piątek, 13 stycznia 2023

 Dziennik wojenny 39. Pułku Strzelców Syberyjskich – część 1

 

Okres: 1 [14] lutego 1915 r. - 12 [25] lutego 1915 r.

Tłumaczenie i opracowanie:

Александр Пекус,

Małgorzata Karczewska,

Jacek Czaplicki

 

 

1 [14] lutego 1915 r.

Główne siły pułku, osłaniające 1. Dywizjon 10. Brygady Artylerii i 22. Dywizjon Moździerzy, ruszyły w kierunku Ostrołęki o godzinie 8:00. Trasa prowadziła przez Rafały – Nową Wieś – Żebry-Chudek – Olszewo – Otok. O godzinie 1:00 w nocy pułk dotarł w rejon Białobiel – Gnaty i zatrzymał się na noc. Ciepła i bezchmurna pogoda ustąpiła pod wieczór deszczowi. Stan dróg uległ pogorszeniu. Z ostatniego dłuższego miejsca odpoczynku, na mój rozkaz, wynajęto prywatne furmanki, którymi przewieziono dużo sprzętu strzelców, którzy bez plecaków, niosąc tylko karabiny i małą ilość amunicji, mimo złego stanu dróg, po których maszerował pułk przeszli ponad połowę drogi śpiewając. Tego dnia nie było więcej niż 2% maruderów. Jedynie 13. i 14. Kompania, które osłaniały 1. Dywizjon, miały wśród strzelców wielu maruderów, gdyż artyleria przemieszczała się z trudem i dochodziło do częstych postojów.

W trakcie całego marszu z Płońska do Ostrołęki pułk był osłaniany przez straże marszowe i patrole bojowe, a w miejscach odpoczynku głównych sił na trasie marszu, przez placówki polowe. W czasie marszu, 31 stycznia, jeden ze strzelców 11. Kompanii, chcąc wsiąść na lawetę, stracił równowagę i wpadł pod koła działa. Nieprzytomny strzelec został odwieziony do 11. Zapasowego Etatowego Batalionu.

Łącznie w ciągu czterech dni z Płońska do Ostrołęki pokonano 160 wiorst.

 

2 - 4 [15-17] lutego 1915 r.

Przez trzy dni pułk odpoczywał w pobliżu wsi Białobiel – Gnaty. W tym czasie wszyscy maruderzy wrócili do swoich jednostek. Niektórym strzelcom wymieniono zużyte buty na nowe. Uporządkowano tabory.

 

5 [18] lutego 1915 r.

O godzinie 8:00 oddziały pułku wymaszerowały na punkt zborny koło wsi Gnaty, skąd, jako część dywizji, w rejon działań wojennych na linii Golanka – Kadzidło – Grale, gdzie miały zluzować oddziały 5. Brygady Strzelców.

Pułk zajął wieś Golanka, z tym, że przed godziną 16:30 oddelegował 2. i 4. Batalion do rezerwy dywizji.

Rezerwy dywizji obsadzały wieś Kadzidło.

O godzinie 17:30, 1. i 3. Batalion wystawiły placówki osłonowe na linii: most na rzece Rozoga znajdujący się w ciągu drogi Krobia i Kadzidło, we wsiach Krobia, Sul oraz na moście na rzece Szkwa w Gralach.

Od tego momentu pułk wszedł w bliski kontakt z nieprzyjacielem.

 

Stan liczebny pułku:

oficerowie sztabowi - 5,

młodsi oficerowie - 49,

ochotnicy wojenni[1] - 60,

podoficerowie - 473,

jefrajtrzy i strzelcy - 3575.

Łącznie: 4162.

 

Obsada taborów pierwszego i drugiego rzutu:

lekarze - 4,

urzędnicy - 5,

obsada niebojowa wyższa rangą - 90,

pozostała obsada niebojowa - 282.

Łącznie: 381.

 

Na linii frontu pułk zajął następujące pozycje:

 1) 3., 4., 9. i 10. Kompania z ośmioma karabinami maszynowymi oraz 6. Bateria 10. Brygady Artylerii Strzelców Syberyjskich zajęły główną pozycję na piaszczystych wzgórzach oddalonych pół wiorsty na północny zachód od wsi Golanka;

 2) 2. Kompania zajęła wieś Krobia jako placówkę;

 3) 1. Kompania - wieś Sul;

 4) 11. i 12. Kompania - wieś Grale.

W nocy z 5 na 6 lutego patrol zauważył w pobliżu wsi Krobia przemieszczające się kolumny wroga. Nie mając dobrej pozycji przed wsią, nie znając sił nieprzyjaciela i z powodu ciemności, nie chcą walczyć w nieznanym terenie, kompania wycofała się na drugi koniec wsi. Dla wzmocnienia tej kompanii wysłano 3. Kompanię z dwoma karabinami maszynowymi, a dowodzenie całością przejął dowódca 1. Batalionu, podpułkownik Liaszczyk. Ale jeszcze przed przybyciem wsparcia, 2. Kompania przeszła do ataku i zmusiła nieprzyjaciela do opuszczenia wsi.

Pod wsią Sul 1. Kompania również zauważyła nacierającą kolumnę nieprzyjaciela. Placówki otworzyły ogień do atakujących. Po kilkunastu minutach walki, nieprzyjaciel wycofał się.

Straty Pułku:

Trzech niższych rangą poległo, a jeden został ranny.

Straty wroga nie są znane. Znaleziono martwego żołnierza wroga, a w pobliżu wsi Sul, żołnierze 1. Kompanii wzięli do niewoli dwóch niemieckich zwiadowców ze 147. Pułku Piechoty.

Po tych nocnych starciach przegrupowano oddziały na pozycjach:

 1) na pozycji głównej (przy piaszczystych wzgórzach) znajdowały się trzy kompanie z dwoma karabinami maszynowymi oraz 6. Bateria;

 2) koło wsi Krobia – jedna kompania z dwoma karabinami maszynowymi;

 3) koło wsi Sul – jedna kompania z dwoma karabinami maszynowymi;

 4) koło wsi Grale – dwie kompanie z dwoma karabinami maszynowymi oraz pluton konnych zwiadowców;

 5) we wsi Golanka - jedna kompania oraz drużyny.

Drużyny konnych zwiadowców są stale na rekonesansie.

 

6 [19] lutego 1915 r.

Po otrzymaniu rozkazu od dowódcy brygady generała-majora Kamberga[2], aby uderzyć na wieś Jazgarka i wesprzeć w ten sposób natarcie na wieś Wach, pułk rozpoczął aktywne działania około godziny 13:00.

Atak miał być przeprowadzony siłami siedmiu kompanii wzmocnionych czterema karabinami maszynowymi, ale ponieważ zauważono znaczne siły nieprzyjaciela na prawej flance, we wsi Szafranki, konieczne okazało się przerzucenie dwóch kompanii do wsi Sul, jako wsparcie flanki. Oddziały te zmuszone były osłaniać prawą flankę i tyły (od strony wsi Tartak) siłami półtorej kompanii i jednocześnie obejść Jazgarkę, by na nią uderzyć.

Natarcie wyprowadziły 2., 3. i 10. Kompania oraz połowa 9. Kompanii.

Na nieprzyjaciela w sile około czterech kompanii oraz sześciu karabinów maszynowych i sześciu dział natrafiono w nienazwanej na mapie wsi (znajdującej się na południowy zachód od wsi Krobia) oraz w Jazgarce oznaczonej nr 1. We wsi Krobia wybuchły pożary, gdy wroga artyleria rozpoczęła silny ostrzał w jej kierunku. Nacierające kompanie były bardzo silnie ostrzeliwane z Jazgarki oznaczonej nr 2 i z pozycji na północ od niej.

Dowodziłem w tym starciu. W celu wyznaczania celów ataku, ja i mój sztab musieliśmy pozostać na pierwszej linii do końca starcia. Podpułkownik Liaszczyk był moim zastępcą, a gdy odniósł rany, został nim kapitan Markodiejew. 2. i 3. Kompania obeszły lewą flankę przeciwnika, a 10. i pół 9. Kompanii zaatakowały od frontu. Rozkazy dla dowódców były przekazywane poprzez oficerów sztabu pułku oraz (pisemnie) przez oficerów grupy łączności. Dowódcy kompanii otrzymali ode mnie jasne rozkazy, aby za wszelką cenę zająć poszczególne części Jazgarki oznaczone jako 1, 2 i 3.

We wsi Krobia powstał punkt opatrunkowy. Tabory pierwszego rzutu znajdowały się w Golance. Dwukółki amunicyjne obsługujące atakujące kompanie operowały ze wsi Krobia. Park baterii artyleryjskiej znajdował się w lesie za pozycją, który znajdował się na południowy wschód od wsi Krobia.

Do godz. 17:30 zajęto nienazwaną na mapie wieś i Jazgarkę 1. Oddziały nieprzyjaciela które obsadzały te osady, po tym jak zdołano obejść ich lewą flankę, uciekły ze wsi Jazgarka 2. Tą samą metodą rozpoczęto atak na Jazgarkę 2, a następnie na Jazgarkę 3.

Nieprzyjaciel wytrwale trzymał się na swoich pozycjach, ostrzeliwując atakujące kompanie ogniem piechoty i karabinów maszynowych. Nieprzyjacielska bateria nieprzerwanie ostrzeliwała na przemian nacierające kompanie i baterię rosyjską. Atak udało się zakończyć dopiero o 21:30, po starannym przygotowaniu artyleryjskim. Nieprzyjaciel został wyparty z Jazgarki 3 atakiem na bagnety. Wszystkie kompanie atakowały na podmokłym terenie, gdzie lód pokruszył się, a woda sięgała powyżej kolan. Wróg uciekł w nieładzie, pozostawiając wielu zabitych i rannych. Ci którzy zostali we wsi, poddali się.

Nieprzyjaciela ścigano ogniem piechoty i karabinów maszynowych aż do zapadnięcia zmroku, po czym w obawie o prawą flankę pozycji, która została zaatakowana przez nieprzyjaciela dzień wcześniej, za zgodą dowódcy dywizji wycofano dwie kompanie do wsi Krobia, a półtorej kompanii z karabinami maszynowymi i baterią do wsi Golanka i ustawiono na piaszczystych wzgórzach, które stanowiły dobrą naturalną pozycję. Placówki osłonowe wystawiono na linii: Siarcza Łąka – Jazgarka – Sul – Grale.

Straty pułku w tym starciu były następujące:

poległo:      podoficerów - 4,

jefrajtrów i strzelców - 22;

ranni:          oficerowie sztabowi - 1,

oficerowie liniowi - 2,

podoficerowie - 9,

jefrajtrzy i strzelcy - 71.

Łącznie: 123 [to suma łącznie ze stratami pułku pod Wachem, ale bez oficerów].

Konie: zabitych - 5, rannych - 1, zaginęło – 5. Łącznie: 11.

Zużyta amunicja: strzelcy - 36000, karabiny maszynowe – 5000.

Łącznie: 41 000.

Straty wroga są duże. Wzięto 50 jeńców niższych stopniem ze 147. Pułku Piechoty, dwa karabiny maszynowe, sześć podstaw na karabiny maszynowe, mnóstwo broni i wyposażenia. Według relacji miejscowych Polaków, pochowali oni prawie 300 zwłok niemieckich żołnierzy. Kapitan Łogwinow z 4. Kompanią, wysłany następnego dnia do sprzątania trupów, zameldował, że znaleźli jeszcze 70 zwłok niemieckich żołnierzy, ponadto w zgliszczach spalonych wsi było wiele zwęglonych kości.

Wróg w tej bitwie bronił się z wielką zaciekłością. Dla przykładu, 2. Kompania otoczyła dom, w którym znajdowało się ok. 40 żołnierzy niemieckich i wezwała ich do poddania się. Otoczeni odpowiedzieli ogniem. Jeden ze strzelców wdarł się przez otwór drzwiowy, ale został postrzelony w obie nogi. Dom został podpalony, ale Niemcy nadal strzelali i rzucali granty ręczne do chwili, aż dom zawalił się i pogrzebał pod gruzami wszystkich w środku.

Przy wjazdach do wsi wróg ustawił specjalne urządzenia, które były pętlami z drutu z rurką w kształcie litery "Г" wypełnioną substancją wybuchową. Kiedy strzelec zaplątał się w pętlę i szarpnął za drut, substancja zapalała się, paląc strzelców, przez co pomagała wykryć atakujących. Od czasu do czasu wróg strzelał pociskami rozrywającymi. Po uderzeniu w ziemię pociski rozbłyskały masą iskier.

Według raportu wspomnianego kapitana Łogwinowa, Polacy powiedzieli mu, że w części wsi, którą zdobyliśmy na początku starcia, znajdowało się do dziesięciu kompanii 147. Pułku Piechoty, pod dowództwem samego generała. Gdy rosyjska bateria rozpoczęła silny ostrzał wsi, połowa jednostek z generałem pospiesznie wycofała się do Wykrotu, wywożąc rannych wozami wieśniaków. Mieszkańcy zostali rzekomo wysłani do kopania okopów. W Wachu i Lipnikach rzekomo stoi niemiecka artyleria. Na wzgórzach na północ od Jazgarki, za lasem, również znajdują się okopy wroga.

Nacierające kompanie wykazały się dużą odwagą i hartem ducha. Podczas szturmu Jazgarki 2 nieprzyjaciel skoncentrował ciężki ogień piechoty i karabinów maszynowych wzdłuż drogi. Znajdujący się w tamtym momencie na pierwszej linii, młodszy oficer konnego oddziału zwiadowczego porucznik Lestowniczyj, z własnej inicjatywy zebrał dwie drużyny 9. Kompanii, obszedł flankę i zaatakował tyły wroga. Porucznik Lestowniczyj został ranny w ramię i został wyłączony z akcji. W tym samym czasie zginęło dwóch strzelców, a dwóch zostało rannych, ale pozostali otoczyli dom, w którym bronili się Niemcy i zmusili ich do poddania się. Podczas ostatniej wymiany ognia z tym oddziałem kapitan Krikunowski, dowódca 9. Kompanii, został trafiony w nogę, ale nie zszedł z pola walki i uczestniczył do końca operacji.

Po kolana w wodzie, pod zaciekłym ogniem karabinów maszynowych, które strzelały do ostatniej chwili, kompanie w ataku na bagnety wdarły się do wioski.

W akcji szczególnie wyróżnili się:

1) Podpułkownik Liaszczyk, wyznaczony na dowódcę sektora, umiejętnie i sprawnie kierował działaniami powierzonych mu kompanii i odparł nocny atak nieprzyjaciela na wieś Krobia. Gdy wspomniana wieś została ostrzelana silniejszym ogniem krzyżowym, przykładem osobistej postawy utrzymał wieś Krobia, która później posłużyła do wyprowadzenia ataku pułku na Jazgarkę, co zakończyło się jej zdobyciem. Ranny w rękę i w nogę, dowodził oddziałami jeszcze przez trzy godziny, dopóki do Krobii nie dotarły główne siły pułku i dopiero na mój rozkaz oddał dowództwo.

2) Kapitan Krikunowski, dowódca 9. Kompanii, z całkowitą pogardą dla niebezpieczeństwa podtrzymywał na duchu nie tylko swoją, ale i sąsiednie kompanie, osobiście poprowadził kompanię do ataku na bagnety i będąc rannym w nogę, pozostał w szyku aż do całkowitego pokonania wroga.

3) Kapitan sztabowy Gałkin (adiutant), dwukrotnie osobiście przekazał rozkaz dowódcy 6. Baterii, w tym celu czterokrotnie przekraczał otwarty teren między pierwszą linią ataku a pozycją główną, będący pod silnym ostrzałem i następnie z narażeniem życia, stojąc na nieosłoniętym wzgórzu w odległości 1000 kroków od okopów nieprzyjaciela korygował ogień wspomnianej baterii poprzez rozstawioną łączność pieszą, co zmusiło artylerię przeciwnika do opuszczenia pozycji i uniemożliwiło rezerwom wroga przybycie na czas, dzięki czemu udało się zdobyć wieś.

4) Strzelec 2. Kompanii Koleśnikow, gdy kompania atakowała po kolana w wodzie, śpiewał żołnierską pieśń, co poprawiało nastrój i utrzymywało na duchu kompanię. Koleśnikow po odniesieniu rany, pozostał w szeregach do końca walki, po której musiał zostać jednak zniesiony.

I inni, których nazwiska i opisy wyczynów dołączone są do wniosków o nadanie odznaczeń.

 

Równocześnie z opisanym wyżej starciem, 2. Batalion/39 na rozkaz generała-majora Kamberga, dowódcy I. Brygady, wspierał 38. Pułk Strzelców Syberyjskich w natarciu na wieś Wach.

5., 6. Kompania/39 i trzy plutony 7. Kompanii/39 będące w rezerwie dywizji, osobiście dowodzone przez dowódcę 2. Batalionu/39 podpułkownika Timaszewa[3], na wezwanie dołączyły do pierwszej linii natarcia prowadzonego przez 2. oraz 3. Batalion/38 i zajęły skraj lasu w pobliżu wsi Wach.

Mimo skoncentrowanego ognia szrapneli, piechoty i karabinów maszynowych nieprzyjaciela, skraj lasu, zajęty przez kompanie, pozostał w rękach batalionu do końca starcia.

O godzinie 20:00, po zapadnięciu zmroku, oddziały 38. Pułku wycofały się do wsi Siarcza Łąka pod osłoną 5. i 6. Kompanii/39. Następnie batalionowi przydzielono zadania osłonowe i jego oddziałom dano rozkaz zajęcia tego samego skraju lasu i utrzymania go do godziny 4:30. 5., 6. i 8. Kompania/39 obsadziły wysunięte placówki, a 7. Kompania/39 stanowiła rezerwę oddziałów osłonowych. Wróg ostrzeliwał las przez całą noc. O godzinie 4:00, zgodnie z rozkazem, wycofano placówki, a batalion, osłaniany przez 7. Kompanię/39, w zupełnej ciszy opuścił las.

Straty 2. Batalion/39 to 17 rannych niższych rangą.

Po wycofaniu się 2. Batalionu/39, posterunki przejął 4. Batalion/39, dowodzony przez dowódcę batalionu podpułkownika Nikołajewa. Placówki osłonowe rozstawione były na linii: most na rzece Rozoga – Todzia – Siarcza Łąka – leśniczówka, która znajdowała się na zachód od drogi Piasecznia – Wach.

 

7 - 8 [20 - 21] lutego 1915 r.

Oddziały pułku okopały się na zajętych pozycjach. Jednostki straży przedniej niemal codziennie odpierały nacierające jednostki wroga, zmuszając je do wycofania się na poprzednie pozycje.

 

9 [22] lutego 1915 r.

Około godziny 10:00 nieprzyjaciel skoncentrował ciężki ogień artyleryjski na naszych placówkach, przygotowując się do ataku od strony wsi Wykrot – Wach. Konny zwiad wykrył zbliżającą się kolumnę wroga składającą się z co najmniej batalionu piechoty z czterema działami i kilkoma karabinami maszynowymi. Placówki, ponosząc ciężkie straty, wycofały się nieco. Nieprzyjacielska bateria i nacierający batalion dostały się pod ogień dział 6. Baterii z 10. Brygady Artylerii, co opóźniło posuwanie się nieprzyjacielskiej kolumny.

W tym samym czasie, główne pozycje pułku w pobliżu wsi Golanka znalazły się pod silnym ostrzałem artyleryjskim ze wsi Tartak. Przeciwko czterem rosyjskim działom na tej pozycji wróg skoncentrował ogień co najmniej dwóch baterii. Jedno z rosyjskich dział zostało tymczasowo wyłączone z akcji przez ogień nieprzyjaciela. Około godziny 14:00 baterie wroga zamilkły, gdyż rosyjska artyleria w odpowiedzi na niemiecki ostrzał, zadała jej ciężkie straty i zmusiła do zaprzestania ognia po dwóch godzinach.

Około godziny 16:00, po wyklarowaniu się sytuacji, 1., 2. i 4. Kompania/39 pułku, wzmocnione 13. i 14. Kompanią z 37. Pułku Strzelców Syberyjskich, które nadciągnęły ze wsi Kadzidło, na rozkaz dowódcy 10. Dywizji Strzelców Syberyjskich przeszły do ataku i niezauważone przez nieprzyjaciela zajęły skraj lasu koło wsi Krobia, znajdujący się w odległości 1000 kroków od pozycji nieprzyjaciela. Podciągnięto tam również dwa działa z 6. Baterii dowodzone przez porucznika Wecela.

Celem ataku było wyparcie wroga ze wsi Krobia i ponownie obsadzenie placówek utraconych z rana.

1. Kompania/39 wspierana przez 13. Kompanię/37 otrzymała rozkaz obejścia lewej flanki przeciwnika i zaatakowania go z flanki. Prawą flankę tych kompanii ze wsi Szafranki wspierała 12. Kompania/39.

2. Kompania/39 otrzymała rozkaz zaatakowania wroga od frontu. Działa ustawione były 40 kroków za okopami kompanii na skraju lasu. Do osłony dział przydzielono jeden pluton 2. Kompanii/39.

4. Kompania/39 również otrzymała rozkaz zaatakowania wroga od frontu na lewo od 2. Kompanii/39. Kompania ta jako wsparcie otrzymała 14. Kompanię/37.

Byłem w szeregach 2. Kompanii/39, gdy ta ruszyła do ataku, by lepiej być rozeznanym w sytuacji i kierować walkami. Nieprzyjaciel zauważył atak i otworzył silny ogień artyleryjski. Pierwszy granat eksplodował wśród ludzi ciągnących działa i unieszkodliwił czterech artylerzystów i pięciu strzelców. Nie mogłem opuścić pozycji z powodu zamieszania, jakie powstało w atakujących kompaniach, wśród niższych rangą.

Nieprzyjaciel skoncentrował najsilniejszy ogień krzyżowy z dwóch baterii, dwóch karabinów maszynowych i oddziałów piechoty obsadzających okopy znajdujące się tysiąc kroków przed lasem, na jego skraju i na działach. Od tego ostrzału kompanie i pluton artylerii natychmiast zaczęły ponosić ciężkie straty. Mimo to, działa zostały ręcznie wytoczone i ustawione na nieosłoniętej pozycji, skąd otworzyły ogień do widocznych celów. Nacierające kompanie również odpowiedziały silnym ogniem. Wkrótce jednak 1. Kompania/39 nadziała się na ukryte w lesie okopy wroga i ponosząc ciężkie straty od ognia piechoty oraz karabinów maszynowych, musiała przerwać nakazaną próbę obejścia pozycji wroga i cofnęła się nieco, przez co odsłoniła prawą flankę 2. Kompanii/39, która została wystawiona na ogień flankowy i w ciągu 20 minut straciła ok. 80 strzelców, zabitych i rannych. W wyniku zagrożenia z flanki i tyłów oraz przy dużej przewadze liczebnej artylerii nieprzyjaciela, postanowiłem wstrzymać natarcie i wycofać kompanie na główną pozycję we wsi Golanka. Zadanie to zostało wyznaczane na godzinę 15:45.

Pod osłoną 2. Kompanii/39, która ostrzeliwała okopy wroga i przez to opóźniała pościg z ich strony, działa i karabiny maszynowe zostały wycofane na główną pozycję, a kompanie wycofały się w pełnym porządku zabierając rannych.

Straty pułku w tym starciu (bez wliczania strat 37. Pułku) były następujące:

poległo:      podoficerów - 4,

                   jefrajtrów i strzelców - 16;

ranni:          oficerowie - 1,

podoficerowie - 13,

jefrajtrzy i strzelcy - 75;

zaginęło bez wieści: jefrajtrerów i strzelców - 13.

Łącznie: 122.

Konie:        zabite - 7,

ranne - 2.

Łącznie: 9.

Zużyto 30 000 sztuk amunicji.

Wróg, wyczerpany stratami, również wycofał się ze swoich pozycji. Rozpoznanie wysłane w nocy 10 [23] lutego znalazło na stanowiskach opuszczonych przez nieprzyjaciela uszkodzoną osłonę działa i łuski po pociskach, co wskazywało, że nieprzyjaciel stracił działo trafione przez rosyjski ostrzał artyleryjski.

W okopach nieprzyjaciela ten sam oddział zwiadowczy znalazł w wielu miejscach ślady krwi i porzucony sprzęt, z czego można wnioskować, że straty nieprzyjaciela w ludziach i sprzęcie również były znaczne.

W walkach szczególnie wyróżnili się:

1) Kapitan Zalcman, dowódca 2. Kompanii/39, wykazując odwagę i dyscyplinę, pod silnym ostrzałem nieprzyjaciela utrzymał zajęte stanowisko, a otrzymawszy rozkaz wycofania się, wykonał odwrót w należytym porządku, osłaniając odwrót artylerii i zabierając rannych;

2) Kapitan sztabowy Gałkin, pod silnym ostrzałem artylerii, zdecydowanymi działaniami i przykładem męstwa przyczynił się do zaprowadzenia porządku, gdy kompanie wycofywały się na główną pozycję;

3) Porucznik Płosznica, dowódca oddziału łączności, dowodził oddziałami pułku na pierwszej linii i mimo postrzału w głowę pozostał w szeregach. Przez umiejętne utrzymanie łączności oraz osobistym przykładem przyczynił się do udanego odwrotu pułku na główne pozycje;

4) Feldfebel Semionow, pod silnym krzyżowym ogniem artylerii i piechoty, przejmując z własnej inicjatywy dowodzenie nad odcinkiem frontu, dając przykład osobistej odwagi, umiejętnie kierował ogniem.

I inni, których nazwiska i opisy wyczynów dołączone są do wniosków o nadanie odznaczeń.

 

10 [23] lutego 1915 r.

O godzinie 14:40 kapitan Panczenko, dowódca 12. Kompanii, zameldował, że nieprzyjaciel w sile około trzech batalionów z karabinami maszynowymi i działami, pojawił się na północ od wsi Szafranki i dotarł do mostu na rzece Szkwa. Odparte ogniem dwóch naszych kompanii z okopów przy moście koło wsi Sul, trzy wrogie kompanie wycofały się pośpiesznie do wsi Szafranki, gdzie okopały się, a w międzyczasie pozostałe siły nieprzyjaciela oddaliły się na północny wschód od wsi Szafranki. Kolumny nieprzyjacielskie, ostrzeliwane z dwunastu rosyjskich dział, które celnie uchwyciły rozdzielające się oddziały, szybko straciły szyk i pospieszcie skryły się.

Według uzyskanych telefonicznie informacji ze wsi Sul, trzy bataliony nieprzyjaciela okopały się w brzozowym lesie za wsią Szafranki. Po 20 minutach ostrzału kolumn, nieprzyjacielska artyleria złożona z sześciu dział rozpoczęła ostrzał od strony Tartaku i Lipnik. Bateria wroga została natychmiast ostrzelana przez rosyjskie baterie i wycofała się za wzgórza, najwyraźniej ponosząc ciężkie straty.

Ze stanowiska obserwacyjnego założonego przez kapitana Panczenko przed wsią Sul i połączonego kablem telefonicznym z pozycją dotarła informacja, że nieprzyjaciel, zmuszony początkowo do ukrycia się, opuścił pospiesznie te pozycje pod silnym ogniem rosyjskiej artylerii. Podobno wszystkie trzy bataliony zostały rozproszone. Po naszej stronie nie było żadnych strat. O godzinie 20:00 przerwano ostrzał prowadzony przez rosyjskie baterie.

Na noc wystawiono placówki na linii Sul – Todzia.

W starciu tym wyróżnili się:

Kapitan Panczenko, dowódca 12. Kompanii i porucznik Płosznica, zajmujący ze swoją kompanią wysuniętą pozycję w pobliżu wsi Sul, pod silnym ogniem artylerii, z własnej inicjatywy założyli stanowisko obserwacyjne na drzewie, na którym zamontowali aparat telefoniczny. Wymienieni oficerowie osobiście prowadzili obserwację, mimo ostrzału ze strony baterii nieprzyjaciela. O ruchu kolumn nieprzyjaciela, położeniu artylerii i taborów nieprzyjaciela, niezwłocznie informowali telefonicznie główne stanowisko, gdzie znajdowały się rosyjskie baterie i przez cały czas wymiany ognia artyleryjskiego korygowali ogień naszej artylerii aż do chwili, gdy działa nieprzyjaciela zamilkły, a piechota i tabory opuściły w rozsypce swoje pozycje koło wsi Szafranki.

Obie baterie dowodzone przez podpułkownika Butowicza i kapitana Abramowa zasłużyły na najwyższą pochwałę.

 

11 – 12 [24 - 25] lutego 1915 r.

Nieprzyjaciel od czasu do czasu ostrzeliwał nasze pozycje ogniem dział, nie powodując jednak większych szkód.

Poległych: strzelców – 1;

Rannych: strzelców – 1;

Łącznie: 2.

Przez cały czas pobytu pułku we wsi Golanka, gdy nie był zaangażowany w walki z nieprzyjacielem oraz w nocy, pułk zajmował się fortyfikowaniem pozycji. Na pozycji głównej wykopano okopy strzeleckie. Na wzgórzach zbudowano wkopane w ziemię ziemianki. W pobliżu mostów we wsi Sul i Grale wykonano okopy strzeleckie i ziemianki oraz ufortyfikowano las, osłaniający prawą flankę głównej pozycji. Na lewo i nieco przed skrzyżowaniem Golanka – Krobia i Golanka – Todzia niedaleko głównej pozycji wykopano okopy. Pozycja w Gralach również została ufortyfikowana okopami i ziemiankami.

W nocy 13 lutego pułk został zluzowany z pierszoliniowej pozycji pod Golanką przez oddziały 19. Pułku Strzelców. Jednostki 39. Pułku Strzelców Syberyjskich udały się do Dylewa, gdzie dołączyły do rezerwy IV. Korpusu generała-lejtnanta Sawwicza[4].

 

 

Fragment listy strat poniesionych przez 39. Pułk Strzelców Syberyjskich pod wsią Jazgarka w dniu 6 [19] lutego 1915 r.
Na liście strat jest kilkudziesięciu żołnierzy pochodzących z guberni radomskiej.






[1] Żołnierze niższy rangą, którzy dobrowolnie wstąpili do armii i korzystali z pewnych przywilejów, a po odbyciu służby mieli możliwość awansu na oficera.

[2] Aleksandr Iwanowicz Kamberg (ur. 10.02.1856 r.). Luteranin z guberni pskowskiej. Od 1914 r. w stopniu generała-majora. W listopadzie 1914 r. jako dowódca 1. Brygady 36. Dywizji Piechoty odbudowuje ją po rozbiciu w Prusach Wschodnich. Od 11.01.1915 r. do 1917 r. był dowódcą I. Brygady 10. Dywizji Strzelców Syberyjskich.

[3] Władymir Pietrowicz Timaszew (ur. 01.05.1868 – zm. po 1922 r.) W wojsku od 24.08.1886 r. W 39. Pułku Strzelców Syberyjskich od 11.01.1911 r.

[4] Siergiej Siergiejewicz Sawwicz (ur. 01.04.1863 r. - zm. 05.08.1939 r.) Od 7 sierpnia 1913 r. do 8 maja 1915 r. był dowódcą 4. Syberyjskiego Korpusu Armijnego, a później został Szefem Sztabu Frontu Południowo-Zachodniego.

 

 

Źródło dziennika i zdjęć:

gwar.mil.ru

ria1914.info

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz