niedziela, 16 maja 2021

Dziennik wojenny Fritza Schillinga - część 1

 

Dziennik wojenny Fritza Schillinga 1914 – 1918

Tłumaczenie tekstu z bloga wnuczki Schillinga za zgodą autorki
Jacek Czaplicki

(fragment styczeń – marzec 1915)

 

Fritz Schilling w mundurze rok 1913

Fritz Schilling, w czasie wojny Gefreiter, a później podoficer w wojskach łączności, I. Korpusu Armii, 5. Pluton, 4. Drużyna.

 

Fritz Schilling przez całą wojnę prowadził dziennik, pięć małych zeszytów, ściśle zapisanych ołówkiem. Z wojny powrócił bez szwanku. W grudniu 1926 roku ożenił się z Ellą Jahn. Mieli dwoje dzieci, Ursulę i Wernera. Werner zachował te dzienniki, przepisał i razem z córką opublikował w sieci, jako wkład do upamiętnienia Wielkiej Wojny.

 

Nie będę zamieszczał wszystkich wpisów z dziennika. Zacznę od początku 1915 roku i zakończę prawdopodobnie na wrześniu 1915 r.

 

Jednostka Schillinga po tym jak uczestniczyła w bitwie pod Tannenbergiem, a później we wrześniowej bitwie o jeziora mazurskie, została przeniesiona w połowie grudnia do Rynu. W Rynie Schilling miał kwaterę u wdowy Homm, Lötzener Strasse 36.

 

 

 

 

Styczeń 1915

 

Piątek, 1 stycznia 1915r

Do południa spałem na zestawionych razem krzesłach. Następnie opróżniłem kilka piw w ramach późnego Frühschoppen, zjadłem obiad i po południu znowu się położyłem.

[Frühschoppen - niemiecka tradycja spotkań w pubie, gospodzie lub tawernie późnym rankiem]

 

Sobota, 2 stycznia  1915r

Rano pojechaliśmy z Gusem do Rudowken po drewno. Nasz wóz jechał za wozem Gusa. Około południa byliśmy z powrotem. Po południu świętowaliśmy moje urodziny w mieszkaniu Gusa, skończyliśmy przy piwie.

[To były 24 urodziny Fritza Schillinga.]

[Rudowken – obecnie Stara Rudówka]

 

Niedziela, 3 stycznia 1915r

Dziś są urodziny Lowiena i świętujemy u niego. Podczas imprezy Maciejewski musiał udać się do Wachtmeistera Rinnisa. Wrócił odznaczony Krzyżem Żelaznym, podobnie jak Eschmentz.

 

Poniedziałek, 4 stycznia  1915r

Dziś świętujemy "Krzyż Żelazny" u Maciejewskiego. Niezła popijawa.

 

Wtorek, 5 stycznia  1915r

Dzisiejsze urodziny cioci Emiliena uczciliśmy kuflem piwa.

 

Środa, 6 stycznia  1915r

Rano rozruszaliśmy nasze konie, a następnie do 12:00 Frühschoppen.

 

Czwartek, 7 stycznia  1915r

Dziś dość solidnie.

 

Piątek, 8 stycznia  1915r

Rano o godzinie 8:00 pojechaliśmy do Rudowken. W lesie było cudownie, ale po wyjeździe z lasu zrobiło się paskudnie, ponieważ zawiewało śniegiem prosto w twarz. Wróciliśmy w południe. Wtedy zaczęła się odwilż i drogi były prawie nieprzejezdne.

 

Sobota, 9 stycznia 1915r

Dama z Rastenburga była z nami na Frühschoppen w Domu Niemieckim. Po południu pojechała do Rastenburga i chce wrócić w niedzielę. Moim zdaniem jest to jednak wątpliwe. Wieczorem przyjechała do nas żona Maciejewskiego.

[Rastenburg – Kętrzyn]

 

Niedziela, 10 stycznia 1915r

Po południu obchodziliśmy urodziny Schipporeita.

 

Poniedziałek, 11 stycznia 1915 r.

Przed południem wybraliśmy się po drewno. Sprowadziliśmy je z Lawken, od mieszkańców, którzy "ukradli" je z lasu.

[Lawken - wieś Ławki w gminie Ryn]

 

Wtorek, 12 stycznia 1915 r.

Dostaliśmy zaproszenie na popołudniową kawę. Jednak zamiast o 16:00, Guse i ja dotarliśmy tam dopiero o wpół do 18:00. Za długo zasiedzieliśmy się u Salomona. Ten niższy urzędnik pocztowy świętował swoje odejście i solidnie popijaliśmy wino. Od dzisiaj dowódcą plutonu jest Leutnant Hanisch.

 

Środa, 13 stycznia 1915 r.

Zaproszenie na popołudniową kawę u Wachtmeistera.

 

Czwartek, 14 stycznia 1915 r.

Rano o 9:00 apel jednostki z końmi. Trzech ludzi z każdej drużyny ma się teraz uczyć jazdy konnej, aby później mogli ewentualnie asystować podoficerom. Z mojej drużyny wyznaczono  Ahsmanna, Nischa oraz Strutza. Po południu, o godzinie 14:00 mają pierwszą jazdę.

 

Piątek, 15 stycznia 1915 r.

Rano jazda na koniu. W nocy dopadł mnie bardzo silny ból w prawym biodrze, który powrócił nad ranem. Pani Homm natychmiast przygotowała mi gorącą herbatę.

 

Sobota, 16 . Styczeń 1915 r.

Cały dzień leżałem obolały w łóżku. Lekarz nie potrafił określić, co mi dolega.

 

Niedziela, 17 stycznia 1915 r.

Tego dnia wróciłem w pewnym stopniu na służbę. Wieczorem pani Schmidt ponownie mnie odwiedziła.

 

Poniedziałek, 18 stycznia 1915 r.

Leutnant Hanisch przygotował plan na wszystkie rodzaje obowiązków służbowych. Pierwsze ćwiczenia po południu.

 

Wtorek, 19 stycznia 1915 r.

Przed południem pojechałem do telegrafistów. O godzinie 11:00 apel z bronią w ręku. Po południu szczepienie koni.

 

Środa, 20 stycznia 1915 r.

Rano przymierzano do wozów płozy sań. Przygotowaliśmy je z chłopcami z Jungdeutschland. Po południu braliśmy kąpiel w budynku więzienia.

[Zamek w Rynie przez dłuższy czas pełnił rolę więzienia]

Ryn [Rhein] - widok od strony Nikolaiker Straße

 

 

Czwartek, 21 stycznia 1915 r.

[Brak wpisu]

 

Piątek, 22 stycznia 1915 r.

[Brak wpisu]

 

Sobota, 23 stycznia 1915 r.

[Brak wpisu]

 

Niedziela, 24 stycznia 1915 r.

Po południu pojechaliśmy do Orlen (w 5 ludzi). Vizewachtmeister Evers postawił tam piwo, które opróżniliśmy, a później jeszcze doszło 1,5 litra rumu. Kiedy wyjechaliśmy wieczorem około godziny 18:00, wszyscy byli w dość błogim stanie. Maciejewski spadł z konia. Guse i ja ruszyliśmy z pościg za koniem, którego udało się złapać dopiero za Glombowen.

Wróciliśmy do Orlen. Gdy już wszyscy znaleźli się w siodłach, ruszyliśmy do Rhein w bezsensownym, głupim galopem. To naprawdę cud, że przy tej okazji nic się nie stało. Wieczorem zaszliśmy jeszcze na dworzec. Matsch (Maciejewski) był dość blady i miałem problem z doprowadzeniem go do domu.

[Orlen – dziś Orło na jeziorem Orło]

[Glombowen – dziś Głąbowo nad jeziorem Orło]

[Rhein – Ryn]

 

Poniedziałek, 25 stycznia 1915 r.

Jutro dziesięciu ludzi i dwóch podoficerów ma udać się do Lötzen, w celu doszkolenia plutonu telefonicznego. Dlatego wieczorem odbyło się małe pożegnanie.

[Lötzen – Giżycko]

 

Wtorek, 26 stycznia 1915 r.

Przed południem pojechaliśmy z telegrafistami do Glombowen i z powrotem.

O godzinie wpół do 11:00 odprowadziłem wyznaczonych ludzi na szkolenie do Lötzen. Dojechaliśmy do Stürlack, skąd pojechali dalej koleją. Około 3:00 w nocy byłem z powrotem w Rhein.

[Stürlack - Sterławki Wielkie]

 

Środa, 27 stycznia 1915 r.

Rano poszliśmy do kościoła z okazji urodzin Jego Cesarskiej Mości. Po mszy była parada pod kościołem, gdzie trzema głośnymi wiwatami oddaliśmy salut jubilatowi. Do godziny 12:00 tego dnia była godzina policyjna. Wieczorem odwiedziliśmy różne karczmy i zakończyliśmy na dworcu kolejowym. O godzinie 23:00 całą gromadą ruszyliśmy do wiatraka, na którego skrzydła wszyscy się wspinaliśmy.

 

Ryn [Rhein] - wiatrak przy Lötzener Straße

 

 

Czwartek, 28 stycznia 1915 r.

Poranna przejażdżka konna.

 

Piątek, 29 stycznia 1915 r.

Poranna przejażdżka konna. Po południu usiadłem na górze u Guse'a, potem poszedłem do cukierni. Tam miałem awanturę z Wachtmeisterem ze składu kolejowego. Miejscowy komendant rozkazał wsadzić do paki kilku ludzi, a knajpę zamknąć. Leutnant Hanisch został dzisiaj awansowany na stopień Oberleutnanta.

 

Sobota, 30 stycznia 1915 r.

Rano wyruszyliśmy w drogę. Przez Hermannavolla do Rudowken i z powrotem przez Lawken do Rhein. Po południu o godzinie wpół do 15:00, drugi raz mieliśmy szczepienie przeciw durowi brzusznemu.

Nie wolno było nam pić piwa itp., ale i tak poszliśmy. Najpierw na dworzec, a później do Domu Niemieckiego, znowu niezła była rozróba.

[Hermannavolla – dziś Hermanowa Wola]

 

Niedziela, 31 stycznia 1915 r.

Po południu Knigge i Guse pojechali do Orlen, ale ja wolałem zostać w mieście. Wieczorem znów byłem na dworcu.

 Ryn [Rhein] - Lötzener Straße, ulica przy której kwaterował
Fritz Schilling

 

 

Luty 1915

 

Poniedziałek, 1 lutego 1915 r.

Poranna przejażdżka konna. Spadłem z konia podczas skoków. Po jeździe udaliśmy się do Bierfreund na przetestowanie różnych napojów. Od tego dnia aż do 8-go lutego korespondencja prawie nie dochodziła. Wieczorem byliśmy na dworcu. Kiedy chcieliśmy z Gusem wracać na kwaterę, zawył alarm. Nad jeziorem wybuchł pożar w zakładzie ślusarskim. Na zamarznięte jezioro wjechały gaśnice i po długim wysiłku podały wreszcie wodę. Około godziny 12:00 w nocy pożar ugaszono. Z zakładu zostały jednak same zgliszcza.

 

Wtorek, 2 lutego 1915 r.

Poranna przejażdżka konna. Wygląda na to, że wkrótce nasza jednostka dostanie rozkaz wymarszu.

 

Środa, 3 lutego 1915 r.

Dziś nie jeździłem, bo buty oddałem do szewca. Oberleutnant wyjechał dziś ponownie do dowództwa 2. Dywizji Piechoty. Do naszego plutonu ma dołączyć Leutnant Bornhäuser.

 

Czwartek, 4 lutego 1915 r.

Wieczorem wrócili żołnierze wysłani na szkolenie do Lötzen.

Ryn - Rhein

 

 

Piątek, 5 lutego 1915 r.

Rano jazda konna (po okolicach). W południe przyszedł rozkaz, że ja i Guse mamy wymaszerować z naszymi oddziałami. Ponieważ czasu było bardzo mało, nie zdążyliśmy się zbytnio pożegnać (z wdową Homm i Em. Olschewski). O godzinie 2.00 w nocy nastąpiła zbiórka. Wkrótce potem wymaszerowaliśmy przez Salza i Königshöhe. Za tą ostatnią wsią mój wóz i wóz z zaopatrzeniem utknęły w głębokim śniegu. W końcu udało nam się cofnąć wóz z zaopatrzeniem do Königshöhe. Wszystkie próby wyciągnięcia mojego wozu poszły na marne, konie nie dawały rady już ciągnąć. A do tego złamał się dyszel. Guse przedostał się przez zaspę i pojechał z Leutnantem do Baranowen. O północy pojechałem do Salza, aby odebrać rozkazy od Leutnanta. Wróciłem stamtąd około godziny 2:00 nad ranem.

[Salza – dziś Zalec]

[Königshöhe – dziś Użranki]

[Baranowen – dziś Baranowo w powiecie mrągowskim, w gminie Mikołajki]

 

Sobota, 6 lutego 1915 r.

Wcześnie rano o godzinie 6:00 zamontowaliśmy nowy dyszel. Trzeba było jednak potem rozebrać cały wóz, by go wyciągnąć z zaspy, a następnie wrócić do Königshöhe. Stamtąd pojechaliśmy przez Groß Jauer, Züdnochen, Faczen do Baranowen. Przyjechaliśmy tam około godziny 12.00 i zobaczyliśmy, że oddziały naszej dywizji już wyruszyły. Po krótkim odpoczynku na obiad, ruszyliśmy przez las, w którym często grzęźliśmy, do Peitschendorf. Tu spotkałem Leutnanta, który myślał, że się zgubiliśmy. O północy wsiadłem do auta Leutnanta i ruszyliśmy do Alt Ukta, a za nami jechały wozy.

[Groß Jauer – dziś Jora Wielka]

[Züdnochen – Cudnochy]

[Faczen – Faszcze]

[Peitschendorf – Piecki]

[Alt Ukta – Ukta]

 

7 lutego 1915 r. rozpoczęła się bitwa zimowa nad jeziorami mazurskimi (II bitwa nad jeziorami mazurskimi)

 

Niedziela, 7 lutego 1915 r.

Rano o godzinie 8:00 ruszyliśmy na Rudczanny. Przemieszczaliśmy się wolno, szczególnie ze kolumna ciężkich haubic - 21 cm Mörser – zablokowała całą drogę. Dopiero po południu ruszyliśmy dalej w kierunku na Johannisburg. Po drodze mieliśmy zadanie zaczepić na podporach kabel, który drużyna Gusego rozciągnęła po ziemi do stanowiska dowodzenia 2. Dywizji Piechoty, które znajdowało się około 3 km od Snopken. Tej nocy musieliśmy spać w namiotach na otwartej przestrzeni. Mocno marzliśmy. Kawę robiliśmy z roztopionego śniegu. W pobliżu toczono zacięte walki i wzięto do niewoli ponad 500 jeńców.

[Rudczanny – dziś Ruciane-Nida]

[Johannisburg – Pisz]

[Snopken – Snopki]

 

Poniedziałek, 8 lutego 1915 r.

Walki rozgorzały rano o godzinie 7:00. Razem z Siebertem byłem w sztabie 2. Dywizji Piechoty. Oddziały brygady walczącej na pierwszej linii przez cały dzień nie miały nic do jedzenia.

Wczesnym rankiem zauważyłem sprowadzone haubice - 21 cm Mörser, ale nie rozpoczęły ostrzału. Do południa Johannisburg został zdobyty. Wieczorem zajęliśmy kwatery w Snopken przy sztabie dywizji. Rosjanie ponieśli ciężkie straty: 10 oficerów, 2600 żołnierzy. W nasze ręce wpadło 8 dział, 16 karabinów maszynowych i mnóstwo materiałów wojennych.

 

Wtorek, 9 lutego 1915 r.

Sztab dywizji wyruszył w godzinach przedpołudniowych. Po rozebraniu stanowiska łączności, Siebert i ja ruszyliśmy, by dołączyć do naszej drużyny w Johannisburgu. Po drodze mogliśmy podziwiać całe pole bitwy. Wyraźnie było widać trupy leżące na białej od śniegu ziemi. Wieczorem padła linia do Rudczann. Obsłudze tej linii (Ahsmann i Bree) początkowo nie udało się znaleźć usterki. O północy wyszedłem z Faltinem i Bree. Kabel był zerwany na rynku, po naprawie jednak dalej nie można było nawiązać łączności. Często zatrzymując się ruszyliśmy przez Snopken do lasów pod Rudczannami. Tam odkryliśmy, że ucięto i zabrano 2,5 km kabla. Podłączyliśmy się przez koniec kabla z Rudczannami i zamówiliśmy potrzebną długość, aby móc połączyć oba końce zerwanej linii. Bardzo żmudna praca. Około godziny wpół do 11:00, skrajnie wyczerpani, dotarliśmy w końcu do Johannisburga.

 

Środa, 10 lutego 1915 r.

Pod wieczór przenieśliśmy stanowisko łączności do budynku poczty.

 

Czwartek, 11 lutego 1915 r.

Przed południem padła linia do Ruhden. Wrócili Strutz i Bree którzy sprawdzili swój odcinek linii nie stwierdzając uszkodzeń. Pojechałem więc z nimi, przez Babrosten, Kallischken do Ruhden. Tam dowiedzieliśmy się, że w międzyczasie łączność została przywrócona. Wróciliśmy więc do Johannisburga. Wieczorem A.T.A. przejęła stanowisko łączności.

[Ruhden – dziś Ruda]

[Babrosten – Babrosty]

[Kallischken – Kaliszki]

[A.T.A – prawdopodobnie Armee-Telegrafen-Ateilung]

 

Piątek, 12 lutego 1915 r.

Rano o godzinie 8:00 wymaszerowaliśmy z Johannisburga, przez Bialla, Drygallen, Monetken by dotrzeć do Sdeden, gdzie znajdowało się dowództwo 2. Dywizji Piechoty. Dotarliśmy tam wieczorem, około godziny 19:00.

[Bialla – dziś Biała Piska]

[Drygallen – Drygały]

[Monetken – Monety]

[Sdeden – Zdedy]

 

Sobota, 12 lutego 1915 r.

Przed południem wyruszyliśmy ze sztabem dywizji do Mostolten, skąd wybudowaliśmy linię do Monken. Znajdowała się tam nasza artyleria (kilka baterii). Bitwa toczyła się pełną parą. Przedłużyliśmy budowaną linię do sztabu brygady. Tam mogliśmy obserwować wybuchy od rosyjskiego ostrzału, na szczęście pociski spadły 100 - 200 metrów od nas. Pod wieczór linia do Mostolten została przerwana. Ruszyłem więc z Faltinem i Hesselem. Pracowaliśmy całą noc. Przemieszczające się wozy artylerii zahaczały o niższe drzewa i nieustannie zrywały nasz kabel.

[Mostolten – Mostołty]

[Monken – Mąki]

 

Niedziela, 14 lutego 1915 r.

Zmęczeni i wyczerpani wróciliśmy z patrolu linii około godziny wpół do 9:00 do Mostolten. Niedługo potem znów wyjechałem by naprawiać linię, tym razem z Ahsmannem. W tym samym czasie na naprawy ruszyło jeszcze dwóch żołnierzy. Z Mostolten wszyscy wróciliśmy do Montken. W międzyczasie sztab dywizji również wyruszył i następnego dnia mamy wyjechać do Lyck.

[Lyck – Ełk]

 

Poniedziałek, 15 lutego 1915 r.

Czekaliśmy do południa, aż przybędzie Jäntsch z trzema ludźmi z bardziej oddalonych stanowisk łączności. Razem ruszyliśmy do Lyck, które jest mocno zniszczone. Tam spotkaliśmy inne drużyny z naszego plutonu. Początkowo mieliśmy ruszyć dalej, ostatecznie zostaliśmy i tylko drużyna Czimmecka wyjechała.

 

Wtorek, 16 lutego 1915 r.

O godzinie 2:00 w nocy nagle dotarł rozkaz wyjazdu. Pojechaliśmy przez Sentken, Gollupken do Dluggen. Tam dołączył Leutnant Bornhäuser i pojechaliśmy dalej przez Kallinowen i Alt Czimochen do Prawdzisken. Mieliśmy tam na razie zostać, ale nowe rozkazy sprawiły, że musieliśmy ruszyć dalej. Nawierzchnia po drodze była paskudna i moje konie nie miały już siły ciągnąć dalej wozu. Leutnant posłał po białe konie z drużyny Gusego i wozem ciągniętym przez nie przekroczyliśmy granicę rosyjską we wsi Rudki, skąd kierowaliśmy się na Jeziorki. Niezliczoną ilość razy utknęliśmy w grząskim gruncie, po drodze było też wiele głębokich dziur. Po przyjeździe do wsi Jeziorki byliśmy oczywiście bardzo zmęczeni i pierwszą noc spędziliśmy znowu będąc na rosyjskiej ziemi.

[Sentken - Sędki]

[Gollupken - Golubka]

[Dluggen - Długie]

[Kallinowen - Kalinowo]

[Alt Czimochen - Stare Cimochy]

[Prawdzisken - Prawdziska]

 

Środa, 17 lutego 1915 r.

Rano o godzinie 8:00 wyjazd do Żarnowa. Skąd budowaliśmy linię telefoniczną do Augustowa.

Wszędzie pełno kolumn maszerującego wojska. Ponieważ nie było drzew, kabel kładliśmy bezpośrednio na podmokłych łąkach. Kiedy dotarliśmy do Augustowa, okazało się, że nie ma sygnału i trzeba było wysłać patrol sprawdzający linię. Uszkodzenie znaleziono w pobliżu Żarnowa. W Augustowie zbudowaliśmy kolejną linię telefoniczną z Naczelnego Dowództwa do sztabu 2. Dywizji Piechoty.

 

Czwartek, 18 lutego 1915 r.

Z początku mieliśmy rozkaz pozostać tego dnia w mieście, ale wkrótce przyszedł inny rozkaz. Moja drużyna wyruszyła o godzinie 1:00 [13:00?], a drużyna Czimmecka miała budować linię w kierunku Lipska. Najpierw pomaszerowaliśmy w złą stronę, do wsi Białobrzegi (5 km), cofnęliśmy się, by w końcu ruszyć w dobrą stronę, na przejazd kolejowy 9 km na wschód od Augustowa. Z tego miejsca budujemy linie do wsi Gruzek, 13 km. Około godziny 2:00 wreszcie skończyliśmy i szukaliśmy kwatery w stodole. Około godziny 4:00 w końcu zasnęliśmy.

 

Piątek, 19 lutego 1915 r.

Wszyscy spaliśmy do godziny około 10:00. Wieczorem zluzowałem Czimmecka na stanowisku łączności. W nocy dotarł tam porucznik i przyniósł nowy kabel. Wymarsz rano o godzinie 6:00 do Lipska. Ludzie mieli przejść pieszo 1 km do drogi, ponieważ samochód nie mógł tu dojechać drogą gruntową. O spaniu tej nocy nie było mowy. Wciąż nadciagające oddziały piechoty i artylerii dobijały się szukając kwater.

 

Sobota, 20 lutego 1915 r.

Zgodnie z rozkazem, o 6:00 rano wymarsz do Lipska. Z tego miejsca budujemy linię w kierunku wsi Kurianka. Drużyna Czimmecka stawia linię z drugiego końca. W czasie budowy byliśmy silnie ostrzeliwani ogniem granatów i szrapneli. Kiedy wróciliśmy do Lipska, linia została przestrzelona w pobliżu kościoła. Po południu linia została ponownie przerwana.

 

Niedziela, 21 lutego 1915 r.

Rankiem o godzinie 7:00 linia została zerwana i wysłano drużynę naprawczą. Rano i po południu jesteśmy silnie ostrzeliwani przez artylerię rosyjską. O godzinie 14:00 linia została ponownie uszkodzona.

 

Poniedziałek, 22 lutego 1915 r.

Tego dnia znów sporo zakłóceń na linii. Po południu otrzymaliśmy pocztę, która długo była w drodze. Dotarły również ostrogi na które długo czekałem.

 

Wtorek, 23 lutego 1915 r.

Tego dnia bardzo boli mnie głowa i nie czuję się dobrze, leżę cały dzień. Rosjanie ostro ostrzeliwują okoliczny rejon.

 

Środa, 24 lutego 1915 r.

Dziś już jestem na służbie, choć nie czuję się jeszcze za dobrze. Rankiem około godziny 5:00 artyleria rosyjska ostrzelała teren w pobliżu naszego domu mieszkalnego, jak również obok stanowiska łączności. Wieczorem pojechałem ze Strutzem do wsi Kurianka, gdzie odebrałem rum i zmieniłem konia do jazdy wierzchem.

 

Czwartek, 25 lutego 1915 r.

Pojechał rano z Pigardem do wsi Kurianka, wymieniliśmy czarnego konia zaprzęgowego na gniadego.

 

Piątek, 26 lutego 1915 r.

Rano o godzinie 9:00 przyszedł nagły rozkaz, mówiący, że mamy przenieść się do wsi  Kurianka. Zostawiliśmy trzech ludzi w Lipsku. W Kuriance szukaliśmy kwatery.

 

Sobota, 27 lutego 1915 r.

Rano o godzinie 4:00 Schmidt i Faltin musieli udać się do Robschany [Kopczany?]. Zostało mi dwóch ludzi w drużynie. Około południa sztab dywizji oraz Leutnant Bornhäuser z drużyną Gusa i wozem z zaopatrzeniem ruszyli do wsi Skieblewo. Stanowisko łączności miało teraz podlegać artylerii, a ja miałem pozostać tutaj z tymi dwoma żołnierzami jako drużyna do obsługi zbudowanej linii.

 

Niedziela, 28 lutego 1915 r.

Rano nagle przyjechał Leutnant i zrobił awanturę, że nikogo nie ma na stanowisku łączności. Artyleria wyjechał, bez powiadomienia nas, gdy odpoczywaliśmy spokojnie na kwaterach. Po południu stanowisko przejął Oberst von Sydow (dowódca sektora).

Wieczorem wychodzimy na patrol, by sprawdzić linie prowadzącą do 33. Regimentu Fizylierów.

 

Marzec 1915

 

Poniedziałek, 1 marca 1915 r.

O godzinie 5:00 rano na patrolu sprawdzamy linię do wsi Dulkowszczyzna. Parę godzin później powtarzamy patrol na tej linii.

Po południu, gdy Schmidt i Faltin znowu byli wśród nas, pojechałem z Pigardem do Skieblewa po prowiant. Drużyna Gusa przyniosła z lasu wiele rosyjskich kabli i aparatów. Wieczorem trzeba było wszystko spakować, zaprzęgać konie i być w pogotowiu, ponieważ Rosjanie chcieli się przebić pod Lipskiem. Zostali jednak pokonani dzięki szybko ściągniętym posiłkom. Po godzinie 23:00 znów patrolowaliśmy linię.

 

Wtorek, 2 marca 1915 r.

Dziś było w miarę spokojnie, patrole wysłane do sprawdzenia linii wróciły nie stwierdzając uszkodzeń. Ale nie trwało to długo. Po południu pocisk trafił w dom naprzeciwko, zabijając kobietę i raniąc chłopca.

 

Środa, 3 marca 1915 r.

Obudziłem się bardzo wcześnie rano. Rosjanie próbowali się przebić pod folwarkiem Rogożyn, gdzie zdobyli naszą baterię dział, ale ta natychmiast została im odebrana. Zostawili też w naszych rękach 1000 jeńców.

Niestety, linia do 33. Regimentu Piechoty przez prawie cały ranek była uszkodzona, a nasze drużyny naprawcze nie mogły się tam przedostać z powodu silnego ostrzału. Po południu byłem w Skieblewie i przywiozłem prowiant.

 

Czwartek, 4 marca 1915 r.

Tego dnia jest znowu trochę spokojniej. Rosjanie mają swoje wyznaczone godziny, kiedy nas ostrzeliwują. Choć w każdej chwili może to się zmienić.

 

Piątek, 5 marca 1915 r.

Rano o godzinie 9:00 otrzymałem rozkaz, by o 16:00 rozebrać linię do Kurianki. Nie mogliśmy jednak wykonać rozkazu w wyznaczonym czasie, ponieważ znowu byliśmy pod bardzo silnym ostrzałem. Demontaż linii, który prowadziłem z trzema ludźmi był raczej nudny i żmudny. W Lipsku dołączyli do nas pozostali z drużyny i skierowaliśmy się na szosę do Augustowa. Wkrótce dogoniliśmy inne oddziały i dołączyliśmy do nich.

 

Sobota, 6 marca 1915 r.

Jesteśmy jeszcze około 6 km od Augustowa, gdy nasz wóz zaczyna przyspieszać.

Mój woźnica Maruck zaczął biec obok wozu, ale szybko został w tyle. W pewnym momencie wóz wpadł do rowu przy szosie i przewrócił się. Złamał się trzon podwozia. Na szczęście nikt z drużyny nie odniósł obrażeń. Drutem prowizorycznie naprawiliśmy wóz i około 8:00 rano dotarliśmy do Augustowa. W Augustowie w ciągu dnia było trochę ciszej i spokojniej.

 

Niedziela, 7 marca 1915 r.

Rano o godzinie 6:00 mieliśmy być gotowi do wymarszu. O godzinie 13.00 ruszyliśmy z drużyną Czimmecka. Kolumna zatrzymywała się co chwilę i dopiero wieczorem około 18.00 dotarliśmy do Bargłowa, gdzie rozlokowaliśmy się na kwaterach.

 

Poniedziałek, 8 marca 1915 r.

Tego dnia naprawiamy aparaty, a poza tym nic się nie dzieje.

 

Wtorek, 9 marca 1915 r.

Dalej naprawiamy sprzęt.

 

Środa, 10 marca 1915 r.

Rano musiałem jechać do Borszymmen po paszę dla koni. Gdy tylko przekroczyliśmy granicę, mogliśmy zobaczyć, jak Rosjanie poczynali sobie w Niemczech. W Borszymmen prawie żaden dom nie ocalał. Wracając zatrzymaliśmy się we wsi Pomiany przy drużynie Gusa. Do Bargłowa wróciliśmy około godziny 3:00. Drużyna Czimmecka wyjechał na budowę linii i wróciła dopiero o godzinie 22:00. Ja też miałem natychmiast wyjechać, żeby zbudować rozdzielnię, ale ostatecznie pojechał Wachtmeister.

[Borszymmen – Borzymy]

 

Czwartek, 11 marca 1915 r.

Obsadzamy stanowisko łączności w Bargłowie.

 

Piątek, 12 marca 1915 r.

Rano o godzinie 4:00 wyjazd przez Borsuki do wsi Białobrzegi. Mieliśmy być gotowi do budowy linii o godzinie 6:00. Dywizja chciała w tym czasie zaatakować. Ponieważ jednak Rosjanie mocno się cofnęli, o godzinie 12:00 otrzymaliśmy rozkaz powrotu do Bargłowa. Wróciliśmy tam o godzinie 14:00.

 

Sobota, 13 marca 1915 r.

Obsadzamy stanowisko łączności w Bargłowie.

 

Niedziela, 14 marca 1915 r.

Rano o godzinie wpół do 8:00 rozbieramy linię do wsi Źrobki, następnie przemieszczamy się przez wieś Solistówka do wsi Barszcze, gdzie następuje zbiórka plutonu. Później następuje przemarsz przez Rajgród do wsi Sybba.

Dotarliśmy tam około 17:00. Niektórym udało się pojechać do Lyck i zrobić tam zakupy. Dzisiaj dotarła też poczta.

[Sybba – dziś Szyba, dzielnica Ełku]

 

Poniedziałek, 15 marca 1915 r.

Stoimy dziś we wsi Sybba. Po południu pojechałem do Lyck. Otrzymywałem żołd i spieniężyłem łupy. Żołnierze dostali po 11,00 marek, a podoficerowie 16,50 marki.

 

Wtorek, 16 marca 1915 r.

Rano o godzinie wpół do 9:00 przemarsz do Neuendorf. Tam załadowaliśmy wozy do pociągu, którym pojechaliśmy przez Johannisburg - Ortelsburg do Willenberg. Podoficerowie otrzymali miejsca w wagonie 2. klasy, więc jechało nam się całkiem wygodnie, podczas gdy na zewnątrz panowała paskudna pogoda.

[Neuendorf – dziś Nowa Wieś Ełcka]

[Ortelsburg – Szczytno]

[Willenberg – Wielbark]

 

Środa, 17 marca 1915 r.

Rano o godzinie wpół do 6:00 wymaszerowaliśmy przez Flammberg, gdzie przekroczyliśmy granicę rosyjską, do Chorzel. We Flammbergu spotkałem się z Kneipem, Tschauterem i Krause z I. Rezerwowego Korpusu. Kneip jechał właśnie do Berlina na 14-dniowy urlop. Z Chorzel ruszyliśmy z drużyną Czimmecka dalej do wsi Rachujka. Tam obsadzamy stanowisko łączności. Sztab dywizji, który najpierw miał tu stacjonować, przeniósł się do wsi Olszewka.

[Rachujka – dziś Raszujka]

[Flammberg – Opaleniec]

 

Czwartek, 18 marca 1915 r.

Obsadzamy stanowisko łączności w Rachujce.

 

Piątek, 19 marca 1915 r.

W nocy padła linia do Chorzel. Drużyna naprawcza wyjechała rano o godzinie wpół do 6:00.

 

Sobota, 20 marca 1915 r.

Rachujka. Nic specjalnego.

 

Niedziela, 21 marca 1915 r.

Dziś jest początek wiosny. Właściwie panuje cudowna pogoda. Tylko drogi pod wpływem słońca zamieniają się w urocze bagna.

 

Poniedziałek, 22 marca 1915 r.

Po południu poszedłem z dwoma ludźmi sprawdzić linię do Chorzel. Teren zamienił się w rozlewiska, więc bardzo często musieliśmy brodzić w wodzie. Często wpadaliśmy w głębokie doły. Dziś w końcu dostałem cały stos zaległej poczty.

 

Wtorek, 23 marca 1915 r.

Padła linia do Olszewki.

 

Środa, 24 marca 1915 r.

Rano przyszedł Leutnant oraz Wachtmeister Knigge i zdecydowali, że trzech ludzi z mojej drużyny ma udać się do Olszewki. Tego dnia dotarły wiadomości, że Przemyśl został zdobyty przez Rosjan. Niestety, plotka ta zostaje potwierdzona.

 

Czwartek, 25 marca 1915 r.

Nic specjalnego.

 

Piątek, 26 marca 1915 r.

Rano byłem w Olszewce. Trochę padało.

 

Sobota, 27 marca 1915 r.

Dzisiaj przyszedł rozkaz, aby czterech ludzi i podoficera oddać do drugiego plutonu. Z mojej drużyny odszedł Hessel.

 

Niedziela, 28 marca 1915 r.

Pluton ma ruszyć wraz z oddziałami łączności 91. Brygady Landwehry. Przy okazji spotkałem znajomych z 3. Kompanii I. Batalionu Telegraficznego.

 

Poniedziałek, 29 marca 1915 r.

Dziś ludzie odchodzą do drugiego plutonu, w tym Unteroffizier Czimmeck.

 

Wtorek, 30 marca 1915 r.

Nic specjalnego.

 

Środa, 31 marca 1915 r.

Wybraliśmy się dziś po siano. Łodzią ściągaliśmy je z zalanych bagien.

 

Fragmenty te pochodzą z bloga:  https://fritz-schilling-berlin.blogspot.com/2014/08/september-1914_10.html

Zdjęcia z Rynu pochodzą z
książki: "Lötzen Stadt und Kreis"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz