piątek, 3 maja 2019

Wykrot, Wydmusy, Zawady – wojna pozycyjna – 1915

Notatki na podstawie kroniki:
Infanterie-Regiment Nr. 150
(1 Warmiński - 150 Regiment Piechoty).


Nieprzerwane ataki nieprzyjaciela na nasze linie obrony niedaleko granic Prus Wschodnich trwały do początku kwietnia. Ataki wroga były zawsze krwawo odpierane. Gigantyczna ofensywa przeciwko Prusom Wschodnim z linii Narwi (w postaci ogromnych mas ludzi wylewających się z twierdz: Grodno, Łomża, Ostrołęka i z Przasnysza) nie powiodła się. Ogromne masy, które miały zalać Prusy Wschodnie, załamały pod murem ochronnym Prus Wschodnich. Nadszedł spokój i front zamarł w walkach pozycyjnych.
W tym czasie pozycje były umacniane i poszerzane, ustawiano dodatkowe zasieki z drutów kolczastych. 
Sztandar I Batalionu 150 Regimentu


Wykrot 1915

Wieś Wykrot stała się bazą wojskową.
Od czasu do czasu podejmowano akcje przeciw wrogom, np. by schwytać jeńców. W okopach załogi były zmieniane w regularnych odstępach, tak aby żołnierze mieli wystarczająco dużo czasu na odpoczynek. Stopniowo aktywność bojowa była coraz bardziej ograniczona do patroli. Również artyleria po obu stronach odzywała się sporadycznie, tyle, by czasem zakłócić pracę nad okopami. 29 marca 1915 -150 Regiment Piechoty dostaje uzupełnienia w postaci 500 ludzi. 10 Kompania składa się teraz z 220 żołnierzy. 
Wykrot. Pozostałości jednej z chat.

Na początku kwietnia z Dywizji przychodzi rozkaz, by wysiedlić wszystkich cywili znad pierwszej linii frontu, w tym ze wsi Wykrot. Akcja ta jest konieczna, ale jest też bardzo uciążliwa dla mieszkańców. Nie mogą ze sobą niczego zabrać, bo konie i wozy już dawno zostały zarekwirowane przez wojska. Wyjeżdżają więc z małym dobytkiem, załadowanym na wózki ręczne, tworząc długą kolumnę płaczących kobiet i dzieci oraz naburmuszonych mężczyzn. Wieś Wykrot licząca 122 gospodarstwa rolne, stała się prawdziwa męska. Spośród mieszkańców, została w niej tylko strasznie zaniedbana, pomarszczona, stara kobieta, ponieważ nie mogła maszerować i nie było dla niej transportu. Żołnierze zaopiekowali się nią. 12 kwietnia po długiej chorobie do Regimentu powrócił major Kittel i przejął II Batalion. Jak również pielęgniarka, siostra Elfriede Scherhans, która towarzyszyła regimentowi od początku wojny, a była ranna w wypadku karetki. Wieczorem 26 kwietnia dowódcy brygad i pułków zostają wezwani na naradę do dowództwa dywizji. Ekscelencja v. Staabs daje obraz ogólnej sytuacji i wyjaśnia konieczność wiązania sił rosyjskich, by nie mogli oni przerzucić wojsk na inne fronty. Dlatego też od czasu do czasu powinna mieć miejsce ofensywa w zmieniającą się linię frontu. 28 kwietnia 75 Dywizja Rezerwowa Piechoty stacjonująca po lewej stronie naszej Dywizji ma zaatakować pierwsza. Atak ten ma być wspierany aktywnością części sił z I i III Batalionu (150 IR). Przed atakiem poszerzono przejścia w linii zasieków i w polach minowych. Rozbrojono dwadzieścia min, a przy 21-szej znaleziono rozbity karabin, jagnięcą czapkę i epolety z oznaczeniem 9 Pułku Turkmeńskiego, a z pechowego żołnierza rosyjskiego nic nie zostało. 28 kwietnia o godz. 4.30 nasza artyleria otworzyła ogień, ale wkrótce i Rosyjska artyleria odpowiedziała. Wróg celował głównie w wieś Klimki i nasze lewe skrzydło. Cała wieś płonie. Jedyna zagroda we wsi, która się nie pali to ta z bocianim gniazdem, a bocianów nie odstraszają ani wybuchy granatów, ani gęste chmury dymu. O godzinie 6 rano kompanie szturmowe z I i III Batalionu ruszają do ataku, przechodzą przez przejścia w zasiekach z drutu kolczastego i z dużym impetem i niewielkimi stratami docierają do oddalonych o ok. 500 m rosyjskich okopów. Okopy były słabo obsadzone, więc Rosjanie szybko się wycofali na drugą, mocniejszą linię obrony. Atak 75 Rezerwowej Dywizji Piechoty – pod silnym ostrzałem artylerii nieprzyjaciela posunął się o zaledwie kilkaset metrów. Strzelcy okopali się na osiągniętych pozycjach, ale wieczorem w nadchodzących ciemnościach wycofano wszystkich na pozycje wyjściowe, ponieważ obecnymi środkami kolejne ataki na pozycje Rosjan wydawały się niemożliwe. 1 i 10 kompania naszego Regimentu zostały jednak na zdobytych pozycjach. W nocy przerzucono kozły z zasiekami drutu kolczastego, a okopy przebudowano frontem do wroga.
Stopniowo nadchodzi wiosna. Woda z topniejącego śniegu zmiękczyła grunt, na łąkach rozlewiska, a drogi zamieniły się w bagna, na których pojazdy zapadały się powyżej osi. Okopy także zapełniły się wodą. Ale wiosenne słońce wkrótce zaczyna wykonywać swoją pracę i wysusza ziemię w kilka tygodni. Rzeka Rozoga cofa się z zalanych łąk do swojego głównego koryta. Z tego powodu trzeba było rozbudować okopy obronne, szczególnie na prawym skrzydle, gdzie rozlana Rozoga stanowiła do tej pory wystarczającą zaporę. Również wróg rozbudowuje swoje pozycje. Często ich żołnierze zachowują się bardzo żywiołowo. Czasami muzyka, śpiew i krzyki w czasie wiosennych nocy docierają do nas bardzo wyraźnie. Słychać nawet głosy kobiet. Wioska Jazgarka została całkowicie zrównana z ziemią przez nasze haubice, ale Rosjanie trzymają tam pozycje bardzo wytrwale. We wsi Wykrot sporo się dzieje. Sprzęt i odzież są naprawiane lub wymieniane, sprząta się wioskę i kwatery. Wokół buduje się i naprawia drogi. Żołnierze w czasie przerw od służby z wielkim zapałem dbają o swoje kwatery, porządkują je, sadzą jodły i kwiaty, grodzą je białym drewnem brzozowym. W ten sposób Wykrot staje się pięknym ogrodowym miastem. Życie w Wykrocie przybiera coraz bardziej pokojowe formy. Buduje się stołówki, kasyna, odbywają się nawet spektakle teatralne, które są wystawiane przez stacjonujących tam artylerzystów. W celu promowania zainteresowań ogrodniczych powołano komitet, który przyznaje nagrody najpiękniejszym ogrodom. W odpowiednich miejscach przy rzece Rozodze przygotowano łaźnie i kąpieliska. Kompanie, które nie mają służby, chętnie przeprowadzają ćwiczenia i szkolenia bojowe. Dzięki grom sportowym - piłka nożna - ludzie pozbywają się nudy. W dniu 3 maja 1915 telegram z Grupy Armii Gallwitz'a nakazał usunięcie "z terenu operacji" siostry Elfriede, ponieważ pobyt pielęgniarek na froncie był niezgodny z przepisami. Siostra Elfriede towarzyszyła Regimentowi przez siedem miesięcy - prawdopodobnie jako jedyna w wojsku - w różnych kampaniach wojennych i zyskała ogromny szacunek wśród żołnierzy. Po małej imprezie na której był dowódca Regimentu i wszyscy oficerowie, 4 maja opuściła nasz Regiment na zawsze, ale zachowała się wierna pamięć o jej odwadze na pierwszej linii frontu. 
Wykrot. Siostra Elfriede.

Siostra Elfriede


W maju odbywają się w Wykrocie dwa nabożeństwa polowe, w które prowadzą ksiądz Euzebiusz i kapelan dywizji ksiądz Wenzel.
Młody franciszkański mnich (Euzebiusz) jest opalony na brązowo jak jego szata, ponieważ żaden kapelusz nie chroni go przed słońcem. Obecnie znajduje się w dobrej sytuacji budżetowej, bo otrzymuje odpowiednie wynagrodzenie z wojsku. Ale jako żebraczy mnich nie może posiadać żadnej własności, dlatego wszystko, czego nie potrzebuje na wydatki osobiste wysyła do swojego klasztoru, a mianowicie do biblioteki, która jako jedyna może przyjmować darowizny pieniężne.
Młody franciszkański mnich (Euzebiusz)



Wykrot. Oficerowie i kapelan dywizji ksiądz Wenzel


Nabożeństwo protestanckie.

12 maja 146 Regiment opuszcza szeregi 37 Dywizji Piechoty i udaje się w inne rejony teatru wojennego.

13 maja 1915 ponownie przyjeżdżają uzupełnienia (Ersatzmannschaften), więc kompanie mają teraz pełne składy osobowe i w tym samym czasie pojawiają się trudności w zaopatrzeniu w prowiant. Po opuszczeniu Dywizji przez 146 Regiment, pół-batalion 150 Regimentu został przeniesiony do obozu leśnego pod Myszyńcem do dyspozycji sztabu dywizji. Mimo że straty w walkach były teraz bardzo małe, to w tym wilgotnym, podmokłym terenie w kwietniu nastąpiło dużo zachorowań. Prosto ze szkolenia w Döberitz i obozu w Warthe przybyło do Regimentu dziewiętnastu młodych, nowo awansowanych oficerów, tak że duże luki osobowe zostały do pewnego stopnia wypełnione.
3 czerwca. Twierdza Przemyśla upadła, ponownie zajęta przez Austriaków! Z tej okazji, na rozkaz dywizji, o godzinie 12.00 w południe, na 30 km odcinku frontu zalewamy Rosjan huraganem ognia. Ze względu na spokojną sytuację na naszym froncie, dowódca Regimentu pozwolił na powrót orkiestry naszego Regimentu, która stacjonowała w batalionie zastępczym w Allenstein (Olsztyn). Gra ona teraz na przemian przy batalionach i czasem przygrywa żołnierzom na służbie w okopach. W połowie czerwca dowódca Dywizji Ekscelencja v. Staabs żegna się telefonicznie z oddziałami. Nowym dowódcą 37 Dywizji Piechoty zostaje generał Gustav Freiherr von Hollen . 
Wykrot.
Wypoczynek żołnierzy w Wykrocie.



Wykrot.


Wykrot. Pomnik poległych.


Wykrot. Podoficerowie kompani karabinów maszynowych.


Sztab II Batalionu 150 Regimentu. Wiosna 1915

Sztab I Batalionu 150 Regimentu - wiosna 1915










Notatki na podstawie kroniki:
Infanterie-Regiment Nr. 147
(2 Mazurski - 147 Regiment Piechoty)

Wydmusy 1915

Walki pozycyjne na południe od wsi Wydmusy.
28 marca - 12 kwietnia 1915 r.
Po ostatnich porażkach Rosjanie w końcu zrezygnowali z daremnych wysiłków, aby zaatakować Prusy Wschodnie z południa. Rosjanie zostali odparci na każdym odcinku frontu, wszędzie, gdzie nasze wojska broniły się na ziemi rosyjskiej. Prusy, prowincja ważna, produkująca sporo żywności dla ludności Niemiec, znów mogła spokojnie kontynuować swoją działalność, a dobra, wioski i miasta zniszczone przez wroga w bezsensownym okrucieństwie mogły być spokojnie odbudowane.
Rozpoczęło się nowe, znośne życie również dla naszego regimentu.
Regiment obsadza okopy na południe od wsi Wydmusy, przed wykopami są słabe zapory z drutu kolczastego. Okopy są zajęte od prawej do lewej przez oddziały I, II i III Batalionu 147 Regimentu. Przeciwnik jeszcze nie przegrupował swoich sił po wycofaniu się naszych oddziałów z Wachu. Przez cały pierwszy dzień, do naszych linii bez przeszkód drogą Wach-Wydmusy docierają rozproszeni po ostatnich walkach żołnierze. Później jednak Rosjanie obsadzają południowy skraj bagien. Odległość między nimi a naszymi liniami wynosi więc 2-3 km i nie dochodzi na tym odcinku do większych starć. Również artyleria wroga jest mało aktywna.
W końcu można było rozpocząć walkę z najgorszym wrogiem, wszami.
Po prawie dwóch miesiącach ludzie mogą wreszcie zrobić coś dla swoich ciał i naprawić znoszone mundury. A któregoś dnia spotyka nas szczególna niespodzianka: dostajemy dary w niewyobrażalnych ilościach, puszkowane jedzenie, ciastka, smakołyki, tytoń, nową bieliznę, wszystko to przysłane do Regimentu przez żonę naszego patrona, Jej Ekscelencję, Panią v. Hindenburg.
Szeroki odcinek bagien między naszymi pozycjami a wrogiem uniemożliwia wysyłanie patroli. W ten sposób cała energia skupia się na rozbudowywaniu okopów. Po przybyciu uzupełnień z Ersatz-Transportów nasze kompanie mają stany w ilości około 200 żołnierzy. Dzięki temu można było wycofać jeden z batalionów z okopów na wypoczynek do wsi Wydmusy. Bataliony w okopach są regularnie wymieniane. 

Olszyny, Zawady 1915
Wojna pozycyjna na wschód od wsi Olszyny i pod Zawadami. 13 kwietnia - 15 lipca 1915 r.
Od 12 kwietnia bataliony są pojedynczo wycofywane z okopów pod Wydmusami i przenoszone na nowe pozycje, luzując 151 Regiment Piechoty i 48 Regiment Piechoty Landwehry.
I Batalion obejmuje pozycje na północnym skraju Bagna Karaska, II Batalion na wysokich wydmach na wschód od wsi Olszyny, a III Batalion w małym lesie. Sztab Regimentu umieszczono w gospodarstwie na wzgórzu 125 w Bandysiach. Pozycja nie jest tak wygodna jak poprzednia. Wydmy i rozległe bagna, które są chronione jedynie przez szańce obronne i stanowiska ogniowe, stanowią jednak dobre cele dla artylerii wroga. Odległość między wrogimi liniami - oprócz prawego skrzydła - wynosi 400-800 m, dzięki czemu karabiny i karabiny maszynowe również mają skuteczny zasięg. Wrogie ostrzeliwanie naszych stanowisk przez piechotę jest irytujące i trzeba ich uciszać miotaczami min. Regiment obsadza niezwykle długi odcinek frontu, prawie 5 km. Dlatego też Regimentowi zostaje dodatkowo podporządkowany Landszturm-Batalion Deutsch Eylau, a niedługo później także I Batalion Piechoty Landwehry Bitterfeld. Ich kompanie zostały rozmieszczone pomiędzy kompaniami regimentu.
Ciągłe wypady patrolowe pomagają utrzymać aktywność bojową oddziałów. Małe patrole są wysyłane dość często. Złapani jeńcy i czasem przybywający uciekinierzy dają jasny obraz sił przeciwnika. Rosjanie są nadal znacznie silniejsi od nas i mimo sporego zagęszczenia na pierwszyznach liniach, mają całe pułki w rezerwie. Najcięższa praca nie wymaga jednak walki z wrogiem, ale z ziemią. Na wydmach, każda nowa wiosenna burza wypełnia pracowicie wykopane rowy wodą. Dopóki kompanie nie nauczyły się wzmacniać ścian okopu gałęziami jodły, a później wystarczającą ilością worków z piaskiem, skutkowało to tym, że okopy obsuwały się. Planowano duże prace drenażowe na bagnach, które w warunkach frontowych nie byłyby łatwe.
Z czasem pojawił się nowy wróg: wielkie upały i susze. Trzeba było kopać studnie. Wiele wysiłku sprawiało też powstrzymywanie pożarów lasów, które ciągle wybuchały tu i ówdzie, a rozprzestrzeniały się z ogromną prędkością. Jedyne pocieszenie, że wróg nie jest w lepszej sytuacji. Prawie każdego dnia ogromne chmury dymu ukazują, że pod tym względem jest u nich znacznie gorzej.
Starcia z wrogiem są sporadyczne, straty niewielkie. Lecz czasem trafiały się bezpośrednie trafienia od nieprzyjacielskiego ognia w niewykończone stanowiska i niekiedy straty spowodowane przez strzelców wyborowych wroga.
Kompanie odbudowują swe pełne stany osobowe dzięki Ersatz-transportom. Jedzenie jest dobre. Kuchnie polowe często muszą gotować dwa razy dziennie, aby poradzić sobie z ilością dostarczanego jedzenia. Ludzie stają się coraz bardziej wypoczęci i sprawniejsi.
2 czerwca, I Batalion Landwehry Bitterfeld zostaje zastąpiony przez III Batalion 48 Regimentu Piechoty Landwehry i użyty w lesie na wschód od wsi Zawady. A kilka dni później na pozycjach na południe od wsi, które ciągną się aż do brzegów Omulwi. O te pozycje toczyły się w marcu ciężkie boje, gdy Rosjanie przełamali tam front.
Obecnie stanowiska obronne są bardzo dobrze rozbudowane. Wybudowano tam też wzorcowe ziemianki mieszkalne. Szczególny zachwyt wzbudza segment sanitarno-kąpielowy oraz stanowisko dowodzenia batalionu.

Kopaczyska 1915
Walki o Kopaczyska 24 czerwca 1915 roku. Większa akcja bojowa przerwała spokój walki pozycyjnej. Na rozkaz Dywizji, wieś Kopaczyska miały zostać zaatakowane przez duży oddział. Zadanie zostało wyznaczone I Batalionowi 147 Regimentu, na godzinę 00.45 w nocy. Kompanie stały gotowe do ataku na cmentarzu na południe od wsi Zawady. Po krótkim przygotowaniu artyleryjskim, które nie było zbyt skuteczne z powodu ciemności, rozpoczęto atak na Kopaczyska 1 kompanią z prawego skrzydła.
Na lewo atakowała 2 Kompania szturmując szaniec znajdujący się przed rosyjskimi okopami. 3 Kompania atakował na wschód od wsi. Przebito się przez pozycje wroga, przy czym decydujące znaczenie miało zdobycie rosyjskiego szańca. Zaskoczony wróg uciekł, zdobyto 80 jeńców. Wkrótce jednak atak się załamał. 1 Kompania w trakcie kontynuowania ataku zostaje ostrzelana z prawej strony z flanki, zza rzeki Omulew, ze wsi Guzowatka, niezdobytej przez oddziały 2 Dywizji Piechoty. Przed 2 i 3 Kompanią Rosjanie się zorganizowali i wyprowadzili wściekłe kontrataki, które stały się bardzo niebezpieczne, z powodu tego, że 4 Kompania atakująca na skrajnej lewej flance nie wykonała swego zadania i utknęła przed pozycjami Rosjan. Dodatkowo, nasza artyleria strzelając w ciemności zaczęła razić nasze oddziały. Powstało zamieszanie.
Atak nie powiódł się. Wydano rozkaz odwrotu. Niestety, oddziały wycofywały się po świcie, czyli w blasku dnia. Otwarty teren i wściekły ostrzał Rosjan w kierunku uciekających powodował ciężkie straty.
Nocny atak na Kopaczyska kosztował I Batalion sześciu oficerów (dowódca 2 Kompanii oberleutnant Quassowski schwytany przez Rosjan, dowódca 3 Kompanii leutnant Boretius, ranny) i 259 zabitych, rannych i zaginionych żołnierzy.

Niefortunny atak tak opisuje Muszkieter Katkowski:
"Najbardziej szokujące godziny, jakie przeżyłem, to godziny szturmu na wieś Kopaczyska. Po przygotowaniu artyleryjskim, I Batalion naszego Regimentu ruszył do ataku. Do rosyjskich zasieków z drutu kolczastego dotarliśmy bez reakcji ze strony wroga. Dopiero gdy zaczęliśmy przecinać zasieki, Rosjanie zaczęli zalewać nas prawdziwym gradem żelaza. My, 1 i 2 Kompania, przebiliśmy się, natomiast 3 i 4 Kompania, musiały przed przebiciem się przełamać opór wroga. Wróg jest ze wszystkich stron, dostaliśmy się w ogień krzyżowy. Nie złamało to nas jednak i po krótkiej przerwie ponownie ruszyliśmy do ataku. Rosjanie wyszli z okopów i krzyczeli do nas, żebyśmy się poddali. Ostrzelaliśmy ich i wkrótce musieli się wycofać. Tylko nieliczni, najodważniejsi z nich, wytrwali. Ponieważ wokół nas rosło już wysokie żyto, nie dało się strzelać celnie w pozycji leżącej, musieliśmy klęczeć. Przyklęknąłem, ale w tym samym momencie zostałem postrzelony w głowę i straciłem przytomność.
Kiedy odzyskałem przytomność, wszyscy towarzysze już odeszli, a my ranni leżeliśmy przed pozycjami wroga. Mój towarzysz B., który został przy mnie, był ranny w ramię. Został u mego boku i pomógł mi czołgać się, ponieważ nie byłem w stanie samodzielnie chodzić. Odciągnął mnie z powrotem około 30 m, a wtedy znowu straciłem przytomność. W czasie, gdy Rosjanie zaczęli zbierać naszych rannych oprzytomniałem. Łzy napłynęły do moich oczu, chociaż nigdy nie płakałem. Wywołał je widok, jak traktowano naszych rannych. Podeszło również do mnie trzech wrogów. Zastrzeliłem pierwszego, a pozostali dwaj uciekli. Wycofałem się i do mojej kompanii wróciłem po 7 godzinach.”

Również ranny Oberleutnant Quassowski przepędził wroga pięcioma strzałami swojego pistoletu. Ale kiedy po południu Rosjanie przyszli ponownie przeszukać pole bitwy, nie mógł się już dłużej bronić i został schwytany.

W jednym z ostatnich postów opisałem nocną walkę o Kopaczyska 24 czerwca 1915 roku.
Udało się znaleźć zdjęcie z tego dnia.
Podpisane jako:
Niemcy wzięci do niewoli przez 36 Pułk Strzelców Syberyjskich w nocnym boju o Kopaczyska 11 czerwca 1915 roku.
Zdjęcie zrobiono we wsi Kierzek, gdzie odprowadzono jeńców.
(data podana jest wg kalendarza Juliańskiego, stąd wynika 13 dni różnicy w dacie)
Zdjęcie namierzone dzięki Albert Adyloff

Пленные германцы - санитарный транспорт. г. Кержек, июнь 1915 г.
Jeńcy niemieccy przy wozie sanitarnym. Kierzek, czerwiec 1915.
Żródło

______________________________________________
I na tym poście zakończę serię walk 37 Dywizji piechoty na terenie Kurpiowszczyzny w okresie przed “Letnią ofensywą w 1915 roku”.
Do wątku z tą dywizją postaram się wrócić w bliżej nieokreślonym czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz