środa, 25 września 2024

Wspomnienia z podróży na Goworowskie cmentarze w 1934 r.

 

„Schwäbische Kriegergräber am Narew”

Artykuł zamieszczony jest gazecie:

Stuttgarter neues Tagblatt

Südwestdeutsche Handels- und Wirtschafts-Zeitung

19 marca 1935 r.

Tłumaczenie i opracowanie:

Jacek Czaplicki

Zdjęcia współczesne:

Małgorzata Karczewska

Maciej Karczewski

Jacek Czaplicki

 

Groby wojenne synów Szwabii nad Narwią

Dobrze zachowane miejsca pamięci na ziemiach polskich

- podróż ze Stuttgartu na wschód

 

____

 

Przybycie do Polski

Ze Stuttgartu przez Allenstein [Olsztyn] i Ortelsburg [Szczytno] w szybkim tempie dotarłem do Willenbergu [Wielbark]. Pragnienie sprzed lat miało się spełnić. Ledwie sto kilometrów dzieliło mnie od celu: cmentarza wojennego nr III we wsi Ponikiew Duża, niedaleko stacji kolejowej Pasieki, gdzie wraz z wieloma innymi Wirtemberczykami spoczywa mój brat. Miałem zamiar tam dojechać przez Chorzele i Ostrołękę.

We Flammbergu [Opaleniec], blisko granicy, zauważyłem pierwsze groby wojenne, wszystkie były pieczołowicie zadbane. Na każdym miejscu spoczynku znajdowała się prosta poduszka nagrobna z wyrytym nazwiskiem. Ciekawe, jak wyglądają groby po drugiej stronie Narwi?

W niedzielę 26 sierpnia [1934 r.] przekroczyłem granicę po raz pierwszy od czasu wyjazdu na front zachodni wiosną 1918 r. Na przejściu granicznym szybko sprawdzono mi paszport i po godzinie dotarłem do polskiej kolejowej stacji końcowej w Chorzelach. Tuż przed Ostrołęką zajaśniało szerokie lustro Narwi, które przekroczyłem po długim drewnianym moście. Z Ostrołęki pojechałem na południe do oddalonej o 25 kilometrów stacji kolejowej Pasieki. O tę linię kolejową na przełomie lipca i sierpnia 1915 roku toczyły się zacięte walki. Z tego powodu rejon między Narwią a linią kolejową usiany jest cmentarzami wojennymi.

Było już ciemno, gdy pociąg zatrzymał się na stacji kolejowej Pasieki.

 

Zniszczona podczas walk stacja kolejowa Pasieki

To właśnie w tym miejscu, 4 sierpnia [1915], mój brat[1] zanim poległ, wraz z sześćdziesięcioma towarzyszami ze 125. Regimentu, wspierani przez towarzyszy z 121. Regimentu, szturmowali ziejący ogniem nasyp kolejowy i stację, bronione zaciekle przez Rosjan.

Centralne biuro ewidencji w Spandau poinformowało mnie, że po zasięgnięciu informacji w polskim wydziale do spraw grobów wojennych ustalono, że mój brat jest nadal jest pochowany w jednostkowym grobie nr 54 na cmentarzu wojennym nr III we wsi Ponikiew Duża.

Miejscowy Polak zawiózł mnie swoim wozem do oddalonego o pięć kilometrów małego miasteczka Goworowo, gdzie spotkałem się z moim gospodarzem, urodzonym w Polsce protestantem, który był rolnikiem niemieckiego pochodzenia i mówił po niemiecku. Chociaż moje zawiadomienie o przyjeździe dotarło do niego dopiero dwa dni po moim przybyciu, zostałem ciepło przyjęty w jego domu. Mieszkał poza miasteczkiem, zapewnił jednak bardzo dobre zakwaterowanie i jedzenie. Następnego ranka mój miły gospodarz zabrał mnie do ratusza, gdzie musiałem zameldować moje przybycie.

 

Przyjaciel spoczywa obok wroga

Następnego dnia udaliśmy się na cmentarz wojenny nr III we wsi Ponikiew Duża, dawniej nazywany „Cmentarzem Honorowym Pasieki”. Na południe od drogi do Różana musieliśmy przejść przez pola, gdyż do samego cmentarza nie prowadziła żadna ścieżka. Otoczony drutem kolczastym i dziesiątkami sosen, cmentarz umiejscowiony pośrodku piaszczystych pól przypomina zieloną wyspę. Wszystkie nasypy grobów są zaskakująco dobrze zachowane, niektóre są porośnięte mchem, a inne pokryła trawą. Niektóre z nich mieniły się delikatną czerwienią kiełkujących wierzb. Na innych wyrastały młode sosny i brzozy, których nasiona przyniósł tu wiatr. Ale nigdzie nie było nawet śladu krzyży nagrobnych czy jakichkolwiek innych oznaczeń grobów! Na szczęście miałem dokładny plan, który życzliwie udostępniło mi Archiwum Rzeszy w Stuttgarcie. Plan ten pokazuje miejsce spoczynku tak, jak zostało ono rozplanowane podczas wojny: każdy grób jest na nim oznaczony i ponumerowany. Na cmentarzu okazało się, że każdy grób dokładnie odpowiada miejscu zaznaczonemu na planie. Każdy z poległych nadal spoczywa tam, gdzie został pochowany prawie dwadzieścia lat temu. Licząc groby według planu w kilka sekund odnalazłem miejsce spoczynku mojego brata. Po latach pragnień, stanąłem przed prostym kopcem, zieloną mogiłą pod szumiącymi sosnami, która kryła dla mnie coś cennego.



Spoczywa tu 175 armi niemieckiej i 778 armi rosyjskiej

 

Synowie Wirtembergii polegli w bitwie o stację kolejową spoczywają obok siebie w pojedynczych grobach w kilku rzędach. Północnoniemieccy towarzysze z Gdańska (128. Regiment Piechoty) i Anhalt-Berlin (93. Rezerwowy Regiment Piechoty), którzy walczyli 4 sierpnia na prawo i lewo od Wirtemberczyków, a także Pomorzanie (34. Regiment Fizylierów i 38. Regiment Artylerii Polowej) są również pochowani na tym cmentarzu, zgodnie z danymi Centralnego Biura Ewidencji, które posiada dokładne listy grobów. W dużej zbiorowej mogile spoczywają setki Rosjan[2]. Przyjaciel spoczywa obok wroga.

 

Groby poległych ze 121. Regimentu

Dzień wcześniej dotarliśmy również na cmentarz wojenny we wsi Ponikiew Mała. Znajduje się on około tysiąc dwustu metrów[3] na wschód od cmentarza wojennego nr III we wsi Ponikiew Duża, na wzgórzu za linią kolejową, pięknie położony na skraju sosnowego lasu, w którego cieniu efektownie wyróżnia się masywny, jasny pomnik. Spoczywają tu w pojedynczych grobach synowie Wirtembergii ze 121. Regimentu, którzy polegli 5 sierpnia podczas szturmu na umocnienia ziemne we wsi Rabędy[4] i 6 sierpnia na wzgórzach wsi Kaczka. Miejsce pamięci otacza nienaruszone betonowe ogrodzenie. Nie zachowała się jednak ani jedna tablica nagrobna na licznych tu pojedynczych grobach, z których wszystkie są bardzo dobrze zachowane, ani na trzech dużych zbiorowych mogiłach, które biegną przez całą szerokość cmentarza[5]. Na pomniku, ozdobionym „Stahlhelmem” i mieczami, widnieje krótki, ale wymowny napis: „Tu spoczywa 957 niemieckich i rosyjskich żołnierzy poległych w 1915 roku”.

Widok na cmentarz w Ponikwi Małej, ruiny pomnika
i śmietnik na cmentarzu

 

Stamtąd, mijając stację kolejową Pasieki, pojechaliśmy przez Józefowo na cmentarz wojenny w Wólce Kunińskiej. Znajduje się on około półtora kilometra na południowy zachód od cmentarza wojennego nr III we wsi Ponikiew Duża, po prawej stronie drogi Józefowo – Kunin. Otoczony on jest drutem kolczastym i gęstym pierścieniem sosen i brzóz. Na tym pięknie urządzonym miejscu pamięci nie ma już krzyży nagrobnych ani innych tablic z danymi spoczywających. Do większej, prostokątnej części cmentarza przylega wyższa, mniejsza półkolista platforma, przypominająca chór w kościele, w której kopce grobowe otaczają półkoliście prostopadłościenny pomnik, podobny do tego na cmentarzu w Ponikwi Małej. Napis na pomniku głosi: „Tu spoczywa 532 niemieckich i rosyjskich żołnierzy poległych w 1915 roku”. Na cmentarzu miejsce spoczynku znalazło wielu poległych ze 121. Regimentu Piechoty, którzy walczyli i polegli pod Borkami w dniu 26 lipca. Wysokie sosny swymi gałęziami osłaniają doskonale zachowane kopce grobów, na których urokliwie zakwitły wrzosy.

 

 

Widok na cmentarz i ruiny pomnika w Wólce Kunińskiej

 

Olga-Grenadierzy[6] i „Siebener”

W środę już od samego świtu było jasno i pogodnie. Od wschodu dochodził szum kręcących się skrzydeł wiatraków. Nie zwlekając więc, wczesnym rankiem ruszyłem na cmentarze wojenne w Rębiszach i Żabinie, gdzie spoczywa wielu żołnierzy z szeregów 119. Regimentu Grenadierów i 125. Regimentu Piechoty poległych w dniach 29 i 30 lipca przed rosyjskimi redutami w pobliżu wsi Rębisze. Mój uprzejmy gospodarz chętnie zabrałby mnie również tego dnia na cmentarze wojenne, ale słoneczny dzień nieodparcie kusił do wędrówki, szczególnie, że czułem się na siłach porozumieć się z ludźmi po polsku.

Cmentarz znajduje niedaleko zabudowań Goworowa.
Na skrzyżowaniu, gdzie od szosy do Ostrołęki
odbija droga na stację kolejową Goworowo.

 

Niedaleko północnego krańca Goworowa, po prawej stronie drogi do Ostrołęki widać gęste brzozy otaczające kwadratowy plac cmentarza wojennego w Rębiszach. Smukłe brzozy rosnące na cmentarzu nieustannie uginały się na wietrze. Ich jasnozielone liście i szeregi pni o białej korze cudownie łagodzą powagę tego miejsca. Na niektórych z około dwustu dobrze zachowanych kopcach grobów wciąż stały krzyże, jednak większość namalowanych na nich inskrypcji była już nieczytelna, z wyjątkiem kilku nazwisk żołnierzy z 84. Regimentu Piechoty i 4. Regimentu Piechoty Landwehry. Tylko jedna inskrypcja z nazwiskiem wciąż odnosi się do Wirtemberczyka, ale niestety jest uszkodzona.

 

300 000 niemieckich grobów wojennych w Polsce

Jakże cieszy fakt, że stosunki między Niemcami a Polską poprawiły się tak wyraźnie pod rządami Führera oraz, że Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge może teraz również rozpocząć odbudowę cmentarzy wojennych w Polsce. Niech wielu z nas wesprze choćby mały wkładem Volksbund, który dokonał już tak wielkich rzeczy na cmentarzach wojennych na Zachodzie, by mógł kontynuować prace w Polsce. Ponad trzysta tysięcy żołnierzy armii niemieckiej spoczywa w Polsce, a na ilu grobach nie ma ani krzyża, ani kamienia z nazwiskami tych, którzy walczyli i ginęli za ojczyznę?

 

Najpiękniejsze miejsce pamięci

Około czterech kilometrów na północ od wsi Rębisze las podchodzi do drogi z lewej strony. W lesie tym, przy drodze zlokalizowany jest duży cmentarz wojenny: Żabin. Kiedy przekroczyłem żywy murek z brzóz, sosen i krzewów, mimowolnie zamarłem w miejscu. Zatopione w porannych promieniach słońca kopce mogił ułożonych jeden przy drugim tworzyły niewyobrażalnie długie rzędy. Sporo z nich było otulonych mchem, jak zielone, aksamitne poduszki.

Na cmentarzu w Żabinie pobudowano knajpę.
Dziś to ruina na grobach.
 

W tym honorowym miejscu spoczywają synowie najróżniejszych landów niemieckich: z Saksonii (27. Rezerwowy Regiment Piechoty), z Prus Wschodnich (33. Regiment Fizylierów i 73. Regiment Artylerii Polowej), z Wirtembergii (119. Regiment Grenadierów i 125. Regiment Piechoty), z Szlezwiku-Holsztynu (84. Regiment Piechoty) i z Meklemburgii (90. Rezerwowy Regiment Piechoty), a także wielu Rosjan pochowanych w zbiorowych mogiłach. Wszystkie kopce grobów są bardzo dobrze zachowane, podobnie jak wiele inskrypcji na krzyżach. Z przodu pierwszego rzędu, na pierwszym grobie na lewo od ścieżki biegnącej środkiem, znalazłem jedyne nazwisko, które rozszyfrowałem jako mieszkańca Wirtembergii: F. W. Höfer, 10. Kompania/125. Wielka szkoda, że duża liczba krzyży nagrobnych w tej części cmentarza już się przewróciła, a napisy na nich się zatarły[7]. Położone w tym cudownym leśnym otoczeniu, to honorowe miejsce spoczynku jest jednym z najpiękniejszych jakie widziałem.

 

Stare wnęki strzeleckie …

Ze stacji kolejowej Goworowo - która znajduje się bardzo blisko cmentarza wojennego Rębisze - pojechałem na południe za Goworowo, do stacji kolejowej Pasieki. Spalone podczas wojny domy zostały już dawno odbudowane, a okopy i leje po pociskach zatarły się w luźnej, piaszczystej ziemi. Jednak rosyjskie okopy leżące blisko siebie za grzbietem nasypu kolejowego między Goworowem a Pasiekami, są nadal wyraźnie widoczne.

Z Pasiek idąc przez Góry i Kobylin pomaszerowałem przez piaski i bagnisty teren do wsi Borki. Tam, 26 lipca, Rosjanie w wielkim kontrataku idącym od strony Ostrołęki próbowali odeprzeć niemieckie oddziały, które przeprawiły się przez Narew na południe od Pułtuska. W Borkach, 121. Regiment przełamał rosyjską falę. Polegli w trakcie tych walk żołnierze 121. Regimentu spoczywają częściowo w Wólce Kunińskiej, a częściowo na cmentarzu we wsi Grądy – Julianka, w pobliżu młyna wodnego. Niestety, nie udało mi się odwiedzić tego honorowego miejsca spoczynku, ponieważ burza idąca znad Narwi zmusiła mnie do pośpiesznego powrotu na północ.

 

Wszędzie kopce grobowe

Do południowego krańca wsi Kunin dotarłem przez kolonię wsi Grądy zamieszkałą przez dwanaście niemieckich rodzin i wieś Michałowo. Zacięte walki toczyły się również 26 lipca pod Kuninem. W tym miejscu 119. Regiment Grenadierów bronił się przed zaciekłymi atakami i próbami okrążenia przez Rosjan, którzy tylko na prawe skrzydło grenadierów wykonali cztery ataki. Młody Polak chętnie przeprowadził mnie przez rzekę Orz na pobliski cmentarz wojenny. Cmentarz[8] znajduje się na wzgórzu, które otoczone jest drutem kolczastym. Na pięknie położone miejsce pamięci weszliśmy przez dobrze zachowaną bramę ozdobioną żelaznym krzyżem i wspięliśmy się po kamiennych schodach do stojącego na szczycie pomnika w kształcie kolumny. Napis na nim głosi: „Pamięci spoczywających tu bohaterów 1915”.

Dzbądzek

 

W kilku kręgach rozmieszczono tu kopiec za kopcem, wszystkie są w doskonałym stanie, niektóre porośnięte trawą, niektóre pokryte wrzosem. Spoczywają tu bohaterowie z regimentów 119., 121. i 125., którzy polegli w dniach 25 i 26 lipca, a także Pomorzanie (z 42. Regimentu Piechoty), Berlińczycy (z 93. Rezerwowego Regimentu Piechoty), Prusacy Zachodni (z 141. i 176. Regimentu Piechoty) oraz 250 Rosjan, którzy spoczęli w zbiorowych mogiłach. Napisy na nielicznych zachowanych krzyżach nagrobnych były prawie wszędzie zatarte. Polak wiernie pomagał mi w poszukiwaniach. Znaleźliśmy grób mieszkańca Wirtembergii, na którego krzyżu widnieje wciąż rozpoznawalne nazwisko: „Max Wucherer 1. Kompania/119”.

 

Krzyże z nazwiskami

W czwartek ponownie poszedłem na grób brata. Pomiędzy cmentarzem wojennym nr III w Ponikwi Dużej a Goworowem znajdują się jeszcze trzy cmentarze wojenne, z których największy jest miejscem spoczynku dla Pomorzan, żołnierzy 4. Dywizji Gwardii, a na pozostałych dwóch spoczywają Pomorzanie i część Rosjan. Prawie na każdym grobie na tych cmentarzach stoi jeszcze krzyż z nazwiskiem. Często są to niskie dębowe krzyże z dobrze zachowanymi inskrypcjami.

Na jednym z cmentarzy[9] (34. Regiment Fizylierów) na każdym grobie znajduje się głaz narzutowy z wyrytym, niemal niezniszczalnym napisem.

Cmentarz Ponikiew Duża (nad stawami)
na ostatnim zdjęciu widoczne pozostałości
po betonowym ogrodzeniu. Ogrodzenie takie stawiano
na cmentarzach wojennych z powstań i I wojny światowej.

 

Aby dotrzeć do cmentarza wojennego nr III w Ponikwi Dużej, należy od skrzyżowania dróg Goworowo - Pasieki i Różan - Ostrów kierować się przez około 700 metrów drogą na Różan, następnie skręcić w lewo i kierować się w stronę widocznej już z drogi grupy nielicznych sosen. Cmentarz znajduje się tam, około ośmiuset metrów od drogi na Różan, niemal na szczycie lekko nachylonej skarpy. Dzięki takiemu położeniu z tego honorowego miejsca spoczynku roztacza się wspaniały widok. Na zachodzie rozciągają się rozległe lasy nad Narwią. Na północy, nad polami Ponikwi Dużej, błyszczą iglice wież kościoła w Goworowie, a na wschodzie widać fragment nasypu kolejowego, przed którym polegli bohaterowie.

Do Goworowa wróciłem dopiero, gdy zapadał zmierzch.

 

Niezatarte wrażenia

W piątek rano musiałem przygotować się do podróży do domu. Pożegnałem się z moimi przyjaznymi gospodarzami serdecznymi podziękowaniami za całą życzliwość, jaką mi okazali. Za namiar na nich podziękowałem pastorowi protestanckiemu w Pułtusku, którego nazwisko znalazłem kiedyś w Deutschen Ausland-Institut, kiedy zwróciłem się do niego, aby wskazał mi odpowiednie zakwaterowanie w okolicach Goworowa.

Do Chorzel wróciłem przez Ostrołękę, przekroczyłem granicę we Flambergu i wieczorem wsiadłem do pociągu w Willenbergu. Po długiej podróży dotarłem bezpiecznie do domu, bogatszy w niezatarte wspomnienia.

Groby wojenne nad Narwią nie zostały utracone, co jest pocieszającą wiadomością dla krewnych w domu. Pan Fryderyk Wildeman, Goworowo, pow. Ostrołęka, bardzo chętnie odbiera przyjezdnych na dworcu, kwateruje ich i oprowadza po cmentarzach wojennych. Jakaż to wspaniała okazja i jak miło połączyć ją z wycieczką po Prusach Wschodnich. Zeszłego lata zniżka na trasie Stuttgart - Willenberg i z powrotem wynosiła 45 procent. Tylko dzięki temu i bardzo tanim noclegom w Goworowie mogłem, przy moich bardzo skromnych środkach, odbyć tak długo wyczekiwaną podróż. W samej Polsce Niemcy spotykają się dziś wszędzie z życzliwym przyjęciem. Nikt nie będzie żałował podróży na osamotnione cmentarze wojenne.

Karl Geiger



[1] Geiger Alfred (Stuttgart), Verlustlisten 1. Weltkrieg, page 8922.

[2] W tekście, który autor opublikował w Kriegsgräberfürsorge 1935, wymienił dokładne liczby poległych spoczywających na cmentarzu, napisał: „Spoczywa tu 175 Niemców i 778 Rosjan, przeważnie w pojedynczych grobach, w tym synowie Wirtembergii. ... Pochowani tu są żołnierze 125. i 121. Regimentu Piechoty. A także, 93. Rezerwowego Regimentu Piechoty, 34. Pomorskiego Regimentu Fizylierów, 38. Regimentu Artylerii Polowej oraz 128. Gdańskiego Regimentu Piechoty."

[3] Rzeczywista odległość między tymi cmentarzami to 1700 m.

[4] Obecnie część wsi Pasieki.

[5] W tekście, który autor opublikował w Kriegsgräberfürsorge 1935, napisał: „234 niemieckie groby pojedyncze i trzy duże rosyjskie groby zbiorowe z ponad 700 poległymi są w dobrym stanie, ale nie można już znaleźć ani jednej tablicy nagrobnej”.

[6] 119. Grenadier-Regiment Königin Olga (1. Württembergisches).

[7] W tekście, który autor opublikował w Kriegsgräberfürsorge 1935, dodał jeszcze: „ … Między grobami wiatr rozsiał nasiona drzew, których wyrastały młode brzozy i sosny; w głębi w grupie drzew wznosiły się trzy wysokie krzyże. … Po prawej stronie cmentarza zachowało się jeszcze wiele dobrze zachowanych kopców grobowych z krzyżami i napisami na nich, podczas gdy po drugiej stronie zarówno krzyże, jak i czytelne napisy, są rzadsze, spoczywa tam wielu Rosjan…”

[8] Dzbądzek.

[9] Ponikiew Duża: Cmentarz nad stawami.

Dzbądzek



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz