czwartek, 2 maja 2019

Bitwa o Zawady 8-10 marca 1915


Notatki z kronik: Infanterie-Regiments Nr. 150 (1 Warmiński - 150 Regiment Piechoty). 
Zwykle nie zaglądam do odnośników, które czasem pojawiają się tekstach kronik, tym razem mnie skusiło, zrobiłem stamtąd takie notatki, w tekście poniżej starałem się zachować styl autora:
... Kopaczyska zostały ostrzelane ogniem artyleryjskim, Landszturm został zmuszony opuścić wieś i cofnąć się na Zawady.
Jako drugi cel Iwan obrał Zawady i Brodowe Łąki. Pociski zwane przez nas „Langsame Tod" okazywały swoją druzgoczącą niszczycielską precyzję. Pociski te szukały swojego celu, mostu na Omulwi, odłamki zagrażały jednak plutonowi z 7 Kompani pilnującej mostu, który rozlokowano przy wolno stojącej chacie, gdzie znajdowali się biedni Panjes i ich małe dzieci. Gospodarze więc szybko uciekli do pobliskich głębokich na 2,5 m dołów, przygotowanych na zimowe przechowanie ziemniaków.
… Tymczasem obiad się gotuje ... Ruski nie mają chyba na razie zamiaru przerwać ognia ..... zupa grozi rozgotowaniem ... Rosjanie strzelają dalej … Jeden za drugim wokół rosną gejzery rozrywanej ziemi, bryły ziemi latają w powietrzu. Zmartwiona, biedna gospodyni nawołuje z ziemniaczanej dziury. Chce pilnie wiedzieć, co się dzieje z jedzeniem i z jej całym dobytkiem …
Obrzydliwy gwizd kolejnego nadlatującego pocisku sprawił, ze znowu schowała się dziurze. W ostatniej chwili zdążyła jednak zobaczyć, że łóżka i artykuły gospodarstwa domowego, mimo gęsto padających granatów, dalej nietknięte stoją w ogródku, ... i że jej chuda świnia, biega wokół stojącego konia.
I o dziwo!
Chata nie została jeszcze trafiona. Ale dlaczego dym nadal unosił się z komina?....
Ktoś jednak pilnował ognia pod garnkiem?
Panje siedział spokojnie między swoimi małymi dziećmi i zwijał papierosa z gazety i machorki.
W końcu, po długim oczekiwaniu ostrzał artyleryjski ustał. Nastała cisza jak po letniej burzy. Zaczęli jeden po drugi pojawiać się mieszkańcy Zawad.
A jedzenie?
W Zawadach, przed piekarnią, którą ponownie uruchomili żołnierze Landsturmu, ze swoimi zapasami mąki, panował pracowity rozgardiasz. Gotowe chleby układano przed piekarnią, przygotowując je do załadunku i transportu. Młodzi żołnierze 7 Kompani z Regimentu Piechoty patrzyli z zazdrością. Przed nimi leżały piękne, brązowe i pachnące świeże chleby. Każda próba złapania choć jednego bochenka kończyła się niepowodzeniem z powodu czujności braci z Landszturm.
Chrupiący dar Boga strzeżony był prawem posiadacza. ...
BITWA O ZAWADY
Na odcinku dowodzonym przez Oberstleutnanta Bürknera (Wach-Zawady) noc z 8 na 9 marca była bardzo niespokojna. Około godziny 23.00 wykorzystując ciemności Rosjanie nagle zaatakowali bez wcześniejszego przygotowania artyleryjskiego. Od wsi Zawady aż do Wachu trwał nieprzerwany ostrzał rosyjskiej piechoty i karabinów maszynowych. Główny atak zdawał się być jednak skierowany na płonącą wieś Zawady, z której blask ognia wyraźnie oświetlał rosyjskie linie okopów wspierające atak, dzięki czemu nasza artyleria mogła postawić ogień zaporowy.
Batalion 147 Regimentu Piechoty oraz Batalion Landszturmu „Neu-Haldensleben” zostają pchnięte przez dowódcę odcinka na zagrodzone lewe skrzydło. Walki trwają na całym froncie, tu i tam co jakiś czas słychać głośne okrzyki: Hurra!
9 marca 1915 rosyjski atak, szczególnie dokuczliwy przed frontem II Batalionu, załamuje się. 7 Kompania Oberleutnanta Feuersengera bierze do niewoli 1 kapitana i 99 żołnierzy wroga.
Ogień walk wygaszał, atak Rosjan został zduszony. Jednak o godzinie 4:00 artyleria rosyjska ponownie otworzyła ogień na nasze zaatakowane wcześniej pozycje, ich piechota przystępuje ponownie do ataku.
W wielu miejscach ich atak załamuje się pod silnym ogniem naszej piechoty i karabinów maszynowych. Mimo to Rosjanie wykorzystując zasłony terenowe docierają do pozycji 2 i 4 Kompani z 147 IR i zdobywają ich okopy.
8 Kompania z 150 IR na prawo, oraz 3 Kompania z 147 IR na lewo od miejsca włamania się Rosjan skutecznie utrzymują własne okopy.

______________________

Notatki z kronik: Infanterie-Regiments Nr. 147 (2. Mazurski 147 Regiment Piechoty) 

6 Marca. Na lewym brzegu rzeki Omulew Rosjanie nie podejmowali walk w ostatnim czasie i wydają się nieskłonny podejmowania działań. Nasz 147 Regiment Piechoty zajmuje pozycje luzując bataliony 151 Regimentu na południe od wsi Zawady, aż na skraj lasu na północ od Zawad leżących na skraju Bagien Karaska. Dodatkowo we wsi po lewej mamy Bataliony 150 Regimentu Piechoty.
9 Marca. O godz. 3.00 na pozycjach II Batalionu 150 Regimentu zaczęły dochodzić odgłosy walk, lecz na nasz Regiment nie był niepokojony przez nieprzyjaciela. Wysyłamy jednak wsparcie sąsiadowi w postaci jednej kompani. W pewnym momencie na naszym prawym skrzydle na tyłach 4 i 2 Kompani, rozbrzmiały krzyki "Urra".
Kompanie zaskoczone od tyłu zostają związane w desperackich walkach na bagnety i zepchnięte przez atakujące masy Rosjan. Również część 3 Kompani została zaatakowana, jednak udało się jej przegrupować i ustawić nowe pozycje, frontem do atakującego wroga.
W międzyczasie jednak Rosjanie lasem na naszych tyłach przechodzą aż na tyły III Batalionu. Dowódca III Batalionu Kapitan Pachnio osobiście prowadzi po plutonie z 9, 10, 11, 12 Kompani, których pozostałe plutony obsadzają okopy na pierwszej linii frontu oraz resztki I Batalionu do kontrataku. Rozgorzała nocna kilkugodzinna walka o las na południowy-wschód od wsi Zawady. Walka wręcz, często jeden na jednego, gdzie każdy walczył tym co akurat miał pod ręką.

II Batalion, który miał pozycje przy drodze do wsi Bandysie, (na północ od walk) zaalarmowany atakami czeka w gotowości. Dopiero o świcie, świetle dnia, gdy już można było rozpoznać walczące strony, rusza do ataku. Ponosząc duże straty na początku ataku, udaje im się nawet odbić część pozycji utraconych na początku przez I Batalion. Na skutek nieporozumienia, rozgłaszanego od lewego skrzydła rozkazu „Zurückgehen!” opuszcza te pozycje. Kiedy jednak błąd zostaje zauważony, jest już za późno. Rosjanie zdążyli obsadzić te pozycje i podciągnąć tam karabiny maszynowe. Batalion nie miał już takich sił, by naprawić swój błąd. Nocny udany rajd Rosjan na tyły naszych Batalionów, można były wytłumaczyć tylko tym, że wróg wykorzystał lukę między I. a II. Batalionami naszego sąsiada, czyli 150 Regimentu, a hałas związany z walkami na pozycjach tego Regimentu, pozwolił im cicho podejść od tyłu nieprzygotowane oddziały.

Mapa przedstawiająca przełamanie frontu pod Zawadami




______________________

Notatki z kronik: Infanterie-Regiment Nr. 150 (1 Warmiński - 150 Regiment Piechoty). 

Sytuacja była teraz jednak niezwykle krytyczna. Rosjanie byli w środku naszych linii i przejęli okopy na szerokości około 800 metrów. Gdyby nie dało rady się odbić się tych pozycji, nieuchronne byłoby wycofanie naszych sił na całej linii, co miałoby fatalne konsekwencje dla całej Dywizji. Dowództwo Dywizji domaga się przywrócenia poprzedniej linii obrony za wszelką cenę, zawraca wycofany stąd 8 marca III Batalion 150 IR i z powrotem oddaje jednostkę pod rozkazy Oberstleutnanta Bürkner'a.
Bürkner decyduje się zaatakować następnego ranka o świcie, aby nie dać Rosjanom czasu na umocnienie się w wyłomie.
Zawrócony ze wsi Parciaki III Batalion 150 IR przez Rawki-Długie do wsi Bandysie dociera ok godziny 22:30 w nocy, gdzie stają na odpoczynek.

10 marca 1915 o świcie przystąpiono do ataku, by odzyskać pozycje zajęte przez Rosjan. Cała artyleria zgromadzona na odcinku frontu zgrupowania Bürkner'a o 5:30 rano zalała Rosjan nawałą ogniową. O 6:00 trzy bataliony: III z 150 IR z prawej, I z 151 IR w środku a II Batalion z 147 IR po lewej ruszyły do natarcia. Wspierająca atak Kompania karabinów maszynowych niestety parę razy była zatrzymywana złymi warunkami terenowymi, szczególnie przez słaby, cienki lód stanowiący pokrywę bagiennego obszaru.
Dowództwo nad atakiem piechoty otrzymał dowódca 147 Regimentu Piechoty, major Brehme. Sztab dowódcy zgrupowania (Bürkner) znajdował się na skraju lasu, na północny-wschód od wsi Zawady, w pobliżu prawego skrzydła linii ataku.
Zadaniem II Batalionu z 147 IR i I Batalionu z 151 IR był frontalny atak na Rosjan. III Batalion z 150 IR miał oskrzydlać atak od zachodu, a następnie w miarę postępu ataku dołączyć do naszej 8 Kompani utrzymującej okopy na granicy wyłomu zrobionego przez wroga.
Jak tylko ruch naszych batalionów został zauważony, rosyjska piechota i karabiny maszynowe z okopów odpowiedziały ogniem. Artyleria otrzymała więc rozkaz utrzymania pozycji wroga pod ostrzałem, a oficerowie obserwacyjni artylerii regulowali ostrzał w wraz z postępem naszych oddziałów.
Pomimo dobrego wsparcia artyleryjskiego, atak w terenie o niskiej roślinności, pokrytym lodem był niezwykle trudny. Atak I Batalionu (151 IR) został w pewnym momencie zatrzymany przez wroga, w wysiłkiem udało im się poderwać i kontynuować atak, po tym jak nasz III Batalion idący na prawej flance sprawnie wysunął się do przodu.
Niewątpliwie I Batalion miał najtrudniejsze zadanie, całkowicie odkryty teren, szeroki pas zamarzniętych bagien. Mimo ogromnych strat zadanych im przez karabiny maszynowe i Strzelców Syberyjskich, dotarli do podnóża wzgórza 125, wdarli się na jego zbocza i wdarli się do okopów obsadzonych przez Rosjan.
W tym momencie nasza 8 Kompania broniąca okopów na skraju wyłomu także wyrwała się ze stanowisk i wsparta III Batalionem (150 IR) zaatakowała Rosjan z boku.
Do ostatniej chwili Rosjanie ostrzeliwali się, w wielu miejscach toczyły się zacięte walki na bagnety, ale niedługo później Rosjanie masowo rzucili się do ucieczki. Porzucili wszystkie karabiny maszynowe, wielu porzuciło nawet własne karabiny, ci którzy nie mogli uciec, poddali się.
Chwytano 5 oficerów i ponad 800 żołnierzy, zdobyto 10 karabinów maszynowych.
Strzelcy Syberyjscy mieli zgrabne umundurowanie i wspaniałe szare futrzane czapy. W trakcie jak długa kolumna jeńców eskortowana przez kompanię Landszturmu przemaszerowała przy sztabie naszego odcinka frontu, nasi oficerowie oraz żołnierze przyjęli postawę wojskową i oddali salut pokonanym Strzelcom Syberyjskim. Strzelcy ci wywarli doskonałe wrażenie pod każdym względem. Pokonanie ich było ogromnym poświęceniem. Tylko nasz III Batalion (150 IR) w tym ataku, idący na prawym skrzydle stracił ponad 160 zabitych i rannych.

--- Wspomnienia z III Batalionu ---
Ciemną nocą zbliżyliśmy się do rejonu, gdzie rozbrzmiewały wyraźne odgłosy walk. Dotarliśmy więc do celu naszego marszu, do wsi Bandysie, leśnej wioski, która składała się rozproszonych z dala od siebie zagród. Niestety, wszystkie te zagrody były już obsadzone masami wojska. Możliwe ze zalesionym obszarze były jeszcze jakieś wolne zagrody, tylko jak je znaleźć. Przed czwartą nad ranem batalion znów był na nogach, maszerowaliśmy przez las, coraz bliżej miejsca, gdzie brzmiał nieustanny huk karabinów piechoty i karabinów maszynowych. Oprócz naszego batalionu do natarcia szykowały się jeszcze dwa bataliony, które rozmieszczono na wschód od nas. Ciemności nocy nam sprzyjały, ale już rozpoznawaliśmy nasze stare pozycje obronne, które sami zbudowaliśmy i wzgórze, wyrastające z bagien, upiornie kontrastujące na tle nocnego nieba. Teren był nam dobrze znany, więc przegrupowanie i rozstawienie do ataku 10, 11 i 12 Kompani nie sprawiło żadnych trudności. Przeciwnik nic nie zauważył. Gdy cicho podano wzdłuż szeregów rozkaz "Marsz", nasza artyleria rozpoczęła ostrzał linii wroga. Stawało się coraz jaśniej, mimo ze artyleria zalewała wroga lawiną ognia, wróg zauważył nasze oddziały. Rosyjska piechota i ich karabiny maszynowe zaczęły wściekle nasz ostrzeliwać.
W otwartym terenie poruszamy się skokami, raz skacze jedna grupa, raz druga, gdzieniegdzie pojedyncze osoby przeskakują do kolejnej kryjówki. W ten sposób nasze szeregi coraz bardziej zbliżają do linii wroga. Im bardziej robiło się jaśniej, to nasze postępy stawały się coraz trudniejsze, szczególnie dla środkowej kompani, która musiała pokonać zalany wodą odcinek zamarzniętych bagien, które pokrywała lekki kożuch śniegu. Ale nic nie mogło nas powstrzymać. Pomimo gwałtownego i a w niektórych przypadkach bardzo skutecznego ognia z karabinu maszynowego o 6:30 nasze 3 kompanie dotarły do podnóża wzgórza, które ma zostać zdobyte. Po drodze zostawiliśmy zabitych i rannych – ilu – któż może wiedzieć. Silniejsza była dla oddziałów wola zajęcia stanowisk, z których mieliśmy rozpocząć szturm. Ilu pozostawiliśmy za sobą martwych lub rannych towarzyszy - kto może powiedzieć? Jeden z dowódców kompani ranny, zdecydował się być ze swoim oddziałem do końca. Zaleganie pod wzgórzem i oczekiwanie na rozkaz zdawało się dla nas najcięższym zadaniem. Gdy w końcu dowódca batalionu dał znak, zerwaliśmy się i całą masą zaatakowaliśmy, nasze trzy kompanie wdarły się w szeregi wroga.
Do ostatniej chwili Rosjanie się ostrzeliwali, doszło do zaciekłych walk na bagnety, ale potem potem przeciwnik poddał się. O godzinie 7:00 okopy wroga były zdobyte.
W ataku batalion poniósł ciężkie straty. Wielu dzielnych dzielnych żołnierzy rannych i zabitych zaścieliło pole bitwy. Danina krwi była jednak tego warta, ponieważ dowódca Dywizji zakomunikował nam wcześniej: Musimy odzyskać nasze stracone pozycje, zamknąć wyrwę w przełamanym froncie, od tego zależy los dywizji.
„Odwaga batalionu zaowocowała jednym Żelaznym Krzyżem I-klasy i 27 II-klasy".
 
 __________


W czasie gdy zbierano jeszcze i wywożono rannych, Rosjanie przykryli silnym ostrzałem artyleryjskim odzyskane przez nas okopy i tereny za nim, jakby chcieli zemścić się za swoją porażkę.
Wszyscy musieli jak najszybciej szukać schronienia, konie i pojazdy zostały odesłane na tyły, a zapasy wciągnięte do lasu.
Wrogi ostrzał artyleryjski trwał przez pół godziny i jak nagle się zaczął tak też momentalnie się skończył.
Ogromne masy karabinów, pasów nabojowych, worków i wszelkiego rodzaju sprzętu pokrywały pole bitwy. Ściągano wszelkie dostępne w okolicy wozy i z innych oddziałów Dywizji, by wywieźć te dobra. A jeszcze w nocy i następnego dnia z pola bitwy wyjechały 38 duże ciężarówki nimi obładowane. Jednocześnie przygotowywano obronę, szykując się na kolejne ataki Rosjan. Ale zdawało się ze mają dość, musieli ponieść zbyt duże straty. Okopy i cały teren był pokryty masami poległych.
___________

Notatki z kronik: Infanterie-Regiment Nr. 147 (2. Mazurski 147 Regiment Piechoty)
 
O świcie 10 marca utracone pozycje zostają ostrzelane przez naszą artylerię. Po którym przegrupowane nocą do ataku I batalion 151 Regimentu a także II i III Batalion 150 Regimentu oraz nasz II batalion odzyskują utracony teren.
Nasz Regiment ma po tym ataku poważne straty, 7 oficerów i 400 żołnierzy poległo, jest rannych lub zaginęło.
Pobity wróg opuszcza także część okopów w lesie przed naszym frontem, tylko ich artyleria ostrzeliwuje dopiero co odzyskane przez nasz tereny.
W ciągu następnych kilku dni przeciwnik nie podejmuje żadnych akcji. Czas ten jest wykorzystywany na umacnianie naszych stanowisk. Stawiane są zasieki z drutu kolczastego, niestety prace te przebiegają powoli, powodu małych zapasów drutu napływającego z zaplecza frontu, często luki są prowizorycznie zastępowane przez przeszkody zrobione z gałęzi.
14 marca nasze bataliony zostają zluzowane przez I i II batalion 150 Regimentu, a nasze przechodzą na bardziej bezpieczny teren, na północ bagien Karaska w pobliże wsi Olszyny.
16 marca daje się zauważyć ze Rosjaninie uzupełnili straty i znowu w pełni obsadzają przeciwległy skraj lasu.
18 marca Rosjanie wmawiają ataki na całym odcinku. Z walki te zostaje zaangażowany nasz III Batalion, gdzie 12 kompania musi nawet kontratakować, by nie stracić okopów. Tracą wtedy swego dowódcę (Leutnant Alfred von Knobelsdorff) a ich podoficer zostaje ranny.

______________________

Notatki z kronik: Infanterie-Regiment Nr. 150 (1 Warmiński - 150 Regiment Piechoty). 
 
11 marca 1915 III Batalion z 150 Regimentu na pierwszej linii zostaje zluzowany przez Batalion 147 regimentu i przenosi się do wsi Zawady w miejsce II Batalionu 150 Regimentu. II Batalion 150 IR przeniesiono do wsi Długie. I z 147 IR idzie do wsi Bandysie, a I z 151 IR do wsi Olszyny.
I Batalion z 150 IR, który w dalszym ciągu jest podporządkowany generałowi Mengelbier po drugiej stronie rzeki Omulew, przemieszcza się z Olszewki do wsi Żelazna, gdzie ma odpocząć a później razem z 44 Regimentem Piechoty zaatakować i zdobyć wieś Ramiona.
12 marca 1915 na froncie od Zawad do Wachu panuje spokój, dzięki czemu prowadzone są prace przy odbudowie umocnień. Wysłano także silny patrol do wsi Kopaczyska, wieś zostaje zajęta i obsadzona. Wieczorem, na południowy zachód od wsi Zawady słychać odgłosy walk, które pochodzą ze starć na linii Cierpięta-Majki-Ziomek.
13 marca 1915 I Batalion 150 Regimentu zostaje ponownie podprządkowany 37 Dywizji Piechoty, wraca do własnego Regimentu i stacjonuje w Nowej Wsi (Zarębskiej).
Przechwycona wiadomość radiowa informuje dywizję, że planowany jest rosyjski atak między Orzyciem a Omulwią. Panuje zwiększona gotowość bojowa.
14 marca 1915 na wschód od rzeki Omulwi na pozycjach 37 Dywizji dalej jest spokojnie, po zachodniej stronie jednak Rosjanie zaatakowali zgrupowanie gen. Mengelbiera, słychać artylerię i broń piechoty. Po południu I Batalion 150 IR zastępuje II Batalion 147 IR w rejonie wzgórza 137, około 4 km na południowy wschód od wsi Bandysie, który przenosi się do Brodowych Łąk. Zwiadowcy donoszą o sporych siłach Rosjan lesie koło Kierzka. Wieczorem nasz II Batalion zastępuje III Batalion. Ten ostatni przenosi się do wsi Długie.
15 marca 1915. Na naszym odcinku dalej jest spokojnie, ale od strony wsi Żelazna rozbrzmiewa ogień artylerii i karabinów. III Batalion 150 IR stacjonujący we wsi Długie zachowuje pełną gotowość alarmową. Wkrótce nadchodzi wiadomość, że Rosjanie po drugiej stronie Omulwi przełamali front w pobliżu wsi Ziomek, trwają walki o Majk, a pod wsią Cierpięta Rosjanie zostają odparci i ponosząc duże straty.
Rankiem 16 marca 1915 rosyjscy strzelcy próbują wedrzeć się do wsi Kopaczyska, ale zawracają natrafiając na nasz opór. Najwyraźniej wróg wzmacnia się w lasach wokół Kierzka.
Około południa dochodzi do rosyjskich ataków na naszym odcinku frontu pod wsią Wach.
Po południu Strzelcy Syberyjscy próbują także sił w rozpoznaniu bojem lasu obsadzonego przez nasz batalion (Zawady). Atakujące oddziały zdaje się składają się ze świeżych, nieostrzelanych rezerwistów, ich ataki sprawiają mizerne wrażenie. Sztab dywizji donosi, ze zdobył informacje, jakoby Rosjanie wieczorem mają uderzyć zmasowaną siłą i walce na bagnety zdobyć pozycje naszego batalionu (150 IR). Wszyscy zostają postawieni w stan gotowości bojowej. Do wsi Olszyny ściągany jest I Batalion 147 IR jako nasza rezerwa. III Batalion 150 IR i jedna kompania z II Batalionu (150 IR) z podobnym zadaniem zajmują pozycje na południe od wsi Bandysie. Pogoda się pogorszyła. Nadeszła zamieć śnieżna, oraz dodatkowo padał grad. Wiatr wiał w kierunku Rosjan. Oczekiwany atak nie nastąpił, możliwe ze z powodu burzy śnieżnej został przełożony na inny termin.
17 marca 1915 przy świetle dziennym bataliony stojące stojące w rezerwie zostają wycofane, żołnierze potrzebują wypoczynku. Na linii frontu pozostają tylko obsady linii obronnych. Dzień był spokojny.
Późnym wieczorem przybywa II Batalion z 151 IR oraz 5 dywizjon z 82 Regimentu Artylerii Polowej i zostaje zakwaterowany we wsi Bandysie. Wciąż pada ciężki śnieg.
W nocy na 18 marca 1915 jest ponownie "zwiększono gotowość bojową". O godzinie 3:00 rano II Batalion 151 Regimentu dostaje rozkaz wymarszu do wsi Zdunek.
Ledwie tylko batalion ruszył w drogę, Rosjanie zaatakowali. II Batalion 151 IR zostaje zawrócony i pchnięty na lewe skrzydło na skraj lasu (* między Olszynami a Zawadami na południe od wsi). Natomiast III batalion z 150 IR i Batalion Landszturmu „Neu-Haldensleben” dowództwo umieszcza na południe od wsi Bandysie.
Pada drobny śnieg. Główny atak jest wymierzony w nasze lewe skrzydło. Rosjanie atakują w kilku falach, jedna po drugiej i nacierają z godną podziwu odwagą, pomimo ze nasza artyleria zadaje im ogromne straty. Rosyjska lekka i ciężka artyleria także prowadzi intensywny ogień, ostrzeliwując nasze pozycje obronne, obsadzone przez I Batalion 150 IR i III Batalion 147 IR. Gdy Rosjanie zbliżyli się do około 400 metrów, otwieramy ogień z okopów.
Rosyjskie natarcie załamało się bardzo blisko okopów. Tylko nielicznym Rosjanom udało się uciec i schronić w lesie na południe.
Nasze Bataliony na linii frontu także poniosły znaczne straty z powodu zwiększonego ognia artyleryjskiego wroga podczas ataku. Ponieważ ogień wrogiej artylerii ucichł, ściągamy ranny Rosjan z najbliższego przedpola okopów, przy panującej mroźnej temperaturze nie mieliby inaczej szansy przeżyć. Na przedpolu zalega masa zabitych i ranny, jest ich tak dużo, że nie ma co się spodziewać nowego ataku w najbliższym czasie.
Tak więc II Batalion 151 IR, zgodnie z rozkazem dywizji, ponownie maszeruje do Zdunka. II Batalion 150 IR z pierwszej linii obrony pod Zawadami zostaje zluzowany przez III Batalion 150 IR i przenosi się do wsi Długie na odpoczynek. Po południu dywizja ogłosiła ze nasz odcinek frontu przybywa jako wzmocnienie 258 Rezerwowy Regiment Piechoty.
Późnym wieczorem I Batalion 258 RIR majora von Armin'a rozładowano z pociągu w Puppen (Spychowo) i przewieziono samochodami do Myszyńca, skąd maszerują już na własnych nogach na linię frontu. Przy takim pospiechu ten batalion nie miał nic, ani kuchni polowych ani taborów.
O godzinie czwartej rano 19 marca 1915 w podobny sposób przybywa II Batalion 258 RIR, a godzinę później także III Batalion. Bataliony dostają rozkaz obsadzenia pierwszej linii frontu, nowe oddziały robią na nas słabe wrażenie, są zmęczeni i źle wyposażeni. Cała wymiana na liniach obronnych odbyła się w dniach 19 i 20 marca.
20 marca 1915 - I i II batalion 150 IR oraz Kompania Karabinów Maszynowych zostają skierowane przez Zdunek i Wydmusy na nowe pozycje, na południe od wsi Wykrot, tylko III Batalion 150 IR zostaje we wsi Bandysie.
Marsz był bardzo wyczerpujący, panował chłód, wiał ostry wiatr i padał śnieg. Droga pokryta była lodem. Na nowe pozycje oddziały dotarły nocą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz