojny oficer ordynansowy regimentu
Opracowanie i tłumaczenie: Jacek Czaplicki
Letnia ofensywa 1915 r.
Na przełomie roku 1914/15 główne działania wojenne skupiały się na froncie wschodnim. Na zachodzie front utknął w wojnie pozycyjnej, obie strony okopały na trudnych do zdobycia pozycjach. Pierwsze ciężkie starcia obronne zostały stoczone zwycięsko, ale kolejne nasze ataki również zakończyły się niepowodzeniem i pokazały, że tamtejszy front można było przełamać jedynie przy użyciu znacznie większych środków i lepszej broni. Podczas gdy ta broń była dopiero w produkcji, trzeba było przezwyciężyć ogromną przewagę Rosjan, a więc walki na wschodzie trwały nieprzerwanie. Kampania letnia została poprzedzona przez szybki atak Hindenburga na słabe, północne, rosyjskie skrzydło. W dniu 27 kwietnia 1915 r. zostało ono zaatakowane w Tilsit [Tylża] i Memel [Kłajpeda]. W ciągu kilku dni formacje kawalerii, za którymi podążały mniej liczne oddziały piechoty, podbiły większość Kurlandii. W czasie, gdy Rosjanie wysłali tam wojska, aby opanować zagrożenie, w dniu 2 maja na południu decydujący cios wyprowadziła Armia Mackensena. Na linii Gorlice-Tarnów przełamano rosyjskie pozycje.
Nasze niepowstrzymane armie zalały Galicję. Przemyśl, który wpadł w ręce wroga po miesiącach oblężenia, został zdobyty po krótkiej walce. Został wyzwolony Lwów. Na początku lipca wróg został już prawie wyparty z austriackiej ziemi. Atakujące armie Mackensena skręciły na północ, aby między Bugiem a Wisłą przejść w kierunku Brześcia-Litewskiego.
Rosjaninie stawiali jednak zaciekły opór. W celu zniszczenia sił rosyjskich stojących jeszcze w zakolu Wisły na południe od Warszawy, wydano rozkazy by Armie Gallwitza (12.) i Scholtza (8.) ruszyły do ataku w kierunku Narwi. Armia Gallwitza, do której należał 147. Regiment Piechoty, zaatakowała z obu stron Przasnysz kierując się w kierunku południowo-wschodnim.
Uczestnicy walk tej letniej kampanii zapamiętali ją jako nieprzerwany ciąg marszów i walk. W ofensywie tej nie osiągano decydujących zwycięstw, takich jak na przykład w bitwie pod Tannenbergiem czy w bitwie zimowej na Mazurach. Rosjanie nabrali doświadczenia, ich większe formacje nie dawały się okrążyć, dywizje rosyjskie wielokrotnie cofały się, by później ponownie bronić się za licznymi przeszkodami wodnymi.
II. Batalion/147 oraz 1. i 4. Kompania/147 w bitwie przełamującej front pod
Przasnyszem oraz podczas pościgu w kierunku Narwi: 13 - 22 lipca 1915 roku
Formacja składająca się z 2. i 37. Dywizji miała zadanie zabezpieczyć lewe skrzydło atakującej armii Gallwitza. Podczas, gdy reszta regimentu pozostała na starych pozycjach i ruszyła za Rosjanami dopiero wtedy, gdy pod naciskiem atakujących dywizji opuścili oni swoje pozycje, II. Batalion/147 oraz 1. i 4. Kompania/147, a także II. Batalion/150 i dwie kompanie I. Batalionu/150 zostały wycofane i podporządkowane Dywizji von Falka [dowódca 2. Dywizji Piechoty]. Oddziały te, z których utworzono Regiment Bürkner, zebrały się we wsi Pruskołęka i stacjonowały tam do 12 lipca. Następnego dnia zaczęła się ofensywa. Jednostka rusza w kierunku rejonu znajdującego się na północ od Jednorożca i zajmuje wzgórze 145, znajdujące się na południowy zachód od wsi Stegna, zajętą przez oddziały 4. Regiment Grenadierów. Krótko przed zmrokiem Regiment Bürkner otrzymuje rozkaz zajęcia przeciwległego skraju lasu zajętego przez wroga. O zmierzchu, atakujące kompanie dostają się pod morderczy ogień wroga. Jednak oddziały bez zatrzymywania się osiągnęły krawędź lasu.
Rosjanie cofają się. W nocnej, leśnej bitwie przy dużych stratach, kompanie kontynuują natarcie i docierają do dużej polany, która w ciemnościach nocy zostaje uznana za południowy skraj lasu, będący celem ataku. Tam dostają się pod ciężki ostrzał boczny z dobrze rozbudowanego obozu rosyjskiego, który znajdował się w lesie na północ od wsi Drążdżewo. Oddziały okopują się. O świcie wróg jednak wycofał się. Do 15 lipca nasze oddziały nacierając w kierunku południowo-wschodnim, zepchnęły wroga do Krasnosielca nad rzeką Orzyc.
W dniu 16 lipca rzeka zostaje przekroczona we wsi Przytuły i oddziały zajmują pozycje na linii Bagnienice - Tryłoga - Przykuty. Wróg przystępuje do ataku, wyprowadzając gęste tyraliery strzelców, atak jednak załamuje się pod naszym ostrzałem. W dniu 17 lipca kontynuując natarcie, II. Batalion/147 napotyka silne oddziały wroga w pobliżu wsi Mamino, atak zostaje odparty. Wróg ma obsadzone wysunięte pozycje na wschód od wioski. Kiedy batalion von Brause próbuje obejść wieś od strony północnej, również napotyka duży opór wroga i nie może posuwać się dalej. Natarcie zostaje zatrzymane. W dniu 19 lipca obrona wroga załamuje się po prawej stronie frontu, Rosjanie wycofują się za rzekę Narew. Do dnia 24 lipca 1915 r. II. Batalion/147 stacjonuje we wsi Kołaki i zabezpiecza ją od strony Narwi.
W nocy 17 lipca, kiedy 1. i 2. Kompania/147 przedzierały się przez gęsty las w kierunku wsi Mamino, nagle z bliska padły dwa strzały od strony polany. Kiedy 1. Kompania/147 chciała podjąć działania przeciwko przypuszczalnemu patrolowi wroga, dostaje się pod grad pocisków piechoty i karabinów maszynowych. Straty były jednak zaskakująco niskie, bo wróg jak zwykle strzelał za wysoko. Żołnierze okopują się w miękkiej ziemi, ale wraz z nadejściem świtu widzą w jakim niebezpieczeństwie się znaleźli. 1. Kompania/147 znajdowała się mniej niż 100 m od silnie obsadzonych okopów wroga, a po prawej i lewej stronie nie było żadnych naszych oddziałów, kompania była w tym rejonie sama. Oddział nie mógł ani atakować, ani się wycofać. Rosjanie pomachali i poprosili niefortunną kompanię o poddanie się. Udało się wykorzystać ten moment, by ukryć rannych w lesie, po czym wznowiono walkę. Granaty ręczne i ostrzał artylerii rosyjskiej wsparły szalejący ogień karabinu maszynowego. W końcu jednak do akcji włączyła się i nasza artyleria, która nie potrafiła odróżnić, gdzie są nasze linie, a gdzie wroga. Pojawiły się pragnienie i głód, które tylko potęgowały rozpaczliwą sytuację. Noc, która nadeszła nie dała możliwości ucieczki. Posłańcy i sanitariusze zostali zastrzeleni.
Wybawienie nadeszło dopiero następnego dnia. Nasza artyleria energicznie podeszła do lasu za 1. Kompanią/147 i zaczęła ostrzeliwać pozycje wroga. Pod osłoną artylerii udało im się w końcu wykopać okop do lasu, przez który Oberleutnant rezerwy Kischke szczęśliwie wyprowadził swoją źle wykierowaną kompanię z powrotem na właściwe wzgórze, gdzie już była kolejna kompania Batalionu von Brause. Te krwawe dni grozy kosztowały 1. Kompanię/147: 35 zabitych i 16 rannych (według relacji muszkietera Küssnera z 1. Kompanii/147).
Marsz 147. Regimentu (III. Batalion i reszta I. Batalionu) w kierunku Narwi: 16-22 lipca 1915 r.
Kompanie regimentu, które pozostały na starej pozycji, niepokoiły wroga ciągłym ostrzałem i aktywnymi nocnymi patrolami. Patrole te 16 lipca rano doniosły, że Rosjanie wycofali się ze swoich pozycji. Zgrupowanie Brehme w dwóch kolumnach rozpoczęło marsz pościgowy za wrogiem, w prawej kolumnie szedł I. i III. Batalion/147 oraz Landszturm Batalion „Neuhaldensleben”, lewa kolumna składała się z trzech Landszturm Batalionów: „Stade”, „Bitterfeld” i „Deutsch-Eylau I” pod dowództwem majora Beerbohma. Wieczorem osiągnięto i obsadzono pozycje na linii: rzeka Omulew - Obierwia - Dylewo. Z wrogich jednostek widać tylko aktywne patrole. Ich artyleria co pewien czas chaotycznie ostrzeliwuje teren. W dniu 19 czerwca kontynuowano natarcie. Po krótkiej potyczce ze słabymi oddziałami tylnej straży, zostaje osiągnięta linia na południowym skraju wsi Podrężewo - folwark Łazek. Nocna próba przekroczenia Narwi nie powiodła się, gdyż nieprzyjaciel umocnił się w Ostrołęce i na wschodnim brzegu Narwi. W nocy 22 lipca w Ostrołęce Rosjanie popalili w kilku miejscach jednocześnie część domostw. Pożary są bardzo jasne, jest to makabryczne, ale i piękne widowisko świetlne.
Opis z książki:
Kamianka.
Typowy obraz wsi bezsensownie spalonej przez rosyjskich żołnierzy.
Bitwa nad Narwią: 23 lipca - 3 sierpnia 1915 r.
Przebicie się przez pozycje nieprzyjaciela [umocnienia na linii frontu przed rozpoczęciem letniej ofensywy], które ten zbudował wykorzystując swoją doskonałą znajomość sztuki fortyfikacyjnej, wykorzystując do tego celu ogromną ilość materiału i siły roboczej w stopniu dla Niemców wówczas zupełnie niewyobrażalnym, zakończyło się sukcesem. Nieprzyjaciel jednak, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa grożącego jego armii znajdującej się na łuku Wisły, zdecydowanie utrzymał swoje pozycje na Narwi, wykorzystując nowo przybyłe oddziały, które przeważały liczebnie nad niemieckimi jednostkami. W dniu 25 lipca, po opanowaniu przyczółków pod Pułtuskiem i Różanem, nasze nacierające oddziały walczące na prawym skrzydle, przeprawiły się przez rzekę. Jednak Rosjanie zaatakowali ich znacznie większymi siłami, tak że mieli problemy z utrzymaniem zdobytych pozycji. Natarcie niemieckie zostało zatrzymane. Z tego powodu zdecydowano się mocniej zaatakować nieprzyjaciela na lewym, północnym skrzydle, gdzie należało otworzyć ważną przeprawę przez Ostrołękę.
Rosjanie wiedzieli, od czego zależy utrzymanie tej pozycji i bronili jej szczególnie zaciekle. Brak gotowych do walki dużych jednostek spowodował, że bataliony i regimenty były formowane z kompanii różnych regimentów w miarę ich dostępności i wkraczały do walki tam, gdzie były najbardziej potrzebne. W ten sposób kompanie 147. Regimentu walczyły w tym rejonie razem z towarzyszami broni z regimentów 2. Dywizji Piechoty oraz 151. i 150. Regimentu Piechoty.
II. Batalion oraz 1. i 4. Kompania na przyczółku znajdującym się na wschód od wsi Maćki
W dniu 24 lipca kilka batalionów dywizji von Falka przekroczyło Narew pod wsią Maćki i ponosząc ciężkie straty utworzyło mały przyczółek. W dniu 25 lipca przerzucono tam II. Batalion/147 oraz Batalion von Brause (z 1. i 4. Kompanią/147), aby poprzez atak rozszerzyć przyczółek.
Nocą ciemną jak smoła, w strugach deszczu, pod silnym ostrzałem wroga II. Batalion/147 zbliżał się do miejsca przeprawy. Saper, przewodnik, idący obok Hauptmanna Kramme, zostaje postrzelony w głowę. Po długich poszukiwaniach odnaleziono pontony podziurawione ostrzałem z broni palnej, które zostają prowizorycznie naprawione. Z ciężkimi stratami od ognia wrogich karabinów maszynowych przeczesujących rzekę, docieramy na drugi brzeg.
Na miejscu panuje horror. Nie ma gdzie postawić stopy, wszędzie leżą polegli i ranni, których nie ma jak przerzucić na drugą stronę, ponieważ straty w pontonach są ogromne i nie ma możności zbudowania mostu pod ogniem nieprzyjaciela. Brakuje nam orientacji w terenie. Wreszcie, po długich nocnych poszukiwaniach, batalion znalazł całkowicie wyczerpane oddziały 33. i 44. Regimentu, które ma zluzować i z których pozycji ma ruszyć do ataku. Ledwo co pozycja zostaje obsadzona, gdy naprzeciw pojawia pełno rosyjskiego wojska idącego w zwartych szeregach do ataku. Zaległa głęboka cisza, nie padł ani jeden strzał, nie wystrzelono ani jednej flary. Dopiero gdy wróg zbliżył się na odległość 100 metrów, odpalane są flary i rozpoczyna się wściekły ostrzał. Wróg ucieka. W kontrataku do niewoli dostaje się 250 jeńców i karabin maszynowy.
Robi się jasno. Nieprzyjaciel ostrzeliwuje się z lasu znajdującego się przed batalionem. Mimo to, udaje się go stamtąd wyprzeć przy dużych stratach, dalej oddziały nie są w stanie atakować. Kompanie okopują się. Po lewej stronie brak jest jednak kontaktu z sąsiednimi oddziałami. Batalion musi więc wrócić na pozycję wyjściową, gdyż w nocy byłby narażony na okrążenie przez wroga. Tego dnia II. Batalion/147 stracił trzech oficerów i 261 ludzi. Do 28 lipca pozycja ta została utrzymywana, mimo że była broniona z najwyższym wysiłkiem przed ciągłymi wyprowadzanymi w ciągu dnia i w nocy atakami nieprzyjaciela.
Żelazne porcje zostały zjedzone. Nie było możliwości sprowadzania prowiantu z powodu silnego ostrzału, jaki kładli Rosjanie na rzece. Docierały tylko niewielkie ilości chleba. Zauważalny staje się niedobór amunicji. 29 lipca w nocy, II. Batalion/147 i Batalion von Brause zostają zluzowane. W miejscu przeprawy zebrały się resztki dziesięciu kompanii, część z nich nie miała już dowódców. W punkcie zbiorki na brzegu leżało dwanaście pontonów roztrzaskanych na kawałki i tylko dwa z nich udało się tymczasowo doprowadzić do stanu używalności. Ich obsługa z 1. Batalionu Pionierów została wybita. Nieprzyjacielska artyleria i karabiny maszynowe skupiły ogień na zgromadzonych i tylko nielicznym przed świtem udało się przeprawić. Za dnia przeprawa przez rzekę była niemożliwa. Na zachodni brzeg, gdzie czekało ocalenie, pozostali żołnierze z batalionów mogli przeprawić się dopiero następnej nocy.
Walki na zachód od Ostrołęki
Znajdujące się pod samą Ostrołęką III. Batalion/147 i reszta I. Batalionu/147 muszą zadowolić się demonstracją swojej obecności na bardzo dobrze rozbudowanych umocnieniach nadrzecznych. Dywizyjny park mostowy dostarcza na brzeg rzeki pontony, aby upozorować przeprawę. Zajęto umocnienia piechoty [obecnie Forty Bema], które zabezpieczały most na szosie, znajdujący się na północny zachód od Ostrołęki. Umocnienia te okazały się całkowicie przestarzałą i na wpół zrujnowaną fortyfikacją. Śmiałe patrole wielokrotnie zdołały przeprawić się przez rzekę bezpośrednio przy mieście. Wszyscy donosili, że w mieście jest pełno wojska i że trwają gorączkowe prace nad umocnieniem pozycji.
W dniu 28 lipca pod Ostrołękę dotarła dopiero co sprowadzona z frontu zachodniego 54. Dywizja Piechoty (von Waltera). Jej oddziały nie znające realiów walk na wschodzie, biorą spokój Rosjan za oznakę ich słabości i atakują o świcie w dniu 29 lipca, po wcześniejszym nocnym i przez to nieskutecznym przygotowaniu artyleryjskim. 147. Regiment ma dołączyć do ataku. Dywizja nie zdołała jednak przeprawić się przez rzekę w ogniu flankujących od strony Ostrołęki karabinów maszynowych, które siały spustoszenie w jej nurtach. 54. Dywizja Piechoty po poniesieniu ciężkich strat musiała zrezygnować z dalszego forsowania rzeki. 147. Regiment obsadza pozycję wyjściową do ataku bezpośrednio przy brzegu Narwi, zajętą wcześniej przez 54. Dywizję Piechoty.
Narew w
miejscu forsowania (przyczółek)
Kamianka
W nocy 29 lipca, 10. i 11. Kompania/147 pomaszerowały do wsi Kołaki, a wczesnym rankiem 29 lipca, razem z dwiema kompaniami 150. Regimentu Piechoty, tworząc razem Batalion Kretschmar, przeprawiły się brodem przez rzekę pod wsią Kamianka. Narew w tym miejscu miała około 150 metrów szerokości, ale była dość płytka. Oddziały bez wystrzału z drugiego brzegu podeszły do rzeki, a po przeprawie bez walki zajęły umocnione pozycje na drugim brzegu.
Wytrwałość dzielnych żołnierzy na przyczółku pod wsią Maćki opłaciła się. Rosjanie zaangażowali tam wszystkie swoje siły i w ten sposób nie zauważyli nowego zagrożenia. Szybko więc sprowadzono więcej oddziałów. Ale już w Kamiance Rosjanie utworzyli nowy front i zatrzymali oddziały niemieckie. Nie powiódł się również atak na północ w celu wyzwolenia oddziałów walczących na przyczółku. W dniu 30 lipca również sztab regimentu przeprawił się przez most, który został wybudowano pod Kamianką. Major Brehme przejął dowództwo nad batalionami Kretschmar (gdzie były m.in. 10. i 11. Kompania/147) i von Krieß (który składał się z różnych kompanii 150. Regimentu Piechoty). Również II. Batalion/147 przeprawił się w tym dniu przez Narew pod Kamianką i stanowił rezerwę dla zgromadzonego pod Lipianką 33. Regimentu Fizylierów.
Rosjanie wciąż stawiają wszędzie zacięty opór, tak, że natarcie posuwa się powoli. Batalion von Krieß musi nawet bronić się przed silnymi kontratakami. Na sąsiednim odcinku niemieckie oddziały atakowane są przez duże formacje kawalerii. W dniu 31 lipca, po zainstalowaniu wyrzutni min, batalionowi Kretschmara, przy znakomitym udziale 10. i 11. Kompanii/147, udaje się wreszcie wziąć szturmem silnie ufortyfikowane wzgórze 92 w pobliżu Narwi, gdzie wzięto do niewoli 250 Rosjan. W ten sposób nawiązano styczność z oddziałami na przyczółku. W tym samym czasie II. Batalion, ponownie podporządkowany regimentowi, zajmuje południową część Kamianki i w nocy przemieszcza się na wschodni skraj lasu znajdującego się na zachód od Borawego. Wróg stawia silny opór w wiosce.
Major Brehme
rozmawia z Majorem Back’em (dowódcą Landszturm Batalionu Bitterfeldt)
Borawe
Rosjanie nie oddali jeszcze Ostrołęki. Od majątku Borawe po skraj lasu na północ od niego rozciągały się znakomicie rozbudowane, silnie obsadzone stanowiska wroga, które wręcz drwiły z doskonale nakierowanego ognia baterii dział polowych I. Dywizjonu z 1. Regimentu Artylerii Polowej wspierających natarcie, tak, że o powodzeniu ataku nie mogło być mowy. Kompanie z trudem posuwały się dalej. W nocy 2 sierpnia Rosjanie wyprowadzili kontratak z majątku Borawe, ale zostali odparci. Po tym, jak 2 sierpnia na pozycji pojawiło się jeszcze kilka haubic, atak na umocnienia wroga w końcu się powiódł. Po zdobyciu tych pozycji, po południu 3 sierpnia II. Batalion/147 zajmuje wieś Borawe. 10. i 11. Kompania/147 oraz 10. Kompania/150 poniosły jednak duże straty przy zdobywaniu silnie umocnionego punktu obrony Rosjan znajdującego się przed lewym skrzydłem regimentu, mimo, że przed atakiem pozycję tę ostrzelano z miotaczy min. W tym samym czasie 1. i 4. Kompania/147, wciąż należące do Batalionu von Brause, posuwały się za 10. i 11. Kompanią/147, ale w kierunku północnym. Przyprowadzono ponad 1000 jeńców.
Dzięki tym walkom zdobyto ważny węzeł kolejowy w Ostrołęce, którą Rosjanie musieli teraz opuścić. W nocy II. Batalion/147 wdarł się do podpalanego przez Rosjan Rzekunia i ten sposób z wielkim trudem udało się uratować tę część wsi, która jeszcze nie zajęła się od ognia szalejącego w północnej części wsi wśród drewnianych chat pożaru.
Walki III. Batalionu na wschód od Narwi (Damięty)
III. Batalion/147 składający się teraz z 9., 12., 2. i 3. Kompanii/147 oraz kompanii Frost, przekroczył Narew mostem pod Kamianką w dniu 31 lipca po forsownym marszu z pozycji znajdujących się na północny zachód od Ostrołęki i stanął pod Lipianką jako rezerwa zgrupowania złożonego z oddziałów 33. Regimentu Fizylierów, luzując w ten sposób II. Batalion/147. W dniu 1 sierpnia batalion został rozmieszczony na pierwszej linii i ruszył do natarcia w kierunku wsi Damięty. W pobliżu wsi natarcie jednak załamało się. Dopiero w dniu 3 sierpnia batalionowi udało się zdobyć wieś i przebić się na nasyp kolejowy, który również był silnie obsadzony przez Rosjan. Nasyp kolejowy znajdował się 600 m na wschód od wsi i został zdobyty pod wieczór po zaciętych walkach.
3 km dalej na wschód Rosjanie znów zaczęli się bronić. Widać spory ruch wśród okopów strzeleckich, przemieszczające się wozy i artylerię. Dopiero około 23:00, III. Batalion/147 zluzowany przez batalion z 84. Regimentu Piechoty udaje się do folwarku Czarnowiec. Miejsce to jest już zatłoczone innymi oddziałami. Dlatego też batalion rozbił tu swoje namioty jedynie na krótki odpoczynek.
Polegli wyżsi stopniem ze 147. Regimentu Piechoty:
Leutnant rezerwy Karl Meyer
ze wsi Bennien koło Melle - poległ 26 lipca 1915 r. na przyczółku.
Feldwebelleutnant Otto Olschewski
z miejscowości Gollub dziś Golub-Dobrzyń. 4. Kompania/147 - ranny 26 lipca 1915 r. na przyczółku, zmarł 3 sierpnia w szpitalu polowym, spoczął prawdopodobnie na cmentarzu ze wsi Żerań Duży, cmentarz jest wydzieloną działką, po której lokalny gospodarz zrobił sobie drogę dojazdową do drogi Ostrołęka – Różan, mimo ze może dojeżdżać po własnej działce.
Leutnant rezerwy Weichsel
- ranny 26 lipca 1915 r. na przyczółku, zmarł 1 sierpnia w szpitalu polowym, prawdopodobnie j. w. spoczął na cmentarzu ze wsi Żerań Duży,
Leutnant rezerwy Arno Braczko
ze wsi Sypitki w powiecie Ełckim – poległ 2 sierpnia we wsi Borawe.
Leutnant rezerwy Willy Fichtner
ze wsi Langenöls dziś Olszyna powiat Lubań– poległ 2 sierpnia we wsi Borawe
Leutnant rezerwy Glück
– poległ 3 sierpnia we wsi Damięty
Leutnant rezerwy Alois Frankowski
– poległ 3 sierpnia we wsi Damięty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz