czwartek, 2 maja 2019

Klimki – marzec 1915

Notatki z kroniki: Infanterie-Regiment Nr. 146
(1 Mazurski - 146 Regiment Piechoty).

25 marca
I Batalion z Kompanią KM pozostaje w Wydmusach, zaś II i III Batalion zostają przerzucone do wsi Wykrot jako wsparcie dla oddziałów 150 Regimentu Piechoty, które zajmowały pozycje 6 km na południe od wsi (padał deszcz, na trasie przemarszu woda często po kolana)
Wieczorem, w oczekiwaniu na atak Rosjan na wsie Lipniki i Klimki, jedną z kompanii II Batalionu przemieszczono do wsi Gadomskie. Jeszcze w ciemnościach przed świtem, 26 marca, II i III Batalion przygotowują się do wsparcia natarcia 75 Rezerwowej Dywizji, stojącej po lewej stronie od naszych pozycji. Celem jest uzyskanie lepszych pozycji na zachód od rzeki Szkwa, a w razie potrzeby wsparcie sąsiedniej dywizji. 10 i 12 Kompania zbliżają się do głównych pozycji Rosjan i w godzinach popołudniowych osiągają wzgórze 125, położone 2,5 kilometra na zachód od wsi Klimki. W tym czasie oddziały 75 Rezerwowej Dywizji dotarły na południe od wsi Lipniki osiągając pozycje na linii Tartak-wzgórze 148.
27 marca II Batalion bez 5 Kompanii zostaje wycofany do wsi Wydmusy. 10 Kompania stacjonującą do tej pory na wzgórzu 125 na zachód od wsi Klimki obsadza okopy po 3 Kompanii z 150 Regimentu na skraju wsi, zaś 9 Kompania ze wzgórza zostaje przerzucona za rzekę Szkwa, gdzie spodziewano się kontrataku Rosjan. Wieczorem jednak wraca zza rzeki i obsadza okopy po naszej stronie rzeki. II Batalion bez 5 Kompanii przenosi się 28 marca do wsi Zdunek.
28 marca III Batalion wzmocniony przez 5 Kompanię obsadza pozycje na odcinku pomiędzy rzekami Rozoga i Szkwa. Las na zachód od wsi Klimki, który znajdował się na linii obronny był słabo obsadzony przez plutony 11 i 5 Kompanii. Sądzono ze ten odcinek jest wystarczająco chroniony przez bagna.
29 marca O 2:30 jeden z plutonów 11 Kompanii stacjonujący w lesie został zaatakowany przez silniejsze oddziały Rosjan. Większość żołnierzy w walce padło lub zostało rannych, trzynastu z naszych schwytali Rosjanie, takiej samej liczbie udało się wyrwać ze straconych pozycji i uciec. Rosjanom udało się nawet dotrzeć na tyły plutonów 5 Kompanii obsadzających zachodni skraj lasu, ale zostali odrzuceni, ponieśli poważne straty, a paru Rosjan dostało się do niewoli. 5 Kompania miała trzech zabitych i dziewięciu rannych. Stracone przez 11 Kompanię pozycje trzeba było odzyskać. Gdy nadszedł dzień, Rosjanie, którzy obsadzili zdobyte okopy, byli ostrzeliwani przez haubice. Około południa, 11 Kompania otrzymała rozkaz, by odbić utracone pozycje. 1 i 2 Pluton mimo padających wokół szrapneli, z krzykiem na ustach dociera na szczyt wzgórza. Wspierani są przez karabiny maszynowe 150 Regimentu Piechoty, który skutecznie flankował Rosjan. Wróg nie wytrzymał nerwowo i z okopów wylała się fala uciekających. 900 jeńców dostało się w ręce 11 Kompanii 146 IR, 70 Rosjan, w tym kapitan i porucznik leżało martwych w rowie. Sama 11 Kompania (nie licząc tych co zginęli i dostali się do niewoli, gdy stracono wzgórze nocą) straciła tylko trzech zabitych i czterech rannych. Raport wojenny z 30 marca donosił: "900 Rosjan schwytano we wsi Klimki".

Mapa walk Klimki 28-29 marca 1915



I Batalion 146 Regimentu został wycofany z linii frontu i przeniesiony do wsi Zdunek.
Kolejne tygodnie nie obfitowały w żadne istotne wydarzenia. W dniu 1 kwietnia skład Regimentu wynosił 24 oficerów i 1455 żołnierzy, ale zdolnych do walki było tylko 18 oficerów i 1392 żołnierzy. Rosyjska zima z silnymi mrozami na zmianę z mokrą pogodą i bagiennym klimatem nie sprzyjały dobremu stanowi zdrowia ludzi. Dni mijały na rozbudowie linii obronnych. I i II Batalion pozostawały w rejonie Myszyńca, zaś III Batalion 146 Regimentu na południe od wsi Klimki razem z oddziałami 150 Regimentu Piechoty. Aktywność bojowa na froncie stopniowo malała. Ograniczała się ona głównie do wymiany ognia artyleryjskiego po obu stronach i na akcjach patrolowych. Do połowy kwietnia kompanie dostały uzupełnienia, tak że siła bojowa regimentu wzrosła do 41 oficerów i 2273 żołnierzy. W ciągu jednak kolejnych czterech tygodni choroby znowu zredukowały regiment do stanu 37 oficerów i 1762 żołnierzy.
12 maja 1915 bataliony regimentu zostały nagle wycofane z frontu i ku ogólnemu zaskoczeniu musiały oddać swój sprzęt w Myszyńcu.
Po krótkim marszu żołnierze zostali zakwaterowani na południowy-wschód od Ortelsburga (Szczytno). To było podnoszące na duchu uczucie, bo znów byliśmy na ojczystej ziemi. Po kilku zasłużonych dniach odpoczynku, w czasie których zniknęły ostatnie oznaki zimy, bataliony przemaszerowały do Ortelsburga, skąd 15 maja 1915 zostały załadowane do pociągu i przetransportowane do punktu zbiórki nowej dywizji. Niniejszym regiment na zawsze pożegnał się ze swoją 37 Dywizją Piechoty.
Nową 101 Dywizję Piechoty utworzono z 45 Wschodniopruskiego Regimentu Piechoty, 59 Poznańskiego Regimentu Piechoty oraz naszego 146 Mazurskiego Regimentu Piechoty. Regiment został w miejscu zgrupowania do 25 maja i w tym czasie otrzymał uzupełnienia w ludziach oraz nowe karabiny, które zastąpiły te pozostawione w Myszyńcu.
Wspólne ćwiczenia marszowe i bojowe scaliły nową jednostkę, a 25 maja koleją przetransportowano Dywizję w inny rejon teatru wojennego, tym razem w ciepłe, słoneczne rejony południowych Węgier.

Regiment w czasie wojny zaczepił o Turcję, Palestynę, Syrię, ale to już inna historia.
_______________
Te same wydarzenia opisane są w kolejnej kronice.


Notatki z kroniki: Infanterie-Regiment Nr. 150
(1 Warmiński - 150 Regiment Piechoty).


Między rzekami Szkwa i Rozoga.
21 marca 1915 rano II i I Batalion z 150 Regimentu Piechoty (I Batalion w składzie: 2, 3 i 4 Kompania) oraz Kompania Karabinów Maszynowych zastępują II Batalion i połowę III Batalionu z 4 Regimentu Piechoty Landwehry (4 LIR) na linii frontu. 1 Kompania ze 150 Regimentu (150 IR) została we wsi Wykrot jako rezerwa. Po obsadzeniu odcinka frontu między rzekami Szkwa i Rozoga oba bataliony wykorzystując panujący spokój w walkach, umacniają i rozszerzają pozycje obronne. III Batalion z 150 IR ma dzień odpoczynku we wsi Bandysie i jest do dyspozycji alarmowej dowódcy 258 Rezerwowego Regimentu Piechoty (258 RIR).
24 marca 1915
Do wsi Wykrot przybywa 7 Batalion Strzelców (Westfälisches Jäger-Bataillon Nr.7)wraz Kompanią Karabinów Maszynowych, wzmocnić sekcję obrony między rzekami Szkwa i Rozoga.

W okopach strzeleckich. 150 IR. Wiosna 1915.


26 marca 1915
75. Rezerwowa Dywizja Piechoty stacjonująca na lewo od nas planuje atak, by uzyskać lepszą wysuniętą pozycję na linii frontu. Aby wesprzeć to przedsięwzięcie, III Batalion 146 IR zajmuje pozycje bliżej rejonu wsi Tartak i Lipniki. 10 i 12 Kompania ze 146 IR zajmuje i obsadza tymczasowo wzgórze 125, około 2,5 km na zachód od wsi Klimki i około 600 m przed głównymi liniami Rosjan. Oczekiwany cel skupienia na sobie wrogich sił został osiągnięty w pełnym zakresie. Wróg został nakłoniony do ataku i zebrania dużych sił przed naszym frontem we wsi Klimki. Wieczorem obie kompanie wróciły do Wykrotu po tym, jak 75 Dywizja osiągnęła linię Tartak - wzgórze 148 na południe od wsi Lipniki. 
 
Gustav Freiherr von Hollen, dowódca 37 Dywizji w okopach pod wsią Klimki
 


27 marzec 1915
W nocy 27 marca przeciwnik zbliżył się o 400 m na lewym skrzydle na odcinku obrony między rzekami Szkwa a Rozoga w rejonie 2 Kompani ze 150 IR.
Wczesnym rankiem rosyjska artyleria energicznie ostrzeliwuje pozycje 2 Kompanii (150 IR). W miarę jak wróg wzmacnia swe siły, 1 Kompania (150 IR) zostaje rozmieszczona na tyłach 2 Kompanii (150 IR) oraz 9 i 10 Kompanii (146 IR) koło wzgórza 125 na zachód od wsi Klimki. Popołudniu, 9 Kompania (146 IR) przekracza rzekę Rozoga na lewym skrzydle tego odcinka obrony 73. Brygady Piechoty, gdzie spodziewany jest atak. Wieczorem 1 Kompania (150 IR) zastępuje 2 Kompanię, która w ciągu dnia znajdowała się w ogniu artylerii wroga. 10 Kompania (146 IR) zastępuje w okopach pod wsią Klimki 3 Kompanię (150 IR).

Okopy strzeleckie pod wsią Klimki.



28 marca, po tym jak nasze oddziały wycofały się z Wachu, 9 Kompania z 146 IR przechodzi na drugą stronę rzeki Rozoga i o 2:30 rano wysadza most. Obsadza stanowiska obronne po drugiej stronie rzeki.
W ciągu dnia nasze pozycje są ostrzeliwane przez rosyjską lekką i ciężką artylerię.
Wieczorem (28 marca) 11 Kompania z 146 IR przegrupowuje się na zachód od wsi Klimki dwoma plutonami obsadzając las między 5 Kompanią z 146 IR a wsią.
"W całkowitej ciemności pluton dotarł na swoje miejsce, bezpośrednio z prawej i z lewej nikogo nie było, a komunikacja z sąsiednimi plutonami była utrzymywana tylko przez patrole”. Wydawało się jednak, że teren jest wystarczająco chroniony, szczególnie, że przylegał do bagien. Ledwo jednak pluton rozlokował się na nowym stanowisku o 2:30 (nocą 29 marca), został ostrzelany z flanki i zza pleców. Większość ludzi zginęła lub została raniona, trzynastu dostało się do niewoli, tyleż samo przebiło się na tyły bez szwanku.”

Kapitan Haenicke pisał o nocnym ataku na 11 Kompanię 146 IR:
"Rosjanie próbowali przebić się w nocy pod wsią Klimki przez pozycje, które zajmował nasz 3-ci Pluton z karabinem maszynowym. Mimo całkowitej ciemności, dowódca 1-go Plutonu około 3:30 zauważył duże masy wrogich żołnierzy, kolumny przemieszczających się Rosjan i nakazał otworzyć ogień. Do walki włączył się także 3-ci Pluton. 1 pluton do 6:30 zużył 8000 naboi, tak wielu nie wystrzelono jeszcze w tak krótkim czasie w całej kampanii".

Leutnant Reichert, dowódca 4 Kompanii 150 IR tak relacjonuje walki między Szkwą a Rozogą:
"Nieszczególnie zadowoleni byli żołnierze z 4 Regimentu Landwehry, kiedy pojawiliśmy się na początku wiosny, 21 marca, aby przejąć ich stanowisko, które tak wspaniale rozbudowali w trakcie spokojnego okresu na froncie (okopy, schrony – miasteczko leśne).
4-tej Kompani przydzielono stosunkowo krótki okop, na lewo od okopów podchodzących do wzgórza 125. Tworząc kąt rozwarty na naszej flance znajdowała się 2 Kompania, frontem do pozycji nieprzyjaciela, które znajdowały się gdzieś w lesie. Po lewej stronie, w odległości około 600 m, znajdowało się niewielkie zalesione wzgórze, które na noc obsadzane były przez dwie grupy, na przemian przez oddziały 146 IR stacjonujące w Klimkach i moich ludzi z 4 kompanii.
Na prawym skrzydle do pozycji w Klimkach było 1000 metrów. Odcinek ten nie był umocniony, co bardzo nas martwiło. Pojawiły się zwiastuny odwilży, 23-go marca odwiedziły nas szpaki, 24-go marca do wsi Klimki przyleciał pierwszy bocian i sprawdził uszkodzenia gniazda. W międzyczasie rosyjska artyleria rozdzielała swoje poranne i wieczorne błogosławieństwa na Klimki i wzgórze 125, jak w zegarku, co do sekundy w wyznaczonym czasie. Do okopów pod wsią Wach podszedł Panje (tym razem raczej tak określono rosyjskiego żołnierza), zatrzymał się i wykrzyczał, prawdopodobnie z polecenia dowódcy, dla nas wiadomość.
Krzyczał, że Przemyśl upadł.
(w tych dniach Twierdza Przemyśl skapitulowała)
Noc z 26 na 27 marca, 3.30 rano:
"Poruczniku, nadchodzą!" - próba zaskoczenia nas przez Rosjan nie powiodła się, więc niedługo później rozbrzmiała wściekle ich artyleria.
Szczególnie pozycje 2-ej Kompani ostrzeliwane były przez wszystkie kalibry. Potem Rosjanie znowu ruszyli naprzód. - Dwukrotnie atakowali, dwukrotnie ich odparliśmy. Po dwóch godzinach wszystko się skończyło - ale niezupełnie! Z przerwami częstowała nas ich ciężka artyleria, uszkadzając jeden z naszych wygodnych schronów - rozrywkową kantynę. (27 na 28 marca)
Tej nocy to 146 Regiment obsadzał plutonem małe wzgórze na naszej lewej flance. Regularne patrole cały czas utrzymywały kontakt z odosobnionym plutonem 11 Kompanii 146 Regimentu.
Kozły z drutem kolczastym przesunięto do przodu, bo … „może coś się wydarzyć niezwykłego” … proroctwo się spełniło.
O 3:30 rano punkt obserwacyjno-nasłuchowy z małego czubka lasu, sygnalizuje: "Nadchodzą!".
W blasku flar zobaczyliśmy ich, przeszli już druty kolczyste. We wsi Klimki narastają odgłosy walk, nasze pozycje też stamtąd zostają ostrzelane, wtedy to Unteroffizier Petersmann oberwał kulą w plecy, prosto w płuca.
Wydawało się ze w kierunku wzgórza nie ma jakiś zdecydowanych ataków, więc nasz karabin maszynowy koncentrował się na innym kierunku. … Bo kto by chciał to mało przydatne strategicznie wzgórze? ... Czy wzgórze dalej miało obsadę? … Ostrzał z tamtego kierunku wzbudzał wątpliwości … Czy dalej się trzymają, czy już pędzą ich jako jeńców do Ostrołęki, jak naszą 10-tkę*? … Ten chol**** mały pagórek wśród bagien, siedział w umysłach, wszyscy o nim rozmawiali. … Z pewnością obsada odpierałaby ogniem każdego, kto próbowałby tam atakować. Światło flar nie wystarczało, by zobaczyć co działo się w tym oddalonym o 600 m miejscu. W końcu po niekończącym się oczekiwaniu, w nadchodzącym świcie zaobserwowaliśmy to, co od dawna podejrzewano. Małe wzgórze z sosnami miało zupełnie inny wygląd. Wyglądało jak mrowisko, panował tam zgiełk i gwar, bieganie tam i z powrotem. Rosjaninie się okopywali.
Mieliśmy nowy cel … wisienkę na torcie.
Unteroffizier Hofmann, mały cukiernik, popędził powiadomić baterię Landszturmu. Najlepsi strzelcy zostali ustawieni na lewym skrzydle krótkiego okopu i wraz z karabinami maszynowymi ostrzelali Rosjan, którzy zajęli pozycje frontem do wsi Klimki. Unteroffizier Weiland wyróżniał się swoimi niezawodnymi strzałami. Na wysuniętym stanowisku Unteroffizier Woelk wraz ze swoją drużyną częstował Rosjan granatami odpalanymi z karabinów, szczególnie skupiał się na oddalonej o 200 m kępie krzaków, gdzie na pewno był ukryty karabin maszynowy.
Mimo, że mała skuteczność tej broni nie pozwalała osiągnąć zamierzonego celu, to użycie tej nowej broni miało ogromny wpływ na Rosjan, wzbudziło ich niepokój. - Nagle w naszych wykopach nastąpił wybuch, gęsta, czarna chmura dymu wydobywała się z miejsca, gdzie stał Woelk. Ranni żołnierze, którzy zajrzeli tam zza załomu okopu, zauważyli, że Woelk leży z karabinem i rozwaloną głową. Niezależnie czy to czuły, wrażliwy, uzbrojony detonator wybuchł w trakcie strzelania, czy może wrogi pocisk trafił w wystający znad krawędzi okopu granat; w każdym razie to właśnie on był odpowiedzialny za utratę większości tamtejszej drużyny. Obrzydliwe szczątki naszego towarzysza, pogrzebaliśmy w pośpiechu!
Ogień "Brazylijczyków", jak nazwaliśmy baterię Landszturmu z powodu jej gorących jak Brazylia dział zbudowanych przez zakłady Kruppa, przez cały czas nękały pozycje Rosjan na "Russenkopf". Około południa, 11 Kompania 146 IR przy silnym ogniu ze strony nieprzyjaciela bierze wzgórze szturmem, a ogień z naszych okopów powoduje ucieczkę Rosjan. W ten sposób 11 Kompania 146 IR bierze 700 jeńców z 34 Pułku Strzelców Syberyjskich z Władywostoku. Zginęło 70 Rosjan. Nasze straty były stosunkowo niskie.
W czasie stacjonowania 4 Kompanii z 150 IR w okopach pod wsią Klimki, straciliśmy dwóch podoficerów i siedmiu ludzi, w tym jednego podoficera i jednego martwego żołnierza. Wieczorem otrzymaliśmy rozkaz, że opuszczamy okopy i przenoszą nas na wypoczynek. Następnego ranka odmaszerowaliśmy do wsi Wykrot".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz