W opisanej w poprzednim poście kilkudniowej operacji zgrupowania majora Brehme nie brały udziału tylko 5 i 6 Kompania z 147 Regimentu Piechoty. Obie te kompanie były podporządkowane 151 Warmińskiemu Regimentowi Piechoty i walczyły z oddziałami tego Regimentu o wieś Kierzek. W walkach tych odnieśli ogromne straty, niestety w raportach Regimentu nie wymieniono ich krwawego wysiłku.
Parę informacji możemy za to znaleźć w dzienniku wojennym 151 Regimentu Piechoty. Wynika z niego, że 5 Kompania była rozmieszczona na prawym skrzydle razem z II Batalionem 151 IR. Był to południowy skraj wsi Kierzek, ze stanowiskami frontem na południowy wschód. Blokowano tam potok przepływający na południu wioski.
Rano 2 marca Rosjanie zaatakowali te stanowiska sporymi siłami. II Batalion 151 IR i nasza 5 Kompania sporym wysiłkiem odrzucili natarcie. Jednak niedługo później zaatakowano nasze oddziały od tyłu.
W trakcie porannego natarcia nikt nie zauważył, ze Rosjanie przeszli przez pozornie nieprzebyte bagna i lasy od północnego-zachodu przeniknęli do wioski.
Rosyjski atak okazał się na tyle skuteczny, że stracono wieś Kierzek i południową część wsi Kopaczyska, kolejną linię obrony trzeba było naprędce przygotować na skraju lasu, na południe od wsi Zawady.
______________________
Notatki z kronik: Infanterie-Regiments Nr. 150 (1 Warmiński - 150 Regiment Piechoty).
Regiment ten przybywa na teren walk 37 Dywizji Piechoty znacznie później niż pozostałe Regimenty
Nasza czwarta inwazja na Rosję.
28 lutego 1915. Sztab Regimentu i III Batalion dotarli do Willenberg (Wielbark) o 4 rano 28 lutego po nocnej podróży z krótkim postojem na poczęstunek w Soldau (Działdowo), gdzie o 2 rano mieliśmy ciepły posiłek. W komendanturze stacji kolejowej otrzymujemy meldunek sytuacji na froncie, których treść jest niepokojąca. Wskazany jest pośpiech w dotarciu w rejon walk.
Podczas gdy III Batalion zbiera się do wymarszu, sztab Regimentu przemieszcza się już do Chorzel. Jest godzina piąta nad ranem, wciąż jest ciemno i bardzo zimno.
100 metrów za Flammbergiem (Opaleniec) stoją 2 potężne rosyjskie posterunki graniczne, dobra niemiecka szosa w tym miejscu zostaje ucięta jakby nożem i przemienia się w nieciekawą polną ścieżkę, oznaczoną na rosyjskich mapach z fantazją jako droga.
Tak więc po raz czwarty wkraczamy do królestwa Cara!
W Chorzelach widzimy ponury obraz. Wszędzie do połowy zwalone i rozbite domy, wypalone ściany, gruzy i ruiny!
Na południe od miasta okopy obsadza batalion Landszturmu, okopy są jednak zbyt blisko miasta i są również niekorzystnie położone. W związku z tym III Batalion (150 IR) zostaje przemieszczony 4 km dalej na południe przez dowódcę Regimentu do wsi Rembielin, a Batalion Landszturmu dostaje rozkaz opuszczenia okopów i ma się przenieść na wschód w rejon wsi Brzeski-Kołaki, gdzie mają zabezpieczyć drogi prowadzące na południe.
Około godziny 16:00 do Chorzel przybywa nasz I Batalion wraz Kompanią karabinów maszynowych, jednostki te są mocno wyczerpane i z trudem udaje się je rozmieścić między zabudowaniami.
Wieczorem przychodzi telefonicznie niespodziewany rozkaz z 37 Dywizji: "Regiment ma wrócić do Dywizji i jeszcze tego samego dnia wymaszerować do Olszewki".
Po raporcie od naszego dowódcy, że III Batalion został rozmieszczony a II Batalion jeszcze nie dotarł, rozkaz zostaje ograniczony do I Batalionu i Kompani karabinów maszynowych. Sytuacja wymagała natychmiastowego wymarszu i dlatego nie można było wziąć pod uwagę sytuacji, że Batalion właśnie przybył do Chorzel. Tak więc Batalion z Kompanią karabinów maszynowych musiał wyruszyć ponownie, rozpocząć marsz w całkowitych ciemnościach i przy obfitych opadach śniegu.
Jednak ludzie i konie byli tak wyczerpani, że dowódca batalionu zmuszony był przerwać marsz o godzinie 21:00, zatrzymując się we wsi Rachujka (obecnie Raszujka), marsz podjęto we wczesnych godzinach porannych.
II Batalion (IR 150) był we wsi Janowo, gdzie zajmował pozycje obronne i zabezpieczał przejście przez rzekę Orzyc dla I Korpusu Rezerwowego. W samo południe otrzymali rozkaz wymarszu do Chorzel od sztabu grupy armii Gallwitz.
____________
WALKI NAD OMULWIĄ
1 marca 1915r o 5.00 rano w zupełnej ciemności na rozkaz 37 Dywizji Piechoty II i III Batalion maszerują przez Zaręby i Krukowo w kierunku na Brodowe Łąki.
Zaręby są całkowicie spalone, żaden dom nie przetrwał. Mieszkańcy mieszkali w piwnicach lub uciekli. Nasz II Batalion przenosi się na kwatery do wsi Rawka, Skuze i Wierzchowizna, a III do Nowej Wsi (Zarębskiej). Ponieważ wymagany jest pośpiech, jeszcze tego samego dnia zostaje podjęty marsz przez Brodowe Łąki do wsi Zawady, gdzie Bataliony wracają w szeregi 37 Dywizji Piechoty.
W czasie gdy II i III Batalion dociera na miejsce, I Batalion i kompania karabinów maszynowych 150 Regimentu Piechoty i 5 Dywizjon 82 Regimentu Artylerii Polowej, II Batalion 21 Rezerwowego Regimentu Piechoty, II Eskadron 3 Regimentu Strzelców Konnych utrzymują pozycje w rejonie wsi Olszewka, blokując przesmyk między rzeką Orzyc a bagnem.
W dniu 2 marca 1915 znajduje się przed pozycjami II i III Batalionu panuje spokój. Tak więc można było rano odprawić nabożeństwo (Feldgottesdienst) w pięknym dużym kościele w Brodowych Łąkach, w trakcie którego nadchodzi rozkaz, że natychmiast 2 kompanie z III Batalionu (150 IR) muszą przenieść się do Kierzka, aby wesprzeć 151 Regiment Piechoty, który znalazły się tam w niebezpieczeństwie.
Oddziały 151 Regimentu (i dwie kompanie 147 Regimentu) zagrożone całkowitym odcięciem przez nacierających Rosjan i ostrzeliwane zza rzeki od strony wsi Kalisko uciekają z Kierzka. W rezultacie cały III Batalion 150 Regimentu został przegrupowany na przesmyk leśny na wschód od Zawad, aby objąć tam stanowiska obronne. Kompanie 9 i 12 okopują się wzdłuż drogi na Karaskę, a 10 i 11 na wysokości punktu 125. II Batalion 150 Regimentu obsadza sektory w okolicy wzgórza/punktu 131 (uwaga: prawdopodobnie jest to jednak wzgórze 137 wg mapy).
Po południu Rosjanie całkowicie zajmują wieś Kopaczyska. Zaalarmowany II Batalion 150 Regimentu wysyła kompanie w kierunku Brodowych Łąk. 7 Kompania obsadza most na Omulwi między Brodowymi Łąkami a Zawadami a 8 Kompania zajmuje pozycję obronną na południu wzdłuż rzeki Omulew z frontem na wieś Kopaczyska.
Kopaczyska były bronione przez oddziały Landszturmu, zostali oni jednak ostrzelani przez rosyjską ciężką artylerię. Spore straty zmusiły Landszturmistów do opuszczenia pozycji.
____________
Brodowe Łąki to duża wieś kościelna po południowej stronie rzeki Omulew, Zawady to wydłużona wieś od strony północnej rzeki.
Omulew rozlewała się w tych dniach szeroko na kilkaset metrów, jej wody płynęły dość szybko, pomimo mrozu tylko częściowo była zamarznięta . W Zawadach znajdowało się kilka młynów wodnych i 2 duże piekarnie.
Wroga artyleria ostrzeliwuje granatami most na Omulwi, na szczęście niecelnie. Zniszczenie tego mostu spowodowałoby odcięcie oddziałów Dywizji.
____________
3 marca 1915
Most na Omulwi tego dnia ponownie jest ostrzeliwany, ponownie niecelnie, ale kilka domów w pobliżu płonie. Mieszkańcy w dzikim pośpiechu, nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo wywlekają swoje dobra z płonących zabudowań, ponieważ drewniane domy pokryte słomą palą się szybko, wiedzą że nic nie da się z nich uratować, nawet jeśli zdaje się, że to tylko dach zaczyna się tlić.
Patrole donoszą że we wsi Kopaczyska koncentrują się spore siły. W nocy na rozkaz dowództwa 150 Regimentu wieś zostaje ostrzelana ogniem artyleryjskim, niedługo później cała wieś płonie. Rosjanie opuszczają zabudowania i obsadzają las na północy od wsi.
Jednocześnie i nasze oddziały (147 Regiment z grupowanie Brehme) po drugiej stronie rzeki są ostrzeliwane przez artylerię wroga, pada rozkaz by pod osłoną nocy opuściły stanowiska i wycofały się na stanowiska pod Brodowymi Łąkami.
Dywizja spodziewała się ogólnego silnego natarcia Rosjan.
Na początku następnego dnia (4 marca) 44 Regiment Piechoty, 2 Dywizjon 1 Regimentu Artylerii Polowej, 147 Regiment Piechoty i 3 Dywizjon 73 Regimentu Artylerii Polowej przerzucane są na wschodni brzeg Omulwi przez Brodowe Łąki i Zawady. Przegrupowanie sił zostaje zauważone przez Rosjan, ich artyleria ostrzeliwuje trasy przemarszu.
Wieczorem nasz Sztab Regimentu (150 IR) przenosi się do wsi Bandysie. Oberstleutnant Bürkner przejmuje dowodzenie nad oddziałami w rejonie od wsi Długie, aż po linie obrony na południe od wsi Wach.
Pod jego rozkazami oprócz II i III Batalionu 150 Regimentu Piechoty znajdują się: 2 bataliony 147 Regimentu Piechoty, 2 bataliony 151 Regimentu Piechoty, Batalion Landszturmu (Neu-Haldensleben), 3 baterie artylerii, 1 Kompania Pionierów oraz Eskadron Landszturmu. Kwatera dowództwa znajduje się w małym domku na skraju lasu (Bandysie).
O północy cały odcinek zostaje zaalarmowany wiadomością, iż Rosjanie atakują na szerokim froncie. Po pewnym czasie okazuje się jednak, że wróg próbował swoich sił tylko w jednym punkcie, został jednak odrzucony, tracąc 96 żołnierzy wziętych do niewoli.
____________
W wyniku uporczywych mrozów duże bagna są zamarznięte i możliwe do przejścia na całym obszarze. Nie zapewniają już ochrony przed atakami wroga. Dlatego także odcinki bagienne muszą być specjalnie obsadzane. Niemogące się okopać w bagiennym terenie drużyny, chłostane zimnym wschodnim wiatrem, stoją lub leżą na gołym lodzie, osłaniając zgrupowania dywizji.
____________
Obecnie nieprzyjaciel ostrzeliwuje już nie tylko długi drewniany most na Omulwi, ale także wieś Brodowe Łąki i nasze pozycje. Udaje się im też zająć południowo-zachodnią krawędź małego lasu naprzeciwko wzgórza 137 (2 km na wschód od Zawad).
Wieczorem nieprzyjacielski ogień artyleryjski ustaje, jeńcy chwytani przez 11 Kompanię (150 IR). zeznają, że Rosjanie zamierzają zaatakować naszą pozycję w lesie, a następnie uderzyć na Zawady siłami 3 pułków. A kolejna rosyjska dywizja jest w rezerwie.
Złapani Rosjanie twierdzą również, że w ciągu dnia ponoszą ogromne straty z powodu naszego ostrzału artyleryjskiego.
____________
5 marca 1915 artyleria rosyjska zaczyna ostrzał od samego rana. Największe nasilenie ognia następuje około godziny 10 rano i trwa tak do południa. Rosyjska piechota, wspierana przez ich lekką i ciężką artylerię oraz karabiny maszynowe, podchodzi na odległość około 300 metrów od naszych stanowisk. Frontalny atak jednak tego dnia nie następuje.
Wieczorem II Batalion (150 IR) zostaje zastąpiony przez 44 Regiment Piechoty i przemieszcza się do wsi Długie na kwatery.
6 marca na odcinku Zawady-Wach jest spokojnie. Wieczorem II Batalion luzuje III Batalion na pozycji pod Zawadami, którego teraz kolej jest na odpoczynek we wsi Długie.
We wsi Długie pionierzy wybudowali 300-metrowy most dla pieszych i pojedynczych jeźdźców na rzece Omulew i przez otaczające rzekę bagna. Na rozkaz dowódcy budowana jest także droga, która znajdzie się poza zasięgiem wrogiej artylerii.
____________
Z kwatermistrzostwa nadchodzi wiadomość: od tej pory dla zwierząt zamiast owsa są tylko pasze zastępcze, a dla żołnierzy porcja chleba zostaje zmniejszona do 600 gram na osobę. Środki te są konieczne, abyśmy mogli utrzymać nasze zapasy zbóż do następnych zbiorów. Wygląda więc na to, że wojna będzie trwała bardzo długo.
____________
Nocą i w ciągu następnego dnia (7 marca) mroźny, ostry wschodni wiatr zawiewa lasy i pola. Silny rosyjski ogień artyleryjski zalewa nasze pozycje na całej linii. Wieś Zawady płonie. Ogromna chmura dymu, napędzana wschodnim wiatrem, przetacza się niziną rzeki Omulew.
Rosyjscy jeńcy przyprowadzeni przez Strzelców Konnych z 3 Regimentu do Myszyńca 11 marca 1915 roku |
Notatki na podstawie kronik 2. Ermländisches Infanterie-Regiment Nr. 151 (2 Warmińskiego – 151 Regimentu Piechoty).
Kierzek
3 i 4 Kompania jako pierwsze zostają skierowane do wsi Kierzek na pierwszą linię frontu. Wkrótce również 1 i 8 Kompania zostają rzucone w rejon walk, w rezerwie zostaje we wsi Karaska tylko 2 Kompania. Po zażartych walkach Rosjanie zostają odrzuceni. Nasze oddziały ruszają w pościg, ale w jego trakcie 8 Kompania zostaje zaskoczona przez spore siły Rosjan, tracąc 6 zabitych, zawraca do Karaski.
Walki ze zmiennym szczęściem trwają pod wsią Kierzek. Dopiero 18 lutego rano, gdy przybywa reszta II Batalionu i po ataku ze wsi Zawady prawą flanką, udaje się odrzucić Rosjan okopanych na północnym podejściu do wsi Kierzek w okolicy wzgórza 137 i wedrzeć się do wsi.
W tym momencie przy wsparciu oddziałów z II Batalionu 61 Rezerwowego Regimentu Piechoty, do ataku zostają poderwane 6 i 8 Kompania pod dowództwem poruczników Rogge i Worczewskiego. Wróg nie był już w stanie się utrzymać we wsi, około południa tracąc sporo zabitych, rannych i wziętych do niewoli, wycofuje się 2 km na południe od wsi Kierzek.
Ale 19 lutego Rosjanie wracają ze świeżymi siłami. Walki trwają na całym odcinku. Z największa intensywnością są atakowane pozycje 6 i 7 Kompani. Wróg mając zdecydowaną przewagę przełamuje obronę tych kompani jeden kilometr na południe od drogi do Karaski i przenika na lewą flankę.
Na wezwanie o pomoc, nasz regiment rzuca do walki 2 i 3 Kompanię, a dywizja daje jedną kompanię z 147 Regimentu piechoty i jedną kompanię Landszturmu. O 17.00 udaje się ustabilizować sytuację.
5 i 8 Kompania, które utrzymały się na swoich pozycjach po przełamaniu się Rosjan na południu, uderzają na tyły przeciwnika, mimo że mają przed sobą silniejsze siły. Rosjanie rozdarci na mniejsze grupy nie mogą utrzymać zdobytego terenu i powoli wycofują na południowy-wschód. Nawet nadciągające nowe oddziały Rosjan nie zapobiegają temu odwrotowi. Po zmroku walki ustały. Straty były poważne. Tylko II Batalion miał 26 zabitych, 51 rannych i około 40 zaginionych. Wśród zaginionych był lekarz Batalionu doktor Breitung, który dzielnie opiekował się rannymi na linii frontu. Jak się później okazało, zmarł w niewoli daleko od domu.
Również I Batalion ciężko ucierpiał w walkach. 2 plutony* (* około 150 żołnierzy) z 1 Kompani, które znajdywały się najdalej od wsi Kierzek, zostały otoczone przez Rosjan i prawie wystrzelane, pozostali którzy zostali przy życiu musieli się poddać .
3 i 4 Kompania jako pierwsze zostają skierowane do wsi Kierzek na pierwszą linię frontu. Wkrótce również 1 i 8 Kompania zostają rzucone w rejon walk, w rezerwie zostaje we wsi Karaska tylko 2 Kompania. Po zażartych walkach Rosjanie zostają odrzuceni. Nasze oddziały ruszają w pościg, ale w jego trakcie 8 Kompania zostaje zaskoczona przez spore siły Rosjan, tracąc 6 zabitych, zawraca do Karaski.
Walki ze zmiennym szczęściem trwają pod wsią Kierzek. Dopiero 18 lutego rano, gdy przybywa reszta II Batalionu i po ataku ze wsi Zawady prawą flanką, udaje się odrzucić Rosjan okopanych na północnym podejściu do wsi Kierzek w okolicy wzgórza 137 i wedrzeć się do wsi.
W tym momencie przy wsparciu oddziałów z II Batalionu 61 Rezerwowego Regimentu Piechoty, do ataku zostają poderwane 6 i 8 Kompania pod dowództwem poruczników Rogge i Worczewskiego. Wróg nie był już w stanie się utrzymać we wsi, około południa tracąc sporo zabitych, rannych i wziętych do niewoli, wycofuje się 2 km na południe od wsi Kierzek.
Ale 19 lutego Rosjanie wracają ze świeżymi siłami. Walki trwają na całym odcinku. Z największa intensywnością są atakowane pozycje 6 i 7 Kompani. Wróg mając zdecydowaną przewagę przełamuje obronę tych kompani jeden kilometr na południe od drogi do Karaski i przenika na lewą flankę.
Na wezwanie o pomoc, nasz regiment rzuca do walki 2 i 3 Kompanię, a dywizja daje jedną kompanię z 147 Regimentu piechoty i jedną kompanię Landszturmu. O 17.00 udaje się ustabilizować sytuację.
5 i 8 Kompania, które utrzymały się na swoich pozycjach po przełamaniu się Rosjan na południu, uderzają na tyły przeciwnika, mimo że mają przed sobą silniejsze siły. Rosjanie rozdarci na mniejsze grupy nie mogą utrzymać zdobytego terenu i powoli wycofują na południowy-wschód. Nawet nadciągające nowe oddziały Rosjan nie zapobiegają temu odwrotowi. Po zmroku walki ustały. Straty były poważne. Tylko II Batalion miał 26 zabitych, 51 rannych i około 40 zaginionych. Wśród zaginionych był lekarz Batalionu doktor Breitung, który dzielnie opiekował się rannymi na linii frontu. Jak się później okazało, zmarł w niewoli daleko od domu.
Również I Batalion ciężko ucierpiał w walkach. 2 plutony* (* około 150 żołnierzy) z 1 Kompani, które znajdywały się najdalej od wsi Kierzek, zostały otoczone przez Rosjan i prawie wystrzelane, pozostali którzy zostali przy życiu musieli się poddać .
Walki o Kierzek tego dnia zostały opisane przez porucznika Blankenburg'a dowódcę plutonu z 8 Kompani 151 Regimentu: …
„8:00 rano, Rosjanie ostrzeliwują nas szrapnelami. Na szczęście pociski wybuchają zbyt wysoko i rażony jest las blisko naszych pozycji. Na prawym skrzydle rosyjska piechota naciera na okopy sąsiedniej kompani. Około godziny 9.00 rano Rosjanie dostają wsparcie w postaci karabinu maszynowego. Strzela jednak za wysoko. Mimo że jest użyty na dogodnej pozycji dla Rosjan, na wzgórzu, które znajduje się przed nami w prostej linii na styku z sąsiednią naszą kompanią. Ponieważ znajdował się za daleko i po drugiej stronie strumienia, nie pada rozkaz ostrzelania i rozbicia jego gniazda. W południe rosyjski ostrzał zmaga się. Kompanie na prawo i lewo od nas zaangażowane są w wymianę ognia z nieprzyjacielem i odpierają jego ataki. Dowódca 7 Kompani zostaje śmiertelnie ranny w walkach na bagnety, nasza kompania na razie nie jest atakowana i nie angażuje się w wymianę ognia. Ze wsi Kierzek przybywa patrol i melduje że sytuacja jest ciężka, są poważne straty.
W pewnym momencie pociski gwiżdżą nad naszymi okopami po prawej z zaskakującego kierunku. - "Co się dzieje" - zadajemy sobie pytanie. Niepewność nie trwa długo. Wkrótce dowiadujemy się, że spore siły rosyjskie przebiły w okolicy rzeki Omulew i atakują wieś Kierzek znajdującą się na naszych tyłach. O 14:00 nasza Kompania jest ostrzeliwana od tyłu, Rosjanie są więc w lesie za nami. Również od frontu ogień wroga staje się intensywniejszy. W połowie drogi na lewo od nas widzimy gęste kolumny Rosjan idące w kierunku wsi Karaska, tak więc wróg jest też na naszym lewym skrzydle. Mimo ze wróg ostrzeliwuje nasze okopy, do godzimy 16:00 nie odgryzamy się. - "Jak zakończy się ten dzień?” - zadaję sobie pytanie.
Moje spojrzenie pada na dowódcę naszej kompanii, Leutnanta Worczewskiego, który stoi wyprostowany w środku kompanii, prawie nie kryjąc się przed gradem pocisków i spokojnie bębni laską w krawędź okopu. Patrzy na tyły naszych pozycji, wzrokiem drapieżnika szuka celu.
Jego żelazny spokój uspokaja mnie. - "Nasz dowódca nigdy nas nie zawiódł i dziś też nie zawiedzie" – powiedziałem na głos.
Gdy w lesie na naszych tyłach Rosjanie podciągnęli blisko naszych pozycji kilka karabinów maszynowych na niewielką odległość, Leutnant Worczewski nakazuje w końcu otworzyć ogień dwóm plutonom naszej kompani do obsad karabinów i piechoty. Wtedy Rosjanie na tyłach poczuli przed nami respekt, stali się bardziej ostrożni. Za to przed naszymi okopami niektórym Rosjanom udało się przedostać przez pobliski strumień. Ale nasi żołnierze strzelają doskonale. Jeden Rosjanin za drugim ryli nosem w piach. To była ulga dla naszych serc, kiedy w końcu pozwolono nam odpowiedzieć ogniem Rosjanom.
Również nasz ostrzał na tyły przynosi dobre efekty. Rosjanie prawdopodobnie nie spodziewali się, że będziemy tak silni. Ostrzał od strony rosyjskiej stawał się coraz słabszy.
Między 17:00 a 18:00 strzelanina ponownie wzrasta, ale co dziwne, nie zostajemy nim zduszeni. Zaczyna coś się dziać od strony Rosjan, ale nie możemy na razie rozeznać się w sytuacji.
Zdawało się ze wróg oczyszcza las za nami z niedobitków, gdy nagle słychać okrzyk: „Eigene Truppen!"
Wybuchła radość! Nie byliśmy już w okrążeniu ....”
Wraz z pojawieniem się po jednej kompani ze 147 IR i Landszturmu sytuacja pod Kierzkiem została ustabilizowana, przełamanie frontu zlikwidowane. Rosjanie jeszcze próbowali kontratakować, ale ponosili duże straty.
„8:00 rano, Rosjanie ostrzeliwują nas szrapnelami. Na szczęście pociski wybuchają zbyt wysoko i rażony jest las blisko naszych pozycji. Na prawym skrzydle rosyjska piechota naciera na okopy sąsiedniej kompani. Około godziny 9.00 rano Rosjanie dostają wsparcie w postaci karabinu maszynowego. Strzela jednak za wysoko. Mimo że jest użyty na dogodnej pozycji dla Rosjan, na wzgórzu, które znajduje się przed nami w prostej linii na styku z sąsiednią naszą kompanią. Ponieważ znajdował się za daleko i po drugiej stronie strumienia, nie pada rozkaz ostrzelania i rozbicia jego gniazda. W południe rosyjski ostrzał zmaga się. Kompanie na prawo i lewo od nas zaangażowane są w wymianę ognia z nieprzyjacielem i odpierają jego ataki. Dowódca 7 Kompani zostaje śmiertelnie ranny w walkach na bagnety, nasza kompania na razie nie jest atakowana i nie angażuje się w wymianę ognia. Ze wsi Kierzek przybywa patrol i melduje że sytuacja jest ciężka, są poważne straty.
W pewnym momencie pociski gwiżdżą nad naszymi okopami po prawej z zaskakującego kierunku. - "Co się dzieje" - zadajemy sobie pytanie. Niepewność nie trwa długo. Wkrótce dowiadujemy się, że spore siły rosyjskie przebiły w okolicy rzeki Omulew i atakują wieś Kierzek znajdującą się na naszych tyłach. O 14:00 nasza Kompania jest ostrzeliwana od tyłu, Rosjanie są więc w lesie za nami. Również od frontu ogień wroga staje się intensywniejszy. W połowie drogi na lewo od nas widzimy gęste kolumny Rosjan idące w kierunku wsi Karaska, tak więc wróg jest też na naszym lewym skrzydle. Mimo ze wróg ostrzeliwuje nasze okopy, do godzimy 16:00 nie odgryzamy się. - "Jak zakończy się ten dzień?” - zadaję sobie pytanie.
Moje spojrzenie pada na dowódcę naszej kompanii, Leutnanta Worczewskiego, który stoi wyprostowany w środku kompanii, prawie nie kryjąc się przed gradem pocisków i spokojnie bębni laską w krawędź okopu. Patrzy na tyły naszych pozycji, wzrokiem drapieżnika szuka celu.
Jego żelazny spokój uspokaja mnie. - "Nasz dowódca nigdy nas nie zawiódł i dziś też nie zawiedzie" – powiedziałem na głos.
Gdy w lesie na naszych tyłach Rosjanie podciągnęli blisko naszych pozycji kilka karabinów maszynowych na niewielką odległość, Leutnant Worczewski nakazuje w końcu otworzyć ogień dwóm plutonom naszej kompani do obsad karabinów i piechoty. Wtedy Rosjanie na tyłach poczuli przed nami respekt, stali się bardziej ostrożni. Za to przed naszymi okopami niektórym Rosjanom udało się przedostać przez pobliski strumień. Ale nasi żołnierze strzelają doskonale. Jeden Rosjanin za drugim ryli nosem w piach. To była ulga dla naszych serc, kiedy w końcu pozwolono nam odpowiedzieć ogniem Rosjanom.
Również nasz ostrzał na tyły przynosi dobre efekty. Rosjanie prawdopodobnie nie spodziewali się, że będziemy tak silni. Ostrzał od strony rosyjskiej stawał się coraz słabszy.
Między 17:00 a 18:00 strzelanina ponownie wzrasta, ale co dziwne, nie zostajemy nim zduszeni. Zaczyna coś się dziać od strony Rosjan, ale nie możemy na razie rozeznać się w sytuacji.
Zdawało się ze wróg oczyszcza las za nami z niedobitków, gdy nagle słychać okrzyk: „Eigene Truppen!"
Wybuchła radość! Nie byliśmy już w okrążeniu ....”
Wraz z pojawieniem się po jednej kompani ze 147 IR i Landszturmu sytuacja pod Kierzkiem została ustabilizowana, przełamanie frontu zlikwidowane. Rosjanie jeszcze próbowali kontratakować, ale ponosili duże straty.
Wach
Tegoż dnia bardziej na wschód, nasza 10 Kompania z 151 Regimentu bierze udział w nocnym wypadzie na Siarczą Łąkę. Udało im się wziąć do niewoli 93 jeńców z 19 (XIX), 37 i 38 Pułków Strzelców Syberyjskich oraz zdobyć 4 karabiny maszynowe.
20 lutego wróg wycofał się na południe, zostawiając w pobliżu naszych sił słabe jednostki. Jednak pod koniec lutego ponownie się uaktywnili, wielokrotnie wyprowadzali ataki, wspierane przez ciężką artylerię ściągniętą zza Narwi. Każdy atak został jednak krwawo odparty.
W tym czasie my także nie próżnowaliśmy, wysyłano liczne patrole oraz robiono wypady na terytorium wroga. Zdobyto wiele cennego sprzętu i jeńców. Odwilż i opady deszczu bardzo utrudniały rozbudowę pozycji obronnych. Mokra ziemia osuwała się zasypując nasze stanowiska. Okopy często przypominały strumienie rzeczne, w których służba wartownicza i przemieszanie się było niezwykle uciążliwe. Konieczne stało się wybudowanie pierwszych schronów mieszkalnych. Musieliśmy mieszkać jak krety po ziemią. Polskie chałupy już dawno temu płonęły w trakcie walk, gdy wieś często przechodziła z rąk do rąk. Polskie drogi tonęły w wodzie, można było po nich prawie pływać łodziami. Dostawy na front stały się niekończąca udręką dla koni i ludzi.
Ale żadna z tych sytuacja nie potrafiła złamać wschodniopruskich muszkieterów i landszturmistów. Niestrudzenie pełnili służbę wartownią i prowadzili walkę. Znajdowali nawet siłę, by nasze ziemne siedliska zagospodarować i ulepszać.
KierzekTegoż dnia bardziej na wschód, nasza 10 Kompania z 151 Regimentu bierze udział w nocnym wypadzie na Siarczą Łąkę. Udało im się wziąć do niewoli 93 jeńców z 19 (XIX), 37 i 38 Pułków Strzelców Syberyjskich oraz zdobyć 4 karabiny maszynowe.
20 lutego wróg wycofał się na południe, zostawiając w pobliżu naszych sił słabe jednostki. Jednak pod koniec lutego ponownie się uaktywnili, wielokrotnie wyprowadzali ataki, wspierane przez ciężką artylerię ściągniętą zza Narwi. Każdy atak został jednak krwawo odparty.
W tym czasie my także nie próżnowaliśmy, wysyłano liczne patrole oraz robiono wypady na terytorium wroga. Zdobyto wiele cennego sprzętu i jeńców. Odwilż i opady deszczu bardzo utrudniały rozbudowę pozycji obronnych. Mokra ziemia osuwała się zasypując nasze stanowiska. Okopy często przypominały strumienie rzeczne, w których służba wartownicza i przemieszanie się było niezwykle uciążliwe. Konieczne stało się wybudowanie pierwszych schronów mieszkalnych. Musieliśmy mieszkać jak krety po ziemią. Polskie chałupy już dawno temu płonęły w trakcie walk, gdy wieś często przechodziła z rąk do rąk. Polskie drogi tonęły w wodzie, można było po nich prawie pływać łodziami. Dostawy na front stały się niekończąca udręką dla koni i ludzi.
Ale żadna z tych sytuacja nie potrafiła złamać wschodniopruskich muszkieterów i landszturmistów. Niestrudzenie pełnili służbę wartownią i prowadzili walkę. Znajdowali nawet siłę, by nasze ziemne siedliska zagospodarować i ulepszać.
Na początku marca Rosjan kontynuują ataki. 1 marca rosyjska artyleria równa nasze okopy z ziemią, w nocy tylko częściowo udaje się nam je zrekonstruować. 2 marca od wczesnych godzin, ciężka artyleria rosyjska znowu mieli okopy na południu od wsi Kierzek.
Po krótkim czasie pozycje 1 Kompani (podporządkowane pod Kierzkiem II Batalionowi z 151 IR) zostają prawie zrównane z ziemią. Dwa karabiny maszynowe zostają roztrzaskane. Również okopy 7 Kompani ulegają zniszczeniu. Załoga tych umocnień zostaje bez ochrony, narażona na bezpośredni ogień wroga. Dowódca obrony major Grabowski rozkazuje im oderwać się nieprzyjaciela i odejść na przygotowaną linię obrony na skraju lasu pod wsią Zawady. W momencie, gdy te kompanie opuszczają resztki okopów, następuje frontalny atak zmasowanych sił rosyjskiej piechoty. Szybko dobiegają do naszych linii, pokonują okopy i wpadają między nasze kompanie. Poszczególne plutony jeszcze próbują organizować ogniska obrony i zaciekle się bronią, często do ostatniego naboju. Rozproszone grupy są jednak miażdżone przez Rosjan, którzy mają sporą przewagę liczebną.
Tylko część sił II Batalionu i 1 Kompani wyrywa się z matni i dociera do pozycji obronnych na wschód od wsi Zawady. Około 400 żołnierzy, w tym 6 oficerów, prawie wszyscy mniej lub bardziej ranni dostali się w ręce „Sibiriakiem”*.
* - Pozycje pod Kierzkiem atakowały pułki Strzelców Syberyjskich.
Rosjanie nie odważyli się jednak już tego dnia zbliżyć do nowej linii obrony, mimo że nie była ukończona. Nastąpił nerwowy okres przygotowania tych pozycji do obrony, przeznaczono na to wszelkie dostępne środki, częste okupione krwią, ponieważ Rosjanie nie pozwalali na spokojne prace przy nich. Najmocniejszy atak na rozbudowane przez bataliony umocnienia miał miejsce 5 marca, został jednak krwawo odparty. Rosjanie na zasiekach drutu kolczastego zostawili 300 zabitych, 104 dostało się do niewoli po naszym kontrataku.
Walki o nasze pozycje trwały do 15 marca …
____________
Notatki z kronik: Infanterie-Regiments Nr. 150 (1 Warmiński - 150 Regiment Piechoty).
I Batalion, który wraz Kompanią karabinów maszynowych (KM) przybył 28 lutego 1915 do Chorzel, jest wyczerpany marszem. Parę godzin później przychodzi rozkaz, że oddziały 150 Regimentu są potrzebne pod Olszewką. Dowódca Regimentu nie mając innej możliwości, nakazuje wyruszyć do Olszewki właśnie I Batalionowi i Kompani KM, które nie miały możliwości na odpoczynek.
Wyruszają w całkowitych ciemnościach i przy obfitych opadach śniegu.
Jednak ludzie i konie byli tak wyczerpani, że dowódca batalionu zmuszony był przerwać marsz o godzinie 21:00, zatrzymując się we wsi Rachujka (obecnie Raszujka), marsz podjęto we wczesnych godzinach porannych.
W dniu 2 marca 1915
I Batalion 150 Regimentu z Kompanią KM zajmują już pozycje obronne pod wsią Olszewka. Wieczorem sytuacja na froncie sprawia, że oddziały pod Olszewką dostają rozkaz odwrotu i zajęcia nowych pozycji obronnych w rejonie Budki-Rachujka-Łaz, gdzie Rachujka (Raszujka) miała być głównym punktem obrony.
I Batalion i Kompanię KM skierowano do wsi Łaz, zostawiono tylko 4 Kompanię bardziej na południu, z zadaniem obrony przepraw mostowych we wsi Pruskołęka.
Po południu 3 marca 1915 I Batalion zostaje zastąpiony przez przybywający na ten odcinek frontu 44 Regiment Piechoty i 2-gi Dywizjon 1-go Regimentu Artylerii Polowej.
I Batalion przenosi się na kwatery do Krukowa, Rzodkiewnicy i Nowej Wsi (Zarębskiej).
4 marca 1915
I Batalion zajmuje pozycje obronne w okolicy Rachujki (Raszujka). Dowodzący obroną dowódca naszego Batalionu ma także pod swoimi rozkazami:
2 kompanie II Batalionu 20 Regimentu Piechoty (Infanterie-Regiments Graf Tauentzien von Wittenberg ),
2 kompanie II Batalionu 34 Regimentu Strzelców (34 Füsilier-Regiment Königin Victoria von Schweden ),
2 Szwadrony z 20 Regimentu Dragonów,
2 Baterie 38 Regimentu Artylerii Polowej 38oraz oddział Pionierów.
5 marca 1915
pozycje obronne pod Rachujką i sama wieś są ostrzeliwane przez wrogą artylerię, wieczorem Rosjanie wyprowadzają słabe ataki na wieś, zostają one jednak odrzucone.
______________________
W dniu 8 marca 1915
III Batalion (150 IR) stacjonujący we wsi Zawady (patrz poprzedni post) zostaje podporządkowany rozkazom generała Mengelbier i koncertuje się o godzinie 6:30 w Rawkach.
W południe dostaje rozkaz wymarszu przez Żelazną do Olszewki w celu odbicia tej wsi. Droga do wsi Żelazna była pod silnym ostrzałem artylerii nieprzyjaciela, dlatego dowódca batalionu rozkazuje marsz grupami, wykorzystując terenowe osłony w rejonie Żelaznej.
Do Olszewki Batalion maszeruje lasem wykorzystując wieczorne ciemności. Droga była bardzo zła i trudna dla żołnierzy. Wioska zostaje zajęta. Jednocześnie do wsi przybywa od strony Rachujki I Batalion z Kompanią KM oraz 3 inne bataliony, 2 baterie dział oraz kompania KM z 4 Regimentu Grenadierów.
9 marca 1915
I i III Batalion oraz Kompania KM z 150 Regimentu Piechoty działające w składzie zgrupowania von Massow'a atakują wieś Parciaki.
Przy wsparciu artylerii, szwadrony jazdy Rosjan zostają wyparte, wieś Parciaki zdobyta. Pozycje obronne na wschód od wsi obsadza 4 Regiment Grenadierów, a wieczorem I Batalion wraz Kompanią KM zostają wycofane do Olszewki, a III Batalionowi nakazano pilny marsz przez Żelazną-Rawki-Długą do wsi Bandysie, a następnie na Zawady.
______________________
Wspomnienia - Hauptmann Kretzschmar, dowódca III Batalionu 150 Regimentu Piechoty:
"Na początku marca III Batalion został tymczasowo przydzielony do innego zgrupowania, w celu uczestniczenia we wspólnej akcji przeciw Rosjanom i brał udział w zdobywaniu wsi Parciaki 9 marca 1915 roku.
Zakładając placówki w bezpośrednim sąsiedztwie zdobytej wioski cieszyliśmy się pięknymi widokami na okolicę, które rozściełały się wokół. W trakcie rozmowy z innymi oficerami na przedpolu wsi, zastaje nas kurier konny, przynosząc rozkazy z naszego regimentu. Batalion ma jak najszybciej udać się do wsi Bandysie, gdzie jest pilnie potrzebny. Do najbliższej wsi Żelazna leżącej na trasie marszu można były dotrzeć dwiema trasami.
Pierwsza prowadziła przez wieś Olszewka i miała około 15 km długości i była dość bezpieczna, druga trasa miała tylko 3 km długości, prowadziła prosto w kierunku wsi Żelazna, przecinały ją jednak rozległe bagienne łąki i była zagrożona atakami Rosjan z południa.
Uwzględniając wymagania i jak najszybsze wykonanie rozkazu wybieram krótszą trasę. Po opuszczeniu wioski, zobaczyliśmy Eskadron kozaków jadących na naszym prawym skrzydle w jasnym wysokopiennym lesie, około 900 do 1000 metrów od nas. Wybrana droga stała się bardziej ryzykowna, ponieważ Kozacy mogliby się zdecydować na atak.
Decydujemy się jednak trzymać obranej marszruty, przerzucając na prawą stronę jeden pluton, który miał nas ubezpieczać. Reszta Batalionu także porusza się podzielona na plutony. Tuż przed Żelazną przed nami wybucha pocisk rozsiewając szrapnele.
- Czy rosyjska artyleria nas zauważyła, czy też na ślepo ostrzeliwuje tereny pod kontrolą naszej armii?
Do wioski batalion dociera jednak bez żadnych strat. Robimy dłuższy postój, by się pożywić. Wśród żołnierzy panuje dobry nastrój, choć wszyscy podejrzewają, że nasze nagłe odwołanie ze wsi Parciaki musi mieć poważny powód.
Teraz nadszedł czas na przekroczenie szczególnie zagrożonego miejsca, mostu nad rzeką Płodownica, który, jak doświadczyliśmy dzień wcześniej, był dobrze kontrolowany przez wrogą artylerię. Przedłużyliśmy postój i przekroczyliśmy to miejsce o zmierzchu. Nocnym marszem zaśnieżoną trasą mijamy Ostrówek, Rawki, Nową Wieś (Zarębską) i przekraczamy rzekę Omulew mostem zbudowanym przez naszych saperów. Docieramy do wsi Długie. (O godzinie 23:00 są we wsi Bandysie).
Tutaj dowiedzieliśmy się, że batalion powinien być gotowy do ataku następnego ranka o godzinie 5.00 na Rosjan pod Zawadami.
Potwierdziło się to co już podejrzewaliśmy: czekała nas prawdopodobnie ciężka walka. ...
Na zdjęciu pomnik poświęcony marszałkowi von Hindenburg, ustawiony w lesie pod wsią Parciaki, oraz żołnierze 45 Regimentu Piechoty. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz