środa, 1 maja 2019

Listy wojenne porucznika Nikolausa Andresena - lipiec 1915

Die Kriegsbriefe des Leutnants Nikolaus Andresen
(Listy wojenne porucznika Nikolausa Andresena, a w czasie Wielkiej Wojny sierżanta z 84 Regimentu Piechoty – fragmenty roku 1915)
… Myszyniec, miasto, w którym stoi tylko wielki kościół. W upalny dzień, pełny kurzu maszerujemy na Kadzidło przez Wydmusy, Zalesie, Wach, Siarczą Łąkę. Podążamy piaszczysta ścieżką, która jest bezpodstawnie na mapach oznaczona jako szosa. Prawie wszystkie mijane wsie są spalone, tylko to co było wybudowane z kamienia miało szanse się uchować. Najczęściej są to kominy i kościoły - oddalone od siebie o 20-30 km, które wyróżniają się, niczym pałace wśród nędznych chat. Tylko księża mają czasem murowane domy.
W Kadzidle jesteśmy w niedzielę 25 lipca. Ten dzień tygodnia wyróżnia się bardzo, niczym malowniczym obrazie.
Polskie kobiety ubrane są w czerwone płaszcze, czarne lub brązowe kurtki i jaskrawo kolorowe suknie, czapki zwykle białe, wszystko bardzo czyste z wyjątkiem bosych brudnych stóp. Dzieci towarzyszyły kobietom. Tylko mężczyźni i nastoletni chłopcy noszą długie buty.
26 lipca wymarsz z Kadzidła przez Dylewo, Łodziska, Szwendrowy-Most do lasu na północ od wsi Łazy. Mamy tu lepsze obozowisko niż w Kadzidle, gdzie rano mieliśmy pobudkę w kałużach wody.
Rekwirujemy polskie konie, po 2 za każdą kompanię, teraz będzie łatwiej poruszać się po tych „piaszczystych szosach”.
Ach te wycie Polaków i Polek, gdy zabieramy im ostatnia sztukę bydła, ale nie ma litości. Jak Rosjanie zaatakowali Prusy Wschodnie ...

Zdjęcie z kronik 48 Regimentu Piechoty Landwery.

Myszyniec 1915 - zbieranie prowiantu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz