Infanterie Regiment (1. Ermländisches) Nr. 150
150. Regiment Piechoty (1. Warmiński)
Autor: praca zbiorowa oficerów regimentu
Opracowanie i tłumaczenie: Jacek Czaplicki
Kontynuacja wątku 150. Regimentu Piechoty [link]
Ulice Białegostoku. Zołnierz 150. Regimentu Piechoty pozuje siedząc w miejskiej dorożce. |
Na noc z 10 na 11 sierpnia 1915 r., I. Batalion/150 rozstawia się we wsi Zakrzewo-Stare, a III. Batalion/150 w Starym Krajewie.
Wieczorem nawiązany zostaje kontakt ze zgrupowaniem Protzen we wsi Śledzie.
Następnego dnia, 11 sierpnia 1915 r., oddziały brygady atakują Zambrów. W wyniku ostrzału rosyjskiej artylerii zapaliła się wieś Sędziwuje. Następnie artyleria przeniosła ostrzał dalej w kierunku Starego Krajewa, gdzie znajdowały się tabory ze sprzętem bojowym II. Batalionu/150. W wyniku bezpośredniego trafienia, w taborach jest pięciu zabitych (w tym feldwebel Klein i Unteroffizier Weißberg) i czterech rannych oraz dwa zabite i trzy ranne konie.
Pozycje rosyjskie są wyraźnie widoczne na linii koszary – cmentarz – wzgórze 133 i są obstawione karabinami maszynowymi, zwłaszcza przy wiatraku znajdującym się na południe od Zambrowa. Na lewo od pozycji regimentu stale słychać ciężki ostrzał z karabinów. Pomiędzy II. Batalionem/150 a pozycjami 147. Regimentu Piechoty rozmieszczono III. Batalion/150.
Na linii frontu nadal dotkliwie brakowało oddziałów 151. Regimentu Piechoty na lewym skrzydle, gdyż na tym odcinku pozycje rosyjskie były mocno wysunięte do przodu. Tym bardziej konieczne stało się zdobycie miasta. Z tego powodu o godzinie 16:00 dowódca brygada nakazuje atak. Podczas, gdy 147. Regiment Piechoty rusza na pozycje między wysokimi koszarami a cmentarzem, III. Batalion/150 atakuje zabudowania miasta. Dalej na lewo, 6. i 7. Kompania/150 posuwają się w kierunku wzgórza 133, które zajmują bez walki. Zostali tam jednak zmuszeni, by zatrzymać się i okopać, ponieważ dostali się pod silny ogień z lewej flanki, z pozycji która znajdowała się w korytarzu natarcia oddziałów 151. Regimentu Piechoty.
12 sierpnia 1915r.. Zambrów. Sztab 150. Regimentu Piechoty |
Przed frontem III. Batalionu/150, a także oddziałami 147. Regimentu Piechoty, nieprzyjaciel wycofuje się po dłuższej wymianie ognia około godziny 18:30. Oddziały 147. Regimentu zajmują koszary i cmentarz, a III. Batalion/150 wkracza do Zambrowa. W tym momencie również 6. i 7. Kompania/150 zostają odblokowane i są teraz w stanie ponownie ruszyć do natarcia i ruszają w miasto. Wkrótce potem za nimi podążają pozostałe kompanie II. Batalionu/150.
Trzem żołnierzom z 6. Kompanii/150 udało się udaremnić podpalanie przez Rosjan mostu pod Zambrowem. III. i II. Batalion/150 szybko zajęły północny skraj miasta i zabezpieczyły drogi prowadzące na północny wschód. I. Batalion/150, który tego dnia znajdował się rezerwie brygady u zachodniego wylotu Starego Krajewa, przemieścił się na nocleg koło wsi Sędziwuje. Kompania Karabinów Maszynowych została przeniesiona do Zambrowa i została rozlokowana przy 6., 7. i 8. Kompanii/150. A kiedy nad ranem 12 sierpnia zrobiło się jasno, miała okazję ostrzeliwać rosyjskie oddziały, szeregi strzelców, ale również kolumny marszowe, które wycofały się na odległość około 1200 metrów.
Lewe skrzydło, czyli 151. Regiment Piechoty, wciąż pozostawało daleko w tyle, pod wsią Pruszki, gdzie Rosjanie stawiali szczególnie zawzięty opór. Dowódca brygady jednak bardzo mocno naciskał, by kontynuować natarcie, aby nie dopuścić do oderwania się sił wroga. Z tego względu o godzinie 9:00, 150. Regiment bez wsparcia innych regimentów rozpoczął marsz na wschód. Jednak już w odległości 3 km na północny wschód od Zambrowa, przednie oddziały III. Batalionu/150 ponownie natknęły się na wrogie pozycje i dostały się pod silny ostrzał ciężkiej i lekkiej artylerii.
Regiment rozwinął się do ataku, rozmieszczając I. Batalion/150 na prawo od batalionu idącego w awangardzie, II. Batalion/150 i Kompania Karabinów Maszynowych pozostały na razie w rezerwie. Rosyjska artyleria zaczęła ostrzeliwać również Zambrów.
Na rynku, jeden z granat wpada między zgromadzone tam pojazdy, drugi trafia w żydowski dom przy rynku, gdzie zabija troje dzieci i ciężko rani pięcioro dorosłych. Rozpoczęła się paniczna ucieczka ludności. Ciężki granat trafia również w sztab III. Batalionu/150 rozmieszczony przy północnym wyjeździe z Zambrowa, zabijając kilka osób.
Po odpowiedzi niemieckiej artylerii, kompanie posuwają się naprzód. Rosjanie stawiali tylko lekki opór i atak przebiegł bez większych strat. III. Batalion/150 wdarł się na wzgórze koło Grabówka i natrafił tam na silniejszy opór. Jednak po krótkiej wymianie ognia, oddziały rosyjskie rozpoczęły odwrót również stamtąd ponosząc spore straty. I. Batalion/150 zaskoczył nieprzyjaciela w okopach znajdujących 200 m na wschód od zambrowskiego lasu i wziął ok. 150 jeńców.
Bez zwłoki zostaje wznowiony marsz na wschód. II. Batalion/150 jako rezerwa brygady podąża w odległości 1 km za czołowymi oddziałami. Kompania Karabinów Maszynowych posuwała się z oddziałami I. Batalionu/150 i dotarła do Wierzbowa. Regiment szerokim frontem osiągnął Wróble-Arciszewo. I. Batalion/150 dotarł do Szczodruchy, gdzie 3. Kompania/150 zabezpieczyła wszystkie drogi prowadzące na wschód. III. Batalion/150 udał się do Zambrzyc, gdzie 9. i 12. Kompania/150 zabezpieczyły drogi na wschód. II. Batalion/150 wraz z Kompanią Karabinów Maszynowych spędził noc we wsi Wróble-Arciszewo. To był bardzo wyczerpujący i pełen walk dzień!
13 sierpnia 1915 r. Brygada kontynuowała natarcie nie narzucając jednostkom szczegółowych zadań bojowych, gdyż w niezwykle zagmatwanym terenie raz po raz można było spodziewać się rosyjskich pozycji opóźniających. Po prawej 150. Regimentu Piechoty nacierał 147., a po lewej 151., przed którego frontem pod Pruszkowem w nocy w końcu Rosjanie opuścili pozycje. Brygada zbliżała się do rzeki Ślina, gdzie znów należało spodziewać się oporu.
Na częściowo bagnistym, częściowo zalesionym pagórkowatym terenie posuwanie się brygady, w pasie o szerokość 6 km, było powolne. Około południa brygada osiągnęła linię Gołasze Mościckie – Gołasze Górki, gdzie się zatrzymała, ponieważ 147. Regiment Piechoty natknął się na wroga. Po złamaniu tego oporu brygada skoncentrowała się i maszerowała dalej na Chojane i Solki, w kolejności marszowej 147., 150. i 151. Regiment Piechoty. We wsi Kalinowo-Solki, 147. Regiment Piechoty odbija na południowy wschód, 151. na północny wschód na Piotrowięta, natomiast 150. kontynuuje marsz przez Faszcze w kierunku na Bruszewo.
Kolejność marszu: I. Batalion/150, Kompania Karabinów Maszynowych, III. i II. Batalion. O godzinie 21:00, w niemal całkowitych ciemnościach, gdy czołowe oddziały zbliżyły się na odległość 500 m do zabudowań Bruszewa, niespodziewanie dostały się pod silny ogień piechoty, prowadzony z bliska od strony zagajnika znajdującego się na zachód od Bruszewa.
Kompanie I. Batalionu/150 natychmiast rozwinęły się i rozpoczęła się niezwykle zacięta wymiana ognia, która ucichła częściowo dopiero po północy. Kompania Karabinów Maszynowych, która zajęła stanowiska przy oddziałach I. Batalionu/150, również uczestniczyła w tym starciu.
Z powodu silnego ostrzału oraz braku rozeznania się w sytuacji, nie podjęto dalszych działań i kompanie okopały się na osiągniętej linii. III. Batalion/150 przedłużył linię zajętą przez I. Batalion/150 w prawo o jedną kompanię. Reszta kompanii tego batalionu i II. Batalion/150 na noc udały się do Faszcz. Nawiązano kontakt ze 147. Regimentem Piechoty znajdującym się po prawej stronie we wsi Sokoły-Jaźwiny i 151. Regimentem Piechoty z lewej strony.
Nie można było nakarmić żołnierzy I. Batalionu/150, znajdujących się na pierwszej linii. Podciągniecie tam kuchni polowych pod silnym ostrzałem, nawet w ciemnościach było całkowicie niemożliwe. Żołnierze otrzymali rozkaz wykorzystania żelaznych porcji.
Przez całą noc I. Batalion/150 znajdował się pod ciągłym ostrzałem. Rankiem 14 sierpnia 1915 r., II. Batalion/150 zajął pozycje obok I. Batalionu/150, a 191. i 194. Pluton Fortecznych Karabinów Maszynowych zostają wysunięte na pierwszą linię ognia. III. Batalion 150 pozostaje w Faszczach jako rezerwa regimentu. II. Batalion/150 otrzymał rozkaz zajęcia wzgórza 146 i nawiązał kontakt z batalionem „Kramme[1]” z lewej strony i z I. Batalionem/150 z prawej. Pod słabym ostrzałem rosyjskiej artylerii i przy niewielkim oporze rosyjskiej piechoty, II. Batalionowi/150 udaje się zająć wschodni skraj lasu, I. Batalion/150 wdziera się do Bruszewa, gdzie bierze do niewoli ok. 1000 jeńców i zdobywa karabin maszynowy. W wyniku takiego rozwoju sytuacji Rosjanie wycofali się również ze wzgórza 146, które zajęły 7. i 8. Kompania/150. Leutnant Neumann padł zabity. Leutnant Behr i Vizefeldwebel Kullick z Kompanii Karabinów Maszynowych zostali ranni.
Kompania Karabinów Maszynowych wspierała I. Batalion/150 przy zdobywaniu Bruszewa, a następnie, strzelając z flanki, zdołała odeprzeć rosyjski kontratak wyprowadzony ze wzgórza 146. Jej plutony pozostały w nocy na pozycjach przy wzgórzu 154, podczas gdy I. Batalion/150 został wieczorem zluzowany przez III. Batalion/150.
Poranek 15 sierpnia 1915 r. minął spokojnie. Po południu niemiecka artyleria rozpoczęła celny ostrzał, co było widać szczególnie na wzgórzu 154.
II. i III. Batalion/150 pod osłoną ognia artylerii powoli posuwały się do przodu i o godzinie 16:00, równocześnie z oddziałami 147. Regimentu Piechoty, rozpoczęły główny szturm na pozycję nieprzyjaciela. 9. Kompania/150, bardzo dobrze osłonięta krzakami, przydomowymi sadami i spalonymi zagrodami, wysunęła się do przodu, ale 10. i 11. Kompania/150 natknęła się na grad kul nadlatujących z lasów, znajdujących się na północ od Bruszewa, który przydusza je do ziemi. Parę minut później, część oddziałów 147. Regimentów Piechoty wyrywa z rąk Rosjan wzgórze 154, a wtedy również 9. Kompania/150 wdziera się na pozycje nieprzyjaciela.
Tak więc do godziny 18:00 większość pozycji rosyjskich po tej stronie rzeki Ślina zostaje zdobyta, co skutkowało tym, że Rosjanie zrezygnowali również z pozycji znajdujących się naprzeciwko 10. i 11. Kompanii/150. Obie wcześniej przyduszone ogniem kompanie natychmiast poderwały się i zajęły rosyjskie okopy, co nie zostało w porę zauważone przez niemiecką artylerię, gdyż oddała ona jeszcze kilka strzałów w kierunku zdobytych okopów. Atak oddziałów 147. Regimentu Piechoty i III. Batalionu/150 był celnie wspierany przez 1. Pluton Karabinów Maszynowych/150, który zainstalował się w szczycie domu. Dzięki wysoko umieszczonemu stanowisku, pluton ten skutecznie ostrzeliwał całe kolumny wroga, które jako wsparcie spieszyły na wzgórze 154.
Rosjanie zrezygnowali z oporu i do godziny 19:00 pozostałe wzgórza na wschód od Śliny były już rękach sił niemieckich.
II. Batalion/150 otrzymał rozkaz zajęcia wzgórza 153 oraz zagajnika na wschód od niego, a także wsi Piotrowięta[2]. Atak batalionu na pozycję wroga został zatrzymany przez silny ogień oskrzydlający z lewej strony oraz zaporowy ogień piechoty i karabinów maszynowych z frontu.
Ale o godzinie 20:00 również te umocnione pozycje zostały zajęte, a nacierające II. i III. Batalion/150 okopały się na wzgórzach na wschód od Śliny. Kompania Karabinów Maszynowych została rozmieszczona na pozycjach 9. i 11. Kompanii/150. I. Batalion/150 stanowił rezerwę dywizji.
Przechwycona wczesnym rankiem 16 sierpnia 1915r. rosyjska wiadomość radiowa informowała, że główne siły rosyjskie mają zostać wycofane. Manewr ten sugerował, że nieprzyjaciel będzie kontynuował swój odwrót i teraz prawdopodobnie zatrzyma się dopiero za Narwią, do której górnego biegu, płynącego z południa na północ, właśnie zbliżały się jednostki niemieckie.
Front zaczął się przesuwać już o godzinie 5:00 rano. Kolejność marszu: 11. Regiment Dragonów jako rekonesans, drużyny 12. Kompanii/150 jako patrole, 600 m za nimi reszta 12. Kompanii/150, po kolejnych 500 m większy oddział złożony z 9., 10., 11. Kompanii/150, Kompania Karabinów Maszynowych oraz baterii 82. Regimentu Artylerii Polowej, po następnych 500 m I., II. Batalion/150 oraz dwie Baterie/82, za kolejną dłuższą przerwą pozostałe jednostki dywizji. Marszruta biegnie przez Sokoły, Kruszewo[3] i Kowalewszczyznę.
Ze strony nieprzyjaciela padło kilka pocisków artyleryjskich, ale nie wpłynęły one jakoś znacząco na marsz. Pierwszy opór Rosjan napotkano pod Kowalewszczyzną; 9. Kompania/150 została natychmiast rozmieszczony na prawo od 12. Kompanii/150, frontem na Waniewo. Większość sił początkowo trzymała się na południowy zachód od lasu koło Kowalewszczyzny, a artyleria zajęła pozycje strzeleckie. Ze wzgórza 153 widać było rosyjskie okopy biegnące wzdłuż południowego skraju wsi w kierunku wzgórza 129. Pod kościołem na kierunku południowo-zachodnim można było zauważyć przemieszczające się zwarte linie strzelców w sile około dwóch batalionów, które najwyraźniej miały zamiar obsadzić wspomniane okopy. Dostały się jednak pod ostrzał niemieckiej artylerii. Około południa II. Batalion/150 rozstawił się na prawo od III. Batalionu/150, z tym, że 8. i 7. Kompania/150 obsadziły wzgórze 143 frontem na północny wschód. 5. Kompania/150 pozostała w rezerwie na skraju lasu, a 6. opuściła drogę i posuwała się wzdłuż skraju lasu na wschód w kierunku na Jeńki, aby obejść Rosjan.
III. Batalion/150 zajął wieś Kowalewszczyzna i folwark. 8. i 7. Kompania/150 zajęły wzgórze 129. Następnie kontynuowano atak na Waniewo, przy czym II. Batalion/150 skierował się na kościół. Nie mogąc powstrzymać natarcia dwóch batalionów, Rosjanie pospiesznie wycofują się ze swoich pozycji. 6. Kompania/150 dołącza z lewej strony do szeregów 7. Kompanii/150, 8. Kompania/150 staje w lewej flance II. Batalionu/150. O godzinie 14:00 Waniewo po wschodni skraj zostało zajęte przez oba bataliony.
Rozproszone oddziały rosyjskie, cały czas ostrzeliwane przez niemiecką artylerię rozstawioną na wzgórzach, cofały się przez szeroki most wojskowy o długości około 1100 m. Właściwe koryto rzeki ma tu tylko 80 m szerokości, ale ma wiele pomniejszych koryt, pomiędzy którymi rozciągały się niedostępne bagna, tak że przeprawa możliwa była tylko po moście i kładkach zbudowanych przez Rosjan. Rosjanie najwyraźniej próbowali zniszczyć most, gdyż w kilku miejscach już był podpalony.
Jako pierwsza do Narwi dotarła 9. Kompania/150 i natychmiast wysłała drużyny, aby ugasić pożar. Kompania przy tej czynności wzięła ponad 100 jeńców. Na odległym brzegu, za bagnem, widoczne były jednostki rosyjskie, za którymi na wzgórzu 119 znajdowała się główna ich pozycja, chroniona przez rozległe zasieki z drutu kolczastego.
W nocy, placówki osłonowe przejmuje III. Batalion/150. Kompanie okopują się, a z sąsiednimi jednostkami kontakt zostaje nawiązany poprzez patrole.
Następnego dnia, 17 sierpnia 1915 r., oberstleutnant Bürkner przejmuje dowodzenie nad odcinkiem frontu pod Waniewem. Przydzielony zostaje mu również Batalion Landszturmu „Bitterfeld”, który przenosi się do Kowalewszczyzny. III. Batalion/150 pozostaje na swoich pozycjach i buduje schrony pod niezwykle silnym ostrzałem rosyjskiej artylerii. Artyleria wciąż intensywnie ostrzeliwuje rejon kościoła i plebanii oraz pozycje II. Batalionu/150. Wieczorem batalion ten luzuje III. Batalion/150 rozstawiając na pierwszej linii 7. i 6. Kompanię/150. Pozycję na wschód od drogi prowadzącej ze wzgórza 129 do Romanowa[4] zajęła 5. Kompania/150 z zadaniem nawiązania kontaktu z Brygadą Küstera w Jeńkach. Kompania Karabinów Maszynowych, rozlokowana na kwaterach, pozostaje w rezerwie. W Waniewie również budowane są schrony, które mają chronić przed ostrzałem ze strony wroga. Z Folwarku Kowalewszczyzna oddziały zostały wycofane.
W nocy z 18 na 19 sierpnia, 3. Kompania z 26. Batalionu Pionierów pozorowała rozpoczęcie przeprawy pod Waniewem. Nieprzyjaciel natychmiast odpowiedział szczególnie intensywnym ostrzałem artyleryjskim.
Wieczorem III. Batalion/150 zluzował II. Batalion/150. Jednak 5. Kompania/150 pozostała na swoich pozycjach. Silny ostrzał rosyjskiej artyleryjski trwający cały dzień, wieczorem nasilił się. Z wyniku ostrzału zawaliła się wieża kościoła.
W ciemnościach Rosjanie próbowali kontynuować niszczenie mostu, którego około 150 metrów zostało już częściowo rozebrane, a częściowo spalone. Pomimo oświetlania reflektorami przez kompanię pionierów, długość mostu uniemożliwiała skuteczne ostrzeliwanie Rosjan na drugim końcu.
Wieczorem szeregi regimentu uzupełniło 315 żołnierzy z uzupełnień, których przyprowadził hauptmann Wolff von Schutter. Hauptmann von Schütter przejął dowodzenia 12. Kompanią/150. Z uzupełnieniami przybyli również leutnanci Berger i Strack. Do II. Batalionu/150 dołączyli offiziersstellvertreter Kobusch i offiziersstellvertreter Weiß.
19 sierpnia 1915 r. Kolejna noc była spokojna. Za dnia, artyleria rosyjska kilkakrotnie ostrzeliwała Waniewo. Żołnierze z zapałem pracowali nad rozbudową pozycji, zwłaszcza schronów w Waniewie, ale nie rozstawiano zasieków z drutu kolczastego. Pogoda była deszczowa.
20 sierpnia 1915 r. Kolejna noc również była spokojna. Zwiadowcy informowali, że pozycje wroga są silnie obsadzone. Mimo to, nie było słychać tego dnia żadnego ognia piechoty ani artylerii. Dowódca korpusu podejrzewał, że Rosjanie planują kontratak, ponieważ skoncentrowali duże ilości wojsk pod Białymstokiem. Zrobiło się bardzo chłodno i padał intensywny deszcz. Na stanowiskach rozstawiono namioty, ponieważ schrony nie zostały jeszcze ukończone.
Noc z 20 na 21 sierpnia 1915r. również upłynęła spokojnie na tym odcinku frontu. Rano ogłoszono, że twierdza Nowogeorgiewsk padła. Sześciu generałów, 55 000 żołnierzy poddało się, zdobyto 700 dział - wspaniały sukces!
Waniewo. Ekscelencja von Eben. Uroczystość rozdania Krzyży Żelaznych żołnierzom 150. regimentu Piechoty |
O godzinie 11:00 przybył dowódca generał ekscelencja von Eben ze swoim szefem sztabu oberstem Wachsem i dokonał inspekcji stanowisk. Patrole oficerskie dostają zadanie rozpoznania pozycji wroga po drugiej stronie Narwi na całym froncie. Do tego zadania regiment przydziela znającego język rosyjski leutnanta Leckzicka. Ponieważ most jest częściowo zniszczony i Rosjanie łatwo by zauważyli jakby ktoś próbował się nim przedostać, patrol oficerski przeprawia się w nocy promem. Skradając się przez bagnisty teren i rozległe połacie porośnięte trzciną, patrol dokonał niezwykle śmiałego rozpoznania wysuniętych pozycji rosyjskich na wschodnim brzegu rzeki i zameldował, że są one silnie obsadzone.
Wspomnienia dowódcy patrolu leutnanta rezerwy Leckzicka:
„21 sierpnia 1915 r. przyszedł rozkaz, aby regiment wysłał patrol oficerski z zadaniem rozpoznania pozycji rosyjskich po drugiej stronie Narwi. Otrzymałem rozkaz, aby z trzema ludźmi przedostać się jak najbliżej pozycji rosyjskich. W nocy, w zatoczce otoczonej trzcinami, we czterech powiązaliśmy trzy łodzie, budując w ten sposób prom. Łodzie związane były luźno, gdyby zaszła potrzeba, by je rozdzielić. Delikatnymi pociągnięciami wioseł przekraczamy srebrzysty nurt Narwi manewrując raz w prawo, raz w lewo między szepczącymi i szeleszczącymi trzcinami. Na tym etapie przemieszczaliśmy się szybko. Zatrzymujemy się w małej, ukrytej zatoczce. Jeden z nas zostaje przy promie, pozostali ostrożnie skradają się dalej. Jesteśmy teraz ledwie 100 m od pozycji rosyjskich.
Gdy parliśmy do przodu przez wysokie bagienne trawy, słychać głośne rozmowy i prace na pozycjach wroga. Przed nami była szeroka na 15-20 m odnoga rzeki, a na niej kładka. Wyraźnie widać niedokończoną plątaninę drutów i hałdy ziemi na pozycjach wroga. To jest nasz cel! Jesteśmy bardzo blisko. W swojej beztrosce Rosjanie nie rozstawili w tym ważnym dla nas miejscu żadnych straży.
Pojedynczo przekradaliśmy się przez kładkę, która niestety jęczała pod obciążeniem. Szczęśliwie znaleźliśmy się w odległości 5 metrów od pozycji rosyjskiej. Wyraźnie słyszę każdy dźwięk. Ponieważ rozumiem język rosyjski, z przyjemnością podsłuchuję rozmowy. Następnie przeszliśmy przez niedokończoną przeszkodę z drutu kolczastego do lasu. Wokół słychać rosyjskich żołnierzy zajętych przenoszeniem materiałów budowlanych. Żołnierzy było mnóstwo. Zawróciliśmy. W tym momencie potrzebowaliśmy dokładnego szkicu wszystkich rosyjskich pozycji.
Na dużym obszarze bagien jest mnóstwo stogów siana. Wybraliśmy jeden ze stogów siana jako stanowisko obserwacyjne i usadowiliśmy w nim tak, że mogliśmy wszystko obserwować, ale nas nie było widać! Słońce przebija się przez mgłę, przed nami rosyjskie okopy z rozległymi zasiekami. W tym momencie nocna obsada odchodzi, a w okopach pozostało tylko kilku strażników. Ciekawie było obserwować, jak beztrosko czuł się przeciwnik. Nie minęła godzina, a już rosyjscy żołnierze kąpali się w Narwi. Około południa skończyłem swoje zadanie i zachowując ostrożność wróciłem, by złożyć raport.”
II. Batalion/150 zajął pozycję na południe od wsi. W rozkazie dziennym I. Korpusu Armijnego z dnia 21 sierpnia 1915 r. o 19:30 napisano:
„ 1.) Pod Białymstokiem w dalszym ciągu znajdują się spore siły wroga; należy spodziewać się ataku.
2.) Zadaniem I. Korpusu Armijnego jest utrzymanie linii Narwi za wszelką cenę. Pozycje muszą zostać rozbudowane."
Wieczorem, III. Batalion/150 zostaje zasilony 150 żołnierzami z uzupełnień, razem z nimi dołączył również leutnant rezerwy Fritze, który przejął 10. Kompanię/150. Batalion Landszturmu „Bitterfeld” zostaje przeniesiony do wsi Łupianka Stara znajdującej się na odcinku generała Küstera.
I znów kolejna noc minęła spokojnie. Pozycja rosyjska w dniu 22 sierpnia nadal była silnie obsadzona, dodatkowo musiała zostać wzmocniona przez kawalerię, gdyż widać wielu jeźdźców. Artyleria rosyjska chyba już się wycofała; w każdym razie dziś milczy. 22-go wypada w niedzielę.
Do Waniewa na wozie przyjechał katolicki ksiądz. Uzyskał zgodę na zabranie rzeczy z plebanii. Na swój wóz załadował cały stos książek i, o dziwo, także duże lustro ścienne.
Wśród porozrzucanych książek, w wyrwanych i splądrowanych przez Rosjan szufladach, było pełno niezwykle pikantnych obrazków, których ujawnienie co wyraźnie było widać, peszyło księdza.
Przy okazji opowiedział mam, że Rosjanie brutalnie wypędzili milion ludzi z ich domów i gospodarstw. Teraz przeganiali nieszczęśników z miejsca na miejsce, bo im zawadzali. Straszna nędza panuje wśród ludzi, którzy są wygłodzeni i bez ciepłej odzieży.
O godzinie 17:00 odbyła się msza polowa dla oddziałów stojących w rezerwie. Chorego księdza Wenzla zastąpił nowy kapelan dywizji Günther, który wygłasza zwięzłą mowę. Po akcencie przemawiającego księdza oberstleutnant Bürkner od razu rozpoznaje rodaka z Anhaltii.
Drugie forsowanie Narwi
Również 23 sierpnia 1915 r. na tym odcinku frontu doszło do zmian. Po południu przychodzi wiadomość, że 75. Rezerwowa Dywizja przekroczy Narew na północ od pozycji 37. Dywizji Piechoty, która również decyduje się na przeprawę. Bataliony pierwszej linii, czyli I. i III. Batalion/150, otrzymują zadanie, by wysłać patrole i ustalić, czy w dalszym ciągu rosyjskie pozycje są licznie obsadzone. Jeśli rozpoznanie wykazałoby, że za rzeką są tylko słabe siły, oddziały miały natychmiast sforsować Narew i uchwycić jak największy przyczółek na przeciwległym brzegu.
Zadania tego ponownie podjął się sprawdzony już leutnant Leckzick, pod którego dowództwem, po zapadnięciu ciemności, kilka patroli przekroczyło rzekę. Patrole zobaczyły, że w okopach rosyjskich pozostały już tylko nieliczne placówki, a około godziny 3:00 w kolejnych meldunkach informowały, że te również się wycofują. Natychmiast pada rozkaz sforsowania rzeki. O godzinie 4:00, II. i III. Batalion/150, jeden za drugim rozpoczęły przeprawę, wykorzystując zachowane przyczółki zniszczonego mostu, przy którym zbudowano kładkę.
Koni na razie nie można było zabrać. Kładka najpierw przecinała główne koryto Narwi, które miało około 80 m szerokości, a następnie biegła nad 18 jej odnogami. Most wojskowy i kładka dla pieszych musiały więc pokonać ponad 1100 m tej sieci rzecznej. Z ogromnego mostu wojskowego, zbudowanego z grubych pni, zachował się całkowicie nienaruszony odcinek około 500 m, reszta był częściowo spalona. Przybyły dwie kompanie pionierów i pracowały na pełnych obrotach, aby odbudować most.
Za mostem uchwycona zostaje pozycja przyczółkowa o szerokim łuku, którego centrum znajdowało się około 4 km od mostu. Tym samym, 150. Regiment Piechoty po raz drugi w tej wojnie przekroczył Narew, ale tym razem w znacznie korzystniejszych okolicznościach niż przy pierwszej przeprawie, w czasie której poniósł ogromne straty w zaciekłych walkach.
Ponieważ pozycja była zbyt rozciągnięta dla dwóch batalionów, dowódca regimentu przeprawia rano również I. Batalion/150 i umieszcza go między II. Batalionem/150 znajdującym się na prawo koło wsi Izbiszcza, a III. Batalionem/150. Po lewej stronie miała przeprawić się 75. Rezerwowa Dywizja, po moście który wciąż jeszcze budowano na Narwi pod Kruszewem. Prace nad tamtym mostem również były mocno przyspieszone, w granicach na ile można było to zrobić tak, by jak najszybciej przerzucić artylerię. Ekscelencja v. Eben wizytujący wieczorem postęp prac, odjeżdżając powiedział do obecnych oficerów: „Jak tylko ostatni gwóźdź zostanie wbity, pierwszy koński łeb musi być już na moście”. Kiedy widziało się tę ogromną przeszkodę wodną, nie można zrozumieć, dlaczego Rosjanie wycofali się stąd, ale pewnie ogólna sytuacja na froncie ich do tego zmusiła.
Ten bagnisty obszar rzeki jest ogromną przeszkodą. Między wszystkimi odnogami rzeki i wzdłuż brzegów, bagno i jeszcze raz bagno. Wiosną to koryto rzeki musiało być jednym wielkim, szerokim na kilometr jeziorem. Jest to niezwykle ponury, melancholijny krajobraz, trzciny i inna roślinność wodna, rozległe połacie trzcinowej trawy na łąkach i wszędzie prześwitujce oczka wodne. Bagno i grzęzawiska, a nad tym wszystkim smutne tego dnia, zamglone, szare niebo!
Tymczasem patrole 6. Kompanii/150 meldowały, że kolumny nieprzyjaciela wycofują się ze wsi Topilec-Kolonia w kierunku północno-wschodnim, a Topilec i wzgórze 136 na wschód od wsi są silnie obsadzone. Po tych meldunkach, 7. Kompania/150 wysłała pluton do wsi Konowały. Patrol stwierdził, że w Konowałach nie ma wroga. 25 sierpnia 1915 r. kontynuowano przesuwanie frontu. Już o godzinie 6:00 regiment rozstawia się w linii ze 147. Regimentem Piechoty, który doszedł do brzegów Czaplinianki[5]. I. i II. Batalion/150 znajdują się w pierwszej linii, a III. Batalion/150 przemieszcza się za prawym skrzydłem regimentu.
Ze względu na trudne warunki terenowe, I. Batalion/150 musi mocno zbaczać w lewo. W ten sposób powstaje duża luka, w którą wysłano 7. Kompanię/150. Ze wzgórza 136 i z lasu znajdującego się ok. 1 km od tego wzgórza, rosyjskie oddziały otwierają ogień. Przemieszczające kompanie okopują się.
Na wzgórzu 136, a także przy kościele w Topilcu i na cmentarzu na wschód od wsi widoczne są silnie obsadzone pozycje wroga zabezpieczone zasiekami. 5. Kompania/150, wysyłając pluton za plutonem, podchodzi do Topilca i dociera tam bez przeszkód, ale potem otrzymuje ostrzał z flanki i z tyłu od Rosjan, którzy zaszli ich przekraczając po kładkach rzeczkę. W krótkim czasie kompania traci ponad 50 ludzi. Leutnanci Leckzick, Ehlert oraz offiziersstellvertreter Kaul byli ciężko ranni.
Gefreiter Drößler z 5. Kompanii opisał te walki:
„To było 25 sierpnia 1915! Słońce już mocno grzało, gdy o godzinie 6:00 rano II. Batalion wyruszył ze wsi Izbiszcze w kierunku wschód - północny-wschód. Wszyscy byli w dobrym nastroju, bo mieliśmy dobre kwatery i dobrze się wyspaliśmy. Po około 1,5 godzinie mieliśmy pierwszy wymuszony postój.
Pasące się konie pomylono z patrolami kozackimi. Kiedy sytuacja się wyjaśniła, podjęto udaną próbę odłowienia zwierząt. Po tym wesołym incydencie, batalion kontynuował natarcie w kierunku Białegostoku z 5. Kompanią/150 na czele. Już po pół godzinie marszu przez wąwozy i leśne ostępy, na niebie, bezpośrednio nad naszą kompanią pojawiła się pierwsza znajoma, biała chmurka. Krótki ostry huk i wiedzieliśmy, że wróg nie powinien być daleko.
Około 2 km przed nami znajdowała się mała rosyjska wioska z charakterystyczną drewnianą zabudową. Staraliśmy się skrycie podejść do niej i zatrzymaliśmy się za stodołą. Po tym, jak artyleria rozpoczęła wymianę ognia, przyszedł czas na karabiny.
W szarej masie drewnianych domów prześwitywała wieża białej cerkwi oddalonej o około 3 km. To była mała, niepozorna wieś kościelna o nazwie Topilec. Między naszą wioską a Topilcem rozciągało się duże bagno. Cały teren pełen był bagien, poprzecinanych od czasu do czasu rzeczkami i rowami. Siano nie zostało jeszcze przywiezione z bagiennych łąk i zalegało w stogach.
- Formować się w grupy do podejścia wsi Topilec, kolejność 1., 2., 3. Pluton - padł rozkaz.
Kompania cicho rozproszyła się jak na placu koszarowym i jedna grupa po drugiej, szukając osłony za stogami siana, znikały.
Ale wróg zauważył ten manewr i jego artyleria otworzyła niesamowity ogień. Szrapnel za szrapnelem rozrywały się nad nami, pocisk za pociskiem na prawo i lewo wbijały się w nasze szeregi. Na domiar złego rozpoczął się silny ostrzał piechoty i karabinów maszynowych. Rozpętało się piekło. Z trudem udało się posuwać do przodu. Sytuację dodatkowo utrudniały rowy i bagno. Brodziliśmy w bagnie po kolana. Mimo to, dotarliśmy na jego brzeg z bardzo niewielkimi ofiarami. Rosjanie zawzięcie strzelali, ale przeważnie za wysoko. Dotarliśmy więc do wjazdu do Topilca. Zgromadziliśmy się za stodołą.
1. Pluton ruszył po lewej, a 2. po prawej stronie drogi prowadzącej przez Topilec. 3. Pluton pozostał w rezerwie. Oba plutony dostały się pod silny ostrzał i szybko zaczęli nadciągać ranni. Po krótkim czasie nadszedł meldunek, że Leutnant Ehlert i Leutnant Leckzick są ciężko ranni. Ich miejsce w szeregach uzupełnili inni. Rosjanie stawiali rozpaczliwy opór, ale nasi towarzysze walczyli z prawdziwą pogardą dla śmierci. Nasze szeregi niepokojąco się przerzedziły, mimo, że i 3. Pluton walczył już w pierwszych szeregach. Słońce zaczęło zachodzić, wszystkich męczyło pragnienie, a końca walk wciąż nie było widać. W wyniku silnego ostrzału kolejne oddziały nie mogły przyjść nam z pomocą. Byliśmy bliscy rozpaczy. Za nami bagno, przed nami nieprzyjaciel, który na wieży cerkwi ustawił karabin maszynowy i trzymał nas pod ostrzałem. Potem … około godziny w pół do 18 rozległa się piękna, znana naszym uszom muzyka. To nasza artyleria zaczęła ostrzeliwać piechotę nieprzyjaciela.
Wtedy odetchnęliśmy z ulgą. Jako wsparcie w końcu dotarła do nas 10. Kompania. Nasz okop był oddalony od pierwszej pozycji rosyjskiej o około 50-60 m. Ze zdumiewiającą celnością nasza artyleria trafiła w pozycje wroga i zrównała z ziemią rosyjskie okopy. Każde bezpośrednie trafienie było witane okrzykiem i wkrótce wieża cerkwi przestał istnieć. Mimo to, Rosjanie uparcie walczyli i wytrwale bronili swoich pozycji. Gdy słońce już dawno zaszło, wróg dopiero zaczął opuszczać swoje pozycje. W tym momencie również ruszyliśmy do przodu i około godziny 20:00 Topilec był nasz. Zrobiło się ciemno, jak w smole. Nasze straty były duże, z samej 5. Kompanii zginęło lub zostało rannych dwóch oficerów, jeden offiziersstellvertreter oraz 53 podoficerów i żołnierzy.”
Ponieważ sytuacja dla 5. Kompanii/150 stawała się krytyczna, to z III. Batalionu/150 wysłano jako wsparcie 10. Kompanię/150, a po krótkim czasie również 11. Kompanię/150. 10. Kompania/150 okopała się w zagajniku na północ od Topilca. 11. Kompania/150, podczas natarcia przez otwarty teren dostała się pod ciężki ostrzał, który ścigał ją do samej wsi. Jej przybycie uniemożliwiło okrążenie 5. Kompanii/150 przez Rosjan. Żołnierze 11. Kompanii/150, niektórzy odważnie klęcząc, z bliska zaczęli ostrzeliwać podchodzących Rosjan. Wieczorem 10. Kompania/150 ponownie ruszyła do ataku w kierunku kościoła i cmentarza przy kościele, docierając na 500 metrów do pozycji wroga. Około godziny 20:00, 11. Kompania/150 wykonała śmiałe natarcie i zajęła wieś, w tym samym czasie 5. i 10. Kompania/150 również ruszyły do ataku i weszły do wsi od północy. Po szturmie na Topilec nieprzyjaciel wycofał się również przed oddziałami I. Batalionu/150 i porzucił główny punkt oporu na wzgórzu 136. W ten sposób wszystkie pozycje Rosjan po tej stronie Czaplinianki znalazła się w rękach niemieckich.
Wczesnym rankiem Kompania Karabinów Maszynowych przeszła przez most pontonowy w Kruszewie i ruszyła do wsi Karpiniec, a stamtąd razem z oddziałami III. Batalionu będącymi w rezerwie udała się do Izbiszcz. Stąd, nieutwardzoną drogą wśród łąk, podciągnięto ją do wsi Topilec-Kolonia i po południu rozlokowano po jednym plutonie w 10. i 11. Kompanii/150.
Rankiem 26 sierpnia 1915 r. o godzinie 5:00, regiment przegrupował się na północ od 147. Regimentu Piechoty, z zadaniem dalszego pościgu. W pierwszej linii po lewej I. Batalion/150, a po prawej III. Batalion/150, II. Batalion/150 rozstawiono za prawym skrzydłem III. Batalionu/150, który był również prawym skrzydłem dywizji.
W Niewodnicy regiment otrzymał wiadomość, że nieprzyjaciel na całym froncie cofa się i że aż do Białegostoku nie ma sił rosyjskich. Od tego momentu marsz kontynuowany jest w kolumnie: I. Batalion/150 w awangardzie, a za nim w kolejności II. Batalion/150, Kompania Karabinów Maszynowych i III. Batalion/150.
„Nie jesteśmy już w Polsce, ale w Rosji właściwej. Ale właśnie tutaj, gdzie kontrasty między Rosjanami, Polakami i liczną ludnością niemieckojęzyczną są szczególnie wyraźne, rosyjskie wojsko było najbardziej brutalne.
Wszędzie rządził bicz. Gospodyni księdza w Niewodnicy, gdzie robimy długi odpoczynek, podwija rękawy i pokazuje ślady po więzach. Rosjanie zgwałcili wszystkie młode dziewczyny, wszędzie plądrowali i kradli wszystko, co dało się wziąć - niespotykany brak dyscypliny!
O godzinie 14:00 marsz został wznowiony i wkrótce w oddali ukazały się wieże dużego przemysłowego miasta Białystok. Drogi były tu bardzo dobre, nie zaniedbane jak w Polsce. Na niektórych z nich były tory tramwajowe i od razu dało się zauważyć, że w mieście panuje spory ruch. Mijamy dwa duże, najwyraźniej nowo wybudowane koszary kawalerii.”
Tam napotykamy setki mocno obładowanych wozów uchodźców, którym towarzyszą tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci. Próbują teraz powrócić do swoich wiosek, z których uciekli przed Rosjanami w lasy i bagna. Ilu z nich znajdzie tylko dymiące sterty gruzu i zdewastowane pola!”
O godzinie 15:00 oddziały wjechały do miasta. Wszędzie widać duże fabryki - przędzalnie jedwabiu i wełny, fabryki sukna i inne, ale wszystkie nie pracują. Rosjanie zniszczyli kotły i maszyny, także miejskie wodociągi, a wiele budynków publicznych podobno było przygotowanych do wysadzenia i zabroniono je zajmować.
Ludność, zwłaszcza niemieckojęzyczna, witała oddziały niemieckie okrzykami jak wyzwolicieli. Rosjanie, jak opowiadali, prowadzili w mieście prawdziwe rządy terroru. Każdy, kto mówił po niemiecku na ulicy, był natychmiast aresztowany i zamykany, niezależnie od tego, jaką miał pozycję. Biczem i torturami terroryzowali ludność, tak, że wielu mieszkańców przez wiele dni chowało się w piwnicach i na strychu. Wszyscy lamentowali i narzekali na straszne dni, które przeżyli.
Bataliony zostały umieszczone w południowej części miasta, gdzie przydzielono im kwatery. Od strony frontu wciąż słychać, choć daleko, ogień piechoty i artylerii, a na północy, w okolicach miasta Wasilków, wciąż podobno były jeszcze duże siły rosyjskie. W związku z tym, w rozkazie nakazano wystawienie placówek osłaniających od strony północnej i wschodniej. I. Batalion/150 wystawił je na linii Dojlidy – Zaścianki. O godzinie 22:00 dotarły rozkazy od dowódcy dywizji, które nakazywały regimentowi pozostanie w mieście. 27 sierpnia 1915 r. III. Batalion/150 przejmuje placówki od I. Batalionu/150. Po intensywnych i wyczerpujących ostatnich dniach i tygodniach, dzień ten był prawdziwym odpoczynkiem dla żołnierzy. Dzięki szerokim ulicom i pięknym budynkom miasto miało wielkomiejski charakter. Na głównych ulicach było wiele sąsiadujących ze sobą sklepów, wiele z rozbitymi witrynami i splądrowanych, ale większość była zamknięta. Wiele z licznych kawiarni i restauracji również przestało działać, gdyż z powodu zniszczenia wodociągów wszędzie brakowało wody, co było również bardzo uciążliwe dla żołnierzy.
W oczy rzucały się liczne wspaniałe kościoły katolickie i prawosławne oraz szczególnie okazała synagoga. Mnóstwo lekkich, zgrabnych dorożek do wynajęcia nadawało ulicom charakterystycznego rosyjskiego klimatu. Nad grzbietem koni widać było wysokie błyszczące pałąki pokryte mosiężnymi okuciami, których drewniane części pomalowane były na czerwono. Kierujący tymi pojazdami nosili bardzo długie, szerokie, plisowane surduty z szerokimi czerwonymi pasami.
W nocy 28 sierpnia 1915r., o godzinie 2:00 przyszedł rozkaz wymarszu. Jednostki dywizji miały zebrać się na południe od Wasilkowa i w kolumnach ruszyć na północ, w kierunku twierdzy Grodno. Regiment zebrał się na głównej ulicy, z regimentową orkiestrą na cele i przemaszerował około 3 km przez miasto przy dźwiękach muzyki, co postawiło całą ludność na nogi i wzbudziło wielki entuzjazm.
Dywizja połączyła się koło Wasilkowa. Regiment dotarł na końcu i zgromadził się na drodze przy Świętej Wodzie … „heiliges Wasser” [dodał autor] … niezwykle malowniczej kapliczce postawionej na wzgórzu. Dalej marsz prowadził dobrą drogą, jakiej w Polsce jeszcze nie widziano. Rozproszone zagrody przy drogach miały niespotykaną konstrukcję. Wyglądały jak dachy zdjęte z domu, z mansardowymi oknami i bez podbudowy.
Marsz był wielokrotnie przerywany dłuższymi postojami, gdyż parę mostów po drodze zostało zniszczonych i pionierzy, którzy przemieszczali się przy przednich oddziałach musieli najpierw zrobić je zdatnymi do użytkowania. Wydawało się, że Rosjanie zrobili wszystko, by powstrzymać pościg. Na lewo od drogi, na linii kolejowej do Petersburga, dwa żelazne mosty kolejowe również zostały całkowicie zniszczone. Po 25 km jednostki dotarły do małej wsi Buksztel, gdzie było pełno ludności i gdzie oddziały odpoczywały przez dwie godziny. Następnie wznowiono marsz przez wspaniałe lasy do Rozedranki Starej i Nowej, gdzie o 19:00 oddziały zajęły miejscowe kwatery.
[1] Jeden z batalionów 147. Regimentu Piechoty.
[2] Jamiołki-Piotrowięta.
[3] Kruszewo-Głąby i Kruszewo-Brodowo.
[4] Folwark Romanowo, część wsi Jeńki.
[5] Na mapach oznaczona jako Niewodnica.
Cmentarz wojenny w Bruszewie
Bienk Josef
pochodzący z Saborowen, Ortelsburg [ob. Zaborowo w gminie Purda]
Gefreiter 4. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Dreismickenbecker Johannes
pochodzący z Verl, Wiedenbrück
Gefreiter 5. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Federau Johann
pochodzący z Bickern, Wanne
Musketier 3. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Gogoll Wilhelm
pochodzący z Jugendfelde, Osterode i. O. Pr. [ob. Smolanek w gminie Olsztynek]
Musketier 2. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
pochodzący z Saarburg, Els.
Rezerwista z uzupełnień 3. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
pochodzący z Schwalkowo [Chwałkowo], powiat gostyński w Wielkopolsce
Musketier 2. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
pochodzący z Berchem, Wipperfürth
Musketier 8. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Kulessa Karl
pochodzący z Gingen, Lyck [Giże, powiat olecki]
Musketier 2. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
(wg listy strat: 4. Kompania/150)
Pochowany we wsi Bruszewo.
Lübke Karl
pochodzący z Sieker, Bielefeld
Landsturmann 2. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Mittelstaedt Paul
pochodzący z Braunsfelde, Friedeberg [Bronowice w gminie Strzelce Krajeńskie]
Musketier 7. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Moschall Paul
pochodzący z Schmoleinen, Heilsberg [Smolajny w gminie Dobre Miasto ]
Rezerwista z uzupełnień 8. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Neumann Wilhelm
pochodzący z Berent, Westpr. [Kościerzyna]
Leutnant rezerwy 2. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
pochodzący z Göttkendorf, Allenstein [ob. Gutkowo część Olsztyna]
Musketier 1. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Pöpper [Pötter] Ludwig
pochodzący z Horsmar, Burgsteinfurt
Musketier 5. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
pochodzący z Heiligenbeil [ob. Obwód kaliningradzki]
Musketier 2. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
pochodzący z Grünnigfeld, Gelsenkirchen
Musketier 3. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Sczepanski Julius
pochodzący z Darethen, Allenstein [ob. Dorotowo w gminie Stawiguda]
Unteroffizier 8. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Szunke Wilhelm
pochodzący z Königsberg
Unteroffizier 2. Kompanii 150. Regimentu Piechoty.
Pochowany we wsi Bruszewo.
Cmentarz wojenny w Topilcu
Fotografie współczesne: Małgorzata Karczewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz